298
autor: polliter
Jakoś ostatnio wpadają mi w ręce kryminały. Właśnie skończyłem "Zabójczy błękit" Jorga Kastnera, "Zatrute życie" Anny Małyszewej i "Pokutę" Olle Lonnaeusa.
Pierwsza, to historyczny kryminał z wplecioną postacią Rembrandta. Ciekawie pokazany siedemnastowieczny Amsterdam, widać, że autor się starał oddać klimat tamtych czasów, jednak z ciekawą zagadką kryminalną miał już problem, postaci też mu nie wyszły - takie papierowe i bez jaj. Co z tego, że fajnie się czyta, skoro nic nie zostaje w czytelniku?
Książka Małyszewej jest dużo ciekawsza. Również mamy tajemniczy obraz, morderstwo i prywatne śledztwo. Intryga również nie zachwyca, dość szybko, zbyt wiele się domyślamy, ale mamy pięknie zarysowanych bohaterów, to ludzie z krwi i kości. Prawdziwi ludzie. Ładne, psychologiczne portrety. Bardzo dobra książka.
Na psychologiczne "dowartościowanie" swojej ksiązki liczy Lonnaeus, ale rozkłada się na łopatki. Powrót do miasteczka swojego dzieciństwa ma wywołać demony przeszłości, a we mnie wywoływał tylko irytację. Oczywiście, mamy morderstwo w tle i taki czarny kryminał spod znaku Stiega Larssona. To nie jest komplement, bo wszyscy teraz piszą, jak Larsson i zaczyna już mnie to wkurwiać. Tym bardziej, że ten Larsson wcale taki genialny nie jest. Dla fanów skandynawskiego kryminału, lektura obowiązkowa, dla mnie popierdółka.
Żadna z tych trzech książek nie boli, więc mogę polecić wszystkie trzy, ale najlepsze wrażenie zrobiło na mnie "Zatrute życie" Anny Małyszewej i tę książkę polecam przede wszystkim.
Ostatnio zmieniony 02 maja 2013, 11:57 przez
polliter, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ateista - dzięki Bogu" Luis Bunuel
"Mam problem z piciem. Dwie ręce, a tylko jedna gęba" Keith Richards