Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

1
TO MÓJ PROBLEM I PEWNIE NIE TYLKO MÓJ. SĄDZĘ, ŻE NA TYM FORUM JEST WIECEJ LUDZI O PODOBNYCH DYLEMATACH. CHOĆ W PEWNYCH KWESTIACH. MOŻE KOMUS ZECHCE SIE POSWIECIC CHWILE I TO PRZECZYTAC. WIEM, ZE JESLI GDZIEKOLWIEK W SIECI MOGŁOBY SIE ZDARZYĆ ZE OBCA OSOBA NAPISZE COS TAKIEGO CO WPLYNIE NA MOJE DECYZJE TO TYLKO TUTAJ.


Co znaczy zmarnowane życie? No właśnie. W zależności od tego co uważamy za cel życia i od tego czego oczekujemy po śmierci zależy zwykle co uważamy za spełnienie. Czy nasza filozofia jednak zbyt często nie usprawiedliwia błędów? Braku zaangażowania?
TYPOWE FORMUŁY :



Nic nie dzieje się przypadkiem. To lekcja, karma, trzeba być ponad tym- widać musisz to przecierpieć. Tak miało być. Nie wolno przywiazywac się do ludzi tak by nie móc w kazdej chwili odejść. Jednym słowem nie rób nic, bierz zycie takim jakie jest i ciesz się z tego co masz. Nawet jesli nie masz absolutnie nic.


Przedstawię tu dwie, krótkie historie losów. Może ktoś będzie miał swoją odpowiedz na pytanie ukryte w tym co napisałam. To moje myślenie przeciwstawione myśleniu pewnej orginalnej kobiety.

Moja historia

Zaczęłam jako dziecko wyjątkowo uzdolnione, inteligentne, rezolutne....według ludzi wokół. Rodzice wychowywali mnie w przeswiadczeniu, że będę kimś wielkim. Jezdziłam po calym swiecie, kochałam taniec zabawę. Mieszkalam jednak przy lesie który rozkochał mnie i wydobył ogromną wyobraznie. Uwielbiałam książki i poezje. Naturę...już jak byłam mała potrafiłam usiąść i patrzeć na pola, na drzewa....przez godziny. Nie przesadzam, nie uwypuklam Godziny. Pytano mnie czemu? A ja nie wiedzialam. To mnie zachwycało, fascynowało. W wyobrazni tworzyłam bajki dotyczące miejsc na które patrzyłam. I nie rozumiałam czemu inni wokół mnie tego nie czują? Dlaczego etedy rozmawiają. Mi odbierało instynktownie mowę. Jagbym była w sanktuarium.

Po czasie jednak i strasznych traumach w domu. Kiedy wszystko zaczelo się zmieniać. Kiedy przestalam byc malą słodką dziewczynką,a rodzice chcieli zachowac swoją kontrolę i władzę chciałam się odegrać. Zrobić wszystko czego mi nie było wolno. Na co nie pozwalały mi zasady. DO tego buzowały mi chormony i weszłam w inny świat. Wyjechalam do internatu. DOpiero tam nawiazalam prawdziwe wiezi. Znowu czulam sie sobą. Pokochalam tych ludzi. Dojzalam psychicznie. I wtedy mnie z tamtad zabrano. Przezylam to jak dziecko oddzielone na zawsze od matki. Tesknilam tak ze przez rok nie nawiazalam zadnych nowych przyjazni. Stłumiłam w sobie Jakoś wyższe uczucuia. Seratonine odnalazłam w szybkim plytkim zyciu i facetach. W pewnym momencie zauważyłam, że to nie moja bajka. Lubię się bawić to prawda. Ale byłam otoczona ludzmi o innej swiadomosci..zainteresowaniach.

Teraz widzę ile straciłam. Ile zaległośći. Jak wiele mogłam osiągnąć. I czuję jakie to straszne. Mogę porozmawiać z przyjaciolmi z ''wyższych'' środowisk. Z dobrych szkół, świetnych studiów. Nadajemy na tych samych falach. Mam głód inteligencji. Są ludzie, którzy łapią kazdy żart, każdy sarkazm, każą aluzje. Potrafią porozmawiać na każdy temat z zadziwiającą wiedzą. Nawet o życiu mojego ulubionego wykonawcy z jakiegos nieznanego zespołu.:) Potrafia analizowac psychikę innych jagkby posiadali 6 zmysł. Reaguja na mimikę jagky mowila wiecej od słów. Ale w pewnym momencie, jesli tak zostanie- oni pójdą dalej. Zamkną się w swoich środowiskach tworząc elitę. A ja? Zupełnie nie na swoim miejscu...W naszych czasach skazuje Cię to na pustkę? Czy mogę się jeszcze uratować? CO mam robić?Za co życ? ZMarnować umysł, urodę, szczescie? Nigdy nie doznac na nowo milosci? Żyć wspomnieniami? Da się jeszcze uratować? Czy zyjemy w swiecie w którym szczescie zalezy od pracy i portfela.



Historia II



Poznałam wtedy interesującą kobietę. Miała księgarnie ezoteryczną. Gdy przyszłam pierwszy raz zauważyłam, że to dziwna księgarnia. Ona tam mieszkała, a ludzie siedzieli z nią przy stole i pili cherbatę. Gdy weszłam powiedziała: siadaj kochanie. To miejsce akurat na Ciebie czeka. Zostałam tylko chwilkę. I pomyślałam, że to coś jak klub filozoficzny. Uważałam zawsze, żę brakuje mi czegoś takiego. Było tam trochę jak w starożytnej gracji. Tak mi się to kojarzy. Z czasem mnie bardziej zainteresowała. Miała zupelnie inne spojrzenie na wszystko.

Nie ma matury mimo, że jest mądra, oczytana i błyskotliwa. Duchowo świadoma. Jezdziła po świecie, zbierała owoce, medytowala. Teraz nie ma pieniedzy. Jest zadluzona scigaja ja sadzy. Sprzedala ksiązki. SIedzi w pustym pomieszczeniu. Po schodach w dół miała materace i poduszki na których paliła papierosy z ludzmi których bardziej polubiła. Siedziała tak tydzien nie wychodzac i ''zgłębiając siebie''. Jedzenie przynoszą jej inni, bo wiedza ze nie ma kasy. Z własnej woli. Nie proszeni. Dawala im to czego dzis brakuje. Uczucie, zrozumienie, wiecznie otwarte drzwi. Mogli wpadac zawsze bez uprzedzenia. Może to egoizm każe jej pomagać, bo jest ich psychoterapeltą. A co jak wyjedzie?

Przyszłam do niej kilka dni temu, bo krzyczala za mną. Usiadłam, skręciła mi papierosa. Była szczesliwa, usmiechnieta. Zupelnie inaczej niż ostatnio. Po czym powiedziała: Chcę iść do więzienia. Patrzylam się w kompletnym szoku, więc wyjasniała dalej. Ścigają mnie sądy. Myślałam nad tym i stwierdzilam, że tak naprawdę ja chcę iść do tego wiezienia. Od kiedy to sobie uświadomiłam poczułam się świetnie. WIdać mam tam do odrobienia jakąś lekcję. Czuję, że tego chce moja dusza. Ja sobie z tymi dziewczynami poradzę, znasz mnie. Poczytam książki, pomedytuje...


Najdziwniejsze jest to, że się z nią zgodzilam. SKoro tak chce. Myslalam nad tym. Ludzie ''przegrani'' ale niepasujący do niskich kast próbują tworzyć kontrkulturę. ALternatywny sposób życia. Jeden facet kiedys mówił mi, że żyje bez prądu w domu i większą częśc roku jezdzi po koncertach zbierać puszki. Na koncercie jest za darmo, poznal tak mnustwo ludzi. Zaangazowal się w organizacje walki w jakiejs ''waznej '' sprawie. Jest trochę jak nomad. Z namiotem, autostopem i przyjaciolmi na calym swiecie.


Ja z kolei myśląc o tym wszystkim wymyslilam: Pojadę do Indii. Wyjadę z polską grupą wolontariuszy. Dojazd za darmo. W putapartii jedzenie za darmo dla każdego. Nocleg dostałabym jako wolontariusz. Ciepło, egzotycznie, ciekawi ludzie. Byłam tam już kiedyś. Z rodzicami, ale w roli turysty nie bankruta. Przyjechałam zobaczyć ludzi o których czytali oni ksiązki. Bibliotekę papirusową. (niezwykłe zjawisko z tą biblioteką).

I tu się zastanawiam nad tym czy te wszystkie nazywane przez kosciól zwykle sektami grupy nie powstaja z desperacji? Chęci ucieczki? Ludzie, którzy sobie nie poradzili pragną wmówić sobie, że jest pięknie. Nie chcę tak uciekać.


Pytanie brzmi mnw. tak: Czy jesli los nie uklada sie zgodnie z kulturowymi zasadami i wytycznymi znaczy to, że jest nieudane? Czy to czego oczekujemy od zycia to nasze rzeczywiste pragnienie, czy nażucone i wpojone?
Ostatnio zmieniony 09 lis 2011, 18:43 przez soulblue, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

3
Oczekiwania są najgorsze. Życie JEST. Koniec zdania. A nam się wmawia, że ma być takie a takie... W rezultacie generujemy wymagania, które musimy spełnić i jeszcze musimy wysłuchiwać cudzych oczekiwań wobec nas, zupełnie jakby życie było programem, w którym można odhaczyć jakieś opcje. Od przebiegu życia uzależniamy opinie na swój temat i temat innych ludzi. Łatwo szastamy słowami trzeba, powinno się, należy, nie można. Łatwo oceniamy kogoś, o kim wiemy niewiele, bo wydaje nam się, że kilka faktów o kimś tłumaczy całe jego złożone jestestwo. Sama się nasłuchałam oczekiwań na swój temat, z resztą bardzo wygórowanych, sama wygenerowałam w sobie przez to ambicje by moje życie było 'książkowe', w rezultacie wiadomo-porażka, bo jak można sobie zaprojektować wszystko? Rozczarowanie bolesne, bo jakie ma być jeśli upada wszystko... Teraz przewartościowuje...nie da się zmarnować czegoś co jest wykorzystane w pełni przez sam fakt istnienia. Życie to istnienie, po swojemu, nie da się nie istnieć istniejąc, prawda? :)
Ostatnio zmieniony 09 lis 2011, 19:09 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

4
Właśnie... Życie to nie wyobrażenie życia i nie oczekiwania, to jest to, czym jesteśmy na dany moment. Oczywiście plany zawsze można mieć, nawet trzeba, to rozwija. Ale nie wolno w tych planach widzieć sensu, sens jest nie w nich, a w nas samych. Niejedne plany tzw. los pokrzyżuje, a jednak nie jest to oznaką tego, że życie jest zmarnowane. Wielokrotnie widać po czasie, że gdyby nie to, co te plany pokrzyżowało (np. wypadek unieruchamiający w wózku), nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy. Dlatego nie szukajmy sensu życia w planach i w oczekiwaniach, a w samym życiu 'tu i teraz' i, przede wszystkim, w nas samych. Ten sens jest w nas, wystarczy chcieć go dostrzec. Ocena, czy życie jest 'zmarnowane' czy nie, też zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
Ostatnio zmieniony 09 lis 2011, 19:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

5
O widze, że ktoś jednak przeczytał.

Jesli mówisz '' zmarnowane'' czy nie, to w trakcie życia? Czy pod jego koniec. Bo mi chodzi właśnie o to, żę jest jakąs paranoją uznawanie zycia za zmarnowane w wieku powiedzmy 20 lat. A patrzac na system mn do tego wieku ustala się to czy mamy szanse czy juz jej nie mamy. Zastanawiam się nad wieloma pomysłami na życie. Najbardziej jednak chodzi mi o ludzi. Jesli chcę zostać w takim otoczeniu jakie mi odpowiada muszę piąc się po drabinie. Jeden upadek może być śmiertelny. A jesli jednak spadnę to co? Da się wrócić czy szukac dróg na dole?

I co sądzicie o tej radosci ze wszystkiego co nas spotyka? Co myslicie o tej kobiecie która chce isc do wiezienia?

Lidka- zgadzam się, wiele momentów, które klasyfikuję jako przykre nie zamieniłabym na inne bo wiem, że urodzily piękne rzeczy. W pewnym sensie również i mnie samą. Są jednak takie, które zniszczyły część mojej osobowości. Są takie bez których byłabym w lepszej sytuacji. Nie uważacie, że filozofia pomaga migac się od rozwiązywania problemów?
Dobrze więc jeśli takie są wasze poglądy (bo piszecie w podobnym nurcie;) To jest proste pytanie: czy jestescie na tyle szczesliwi ze nie zamienilibyscie swojego zycia na inne? Jesli nie byloby w nim chocby i kilku rzeczy jakie kochacie w tym zyciu, kochacie tak bardzo ze nawet wecznosc pod palmami nie bylaby warta ich utraty?
Ostatnio zmieniony 09 lis 2011, 20:20 przez soulblue, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeśli masz dwa instrumenty w jednym pokoju i na jednym z nich zagrasz nutę C, to struna tego samego dźwięku zacznie drżeć również w drugim fortepianie. U ludzi jest całkiem podobnie.
COŚ O MNIE: http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=344170#p344170
http://imladis.p2a.pl/viewtopic.php?pid=41806#p41806
https://www.facebook.com/rupieciarniagn ... ts&fref=ts

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

6
mam prawie 50 lat, miałem do tej pory wiele wzlotów, ale też bardzo bolesnych upadków i - nie - za nic nie zmieniłbym niczego. Wszelkie, ale to wszystkie okoliczności dostarczyły mi niezastapionych doświadczeń- szczególnie to, co ludzie nazywają "upadkiem" doprowadziło mnie do sytuacji, w której jestem szczęsliwy ze wszystkiego co mnie spotyka, gdyz teraz wiem, że na wszystko, na każdą okoliczność musiałem wpłynąc sam. A skoro wiem, że ja sam jestem twórca swojego życia - mogę zmienic to, co mi sie nie podoba
Ostatnio zmieniony 09 lis 2011, 20:26 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

7
Szymon, no coś takiego, ja cały czas Ci dawałam Ci coś pomiędzy 30 a 40 : ))))

---

Wracając do tematu- Soul- nie zamieniłabym choć nie raz mam potężnie dość i boli mnie to i owo...śniło mi się w tym miesiącu, że ktoś mnie postrzelił w głowe i nie wiedziałam czy przeżyje i pamiętam siebie mówiącą wtedy coś w stylu- nie mogę umrzeć, moje życie teraz wygląda nie najlepiej, ale ono ma potencjał żeby wreszcie się przeistoczyło...i to chyba jest najlepszy dowód co tak naprawdę czuję w tej kwestii.

Co do kobiety, która wybiera więzienie- jak mogę ocenić ją nie będąc nią? Na pierwszy rzut oka decyzja szokuje, zadziwia, buntuje (trzeba jej to wybić z głowy!), po zastanowieniu stwierdzam, że oceniam to ze >swojejzaprzed< nami, że już nic miłego nie nastąpi, że teraz to juz tylko warzywienie i wegetacja... Trzeba jednak wcielić trochę egoizmu, zadać sobie kilka pytań... W sumie jeśli stoi się przed wyborem bycia warzywem albo próbą odnalezienia jakiejkolwiek radości życia, to jest to żaden wybór, bo zostaje tylko druga opcja, nie licząc zakończenia życia, ale to jest coś czego ja osobiście nie uznaję za opcję...Trzeba dokonać wyboru innej filozofii. Kogo obchodzi czy ona jest SŁUSZNA, co to znaczy słuszna? Ona ma być skuteczna.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 4:41 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

8
Od teraz będę cię czcił jako Atenę, bogini mądrości. :D
Moim zdaniem starsza kobieta po prostu nie widziała sensu ucieczki.
Gdyby była młoda mogłaby układać sobie życie czy coś gdzie indziej i poznawać nowych przyjaciół. Tutaj miała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać a poza tym świadomość, że prawdopodobnie niewiele czasu jej zostało i lepiej w pewnym sensie spokojnie umrzeć w jakimś konkretnym miejscu niż np. zapomniana na jakichś bezdrożach. Tutaj przyjaciele przynajmniej będą mogli ją pochować i zobaczyć przez te ostatnie dni życia.

Nic bym nie zmienił, choć czasami wielu wyborów żałuję teraz.
Czuję dokładnie teraz to co Lufi napisała:
"nie mogę umrzeć, moje życie teraz wygląda nie najlepiej, ale ono ma potencjał żeby wreszcie się przeistoczyło" .
Swoje życie należy oceniać pod jego koniec a póki się nie skończyło jeszcze nie jest zmarnowane, choć może jakaś jego część tak.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 5:40 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

9
soulblue pisze:Lidka- zgadzam się, wiele momentów, które klasyfikuję jako przykre nie zamieniłabym na inne bo wiem, że urodzily piękne rzeczy. W pewnym sensie również i mnie samą. Są jednak takie, które zniszczyły część mojej osobowości. Są takie bez których byłabym w lepszej sytuacji.
A dlaczego uważasz, że 'zniszczyły'? Do czego to porównujesz?

Ja bym powiedziała 'ukształtowały inaczej'.

A poza tym, co to znaczy 'lepsza sytuacja'? Z jakiego punktu widzenia? W moim odczuciu tylko z punktu wodzenia 'ego' można tak powiedzieć. Bo z punktu widzenia naszej duszy nic nie jest 'gorsze', 'lepsze' i (zazwyczaj) to, co człowiekowi wydaje się 'gorsze', w istocie jest 'lepsze' dla jego duszy.

Tu dylemat: odnieść wartości do ducha czy ciała? Wybrać tymczasowe, przemijające czy wieczne?

soulblue pisze:Nie uważacie, że filozofia pomaga migac się od rozwiązywania problemów?
Nie... Filozofia pomaga 'oswoić się' z problemem, zrozumieć. I też jest tylko wyborem, jednym z wielu. Migac się od rozwiązania problemu można też bez żadnej filozofii.
soulblue pisze:To jest proste pytanie: czy jestescie na tyle szczesliwi ze nie zamienilibyscie swojego zycia na inne? Jesli nie byloby w nim chocby i kilku rzeczy jakie kochacie w tym zyciu, kochacie tak bardzo ze nawet wecznosc pod palmami nie bylaby warta ich utraty?
Nie :) Nawet nie chciałabym 'cofnąć' życia, jak to często słyszę od wielu ludzi: ach, jakby tak można było... Widzę jasno jak na dłoni, że cokolwiek się wydarzyło, było niezbędne, żebym dziś była tym, kim jestem. Na pewno nie wykorzystałam wszelkich możliwości, ale to bez znaczenia. Nabieranie świadomości życia jest procesem powolnym i często 'bolesnym'. Cieszę się, że te 'bolesne' chwile mam za sobą, mam ich świadomość i dziś, dzięki nim, mogę podchodzić zupełnie inaczej do życia.

A tak w ogóle, jaką wartość może mieć 'chwilka' w porównaniu do wieczności?

Co do decyzji tej kobiety, cóż, trzeba ją zaakceptować, po prostu. Tylko ona wie, co nią powodowało, żeby taką decyzję podjąć. Problem 'przegranej' czy 'wygranej' jest bardzo subiektywny. To, co ktoś uzna za 'przegraną', dla kogoś innego jest właśnie 'wygraną'. Wszystko zależy od punktu wodzenia, od perspektywy, z jakiej patrzy się na problem.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 8:21 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

10
PS. 'Zmarnować życie' - żyć zupełnie niezgodnie z tym, co się czuje, że powinno się robić, całe życie ulegać naciskowi innych. Ale już sam fakt zdania sobie z tego sprawy jest 'wygraną' i znaczy, że skoro ktoś doszedł do tego wniosku, nie 'zmarnował' życia mimo wszystko...
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 8:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

13
Nebogipfel pisze:Od teraz będę cię czcił jako Atenę, bogini mądrości. :D
Może bez przesadyzmu? ;P


Nebogipfel pisze:Moim zdaniem starsza kobieta po prostu nie widziała sensu ucieczki.
Gdyby była młoda mogłaby układać sobie życie czy coś gdzie indziej i poznawać nowych przyjaciół. Tutaj miała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać a poza tym świadomość, że prawdopodobnie niewiele czasu jej zostało i lepiej w pewnym sensie spokojnie umrzeć w jakimś konkretnym miejscu niż np. zapomniana na jakichś bezdrożach. Tutaj przyjaciele przynajmniej będą mogli ją pochować i zobaczyć przez te ostatnie dni życia.
Ja tak czytam to i myśle czy Ty piszesz w ogóle o tej samej kobiecie, o którą pyta Soul? :P
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 14:24 przez lufestre, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

14
soulblue pisze:I tu się zastanawiam nad tym czy te wszystkie nazywane przez kosciól zwykle sektami grupy nie powstaja z desperacji? Chęci ucieczki? Ludzie, którzy sobie nie poradzili pragną wmówić sobie, że jest pięknie. Nie chcę tak uciekać.
Niektóre na pewno. Ludzie intuicyjnie mając problemy chcą byc otoczeni ludźmi, którzy również takie posiadają. Którzy zrozumieją nie tylko ich desperację ale i tok myślenia.
Człowiek, który wmawia sobie że jest pięknie mimo iż nie poradził sobie w życiu wcale nie jest zły. Oczywiście dobrze jest zdawac sobie sprawe z własnych porażek, ale patrząc z tej drugiej perspektywy, gdybyśmy mieli rozpamietywac wszystkie nasze upadki nie mielibyśmy szansy na dostrzeżenie tego, co nam się udało dokonac. Bo zawsze coś jest.
soulblue pisze:Pytanie brzmi mnw. tak: Czy jesli los nie uklada sie zgodnie z kulturowymi zasadami i wytycznymi znaczy to, że jest nieudane? Czy to czego oczekujemy od zycia to nasze rzeczywiste pragnienie, czy nażucone i wpojone?
Nie. To jest Twoje życie i tylko ty nim kierujesz i tylko Ty wiesz co jest dla ciebie dobrem a co złem. Co porażka a co zwycięstwem. Nie podążaj ślepo za wytycznymi. Idź własną drogą, jeżeli chcesz na samym końcu powiedziec "Udało mi się!".
A to czego pragniesz jest w tobie. Nie wyczytasz tego nigdzie ani nikt ci tego nie wpoi. Po prostu istnieje w Tobie i tylko w Tobie. Najważniejsze to zadac sobie pytanie: " Czego oczekuję od życia?" i jak już będziesz znała odpowiedź, to połowę drogi masz już za sobą.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2011, 16:32 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 2 razy.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

15
lufestre pisze:
Nebogipfel pisze:Od teraz będę cię czcił jako Atenę, bogini mądrości. :D
Może bez przesadyzmu? ;P
Nie przesadzam. Jesteś bardzo mądra. :)
lufestre pisze:
Nebogipfel pisze:Moim zdaniem starsza kobieta po prostu nie widziała sensu ucieczki.
Gdyby była młoda mogłaby układać sobie życie czy coś gdzie indziej i poznawać nowych przyjaciół. Tutaj miała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać a poza tym świadomość, że prawdopodobnie niewiele czasu jej zostało i lepiej w pewnym sensie spokojnie umrzeć w jakimś konkretnym miejscu niż np. zapomniana na jakichś bezdrożach. Tutaj przyjaciele przynajmniej będą mogli ją pochować i zobaczyć przez te ostatnie dni życia.
Ja tak czytam to i myśle czy Ty piszesz w ogóle o tej samej kobiecie, o którą pyta Soul? :P
Tak, piszę o tej staruszce co idzie do więzienia.
;)
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 2:47 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 1 raz.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

17
Andra pisze:Chin, a czy koniecznie musimy miec jakies oczekiwania wobec zycia?
Oczekiwania wobec życia czy chcesz czy nie chcesz posiadasz ;) Chociażby to, że istniejesz :)
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 10:43 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 1 raz.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

18
jesli istnieje to czego mam oczekiwac jeszcze? Ze bede bardziej istniala...nie, Conan, nie rozumiem tego. To tak jak z wiara- wmowilismy sobie ze musimy wierzyc, musimy miec cele...nie mam oczekiwan wobec zycia, nie czekam na to przyszle, zajme sie nim gdy stanie przede mna
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 10:51 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

21
Andra pisze:jesli istnieje to czego mam oczekiwac jeszcze? Ze bede bardziej istniala...nie, Conan, nie rozumiem tego. To tak jak z wiara- wmowilismy sobie ze musimy wierzyc, musimy miec cele...nie mam oczekiwan wobec zycia, nie czekam na to przyszle, zajme sie nim gdy stanie przede mna
Jeżeli byś nie oczekiwała że "istniejesz" to nie miała byś prawa "byc", więc jedyny logiczny stan w tym momencie to bycie martwym.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 12:21 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 2 razy.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

26
Andra pisze:Lidko, swiadomosc tu i teraz uwalnia od ,,dalej'', nie sadzisz?
Gdzie jest to dalej, skoro ja jestem tu?
Dalej w czasie, jaki odczuwasz jako człowiek (bo, niezależnie od Twoich poglądów, nie przestałaś nim być?). 'Tu i teraz' dziś i 'tu i teraz' wczoraj czy jutro, to nie to samo. A po upływie kilkunastu - kilkudziesięciu lat to kolosalna różnica (widziana w poziomie świadomości). I nie ma znaczenia, że czas jest iluzją, zmiana zachodzi i to ona ma sens i liczy się.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 15:56 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

28
Andra pisze:ja istnieje teraz- wlasnie jako czlowiek. Gdzie jest to przyszle jutro? W mojej glowie jedynie. Dla czlowieka zawsze jest tu i teraz...gdziekolwiek by nie byl. Za te kilkadziesiat lat takze bede w tu i teraz, prawda?
Prawda. Ale nie będziesz taka sama jak dziś.

Nasze 'wczoraj' wpłynęło na nasze 'dziś', a to wszystko wpłynie na nasze 'jutro'.

('Wczoraj' ma znaczenie dla 'dziś', żeby 'dziś' można było wyciągnąć wnioski i budować 'jutro' na ich bazie.)
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 16:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: ZMARNOWANE ZYCIE, CHORA FILOZOFIA LEPSZA OD SMIERCI.

29
Andra pisze:Chin, ja wiem ze istnieje- po to jestem czlowiekiem by doswiadczyc istnienia siebie. Jak moge oczekiwac na cos co jest?
O tym właśnie mówię. Po człowieczeństwie oczekujesz istnienia więc automatycznie czegoś oczekujesz.
Ostatnio zmieniony 11 lis 2011, 17:37 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 1 raz.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron