Właściwie z tomem opowiadań
10xmiłość już skończyłam, ale nie oznacza to wcale, iż nie mogę skreślić paru refleksji na temat
Generalnie podobało mi się i o ile dotąd z polskiej prozy gustowałam wyłącznie w fantasy i powieściach historycznych (pomijając to, na co jestem skazana z związku z nauką), to teraz zacznę sięgać i po obyczajówki. Jednakowoż pomimo dobrego ogólnego wrażenia, odezwała się we mnie nieodzowna żyłka krytyka i tak oto mam kilka uwag
Po pierwsze, bohaterowie (z małymi wyjątkami) byli to ludzie atrakcyjni, dobrze sytuowani, kosmopolici wojażujący po świecie, z dobrą pracą i ekstrawaganckim stylem życia. Czy więc wg autorów miłość biednych studentów z akademika nie jest warta rozważań? Albo sekretarek, policjantów, emerytów? Tylko piękni i bogaci kochają, a może lepiej kochają? Hmmm... nie wydaje mi się. Po drugie, wiele z historii ociera się jednak, jeśli nie zasadza w głównej mierze, na zdradzie małżeńskiej. Jak dla mnie oszustwa i ukrywanie się, taka "miłość na pół etatu" nie ma w sobie nic romantycznego; to
ubóstwo nie żadne tam duchowe odloty. Nie przemawia do mnie takie bycie razem, a jednak osobno. I wreszcie last but not least, szczególne pochwały: panowie Wiśniewski i Pilch
oraz pani mi dotąd nieznana nawet z nazwiska- Agnieszka Stefańska- naprawdę dobra robota! Nieco wątpliwa jest dla mnie z kolei wartość literacko- emocjonalna miniatury pani Szapołowskiej, najmniej mnie poruszyła ze wszystkich, ponadto urywa się, kiedy jeszcze na dobre się nie zaczęła i ja przynajmniej nie mam pojęcia, co autorka miała na myśli...
Sięgam, od czasu już pewnego, po
Dzienniki 1950- 1962 Sylvii Plath, u uwagi na mój wyjątkowy stosunek do tej artystki tudzież chandrogenne skutki dawkowanie musiałam ograniczyć. Od momentu poślubienia Hughes'a zrobiło się jeszcze bardziej przygnębiająco. Maż stłamsił w Sylvii młodzieńczą witalność, która tak urzekała innych, podporządkował ją (może i nieświadomie) własnym celom. Ze wspaniale zapowiadającej się literatki, duszy towarzystwa, łamaczki męskich serc przeobraziła się w czcicielkę swego męża, znerwicowaną, niepewną swej wartości
Żal to obserwować, zwłaszcza jej oczyma. Jako że zapiski kończą się w newralgicznym okresie, a ja zbliżam się ku ich końcowi, na pewno pozostanie niedosyt, niestety rozpieczętowanie kolejnego tomu zgodnie z testamentem Hughes'a dopiero w 2013 roku, ostatni (najbardziej interesujący w moim przekonaniu) jak wiadomo sam zniszczył, także tutaj też pozostanę "niezaspokojona" :rolleyes:
Zaczęłam się zagłębiać w
Komunikację społeczną w świecie wirtualnym zbiór artykułów pod red. Mirosławy Wawrzak- Chodaczek, robię to ze względów yhm... naukowych, jednak książka jest naprawdę interesująca, szczególnie teksty o blogosferze, trollingu, flame war czy związkach uczuciowych w sieci (brzmi trochę jak oksymoron
). Każdy internauta znajdzie coś dla siebie
Zamiennie przeglądam
Psychologię Internetu Patricii Wallace. Dotychczas czytałam jedynie we fragmentach, dość trudno upolować całość, ale warto przeczytać, bo to pozycja już kultowa, tak jak psychologia społeczna Aaronsona i tak samo przystępna w odbiorze.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson