Re: przeciwieństwa!

1
jest takie powiedzenie "przeciwieństwa lubią się przyciągać"

takie jest moje małżeństwo. oboje z mężem pochodzimy z innych bajek.
on lubi imprezować jest wszędzie duszą towarzystwa i powszechnie jest bardzo lubiany.
ma bardzo dużo znajomych.
ja zawsze byłam bardziej stateczna nie za bardzo lubiłam chodzić na imprezy, a poza tym denerwują mnie ludzie którzy wyrażają się w sposób dużo słów mało treści.tak,żeby coś powiedzieć nie ważne czy to ma sens byle było zabawnie za wszelką cenę.
efekt tego jest taki ,że mój mąż nawet teraz gdy wyjechał za granice świetnie się bawi.jest cały czas w centrum zainteresowania (bo to najbardziej lubi)czasem na własne życzenie aż za bardzo.a ja choć mam dobry kontakt z ludźmi i pełno koleżanek to jestem sama.
kiedy chciałabym wyjść gdzieś z domu np. zabawić się lub iść na piwo ludzie nie mają dla nie czasu.
zupełnie tego nie rozumiem.umiem porozmawiać na każdy temat.pośmiać się.opowiadam wcale nie głupie kawały.to mimo wszystko nie mam daru przyciągania ludzi.i ludzie często mijają mnie na ulicy nie zauważając.
jest mi przykro z tego powodu, bo jeśli zawieram nową znajomość to miło by było ją utrzymać.
a ty czasem wszyscy pamiętają mojego męża a nie mnie.:(
Ostatnio zmieniony 27 wrz 2010, 23:23 przez marta_72, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: przeciwieństwa!

2
marta_72 pisze:kiedy chciałabym wyjść gdzieś z domu np. zabawić się lub iść na piwo ludzie nie mają dla nie czasu.
zupełnie tego nie rozumiem.umiem porozmawiać na każdy temat.pośmiać się.opowiadam wcale nie głupie kawały.to mimo wszystko nie mam daru przyciągania ludzi.i ludzie często mijają mnie na ulicy nie zauważając.
jest mi przykro z tego powodu, bo jeśli zawieram nową znajomość to miło by było ją utrzymać.
a ty czasem wszyscy pamiętają mojego męża a nie mnie.:(
Może podświadomie się wycofujesz, z góry zakładasz, że i tak nikt nie zwróci uwagi na Ciebie czy nie będzie miał dla Ciebie czasu albo myślisz o sobie jak o kimś nieznaczącym. A to koliduje z Twoimi potrzebami socjalizowania się.

Moim zdaniem najwięcej znajomych mają ludzie umiejący gadać o niczym lub akceptujący to, że można gadać godzinami o sprawach totalnie nieistotnych. Chodzi o takie niezobowiązujące rozmowy, z których nic nie wynika. Przede wszystkim jeśli jesteś osobą, która ceni głębokie relacje z ludźmi, to musisz się przestawić też na typ takich mniej głębokich. Nie da się po prostu z dużą ilością osób skumplować tak jak z bliskimi znajomymi. To, że ktoś ma dużo znajomych nie znaczy, że w chwili gdy ma problem i potrzebuje wsparcia będzie otoczony wianuszkiem pomocników. W towarzystwie natomiast warto przejąc inicjatywę, samemu zagadywać, itd. Pytanie ludzi o nich o ich poglądy, przeżycia (zależnie od kontekstu i pamiętając o tym by nie być zbyt wścibskim) powinno działać. Przy okazji można wykorzystać swoje poczucie humoru.

Piszę to z perspektywy osoby, która się uspołecznia ;) Staram się jak mogę porzucić aspołeczność, więc mam nadzieję, że dzięki temu, że staram się przejść ten proces, moje wskazówki będą pomocne.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2010, 0:03 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: przeciwieństwa!

3
Nie daj się kompleksom. Nie daj. Pierwsza rzecz, to jesteście pewnie młodym małżeństwem. Tak wnioskuję. Jeżeli losy Wasze potoczą się podobnie jak moje, to będziecie musieli wiele wysiłku włożyć w jego utrzymanie. Nie będzie łatwo. Ja z urodzenia i charakteru Koziorożec, moja połówka najczyściejszy Bliźniak. Życie momentami jest horrorem. Zaś co do braków towarzyskich, to nie masz problemu. Po prostu nie trafiłaś jeszcze w ludzi, którzy będą Ci odpowiadali i odwrotnie. Świat jest tak różnorodny, że nie ma możliwości nieznalezienia kogoś dla siebie. Potrzeba wytrwałości w szukaniu. Poprę tu Lurestre. Ludzie "brylujący", mający stada znajomych często bardzo są ludźmi bardzo samotnymi. Nie poprę jej natomiast w kwestii porzucania na siłę aspołeczności. A może właśnie to jest jej życie? Może to jest to, czego potrzebuje najbardziej? Człowiek niby istota stadną jest, ale nie zawsze i nie do końca (na bazie osobistego doświadczenia).
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2010, 9:02 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: przeciwieństwa!

4
PiotrRosa pisze:Nie poprę jej natomiast w kwestii porzucania na siłę aspołeczności. A może właśnie to jest jej życie? Może to jest to, czego potrzebuje najbardziej? Człowiek niby istota stadną jest, ale nie zawsze i nie do końca (na bazie osobistego doświadczenia).
Wiesz, ja nie powiedziałam, że bycie samotnikiem jest czymś złym. Myślę też, że można być po częsci samotnikiem i po części duszą towarzystwa- chyba tak jest w moim przypadku, trochę przez to, że jestem jedynaczką i bycie ze sobą sam na sam mam we krwi. Tylko, że zasiedzenie się w swojej "jaskini" czasem już męczy ;) I z tego co zrozumiałam z wypowiedzi Marty, to jest jej przykro, że nie utrzymuje przy sobie ludzi, tak jakby chciała.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2010, 10:41 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: przeciwieństwa!

5
To niech się Marta najpierw solidnie zastanowi, CZY by chciała. I CZY to jest to, co dla niej najlepsze. A w kwestii "duszy towarzystwa" muszę się z Tobą zgodzić. Nawet dziś, przy porannym goleniu widziałem gościa, który potrafi być taką duszą, a bycie samotnym, to jego wymarzony świat.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron