Re: Zbigniew Herbert

1
Bardzo interesująca opinia historyka IPN Grzegorza Majchrzaka o Zbigniewie Herbercie, z punktu widzenia jego rzekomej współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL.

Jak wyglądały kontakty Herberta ze Służbą Bezpieczeństwa?

Pierwsze rozmowy SB z Herbertem były prowadzone pod tzw. przykryciem, czyli pisarz nie wiedział, że rozmawia z esbekami. Były to spotkania związane z chęcią Herberta odbycia podróży na Zachód i koniecznością uzyskania paszportu, bo trzeba przypomnieć, zwłaszcza młodszym osobom, że w PRL nikt paszportu nie miał ot tak po prostu w domu. Ten paszport trzeba było dostać, potem przedłużyć, co umożliwiało bezpiece prowadzenie na ten temat długich rozmów i uzyskiwanie informacji.

Funkcjonariusze wywiadu SB - był to Wydział VIII Departamentu I MSW przeznaczony do walki ze środowiskiem emigracyjnym - rozmawiając z Herbertem przedstawiali mu się jako urzędnicy MSZ. Z listów Herberta do państwa Czajkowskich wynika, że on bardzo mocno te rozmowy przeżywał. Nazywał je "bojami i potyczkami paszportowymi". Tymczasem zupełnie inaczej przedstawiali to w swoich sprawozdaniach esbecy, którzy dostrzegali w Herbercie chęć opowiadania o sprawach dotyczących polskiej emigracji. Tyle tylko, że do takich relacji SB należy podchodzić z dystansem i weryfikować je również w innych źródłach.

Po tym, jak Herbert w końcu dowiedział się, z kim ma do czynienia, że to jednak nie urzędnicy MSZ z nim rozmawiają, ale esbecy, natychmiast o tym informował swoje otoczenie. Pisał o próbie werbunku m.in. do Czesława Miłosza, mówił o tym także swoim znajomym, co już z góry przekreślało go jako tajnego współpracownika. W 1970 roku SB ostatecznie rezygnuje z werbunku pisarza, a w kolejnych latach próbuje go, jako literata popierającego opozycję, kompromitować. Zbigniew Herbert był niewygodny dla władzy. Był patriotą i człowiekiem niezłomnym w swych przekonaniach, w swojej działalności antykomunistycznej. Bardzo intensywnie działał dla opozycji demokratycznej.
http://ksiazki.wp.pl/gid,16980108,tytul ... leria.html

Warto, by młodzi ludzie zdawali sobie dziś sprawę, że stosunki ze służbami wywiadu wewnętrznego czy zewnętrznego czy to w PRL czy w jakichkolwiek innych warunkach czy państwach, to nie są typowe stosunki z jakimkolwiek urzędem. Rozmowy werbunkowe były prowadzone w kontekstach towarzyskich, a delikwent często na końcu się dowiadywał, że rozmawia z SB. Albo nigdy o tym nie dowiadywał. Tak jest zresztą i dzisiaj, dlatego warto uważać o czym się z kim rozmawia i co deklaruje.

Nie ma żadnych dowodów, by Violetta Villas bardzo intensywnie werbowana przez SB komukolwiek zaszkodziła swoim działaniem, wynikającym z tej w sumie fikcyjno - kamuflażowej współpracy.
Nigdy nie dał się w nic wciągnąć Zbigniew Herbert, co z pewnością wywoływało ataki wściekłości bezpieki, która zainwestowała w niego spore zaangażowanie.
Nawet Lidia Korsakówna pisząca na zamówienie SB quasi psychologiczne opinie o koleżankach z teatru trudno powiedzieć by im w jakiś sposób zaszkodziła.

Rok 1989 stał się w Polsce pewną cezurą, granicą, po której można było dalej funkcjonować w Polsce albo akceptując byłych esbeków i ich metody, albo wchodząc w gąszcz niemożności w każdej dziedzinie w którą się wkraczało. Wyjątkiem była działalność za granicą. Tam łapy SB i współczesnych służb nie sięgały do wszystkich Polaków, a jedynie do "wybranych", stąd wrażenie na Zachodzie, że tam ludzie są wolni, a w Polsce niekoniecznie. No bo to tak wciąż trochę jest.
A takich ludzi jak Herbert, czy Villas, należało opluć i ośmieszyć, ewentualnie zabić, aby nie sypali tego, co niechcący się dowiedzieli lub nie daj Boże, po przemyśleniu, zrozumieli.

Aby zrozumieć Polskę roku 2014 warto prześledzić losy Rumunii od roku 1989 po dziś dzień.
Wszystko się zgadza, Europa, Wspólnota, tra la la la...
Tylko tam zaczęło się od zabijania przywódców państwa do roku 1989, potem już bez kamer telewizyjnych odbyło się zabijanie rewolucjonistów i ich zastępowanie po cichu.

Polska w wyniku umowy Okrągłego Stołu, chyba ominęła etap jawnego uśmiercania kogokolwiek.
Na wszelki wypadek tylko - dla ostrzeżenia - zamordowano w roku 1989 kilku księży katolickich, po czym nigdy nie wykryto sprawców ani motywów tych morderstw.

Poza tymi księżmi, których trupy stoją w drzwiach do naszej "wolności", ludzie niewygodni najwyżej tylko popełniają samobójstwa. No ale to przecież na własne życzenie, prawda?

Tylko dlaczego ten tak straszliwie skundlony kraj, jest wciąż pełen ujadających kundli?
Ciągle nowych, młodych kundli.
Dlaczego?
Ostatnio zmieniony 23 paź 2014, 23:43 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Zbigniew Herbert

3
maly_kwiatek pisze:Tylko dlaczego ten tak straszliwie skundlony kraj, jest wciąż pełen ujadających kundli?
dlaczego skundlony??
Ostatnio zmieniony 24 paź 2014, 22:07 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Zbigniew Herbert

6
Natasza Czarmińska pierwsza śpiewała Zbigniewa Herberta.
Śpiewała, pozwalając nam na chwilę połączyć się z Bogiem.
I odtąd już wiedzieć ...

Prośba

Naucz nas także palce zwijać
i drzwi podpierać z tamtej strony
pokojów próżnej już miłości

niech kiedy trzeba będzie pięścią
to co marzyło tak o szczęściu
i osłaniało chudy płomyk

a potem po skończonej walce
pozwól nam rozprostować palce
choćby już była tylko pustka

gdy w dłoń otwartą przyjmiesz klęskę
gdy czaszkę w czułe palce weźmiesz
zacznie się wtedy jeszcze raz

otwartych dłoni wielka sprawa
po strunach podróż po zabawach
ostatnie ziarno ocalenia

[youtube][/youtube]
Ostatnio zmieniony 25 paź 2014, 13:36 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Zbigniew Herbert

7
maly_kwiatek pisze:Pan Cogito też tego nie mógł pojąć...
:black1: ... nie wydaje mi się :black1: Herbertowi "po prośbie :black1: zresztą też:

"otwartych dłoni wielka sprawa
po strunach podróż po zabawach
ostatnie ziarno ocalenia "

Nomen
- cogito
- omen
:zemdlala:
Ostatnio zmieniony 25 paź 2014, 13:47 przez O'cet, łącznie zmieniany 1 raz.
.

Re: Zbigniew Herbert

8
Człowiek niezwykły, Stwórca Pana Cogito, któremu to stworzenie bardzo ciążyło.
na ulicy radosnych pochodów
szary mur więzienny w oczy kłuje
brzydka plama w krajobrazie idealnym

sztukatorów co najlepszych wezwali
całą noc sztukatorzy malowali
nawet plecy tych co siedzą z tamtej strony na różowo ("Ornamentatorzy") [1]

Nigdy nie był ornamentatorem malującym na różowo plecy więźniów. Nie napisał ani jednej linijki na cześć Stalina i radosnych pochodów. Nie opiewał uroków socjalizmu [2], ani nie donosił na tych, którym socjalizm się nie podobał [3]. Tyle mogłoby wystarczyć na bardzo ładny życiorys polskiego pisarza z drugiej połowy XX wieku.

Ale Herbert nie chciał być wyłącznie Herbertem. Wszyscy, którzy go znali, podkreślali jego upodobanie do masek, dystansu, żartu, czasem pewnej pozy [4]. Stale próbował różnych ról. Umiał też dostosowywać się do cudzych oczekiwań. Wystarczy choćby porównać jego równolegle prowadzoną korespondencję z Elzenbergiem i Zawieyskim. Do tego ostatniego napisał o tej swojej grze (przy okazji grając rolę spowiadającego się "katechumena"):

Za to była jakaś mania ciągłych kreacji. Niech mnie nikt nie zna. Stale się zmieniać, zaskakiwać samego siebie, czuć się szczęśliwym w nieszczęściu i martwić się radością. I zgrywać się, radować się tym, "że nasze wnętrze jest lunaparkiem" (list do Jerzego Zawieyskiego z 8 kwietnia 1950) [5].

Katechumen walczył o duszę, strzegł się pokus epoki, które roztaczał "samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce", ale nie potrafił oprzeć się pokusom podsuwanym przez przyjaciół. Pierwszy zaczął Herberta demoralizować Leopold Tyrmand, sam zresztą mitoman i konfabulator [6]. Od blasku bijącego z portretu niepokornego poety, który Tyrmand stworzył w Dzienniku 1954, portretowanemu mogło się tylko zakręcić w głowie:

Po południu był u mnie Herbert. To jeden z najlepszych moich współczesnych. Moim zdaniem - poeta numer jeden swego pokolenia, a może i całej naszej połaci dziejów powojennej Polski. [...] Uprawia moralną czystość, bezkompromisowość i wierność samemu sobie trochę na pokaz, ale w tak solidnym gatunku, że nie można przyczepić się do niczego i nie można odpłacić mu niczym poniżej głębokiego szacunku.

Oczywiście, cierpi nędzę. Zarabia kilkaset złotych miesięcznie jako kalkulator-chronometrażysta w spółdzielni produkującej papierowe torby, zabawki czy pudełka. Pogoda, z jaką Herbert znosi tę mordęgę po ukończeniu trzech fakultetów, jest wprost z wczesnochrześcijańskiej hagiografii. [...] W konsekwencji tego zgubnego nałogu nie jest w stanie pomóc starym schorowanym rodzicom czy wymknąć się innym zgryzotom [7].

(...)

Sam Herbert chyba czuł, w jaką niebezpieczną grę się wplątał. W roku 1986, a więc w wieku już bardzo dojrzałym, tak o tym mówił w rozmowie z Renatą Gorczyńską:

Bo ja uważam, że człowiek nie jest tym, czym jest w istocie - a któż z nas wie, kim jest - tylko tym, czym chciałby być. To jest moje podstawowe odkrycie z dziedziny psychologii. [...] to dążenie, próba przeskoczenia siebie, to jest właśnie literatura. To tęsknota do lepszego "ja", które sobie wymyśliłem i które się potem na mnie mści. Bo ludzie mówią: "Popatrzcie, on tak pisze, a tak żyje - coś takiego!" [29].

Studiował przecież u Henryka Elzenberga zagadnienia wartości i wiedział, że bywają czasem wartości, których pogodzić nie sposób. Na tym podobno polega każdy tragiczny konflikt. Nie można na przykład bezkarnie wymyślać lepszej wersji swojego życia i zarazem służyć prawdzie:

Jaki chciałby pan być?
O wiele lepszy niż jestem.
[...]
Czego pan najbardziej nie cierpi?
Kłamstwa [30].
http://kompromitacje.blogspot.com/2011/ ... zycie.html

Mój wielki szacunek dla wielkości tego człowieka, świadomego swej wielkości i małości, potrafiącego o tym wszystkim mówić tak, że jego małości i kreacje własnej lepszości nie zamieniały się w kłamstwa, lecz niezwykle ciekawą prawdę o tym człowieku.
Wielki szacun :dzieki:
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Literatura”

cron