Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

1
Jaki był najpiękniejszy dzień w waszym życiu ?
Chodzi mi o taki dzień , że wtedy się wszystko odmieniło , wasze patrzenie na świat i wasze poglądy :aniolek:


Dla mnie był to dzień w którym usłyszałem po raz pierwszy Tupaca .
Wtedy zrozumiałem czym jest życie i zaczełem wgłębiać się w jego żywot i śmierć i twórczość , od tamtego czasu inaczej spoglądam na życie on nauczył mnie wszystkich wartość , dzięki niemu dojrzałem emocjonalnie .

PEACE V
Ostatnio zmieniony 15 cze 2010, 14:28 przez prongmen, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam do przeczytania moich wierszy ; )
http://imladis.p2a.pl/viewforum.php?id=101

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

2
Myślę, że mogę powiedzieć, że były trzy takie dni u mnie. Każdy wiąże się jakoś z osobą, od której zaczynał się jakiś nowy etap w moim życiu. Ciekawy temat, swoją drogą...
Ale też trudny do opisania.
W każdym razie, moja pierwsza historia tak jak i u ciebie- wiąże się z idolem i myślę że od tego zaczął się jakiś przełom, że koleś poprzestawiał mi w głowie odpowiednie trybiki...

1.

Generalnie to kiedyś owszem, interesowałam się tym, co dziś pochłania mnie całkowicie, czyli szukaniem innej drogi, ale i bez przekonania, przypadkowe pochłanianie jakiegoś artykułu przypadającego na 90% śmiecia, itp.
To był początek stycznia 2009. Byłam totalnie jakaś przyrąbana, bo parę tygodni wcześniej wróciłam ze Sztokholmu od swojego ówczesnego faceta. Szwecja to był totalnie inny świat, czysty, spokojny- dziś bym powiedziała, że zrównoważony energetycznie...No i tęskniłam za chłopakiem oczywiście, że dopiero za pół roku mieliśmy się znów zobaczyć tak na dłużej. Zaczęłam słuchać i ściągać dużo muzyki, w tym zespołu Apoptygma Berzerk, który nawinął mi się jakiś miesiąc wcześniej. W styczniu wyszła ich nowa płyta. Empetrójka w uszach, ciemny pokój i do dziś pamiętam te słowa- trzeci utwór na ''Rocket Science''

(tłumaczenie by ja)



Co z twoją głową
Kontrolowany, tłumiony
Od samego poczęcia
Bawią się nami jak głupimi
Sprzedajemy się, by w tym tkwić
Zabawa w ''chleb i igrzyska''

Uciszyli nas i powoli...

Zmieniali nasze myśli
Teraz w nic nie wierzymy
Prócz niekończących się wojen
W których wszyscy się pogubiliśmy

Co jest,znów się ustatkowałeś?
Właśnie zmarnowałeś połowę swego życia
Zimne, kamienne serce i arogancja
Nauczony, że niewiedza jest błogosławieństwem

Uciszyli nas i powoli...

Zmieniali nasze myśli
Teraz w nic nie wierzymy
Prócz niekończących się wojen
W których wszyscy się pogubiliśmy

Teraz się kładę
Ale nie mogę usnąć
Robi się późno, ty wciąż nie będziesz słuchać
Lepiej pozostanę przytomny

Uciszyli nas i powoli...

Zmieniali nasze myśli
Teraz w nic nie wierzymy
Prócz niekończących się wojen
W których wszyscy się pogubiliśmy


I nie wiedzieć czemu, poryczałam się. Ogólnie cała płyta była w tym klimacie, jakbym przeżywała deja vu z czegoś, co od dawna tkwiło we mnie- miałam od zawsze przeczucie, że coś jest nie w porządku, ale wreszcie znalazł się człowiek, który pozbierał to w całość...
A potem zaczęło się wyszukiwanie wszelkich możliwych wywiadów ze Stephanem Grothem, trafiłam na taki jeden na YT...ogólnie to nawet nie wyszedł z tego wywiad, tylko dwugodzinna rozmowa z facetką z jakiegoś portalu muzycznego. Koleś mówił o tym, że żyjemy w świecie, który jest tak naprawdę iluzją, coś na wzór Matrixa- że mamy wybór, albo niebieska, albo czerwona pigułka (wcześniej było coś takiego w utworze ''Incompatible''- swoją drogą, tekst był dokładnie odwzorowaniem tego, jak ja się czuję w świecie: ''Owoc mojej wyobraźni/Błogosławieństwo czy przekleństwo/Jestem obcy pośród plastikowej nacji/ (...)jesteśmy niekompatybilni'')
Mówił też o Biblii, o tym że jest zawarta w niej cała prawda, a ludzie wypaczyli świat...To mi bardzo nie pasowała, bo byłam wtedy ateistką , ale stwierdziłam- że może jednak coś w tym jest...Wtedy zaczęłam szukać Boga i przez przypadek obudziłam mojego Opiekuna...także więc Groth naprawdę zafundował mi swoimi przemyśleniami rewolucję.
Ogólnie później wsłuchiwałam się w starsze jego płyty, pogrzebałam trochę w wywiadach...Kolejny szok i kolejna rewolucja we mnie- rzeczony wokalista grupy wydawał mi się zajebiście silną osobą, a nagle się okazuje, że ćpał, że miał jakieś problemy emocjonalne...kolejny wywiad- ''Kochać siebie jest naprawdę trudno. Nigdy nie pokochasz siebie, jeśli nie nauczysz się kochać innych...''. Nie wiem, czy ogarniam jeszcze ten ideał, pewnie sam S.t.p. tego nie ogarnia, ale...
Nigdy bym po prostu nie próbowała zmieniać siebie i uruchamiać pewnych trybików, gdyby nie Apoptygma. Pamiętam, że czułam jak mi ziemia chodzi pod stopami. I w ogóle zmieniało się wtedy dosłownie wszystko, a ja czułam, że jeśli nawet się zmienia, to nie na zawsze i to jest tylko etap przejściowy.
W ogóle Groth to jest osobny temat, często mam emocjonalne deja-vu odnośnie jego tekstów czy muzyki, jakbym sama to napisała, nawet się powtarzają jakieś konkretne moje odczucia. Myślę, że to może się wydać śmieszne, ale nie byłam nigdy nim do końca podjarana bezgranicznie, jako jakimś bożyszczem...strasznie lubię Jego i jego muzykę i czuję jakąś więź- że jeśli istnieje reinkarnacja- to musiałam spotkać go już kiedyś :)

2.

Dzień, w którym stałam się słuchaczką Państwowego Pomaturalnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury- ostatniej tego typu szkoły w Polsce, która ma patronat Ministerstwa Kultury i jak się okazało- przechowalni dla ludzi, którzy nie mają nic do zaoferowania poza brakiem pomysłu na siebie poza szeroko pojętym zainteresowaniem sztuką.
To był raczej piękny wieczór, poznałam wtedy D., drugą osobę która miała na mnie niesamowity wpływ, ale później raczej w negatywie, bo okazało się że nie umiał totalnie wcielać swoich ideałów w praktykę...Myślę teraz, że może byłam w nim nawet zakochana. W każdym razie, dzień ów zaczął się od zerwania z moim chłopakiem, właśnie tym ze Szwecji- męczył mnie ten związek, przestaliśmy się rozumieć...trochę zadziałała też odległość - ja na imprezę, bez niego raz i drugi...potem ja chcę rozmawiać na skypie, a on za to ma wieczorek poetycki...no i siup.
Właśnie chyba dlatego tego samego dnia poznałam tego mojego przyjaciela. Po rozpoczęciu roku akademickiego ustaliliśmy, że wieczorem idziemy na imprezę integracyjną. D. od początku jakoś się trzymał ze mną i z moją koleżanką, był ode mnie 5 lat starszy i sprawiał wrażenie babiarza- ale później się okazało, że niesamowicie dobrze nam się rozmawia. Prawie cały czas, od 18 do 3 nad ranem przegadałam z nim, chyba coś takiego zdarzyło się później tylko raz, ale o tym zaraz. W każdym razie, było pięknie, z całą ekipą siedzieliśmy w klubie, lało się piwo za piwem, a on snuł jakieś niesamowite opowieści o LNP...w każdym razie, bardzo pozytywna wibracja, ale jeszcze pozbawiona jakiejś tam fascynacji...super było po prostu, nagle trąca mnie jakaś laska i mówi ''My idziemy coś zjeść...'' myślę- co mnie to obchodzi, a okazało się, że zostaliśmy tylko my, i jeszcze dwie laski, które właśnie wychodziły, a reszta gdzieś się zmyła...my zaś byliśmy tak pochłonięci rozmową że nie zauważyliśmy tego...
Potem znaleźliśmy ekipę i pamiętam jakieś chore jazdy z ruskim cmentarzem...nie wiem jak później znalazłam się w mieszkaniu czyimś i piliśmy bimber...a potem wracaliśmy z D, przez puste ulice i gadaliśmy, gadaliśmy...
Myślę, że zyskałam wtedy jednego z najlepszych przyjaciół, jakich miałam w życiu. Były godziny przegadane na ławce przy piwach, czasami się kłóciliśmy, czasami śpiewaliśmy piosenki Roxette, na Boże Narodzenie rzygał przy mnie w zaspie...
Chyba najgorzej było, gdy znalazł sobie laskę, ja wtedy myślałam jeszcze, że coś do niego czuję, ale i to przetrwaliśmy.
W każdym razie, nawet pracę teraz mam dzięki niemu, heeeh.

3.



Znowu opiszę chyba najpiękniejszą noc, ale to będzie dość krótko, bo chodzi o jedno wrażenie- pamiętam wszystko jak przez mgłę, bo byłam w szoku. A zresztą, to zbyt intymne, żeby opisywać to do końca.To się wiążę oczywiście z Nassanaelem...i totalnym spontanem, jakim było nasze spotkanie. Po prostu, po tygodniu znajomości przez forum, telefon i gg, zjawiłam się u niego w Toruniu.
Podróż trwała z 8 godzin...byłam na miejscu około 23.Dziwna jazda- dopiero gdzieś przy wysiadaniu uświadomiłam sobie, co ja właściwie robię...Nass czekał na mnie na peronie, jakoś od razu na powitanie się przytuliliśmy....potem pamiętam nocny spacer przez Toruń, po drodze jakiś zarąbisty stary dom, który pachniał jak kościół...a potem już u niego na chacie obaliliśmy kilka Żubrów i próbowaliśmy oglądać Las Vegas Parano...ale skończyło się na rozmowie o życiu, w którymś momencie doszliśmy do czegoś takiego, że ja się popłakałam...Nass kazał mi żebym spojrzała mu w oczy...a ja wtedy poczułam coś takiego niesamowitego...że znam go całe wieki, i jeszcze coś nie do opisania...jakiś bardzo głęboki impuls...chyba się przytuliliśmy i powiedział mi, że czuł mnie tak, zanim jeszcze przyjechałam.
I tak już zostało do dziś.
Dodam tylko, że spać poszliśmy o 7 rano...
Ostatnio zmieniony 19 cze 2010, 12:17 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

3
:slonko: No i cóż tu u nas rozkwitło ? Super....


Widać że na tym forum może się wszystko zdarzyć...

A mój najpiękniejszy dzień życia- zawiłego z niespodziankami,trudnego,szalonego,pełnego łez i radości?
Narodziny mojego syna. Nigdy nie zapomnę tego dnia....

Pamiętam jak Marek trzymał mnie za ręce (chyba gdzieś w łazience wypił sobie na odwagę :D ), całował czoło i mówił " Niuńka jeszcze trochę. Było późno,wokół cicho,tylko lekarz,ja i mój mąż. Mimo i iż bolało bardzo, nie krzyczałam i nie wiem dlaczego ,może wiedziałam że tak trzeba że tak będzie mi łatwiej. Ciągle powtarzałam " Marek kocham cię",a on mnie całował w czoło i mówił przyj Niuńka... W końcu się wydostał nasz synek na świat,położyli mi go na piersi i dopiero wtedy krzyknęłam "mój syn" i łzy pociekły mi ze szczęścia. Marek wybiegł na korytarz i chyba skakał ze szczęścia.... Pani doktor podeszła do mnie i powiedziała że nigdy nie widziała takiego cichego i pięknego porodu, a ja nigdy nie przeżyłam takiej chwili jak ta kiedy pierwszy raz tuliłam życie,które wyrosło pod moim sercem... Pozdrawiam wszystkie mamy i te przyszłe również...
Bycie matką jest najpiękniejszym darem jaki może kobieta dostać od życia :roza:
Ostatnio zmieniony 21 cze 2010, 8:40 przez imięBoga, łącznie zmieniany 1 raz.
Jak spękana ziemia wody....
Tak ja chwili zrozumienia łaknę...

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

4
Było kilka :) Takie które mi najbardziej zapadły w pamięć (poza pierwszym hyh ;)) w porządku chronologicznym :
Moje narodziny :D,wyjście matki ze szpitala,ukończenie studiów :D,poznanie żony,ślub,narodziny dziecka ...
W sumie pełno tych dni :D całe mnóstwo :)
Ostatnio zmieniony 23 cze 2010, 1:13 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

5
Mi moje życie zmieniało się stopniowo. :)
1. Utrata wiary (to nie był + , ale nawet to miało swój cel - wiem jak było i już nigdy nie będę"niewierząca").
2. Nawrócenie (nerwy przy konfesjonale - ,,utraciłam wiarę" - ,,dobrze, że powróciłaś" - całe życie mi się odmieniło).
3. Po raz drugi odczucie powołania do życia zakonnego (pierwszy raz był jak miałam 8 lat).
4. Ferie - luty - codzienne Msze Św., których trzymam się do dzisiaj.
5. Walka z Siostrą i Rodzicami - ich sprzeczność co do mojej pobożności.
6. Pierwszy Kierownik Duchowy - ks. Tomasz - polecenia ,,kontaktuj się z ss. Salezjankami i ss. Zmartwychwstankami".
7. Pierwsza rocznica utraty wiary - czerwiec - czas rozmyślania.
8. Lipiec - ks. Tomasz przeniesiony do innej Parafii - utracony kontakt (to okazało się+ dopiero po jakimś czasie).
9. Modlitwa o Kierownictwo Duchowe - zapoznanie z s. Salomeą i Jej Siostrą Panią Hanią - zapoznanie się ze Zgromadzeniem Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.
10. Poznanie s. Kanizji - październik.
11. Rekolekcje u ss. Nazaretanek - uświadomienie sobie, że NAZARETH MEUS DOMUS.
12. 22 grudnia - pierwsza rocznica nawrócenia.
13. Styczeń 2010r. pierwsze "w dziejach" skupienie z ss. Nazaretankami.
14. Wątpliwości co do Zgromadzenia - poszukiwania - po każdym Zgromadzeniu powrót do NAZARETU.
15. 100% pewność, że Nazaret jest mi przeznaczony.
16. MAM KIEROWNIKA DUCHOWEGO - Ks. Kanonik Marian Ś.

Troszke dużo wyszło. ;) Ale tak moje życie ostatnio się potoczyło. :P Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 7:58 przez Emilia, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam na moje forum wierzących Katolików!
www.ksi.pun.pl

[img]http://a.imagehost.org/0508/bez_tytu_u.jpg[/img]

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

6
W moim życiu było wiele takich chwil, które zmieniły moje spojrzenie na świat, ale jedną zapamiętałem szczególnie.

To było w czasach kiedy nalezałem do aeroklubu i latałem szybowcami. Wykonywałem wtedy lot "docel-powrót" czyli tam i z powrotem ;) Zajęło mi to prawie cały dzień. To był już wieczór i kończyła się termika (prądy noszące) więc kiedy zobaczyłem bociany krążące nad jednym z pól, od razu domysliłem się, że jest to dla mnie szansa na wypracowanie większej wysokości lotu. Założyłem krążenie w kominie termicznym wraz z nimi , a kiedy znalazłem się już na jego szczycie wyrównałem lot i skierowałem się w stronę lotniska. Ku mojemu zaskoczeniu bociany przyjęły mnie do klucza jako prowadzącego. Ze zdumieniem dostrzegłem, że przy moim lewym i prawym skrzydle uformował się klucz ptaków. To było dla mnie niesamowite przeżycie. Do dziś pamiętam jak leciałem długo w spokojnym wieczornym powietrzu, pod niebem rozpalonym zachodzącym słońcem i przewodziłem w locie tym pięknym ptakom. Zawsze też z tą chwilą kojarzy mi się z sentencja dezyderaty: "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj." Od tamtej chwili niemal namacalnie czuję, że jestem częścią przyrody i zależę od niej tak samo jak każdy żywy organizm na tej planecie.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2010, 12:11 przez Snajper, łącznie zmieniany 1 raz.
Wiara nie poparta krytyczną analizą rzeczywistości jest tylko naiwnością. [img]http://img202.imageshack.us/img202/8959/jednoroecmini.png[/img]

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

7
Dla mnie najpiękniejszą, najważniejszą i niezapomnianą do końca życia chwilą było urodzenie córeczki, było to coś tak niesamowitego i tak nieziemskiego, kiedy położono na mym brzuchu małą istotkę, którą nosiłam tyle miesięcy i teraz zobaczyłam ja na własne oczy... Zapewniam, że nic nie może się równać takiemu przeżyciu. Łzy płynęły mi ciurkiem po twarzy i nie liczyło się nic więcej. Takiej radości życzę każdej kobiecie, warto to przeżyć :)
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 10:43 przez maja7, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

8
Snajper pisze:W moim życiu było wiele takich chwil, które zmieniły moje spojrzenie na świat, ale jedną zapamiętałem szczególnie.

To było w czasach kiedy nalezałem do aeroklubu i latałem szybowcami. Wykonywałem wtedy lot "docel-powrót" czyli tam i z powrotem ;) Zajęło mi to prawie cały dzień. To był już wieczór i kończyła się termika (prądy noszące) więc kiedy zobaczyłem bociany krążące nad jednym z pól, od razu domysliłem się, że jest to dla mnie szansa na wypracowanie większej wysokości lotu. Założyłem krążenie w kominie termicznym wraz z nimi , a kiedy znalazłem się już na jego szczycie wyrównałem lot i skierowałem się w stronę lotniska. Ku mojemu zaskoczeniu bociany przyjęły mnie do klucza jako prowadzącego. Ze zdumieniem dostrzegłem, że przy moim lewym i prawym skrzydle uformował się klucz ptaków. To było dla mnie niesamowite przeżycie. Do dziś pamiętam jak leciałem długo w spokojnym wieczornym powietrzu, pod niebem rozpalonym zachodzącym słońcem i przewodziłem w locie tym pięknym ptakom. Zawsze też z tą chwilą kojarzy mi się z sentencja dezyderaty: "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj." Od tamtej chwili niemal namacalnie czuję, że jestem częścią przyrody i zależę od niej tak samo jak każdy żywy organizm na tej planecie.
Ale numer, szkoda, że nikt tego nie sfotografował, widok musiał być równie zaskakujący i piękny, co Twoje odczucie.

Zobacz, jakie mądre ptaki, nie dość, że nie wystraszyły się takiego "brata", to jeszcze wykorzystały bezbłędnie korytarze powietrzne, jakie skrzydła szybowca im zrobiły... :). Szkoda, że nie leciałeś w ich kierunku dalej, łatwiej by im było! ;)
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 10:56 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

9
To musiało być cudowne uczucie. Mysle ze ludzi ciagnie do latania bo przypomina nam to czym jestesmy przypomina podróże astralne przypomina powietrze mysl cos lekkiego i nieuchwytnego pozwala na chwile zapomniec ze jestesmy w jakikolwiek sposób ograniczeni przez nasze ciala. Pozwala naszym umyslom osiagnac taki stan w jaki wprowadza nas ''uniesienie'' mentalne mozemy go osiognac stojac (fizycznie) na ziemi bo nasza swiadomosc jest nieskonczona.

Najpiekniejsze dni zycia to piekny temat bo pokazuje nam samym co jest dla nas najwazniejsze. Mysle ze dla wiekszosci ludzi nie bylby to tylko jeden dzien. U mnie faktycznie jest ich kilka.

Uwazam ze w naszym zyciu sa sytuacje które przypisane sa nam karmicznie sytuacje ktore maja wplyw na rozwój wewnetrzny sa przepelnione niesamowita energia tak silna tak wyczuwalna ze niemal od pierwszej strony od pierwszego spojrzenia czujemy przepelnia nas i wciaga ogromna wibracja czujemy wiemy cala swoja istota ze dzieje sie cos co ma ogromne znaczenie choc nie zdajemy sobie jeszcze sprawy czemu.

Dla mnie wazny byl dzien w którym przeczytalam pierwsza ksiazke Lucy Munt Mongomery...i choc wkazalabym wielu poetow którzy przycmiewaja te pisarkę swoimi dzielami to w jej ksiazkach odkrywalam niemal kod swojej duszy..mialam poczucie jagdybym sama kiedys to wszystko napisala. Jej opisy przyrody idealnie oddawaly to jak ja widzialam i czulam oddawalo swiat wyobrazni jaki tworzylam w sobie opisywana przez nia bochaterka byla niemal moja bratnia dusza. Wtedy odkrylam ze w istnialy czasy w których ludzie potrafili czuc podobnie zakochiwac sie w romantycznych miejscach wyobrazac sobie fantastyczne istoty zachwycac sie natura. Ksiazka pozwolila mi zaakceptowac mój wewnetrzny swiat. Ciekawe bylo tez to ze czytajac ja poprostu wiedzialam co bedzie dalej. I pewnego dnia usiadlam przy biórku i pozwolilam by ten mój ''promyczek'' przemienil sie w pismo. Reka zdawala sie pisac niemal sama. Szok byl jeszcze wiekszy gdy wieczorem tego samego dnia zaczelam czytac inna jej ksiazke a jej bochaterka mówila o tym jak odkryla w sobie dar pisania o tym jakiego uczucia czasem doswiadcza które pozwala jej na chwile uniesc sie jagdyby ponad innych ludzi po którym poprostu musi pisac o tym jak czasem zaglada w dusze znanych sobie osob jagdyby nie mieli przed nia zadnych tajemnic i o snach w trakcie których wstaje i zapisuje zdarzenia któe dopiero potem sie jej przytrafiaja.....wtedy ogarnelo mnie poczucie polaczenia i ciaglosci wszystkich moich wcielen bylam poprostu pewna ze to nie byl przypadek. Gdybym najpierw przeczytala te ksiazke nim odkrylabym te wszystkie ''zdolnoaci'' w sobie ale w takiej kolejnosci wiem ze jakas sila czuwala nad tym co mi sie przytrafilo.

__________________________


Drugi dzien który byl dla mnie ogromnie wazny to dzien w którym poznalam moja bratnia dusze. Z nia odkrylam kim naprawde jestem i czym powinna byc przyjazn. Nie byl to chlopak tak wiec nie bylo to oczywiscie zakochanie ale naprawde byla to milosc. Byla to raczej skryta osob ale od pierwszego naszego spotkania czulysmy jagbysmy znaly sie od zawsze. W naszej znajomosci wsystko bylo nienormalne. Zaczynajac od pierwszej rozmowy. Sluchalam opowiesci o jej zyciu i wciagnely mnie one bardziej niz jakakolwiek inna chistoria...czemu? Bo przysiegam ze jej zyciorys byl identyczny jak mój.. sluchalam i nie bylam wstanie jej niczym przerwac. Fascynowalo mnie w niej wszystko bo czulam ze czegos nie rozumiem. Jak to wogle jest mozliwe? Nie chcialam soie przyznac ze spotkalo mnie w zyciu wszystko to co ja i to nawet w tej samej kolejnosci bo uznalaby mnie za wariatke wiec sluchalam dalej. Bylysmy w miejscu w którym i tu musialam wyciac dalsza czesc stwierdzilam ze to zbyt prywatna historia a mojej telepati opowiadam tylko niuektorym osobom po co wszyscy maja wiedziec wszystko...

wumie opisalam nie najpiekniejsze dni ale te najbardziej znaczace dla mojego zycia. Pewnie te drugie bylyby bardziej poetyckie i wciagajace ale widac mialam opisac wlasnie te itak napisalam zbyt duzo wiec nie bede juz was nudzic tymi najpiekbniejszymi:D
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 12:20 przez soulblue, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

10
Przypominam ze ortografia polska do dla mnie czarna magia puki co wiem ze slownik elektroniczny nie jest wielka filozofia ale nie mam zmiaru wpisywac tam kazdego slowa wiec tak jak ludzie z dyslekcja zwalaja wszystko na brak predyspozycji tak ja zwale wszystko na Rosje
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 12:28 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

11
Dobra tam z błędami, nie piszesz jakoś nieskładnie. Nie bądź przesadną perfekcjonistką. ;)
Często właśnie tzw. nasze bratnie dusze to osoby, które towarzyszą nam przez szereg wcieleń- ja mniej więcej potrafię u siebie takich ludzi wskazać. :) A przekazy przez pismo automatyczne to coś cudownego...chociaż zależy, na jaką duszę się trafi. Mi się zdarzyło napisać w ten sposób wiersz- jednak w dziwny sposób- gdzieś mi przepadł, a szkoda,miał mnóstwo archaizmów, był napisany w 5 minut i piękny, w dodatku poprawny składniowo i sylabicznie, pisany kaligraficznym pismem z kursywą-mimo swojego niekwestionowanego talentu hahahahahahaha- na pewno nie byłabym w stanie napisać tego w taki sposób.
Aha, jeszcze miałam coś do Snajpera napisać, ale wczoraj cały dzień biegaliśmy z Nassanaelem po lesie i już nie logowałam się...Ale myślałam o tym później właśnie wtedy- to musiało być piękne...Ptaki w przeciwieństwie do nas nie postrzegają nas jako ''coś innego''- jako coś równego sobie, to wspaniałe...takie zjednoczenie z naturą. My uważamy to za cud, dla nich to normalne.
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 13:11 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

12
Ja tez wlasnie wtedy pisze wiersze wiem jaki to ''ból'' potem cos takiego zgubic xd ;/ Czytajac je potem nie wiem czy to jakas wyzasza energia czy poprostu nieuzywana na codzien czescmojego mózgu. Podobno prawa półkuja odpowiada za takie niepochamowane i abstrakcyjne myslenie. Ale rzeczywiscie efekt jest niesamowity. Kiedys napisalam wiersz (chyaba najpiekniejszy jaki kiedykolwiek napisalam) wlasnie pod wplywem takiego spotkania. Ale bylo to polaczenia milosci zakochania i bratniosci dusz ...napisalam wiersz który kryl aluzje zakamuflowane w zyciowych dewagacjach. Gdy czytalam go na glos a on byl jedna z osob które sluchaly stala sie rzecz niesamowita. Zrozumial wszystko kazda aluzje nigdy nie zapomne wyrazu jego oczu w tamtym momencie i poczulam jagdyby w miare czytania cos sie we mnie zalamywalo bo skoro on wiedzial o zcym mówie to balam sie obnarzyc sie az tak bardzo to bylo jak wyznanie iracjonalnie wielkiej milosci jak do naszej znajomosci i nikt chyba nie zrozumie tego co sie miedzy nami wtedy wytworzylo. Przysiegam ze sobie tego nie ubzduralam on mnie podtrzymywal swoja energia spojrzeniem zdawalo sie jagdyby mówil do mnie nie uzywajac slów to rozmowa za pdsrednictwem jakiejs miedzygwiezdnej energii. Dzieki nbiemu nauczylam sie wyczuwac mysli innych ludzi i wiem ze laczy nas cos innego nietypowego. Wim juz tez ze on naprawde rozumial o czym pisze. Nikogo nigdy tak nie kochalam. Wiem tez ze rok temu wiersz który skolei mi zginal ...caly czas byl u niego w domu. Pierwszy rok naszej zbnajomosci przypominal wymiane zdan za pomoca gestow aluzji wierszy i spojrzen...wydaje sie infantylne ale piekne. Fajnie ze tez masz kogos takiego choc nie wiem czy Nassanael jest Twoja miloscia ale napweno bratnia dusza.

________________
a jesli moge byc troche wscipska na tyle nawet by nie czekac na pozolenie to wydaje mi sie ze milosc miedzy wami bylaby prawdziwym darem i przeznaczeniem
Ostatnio zmieniony 03 lip 2010, 13:58 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

13
ZNALAZŁAM!

mgieł kilometry przesłaniają oczy
wieczność pali w piecach Czas nieposkromiony
Dotyk lustra.Myślisz, czy z tej strony
Jest jeno twe odbicie, czy też sen proroczy?

Ogień bucha w piecach, pogrzebacz uderza
O mury tego świata, wsparte wątłą dłonią
Człowieczą. Ten co świat przemierza
Z kijem w ręku, widzi jak jego ślady płoną.

W tafli lustra szukasz diabłów czy aniołów
W dłoni dzierżysz jeno martwą garść popiołów

ale to tak btw.
Ostatnio zmieniony 05 lip 2010, 14:09 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

14
Lapi Ty pisz więcej i więcej aż będziesz pisać mistrzowsko. Cudowny wirsz! Jeśli mam wierzyć w te pismo automatyczne to w takim razie ja połowę wiersz tak napisałem albo jakąś część. Ale jak narazie nie potrafię w to uwierzyć...
Ostatnio zmieniony 05 lip 2010, 14:16 przez Nassanael Rhamzess, łącznie zmieniany 1 raz.
"Artyści kłamią, aby pokazać prawdę, a politycy, aby ją ukryć."
"Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne."
V jak Vendetta

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

15
No ja teraz bede miala tu swoje miejsce na te pisaniny...:D mi tez sie podobal chociaz lubie wiedziec co ktos chcial oddac piszac wiersz bo gdy czytamy wiersze w ksiązkach czy tez niezyjacych ludzi mozemy tylko soie domyslac a czasem te pogranicza naszej swiadomosci zachowaly w sobie nie tknieta podobienstwem nietuzinkowa forme myslenia :D Pismo automatyczne to takie dyktowane przez wyzsza istote gdy renka doslownie pisze sama gdy jest to wybuch natchnienia z udzialem naszejswiadomosci ale schodzacy na nas jagby z góry jest to wlasnie inna forma takiego pisma polaczenie prawej półkuli i czegos co nie pochodzi z naszej glowy. Ale nie wiem czy to prawda ...Sai Baba np twierdzi ze ludzie którzy zapoczatkowali psychologie mieli przekazy od Boga ale ze nie glosili jego slowa nie musieli wiedziec ze dzieje sie to za jego posrednictwem i poprostu czuli byli pewni wiedzy która wplywala wsumie z nikad...jagby swiadomosc która nie laczyla w calosci z doswiadczeniem...Halina zas ma pelne pismo automatyczne i rozmawia z czlowiekiem który kieruje jej reka pisze pytanie i dostaje odpowiedz i tym czlowiekiem jest Satia Sai Baba........
Ostatnio zmieniony 05 lip 2010, 19:14 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

16
pięknym okresem był czas kiedy miałem 6-10 lat

wtedy czytałem książki namiętnie nawet nocami z latarką w ręku pod kołdrą
kochałem poznawać naukowe ciekawostki i opowiadać je domownikom
kochałem zarówno encyklopedie jak i bajki oraz baśnie
budowałem i niszczyłem w kółko budowle z klocków LEGO
kochałem bawić się byle czym ,wszystko w mojej wyobraźni było żywe
zawsze przed zaśnięciem opowiadałem cioci o swoich marzeniach i rozmawiałem z nią o życiu, jego blaskach i smutkach
po każdej porażce i popełnionym błędzie lubiłem je analizować głęboko
co dzień czytałem modlitwy z katechizmu tylko te z dobrymi rymami
uczyłem się angielskiego z miłością, z niecierpliwością czekałem na kolejne lekcje i miałem miłą nauczycielkę ach
co dzień mówiłem swojemu koledze o swoich wizjach przyszłości,supertechnologi i o duchowości :) o miłości Jezusa itd.
Dzisiaj już ich dobrze nie pamiętam ale część się ziściła a gadki o duchowości zawierały dość Prawdy, patrząc z teraźniejszej perspektywy

oj dobrze że to wszystkie dobre cechy mojego charakteru z tego okresu dotrwały do dziś...mimo że przez 8 lat były uśpione, teraz na nowo je w sobie budzę :)

drugi piękny okres to czytanie książki pt. "Przebudzenie" Anthony de Mello
to okres kilku dni w maju 2010 r. w którym moja świadomość urosła "jak na drożdżach" i teraz nadal choć powoli, rośnie :)
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 0:42 przez sirflinket, łącznie zmieniany 1 raz.
oby tylko pamiętać, że mój umysł ma ograniczoną pamięć i pamiętać aby jej nie zapchać duperelami

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

17
Ja uwielbiam Osho choc nie zgadzam sie ze wszystkim o czym pisze...ludzie jako dzieci czesto sa calkowicie soba potem stajac sie dojzalsi musza zapomiec i wpasowac sie w normy to co jest zyciem w zgodzie ze swoja natura u dzieci jest akceptowane byc naturalnym w doroslym zyciu to juz cos innego. Ja np musialam sie nauczyc ze wszystko co wydaje sie oczywiste moze wygladac upelnie inaczej. U dziewczynek iloraz inteligecji czesto sie obniza po okresie dojzewania przez to ze panuja jakies okreslone normy zachowan które sa np sexowne i przyjmowane dla osoby doroslej ale da sie cieszyc natura zachowac orginalnosc myslenia i indywidualna osobowosc. Ruch to zycie wiec mysle ze czlowiek nie moze tracic swojej spontanicznosci.wtedy cala jego postac otoczona jest zyciodajna wibrujaca energia zdolna do wchodzenia w relacje z drzewami ludzmi nawet zapachami...zdolnosc do wyrarzania emocji tanca spiewu ja np ostatnio spalam w nocy z kolega na plarzy i powiem ze to bylo cos magicznego niebo wrecz zdaje sie byc otwarta prawda o tym z kad pochodzimy morze zdaje sie nas wyzwalac jest jak zycie przyplywem i odplywem ..jest tez moment gdy po jednej stronie widzimy ksiezyc i gwiazdy a po drugiej różowo blelitny poczatek wschodu slonca jestesmy pomiedzy noca a dniem a jednak oboje sa jednym niebem uwielbiam powiedzenie ''zyj tyak jagby kazdy dzien mial byc Twoim ostatnim'' ale wyhodze z tematu mam nadzieje ze offtopic sie nie zrobil. A mam pyt ale to juz innym razem
Ostatnio zmieniony 06 lip 2010, 12:03 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

19
Dzień w którym po półtora roku znajomości - zdecydowaliśmy się na związek z moim obecnym towarzyszem życia. To dzień w którym znalazłam w sobie siłę na realizację marzeń czy planów. To dzień w którym znalazłam w sobie nadzieję.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2010, 22:10 przez scandal, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

21
Najpiękniejszą chwilą mojego życia było odzyskanie przytomności.Wszyscy myśleli że już mie nie uratują a jednak?.....Dano mi żyć i to jest piękne!!!!! Narodziny dzieci też można zaliczyć do pięknych chwil bo nosząc je pod sercem pzez 9 miesiący zawsze zzastanawiamy się jak to będzie gdy się urodzi A później tulimy je do siebie jak największy skarb bojąc się aby nikt go nie zabrał
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2010, 10:27 przez babka cukrowa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

22
Najszczęśliwszy dzień mojego życia to ten, w którym usłyszałam niepewne ,,spróbujmy'' od osoby, na której tak bardzo mi zależało. To nic, że nie miałam czasu się przekonać, czy to miłość, czy też zauroczenie. Liczy się to, że poczułam, co to jest szczęście - prawdziwe, wszechogarniające, pomyślałam, że zawsze warto do tego dążyć i na to czekać. A kiedy wszystko legło w gruzach, nauczyłam się czegoś jeszcze - akceptacji. Uwierzyłam w siebie, zrozumiałam że jestem silna, bo to, co dwa lata wcześniej sprawiło, że otarłam się o śmierć, dziś zostawiało smutek i żal, ale jednocześnie wiarę - wiarę, że nigdy nie wolno tracić nadziei. Nie teraz, kiedy jeszcze tyle przede mną.
Ostatnio zmieniony 13 wrz 2010, 20:15 przez Terra, łącznie zmieniany 1 raz.
Każdy idiota potrafi podążać za naturą, ale czy nie jest prawdziwie wielką rzeczą powiedzieć: „Kocham cię tak bardzo, że złamię dla ciebie wszystkie prawa przyrody”?
Slavoj Žižek

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

23
Dla mnie takim dnie był dzień w którym minąłem się ze śmiercią ( próbowałem popełnić samobójstwo) Od tamtego dnia całkiem inaczej spoglądam na swoje życie mniej interesują mnie losy innych ludzi, bardziej zależy mi teraz na moim własnym szczęściu a nie na tym by innym dogodzic.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2010, 20:35 przez TomiRebel, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

24
Najpiękniejszy? Jeszcze nie nadszedł, nadejdzie gdy zobaczę hanami. Ale jeżeli tak się patrzeć to pięknym dniem był dzień, w którym poznałam koleżankę, z którą mogę mieszkać na bezludnej wyspie. Rozumiemy się we wszystkim, kochamy to samo, żadna z nas nie musi ukrywać żadnej myśli przed drugą. I to właśnie jest piękne.
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 13:02 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 1 raz.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

25
Terra- gdy przywiązujemy się zbyt mocno do drugiej osoby to miłość staje się uzależnieniem. Dopiero gdy szczescie nie zalezy od innych mozemy mówic o prawdziwym szcesciu a wtedy inni moga jedynie je z nami dzielic nie dopelniac i nie posiadaja ju z tej strasznej mocy odebrania nam czegokolwiek wraz ze swoim zniknieniem jak dwa ksiezyce na jednym niebie.

WIem o co Ci chodzi bo też mialam podobne doswiadczenie. Czasem spotykasz bratnia dusze w osobie tej samej płci czasem przeciwnej, ale naprawde niewielu potrafi zachowac swa wrzrzliwosc nie bedac jednoczesnie czulym w chwili jej utraty. Zwiazki takie sa według mnie darem od Boga spotkaniem podobienstw które rodzi cuda
Ostatnio zmieniony 15 paź 2010, 22:56 przez soulblue, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

26
Wiele jest pieknych dni w naszym zyciu. O jednych pamietamy inne ulegaja zatarciu itd. Ale zawsze mamy ten jeden jedyny dzien ktory doslownie zmienia wszystko w naszym dotychczasowym zyciu. Z perspektywy czasu wiem , ze moim najpiekniejszym dniem bylo wprowadzenie REIKI w MOJE ZYCIE. /Reiki to starozytna sztuka uzdrawiania/ Wlasnie wtedy uswiadomilam sobie ,ze chce poswiecic swoje zycie tej sztuce. I tak sie stalo. Reiki jest obecne w miom zyciu od dlugiego czasu.Jestem SZCZESCIARA.
Ostatnio zmieniony 28 lis 2010, 16:41 przez Kika kominiarska, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

27
Moim najpiękniejszym dniem mojego życia to było narodzenie,się i powitanie tego świata krzykiem i płaczem.Ale tak naprawdę to moim pięknym dniem jaki zapamiętam na całe życie to było poznanie mojej wielkiej miłości,jaką jest mój kwiatuszek.:roza:
Ostatnio zmieniony 19 gru 2010, 15:57 przez Karlito, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Najpiękniejszy dzień waszego życia

29
Najpiękniejsze dni mojego życia....
Były takie dwa, to dni narodzin moich dzieci. To wyjątkowe wydarzenie, zazdroszczę kobietom spodziewającym się dziecka. Zawsze spoglądam na nie z podziwem.
Ostatnio zmieniony 20 gru 2010, 13:45 przez Szarim, łącznie zmieniany 1 raz.
Gdybyś tylko mógł wystarczająco kochać, byłbyś najszczęśliwszym i najpotężniejszym stworzeniem na świecie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron