Re: OFIARY....

121
Viki, ja to wiem, od poczatku, dlatego zadne slowa, obelgi nie zmienia tej prawdy we mnie
dlatego zawrze bronic zycia
ale milo sobie pogadac czasem

moja Mila macha Ci lapka , zdrowieje
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 14:38 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

122
Tak Andro, tylko że dla mnie zycie zyciu nie równe jeśli mogę użyć takiego okreslenia, nie mając na mysli funkcji biologicznych. A Ty tracisz poczucie granicy, przeczytaj na spokojnie swoje posty, przeczytaj ile zdań poświeciłas ofiarom ile sprawcom i jakie to były zdania. Zauważ ile uczucia wkładasz w słowa, gdy mówisz o człowieku w sprawcy, potem niby potępiasz, piszesz zdanie by zaraz w drugim sama sobie zaprzeczyć.
Moze czytam wybiórczo, moze sie tak zdarzyc, ale tak bardzo pochylasz sie nad sprawcami, ze aż boli, izolujesz ich od ich własnego czynu, a boisz sie spojrzeć na efekt tego czynu, boisz sie że poczujesz to co ich ofiara i Twój swiat prysnie.
Nie znamy sposobu by widzieć przyszłośc człowieka, by móc zapobiec jego czynom, by zmienic jego nature gdy jest jeszcze w powijaku, jedyne co mozemy teraz robić, to potępiać, karać bez taryfy ulgowej. Tak jak taryfy ulgowej nie dostała ofiara tak nie moze dostac sprawca. A najgorsze przypadki izolować na zawsze.
Przytulam Milutke i ciesze sie z Tobą.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 16:15 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: OFIARY....

123
Prewencja... śmiech na sali. Działaniem prewencyjnym przeciw mordowi byłoby spanie w kamizelce kuloodpornej i noszenie gaci z kevlaru... albo gdyby wszyscy łazili na golasa . To by był próba wyeliminowania zbrodni... nikt nic nie ma, nie ma czego zazdrościć ... no chyba że ktoś będzie miał wiekszego penisa albo laska większe cyce. Wiesz do kogo i co rozmawiasz Andro?
Viktoria ma absosmerfna rację... na pewnym etapie nasza prewencja nie bedzie nigdy doskonała wiec zostaje nam tylko ściganie i karanie w tym eliminowanie tych przypadków które nie rokuja żadnej nadziei na poprawe albo dopusciły sie najbardziej odrazających zbrodni. Twoje wyjście - dożywka to też eliminacja z tym że ty jeszcze za to że ktoś był bydlakiem chcesz mu zapewnić wikt i opierunek w całkiem znosnych warunkach. Kpisz czy o droge pytasz?
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 17:51 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

124
Be peaceful, be courteous, obey the law, respect everyone; but if someone puts his hand on you, send him to the cemetery.
Malcolm X
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 18:16 przez asmaani, łącznie zmieniany 1 raz.
"Biada ci, o Dhil'ib. Gdyż oczy Go nie widzą; ale serca postrzegają Go dzięki wierze. Jest znany dzięki dowodom wskazującym na Niego. Nie można doświadczyć Go poprzez zmysły. O Dhil'ib. Mój Pan jest bliski wszystkim rzeczom bez dotykania ich." Ali ibn Abu Talib

Re: OFIARY....

125
"Lepiej niech cie sądzi dwunastu niż miałoby cie nieść sześciu"... powiedzonko pewnego pana szkolącego min policjantów z LAPD, Polak z pochodzenia prowadził przed trzema laty seminaria i szkolenie praktyczne ze strzelania.
Życie moje, ludzi postronnych jest bardziej wartościowe w chwili realnego zagrożenia niz życie bandyty. Na tym oparta jest min. zasada stanu wyższej konieczności. Dobro poświęcone musi byc realnie niższe niż dobro uratowane. Sam ustawodawca (powiem brzydko) wycenił niżej życie bandyty niz ofiary czy osoby niosącej pomoc.
Andra nie pojmuje że bywaja chwile kiedy ułamki sekundy decyduja o być albo nie być.
Wracając do tego co przedstawiła Viki... Jaka prewencje zastosowałabyś w przypadku tego kilkuletniego samobójcy i jego pokieranych rodziców? Ja widze tylko jedną... sterylizacja ale jest w tym momencie za późno na gdybanie i retrospekcje. Stalo się a starzy powinni za to zapłacić z całą surowością!!! Inteligentni... a raczej wykształceni ludzie znęcaja się nad dzieckiem... i co? Teoria zrypanego żywota staje sie tylko teoria.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 18:40 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

126
No dobrze...nalezalo mi sie, oberwalam, skorzystalam
Jataganie, zeby nie wypasc z roli-jednak przeprosze za poranny post, mam nadzieje ze rozumiesz-te slowa nie w Ciebie mierzyly, a w tego sadyste, ktorego troche -przyznaj, w Tobie drzemie.
Ty majac doczynienia ze zbirami, nieswiadomie zachowujesz sie jak oni, ja -robie z siebie ofiare, poniewaz jestem tak blisko tych skatowanych, ze trace dystans, i nie musze ogladac ofiary w telewizji, w gazetach, by czuc bol tej dziewczyny ktorej gdy zakladalam wenflon, kawalki spalonej skory zostawaly mi w dloni, a takich rzeczy nie zapomina sie...krzyku mlodej kobiety ktorej maz wylal na twarz kwas solny, ten krzyk zyje we mnie. A ofiara owladnieta bolem nie ma sily jeszcze na gniew, pyta dlaczego
totez stanelismy pozornie naprzeciw siebie, zobacz Jataganie, w Twoich slowach takze dominuje motyw kata.
Dlatego najsensowniej zabrzmialy slowa Viki, Piotra-bezemocji pomine z sobie znanych tylko wzgledow.
Trzeba miec dystans zeby moc ocenic sytuacje, rozsadzic, ukarac. Nadmierny przechyl w ktorakolwiek strone konczy sie mna lub Jataganem.
Do tego-przyynaje, zabraklo mi slowa ,,po". Osadzic, skazac, ukarac, i myslec dlaczego. Tym niemniej-Jatagan -wyslalbys ich na Ksiezyc bezpowrotnie, ja takze, ale po 10 latach polecialabym sprawdzic, a nuz ktorys zaskoczyl?
Zycie jest tym co wnosimy w nie, Jataganie, a wniesc mozemy na rowni dobro i zlo, wiec potrzebny jestes i Ty-sciagajac zbirow, i ja-dociekajac dlaczego przewazylo zlo, a nie dobro. I ktos kto wyda bezstronny wyrok...bezemocji.
A poniewaz nie ma we mnie agresji, walki...juz nie, nie walcze ze zbrodnia, te role pozostawiam Jataganowi, skupiam sie na przyczynach doprowadzajacych ludzi do wyboru zla, wszyscy wiec jestesmy potrzebni , tylko z dystansem...
niektorzy przynajmniej
wlasciwie po co ja to mowie...?
Jat, dasz zaprosic sie jutro na kawe pokoju ?
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 21:03 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

127
Sie kurna porobiło? Dobrze, że czytam na leżąco, to mi się sztuczna szczęka nie wysmykła.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 21:35 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: OFIARY....

128
Na kawe ja zawsze :D
Hehe... widzisz, śmieję się z tego że po dziesięciu latach poleciałabys sprawdzic czy któryś zaskoczył. Ja poleciałbym po roku i zostawiłbym im jeden tępy nóż ;)
Widzisz ja 2/3 życia stoje po drugiej stronie barykady. Nie miałem styczności za często z ofiarami przestepstw. Moim zadaniem było przeciwdziałanie przestępstwom więc częściej stykałem się właśnie z bandytami zanim doszło do poważniejszych naruszeń. Miałem spotkanie z gościem który szalał z tasakiem w McDonaldsie. To że nie ucierpiał nikt to zasługa opanowania dziewczyn z obsługi i natychmiastowa reakcja moja i kolegi z patrolu. Wyciagałem gości ze sklepów i mieszkań prywatnych złapanych na gorącym podczas włamań. Przez pół roku pilnowałem z zespołem kilkuosobowym dziewięciomiesięcznego dziecka którego tatuś zadarł z ruskimi. Pomagałem w tworzeniu zespołów ochronnych głów państwa (najmilej wspominam wizyty prez Kwaśniewskiego) i biznesmenów czy artystów. Ludzie stawiali na "moich" chłopaków za to że każdy z nich w sytuacji realnego zagrożenia nie analizował tylko działał. Widzisz to ja byłem prewencja i nie dopuszczałem aby zaistniało takie coś jak "ofiara"... w tym przypadku ofiara mógł byc tylko napastnik lub którys z nas (ryzyko zawodowe). Nie dziw sie więc mojej reakcji a sadysty we mnie nie znajdziesz. Jak ci pisałem zawsze wykonywałem swoje, nie dopuszczałem do przekroczenia uprawnień. Mało tego, jeśli podczas zatrzymania zastosowana była siła fizyczna lub inne ŚPB zawsze wzywałem pogotowie nawet jeśli delikwent sobie nie do końca życzył. To był tez mój "dupochron"... broni uzyłem tylko raz w ciągu 10 lat i to przeciwko psu którym zostałem poszczuty. Kilkukrotnie oddawałem ostrzegawcze ale to nie użycie broni w myśl definicji ustawodawcy.
Jedynymi ofiarami z jakimi sie stykałem to były ofiary pobić w ochranianych klubach ale te przeważnie nawet nie wnosiły oskarżenia. Tylko raz widziałem gościa (zleceniodawcę) który pobiegł za włamywaczem i dostał bęcki jak sie potem okazało od mojego sąsiada. Chłop był niemal oskalpowany a twarz umownie BYŁA wylizał się i żyje, ze szwankiem na zdrowiu ale jednak. Jego oprawca wyszedł po trzech latach i... tu niespodzianka zgwałcił i zamordował. To jest temat rzeka ale jeśli ktos ma w sobie zdolność do popełniania najcieższych przestępstw ze szczególnym okrucieństwem... nie naprawi się.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 21:36 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

129
Tym się właśnie różnimy i stąd odmienne dość stanowiska. Kiedy Andre widuje tylko ofiary, nie wie, co to sprawca. Kiedy inni widują jedynie sprawców, a z ofiar jedynie ciała (bo żywych zazwyczaj PR zdąży zabrać), inny ma się stosunek do nich. Trudno jest kochać tych, którzy za nic mają ciebie, twoje zdrowie i życie. Jata pisał, że kilka razy strzelał. A ile razy strzelali do niego? Nie masz pojęcia Andre, co czuje człowiek, kiedy adrenalina już opadnie i zastanawia się, jak mogło być. Ile centymetrów byłem od tej lepszej strony? Jak wybaczać bydlakowi, który nie dość, że nie myśli, czy mam żonę, dzieci, rybki, psa, tylko wali, żeby zabić. Nawet strzały ostrzegawcze go nie obowiązują i nikt za ich niewykonanie go nie rozlicza. A tu jeszcze pojawia się Andre i próbuje ich zrozumieć.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 21:47 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: OFIARY....

130
Tu ci odpowiem... raz strzelano do mnie, raz wymierzono broń (bez BUUM) kilka razy dostałem "kijaszem" raz w łydę, raz w ramie ale celowana była w głowę i kilka razy w plecy. Kilka razy (bodaj cztery) oberwałem nożem ale zakończyło się na zadrapaniach... nawet szwów nie trzeba było zakładać z czego raz uchroniła mnie kamizelka. No i największy mój koszmar. Kilka lat temu oberwalem strzykawką... kilka tygodni wyrwanych z zyciorysu ale na szczęście NIC! kilkuktotnie byłem (w grupie) obrzucony kamieniami, butelkami i (marnotrastwo) puszkami z piwem. Strzelano do mnie z procy z kulek od łożyska, monet, zapalniczek (jak walna odpowiednio mocno potrafia wybychnąć spróbuj walnać taką o twarde podłoże - zobaczysz)... o normalnych "łapko - nóżkach" nie wspomnę.
Najprzytulniejszy przedmiot którym we mnie ciskano (po za stołem barowym) to płyta chodnikowa i ... damskie figi które co prawda były przeznaczone dla pewnego artysty ale... :)
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 22:18 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

131
Andra pisze:W przeciwienstwie do Ciebie Przybiezeli, nie wynioslam z domu agresji,(...)
No to pięknie mnie panna podsumowałaś, w moim własnym topiku, w moim temacie, na temat mojego początkowego posta.
Uważaj, i albo odnieś się kompleksowo do całego posta, albo nie pluj jak obsrany smarkacz. Wkurzonej mnie jeszcze nie widziałaś,ostrzegałam w temacie "przywitalnym". Strzał wycelowany w mój Dom, zdarza mi się urwać za to łeb i naszczać do szyi.
Daruj sobie personalne wycieczki, bo tak machnę po bandzie, że mnie zbanują na dwa lata.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 22:27 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

132
Jat, jesli nie zaskoczy, niech siedzi,do konca swych dni... wiesz-mowiles o sekundach-pamietasz wariata z nozem?Przeciez nie mowilam o tym zeby ktos pial z zachwytu nade mna, bo za Boga nie myslalam w tamtej chwili, lecialam bo mogl skrzywdzic bezbronnych. I zabilabym go bez wahania, w takich chwilach nikt nie ma dylematu, moze on zabilby mnie, nie mialam czasu zastanawiac sie nad tym ze ryzykuje. Ochrona zycia bezbronnych jest priorytetem. Dobrze ze wariat, wyszedl, policja go zgarnela, lecza go w psychiatryku. Gdybym go zabila zanim okazaloby sie ze niepoczytalny, ja bylabym winna morderstwa , on byl tylko chory, i tylko szedl, a noz tak sobie...spojrz jak waska jest linia dzielaca dobro od zla. Wiec scigaj ich, niech zostana osadzeni, niech pokutuja...a potem ja sprobuje przeciagnac ich z powrotem. Moze mi sie uda, moze nie, ale warto. Kazde z nas jest potrzebne by ratowac zycie, kazdy odgrywajac swoja role. Przybiezeli, nie krzycz juz, masz tyle sily ze potrafisz pomagac ofiarom, pokazujac im ze moga przestac nia byc, wspierajac ich swoja sila. Wszyscy stoimy po tej samej stronie walczac o zycie, kazde z nas w innym miejscu.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:12 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

133
Ja nie krzyczę, zdarza mi się to niezwykle rzadko. Dlatego nie zastosowałam
ani jednego wykrzyknika. Ja mówię tylko dobitnie, im dobitniej, tym ciszej.

Racja, Każdy niech wykorzysta swoje predyspozycje. Mnie za twardość poglądów, nie jedna osoba
była wdzięczna, bo wlewałam ją w nią. Na przykład osoby-ofiary przemocy domowej, klasyka.
Tych ludzi trzeba naładować do działania we własnym interesie, bo są zalęknieni na każdym poziomie...
i ja umiem to zrobić. I robię.
Jatagan niech ich dopada, Ty-jak masz ochotę i taką fantazję-lecz ich...ale odizolowanych.
Nigdy nie rozpatruję i nie będę rozpatrywała ofiary i kata razem. Nie te poziomy.
Jednemu ubliżę przez to, drugiego wyniosę do poziomu Jednostki, Istoty.
Takie coś nie może mieć miejsca. To są kwestie rozdzielne, jak życia tych osób ...dopóki
kat ich nie połączył....
AmenT.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:23 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: OFIARY....

134
Widzisz Wiolu, dziecko nie odroznia dobra od zla, ma je , i jesli nie nauczymy go tego, moze nie miec wyboru, nikt nie pokaze mu dobra -wybierze zlo. I nawet nie bedzie widzialo tej naszej strony-dla Ciebie, dla mnie nie ma strony zla, nie kradniemy ,nie zabijamy. Dla nich nie ma naszej strony. Wiec niech zaplaca za zbrodnie, a potem moze pokazmy im nasza ...by wiedzac juz czym jest zlo mogli wybrac swiadomi dobra. Po smierci bedzie za pozno.
I warto wiedziec co sprawia ze ludzie sa zli, przeciez nie rodza sie tacy.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:28 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

135
Nie walczac ze zlem, a pokazujac ze jest ta Twoja strona. Pamietasz, mowilam Jataganowi ze jest Wojownikiem, Ty ratowniczko-Rydwanem.Twoja kolej, ja juz nim bylam, wiec stane pomiedzy.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:42 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

136
Tak, dziecko nie rozróżnia, mowa tutaj o dorosłych ludziach...którzy jak Jatagan,
wychowany na polskim "bronksie" dał radę i WYBRAŁ. Czyli albo rozróżniał jako dziecko,
albo rozróżnił jako dorosły. Czyż nie?

Gdyby nie rozróżnił, jak myślisz, gdzie byłby Jatagan? Ganiał "złodziei" czy ganiał się ze złodziejami w pierdlu??

Dokonujemy wyborów-jako dorośli. Nie można odpuszczać tym co zabijają-bo im pies do buta szczał
w dzieciństwie, gdyż wtedy na wartości tracą ludzie , którzy stanęli na przeciwko, na pohybel i pomimo.
Wykonali pracę umysłu. Zrozum proszę, że nadajesz bylejakość czemuś ważnemu.
Słowami, które wielokrotnie użyłaś w różnych kombinacjach alpejskich:"ofiara i tak już jest ofiarą, stało się"
czyli(w domyśle) zostawmy, zajmijmy się katem, dajmy mu pączka i przytulny domek.
Rób co chcesz Andra, ja się nie mieszam, ale nie dbasz o ofiary, Ty gdzieś tam, koło nich pracujesz.

Wróciłam dziś późno z pracy. Jestem tak wk..ona,że mnie trzęsie. Musi jednak poczekać do wtorku.
Starsza pani, którą się opiekuję(są zmienniczki) dziś, kiedy uniosłam rękę aby wskazać na wschód słońca...
odruchowo zrobiła unik....jak ktoś, kto był uderzony. Jezuuuuu, zapięło mi się. Ja nigdy nie jestem nerwowa
w pracy, nigdy. Umiem to wyłączyć-dziś mnie telepnęło. Przytuliłam staruszkę. Położyłam ją aby odpoczęła,
i poczytałam raporty zmian, konkretnie.
Durniem nie jestem, bo powtarzalność pewnych zapisów jest, już wiem....którą z nich byś Andra pytała o dzieciństwo,
cóż, Ciebie nie będzie we wtorek, dopadnę pannę i zrobię jej z dupy jesień średniowiecza. Starsza pani jest bardzo stara, bezbronna i ma kłopoty z mówieniem. Reakcje automatyczne są bezcenne w takich chwilach.
Zrobię to z zemsty? Ależ nie. Zrobię to w obronie kogoś, kto nie ma szans na jakąkolwiek obronę......

Nie jestem ani rydwanem, ani ratowniczką, to co nazywasz tymi słowami, to przyjęcie
pewnej postawy w życiu, to dokonywanie wyborów. To najzwyklejsze ludzkie,
nie zgadzanie się na syf...który można ukrócić. Nie mam ambicji zmieniania, ludzie mają wolną wolę.
Niech sami zmieniają. Ja ukracam to, co jestem w stanie, albo to, co nie pozwala mi przejść obok, i czuć się
nadal świetnie. Najnormalniej poprawiam sobie samopoczucie, ukrócając to co jest złe...w sobie również.

Nie interesuje mnie szare, po szarym to się zbóje ślizgają. Jest białe i czarne....a na pewno w kwestii kto kat , kto
ofiara. W miłości możemy sobie na tą tęczę pozwolić, ale nie wtedy gdy mowa o życiach ludzi.
O prawdziwej możliwości utracenia życia, zdrowia, i mienia. Wtedy jest czarne i białe.
Każde inne stwierdzenie, jest dla mnie zwykłą manipulacją i naciąganiem faktów na potrzeby bandyty.
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:48 przez Przybieżeli, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: OFIARY....

137
I to wk..ia najbardziej. Robienie sobie celu z ludzi którzy nie moga lub nie potrafia oddać. Ktoś sobie robi podręczny smietnik do zrzucania wszelkich własnych problemów. Należy sie skopanie dupska z pozostawieniem obcasa włącznie ;)
Ostatnio zmieniony 09 sty 2011, 23:57 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

139
Eh...jak dobrze widac wszystko rano, gdy zaspany rozum nie gluszy serca. I choc ego troche mi powarkuje, nie moge nie smiac sie do Ciebie Wiolu serdecznie, widzac siebie. Mowisz -postawa, fantazja-to jest Kochanie nasza droga, droga doswiadczen, z kazdym krokiem przyblizajaca nas do siebie samych. Nie moge nie smiac sie do siebie w Tobie, tej ktora takze potrafi huknac gdy trzeba, i podniesc z podlogi, nawet za wlosy, przywalic. Czasem nie mozna inaczej. Nawet nie wiesz jak wiele odnajduje w Tobie siebie, tej dla ktorej biale to biale, a czarne to czarne, bezkompromisowej, twardej...
dziekowalam Ci za Mariam, te ktora byla moim swiatlem, a ja dopiero dzieki Tobie dojrzalam je-wiesz, Ona plakala, ale gdy nikt nie widzial, ja tez tak mam, Ty zapewne takze, prawda? Obie chowamy lzy przed swiatem, dosc ma ich i bez naszych...wiec tylko powiem Ci -ratuj tych ktorzy nie moga sami sie obronic, warknij gdy nie mozna inaczej, rozdzielajac biale od czerni, to Twoja droga, Twoja karma, Twoje swiatlo, i niosac je, z kazdym krokiem zobaczysz ze ciemnosci jakby mniej, ze znika przed Twoim swiatlem. Bo ciemnosc nie istnieje przeciez, jest tylko brakiem swiatla, prawda?
Nie zrozumiesz mnie teraz, tak jak ja niedawno nie rozumialam piszac sercem slowa ktorych rozum nie ogarnial...choc byly najprawdziwsze, zrodzone w sercu, nie w glowie-dopiero teraz je rozumiem, dzieki Tobie...
Wiedzminie oddawaj mi je, bo bedziesz smazyl sie w piekle, przysiegam! Sama Cie wsadze do kotla.
A Ty Wiolka, nie warcz na mnie az tak, Smarkulo, ja tez potrafie byc jedza, taka sama jak Ty. Ktoregos dnia przypomnisz sobie te slowa, zobaczysz siebie w kims innym. Usmiechniesz sie, tak jak ja do Ciebie teraz, moja jedzowata Siostro. Milego dnia.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 6:24 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

140
Andra pisze:... spojrz jak waska jest linia dzielaca dobro od zla...
Na usta cisną się tu tylko słowa klasyka: Co ty ... wiesz o zabijaniu? Ja na temat cierpienia ofiar może wiem mniej, chociaż brutalnie zgwałconą dziesięciolatkę, którą zakrwawioną i nieprzytomną na własnych rękach wynosiłem z ruin fabryki do karetki, pamiętał będę do końca życia. Ofiary poznawałem zazwyczaj z opisów na dokumentacji. Może i lepiej. Zaś linię, o której piszesz, oceniać musiałem kilka razy dziennie czasami i to zdarzało się, że w ułamkach sekund.
Co zaś się tyczy bandytów, to są i będą. Taka już natura natury. Ale o wiele gorszymi dla ludzkości od tychże bandytów są ci, którzy próbują ich bronić i tłumaczyć ich postępowanie. O wybaczaniu nie wspomnę.

ps. Jak już się Jata wyzewnętrzniamy, to mi policjant odbezpieczonego i przeładowanego Glock'a do łba przystawił. I się nawet nie po...em ze strachu. Nie wiem, jakim cudem.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 9:03 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: OFIARY....

141
Piotr, wiesz jakim cudem. I jakim cudem Jatowi nic sie nie stalo, i mnie...rusz sercem to i glowa bedzie wiedziala.
A co wiem o zabijaniu.,pogadamy kiedys, ok?A teraz zamiast madrzyc sie, idz mi pomoc do dzialu techniczego, tam czeka ofiara techniki ...czyli losu.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 9:16 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

142
PiotrRosa pisze:Jak już się Jata wyzewnętrzniamy, to mi policjant odbezpieczonego i przeładowanego Glock'a do łba przystawił. I się nawet nie po...em ze strachu. Nie wiem, jakim cudem.
Zwieracz sie zacisnał... klasyka :animal3:
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 9:49 przez Jatagan, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.
Robert Bruce (Waleczne serce)

Re: OFIARY....

143
Andra pisze:Piotr, wiesz jakim cudem. I jakim cudem Jatowi nic sie nie stalo, i mnie...rusz sercem to i glowa bedzie wiedziala.
A co wiem o zabijaniu.,pogadamy kiedys, ok?A teraz zamiast madrzyc sie, idz mi pomoc do dzialu techniczego, tam czeka ofiara techniki ...czyli losu.
Wypadam z tematu. Idę do działu technicznego. Dla mnie ta "dyskusja" zbytnio się wyprostowała.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 10:22 przez PiotrRosa, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla ludzi z kraju tego, gdzie kruszynę chleba ... nie warto się męczyć.

Re: OFIARY....

144
Jat!!!
Wiesz, niekoniecznie trzeba zabic zeby dotknac smierci.
I najbardziej boli swiadomosc wlasnej nieswiadomosci, gdy juz ja sobie uswiadomisz. Krotko mowiac sumienie. Wiec lap Jataganie bandziorow,niech Piotr ich wsadza do wiezien.Ale ja przynajmniej sprobuje pokazac im pozniej ze maja to sumienie. Tak by od tej chwili nie mieli juz ani dnia ani nocy spokojnej, by bolalo ich tak, ze nie beda w stanie nigdy juz nikogo skrzywdzic. Stana sie ofiarami wlasnego sumienia, a nie ma gorszej kary.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 10:26 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

145
A co jeżeli ktoś nie ma sumienia? Czy osoby szukające go u innych w takim przypadku pokryją koszty jakie poniesiono podczas poszukiwania czegoś czego nie było, nie ma i nigdy nie będzie? Co z ofiarami, które pojawią się po tym jak taki z odnalezionym sumieniem, znowu je zgubi po wyjściu?
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 11:46 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: OFIARY....

146
Nie Caly, raz obudzone sumienie nie usypia.Jesli go nie obudzisz, niech siedzi do konca swych dni, mowilam-o chlebie i wodzie...az zaskoczy i zaboli go tak jak bolalo jego ofiary. Nie bedzie w stanie krzywdzic bedac ofiara samego siebie.

A tak rozumowo. Wiesz,to nie ten watek, ale u mnie jest sensowniej-bandzior do wiezienia, bynajmniej nie w luksusach, wyrok, +odszkodowanie finansowe. I nic nie zwroci zycia, ale choc pomoze zyc rodzinie ofiary, dzieciom.A kwota-ustalana przez pokrzywdzonego badz rodzine- jest tak wysoka ze krewni bandziora musza zbierac te pieniadze, to i po wyjsciu pilnuje drania, zeby mu co znow do lba nie strzelilo. To nie jest glupi pomysl.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 12:05 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

147
Jeżeli nie ma co budzić, to tego nie obudzisz, a w usypianiu chodziło o wyciulanie budzącego by pomyślał, że teraz "obudzony" cierpi... I faktycznie cierpi, bo nie może się wysmiać w twarz budzikowi...

Nie rozumiem też, czemu chcesz na rodzinę narzucic odpowiedzialność za poczynione zło, a wiem, bo to ich wina... Znowu, ktos inny jest winien, tylko nie ten co czyni zło...
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 12:12 przez caly, łącznie zmieniany 1 raz.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: OFIARY....

148
Nie Caly sumienie ma kazdy, jak zycie. Mozna go nie widziec ale jesli raz zaistnieje to nie znika, chyba ze wraz z zyciem.
Ale- jesli nie-powiesisz mnie razem z nim, ok?
Dziwnie spokojna jestem ze nie bede wisiec.
Nie przerzucam odpowiedzialnosci, ale poki co, zanim zrobisz z niego czlowieka, to chyba lepsze niz gdybys to Ty fundowal mu hotel, i za niego placil rente rodzinie? A on te pieniadze tutaj odpracowuje, badz spokojny, nikt mu nie odpusci. Albo siedzi dozywotnio.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 12:31 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: OFIARY....

149
Wisiała byś i jeżeli to było by możliwe, to nie jeden raz... Przeczytaj jeszcze raz sobie tematy (ten i ten z KS), podano tu przykłądy osób, które siedziały, skruszały, wyszły i zrobiły to kolejny raz... Ja dopuszczam do siebie, że w każdym może byc człowiek, Ty za uja nie dopuszczasz do siebie, że są wyjątki potwierdzające tą regułę...

Kwestji odpracowania, w przypadku kradzierzy, czy rent rodzin dla nieumyslnie zabitych i innych rzeczy, które by miały "wyrównać rachunki" nie komentuje, bo pisałem (i kilka osób też) o tym już kilometry temu...

Nie przerzucasz odpowiedzialność na rodzinę?
Andra pisze:A kwota-ustalana przez pokrzywdzonego badz rodzine- jest tak wysoka ze krewni bandziora musza zbierac te pieniadze, to i po wyjsciu pilnuje drania, zeby mu co znow do lba nie strzelilo.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 12:45 przez caly, łącznie zmieniany 2 razy.
przepisy kulinarne * parking okęcie * perswazja

Re: OFIARY....

150
Ale on to odpracowuje, rozumiesz? Jesli go nie stac, a krewni nie chca, siedzi.Nie jest to najlepsze wyjscie, znajdz lepsze, przyklasne.

A w kwestii sumienia-tylko nie wmawiaj mi ze bronie zbira, obrona dotyczy wysokosci kary, a ja nigdy nie kwestionowalam jej koniecznosci.
Caly, obrazowo-dziecko rodzi sie z zamknietymi oczyma, i jesli ich nie otworzy, bedzie lazlo przez swiat myslac ze wszystko jest czernia, przewracajac wszystko po drodze. Ale jesli otworzy galy i zobaczy swiatlo to zrozumie ze nie jego brak byl powodem ciemnosci.
Jesli nie otworzy oczu, to wyjdzie na wolnosc i dalej bedzie czarno, bedzie siac zniszczenie, zebys go 20 razy posadzil. Tak?
Wiec posadz go do cholery, i daj mi szanse by otworzyc mu te galy, niech zobaczy swiatlo.
A jesli go zabijesz, odrodzi sie z zamknietymi oczami, i od nowa...
Ide na urlop umyslowy, przysiegam.
Ostatnio zmieniony 10 sty 2011, 13:01 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron