Tyśtylko
Miłoszu, którego nie znoszę,
bo znosić cię, niby z czego?
A Może z piedestału
polit- poetyckiego.
Zalezłeś mi za skórę
swoim bezczelnym pisaniem,
a ja wciąż się zastanawiam
czy zasłużyłem na nie.
Ja jako wędrowiec i Polak
po turniach i myśli manowcy
siedzę w swym życiu jak uczep
w sierści zbłąkanej owcy.
I jeżeli jak twierdzisz
pasie mnie zamysł Boży,
To czemuż on się wyrzeka
za życia swej własnej Niebogi.
Czytam twe Miłoszowe
Wymioty rymów zbłąkane
I dalej się zastanawiam
czy zasłużyłem na nie.
I nie mów mi stary człecze,
że wiarą się wspierać trzeba
Bo twoje życie poecie
przykryto deską, choć z nieba.
A bez znaczenia to było
czy z dębu czy osikową
i tak w niebie Tyśtyko*
małpką doświadczeniową.
Łosiu preambulaż melanżowy
http://www.poezjaa.info/index.php?p=2&a=6&u=368
,,
Alkoholik wstępuje w bramę niebios
Jaki będę, Ty wiedziałeś od początku.
I od początku każdego żywego stworzenia.
To musi być okropne, mieć taką świadomość,
w której są równoczesne
jest, będzie i było.
Żyć zaczynałem ufny i szczęśliwy,
pewny, że dla mnie co dzień wschodzi słońce,
i dla mnie otwierają się poranne kwiaty.
Od rana do wieczora biegałem w zaczarowanym ogrodzie.
Nic a nic nie wiedząc, że Ty z Księgi Genów
wybierasz mnie na nowy eksperyment,
jakbyś nie dosyć miał na to dowodów,
że tak zwana wolna wola
nic nie poradzi wbrew przeznaczeniu.
Pod twoim ubawionym spojrzeniem cierpiałem
jak liszka żywcem wbita na kolec tarniny.
Otwierała się przede mną straszność tego świata.
Czyż mogłem nie uciekać od niej w urojenie?
w trunek, po którym ustaje szczękanie zębami,
topnieje gniotąca pierś rozpalona kula
i można myśleć, że jeszcze będę żyć jak inni?
Aż zrozumiałem, że tylko błądzę od nadziei do nadziei
i zapytałem Ciebie, Wszechwiedzący, czemu
udręczasz mnie. Czy to próba, jak u Hioba,
aż uznam moją wiarę za ułudę
i powiem: nie ma Ciebie ni twoich wyroków,
a rządzi tu na ziemi tylko przypadek?
Jak możesz patrzeć
na równoczesny, miliardokrotny ból?
Myślę, że ludzie, jeżeli z tego powodu nie mogą uwierzyć,
że jesteś, zasługują w Twoich oczach na pochwałę.
Ale może dlatego, że litowałeś się bez miary, zstąpiłeś na ziemię, żeby doznać tego, co czują śmiertelne istoty.
Znosząc ból ukrzyżowania za grzech, ale czyj?
Oto ja modlę się do Ciebie, ponieważ nie modlić się nie umiem.
Bo moje serce Ciebie pożąda, choć wiem, że nie uleczysz mnie.
I tak ma być, żeby ci, którzy cierpią, dalej cierpieli, wysławiając
Twoje Imię.
Czesław Miłosz"
Ps.
Czesiu pozdrawiamy Ciętutajowo*