Strona 1 z 1

Re: Mój soboftur.

: 10 sty 2012, 21:28
autor: soulblue
Wiem, że nie każdego musi to obchodzić, ale mam ochotę opisać tą sytuację.


Poznałam chłopaka i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że mimowolnie robimy dokładnie to samo w tym samym czasie....
Normalnie kiedy rozmawiam po raz pierwszy z nowo poznaną osobą tematy są ograniczone, a rozmowa nie schodzi na głębsze etapy. Pierwsza nasza rozmowa trwała od 18 do 4 rano....nie przesadzam (sama rozmowa) fakt chodziliśmy trochę w grupie... ludzie się przerzedzali aż zostaliśmy sami na plaży. To było kilka miesięcy temu. Chodziłam z nim na zajęcia rysunku. I wtedy zaczęło się moje dziwne odkrycie. Miałam beznadziejny dzień byłam zła włożyłam prace do kostki i weszłam do sali. Usiadłam daleko od wszystkich za sztalugą tak by nie było mnie widać i rzuciłam kostkę na ziemię. Usłyszałam na wstępie ''jak zwykle spózniona'' co też mi powtarzają jak zwykle. Za chwilę słyszę: '' no kto nas zaszczycił swoją obecnością'' Krystian (tak go tu nazwę) wszedł wściekły usiadł po drugiej stronie niż reszta (tak jak ja) też rzucił gwałtownie kostke na ziemię i usiadł w tej samej pozycji co ja.

Dzieliły nas w czasie jakieś dwie minuty i wyglądało to dziwniej niż brzmi. Wszyscy się na nas gapili. Dopiero wtedy mnie zauważył. Zapytał '' ty też:) '' - ''mhm'' Spojrzałam się porozumiewawczo i zajęłam się rysunkiem. Dla odmiany miała być to wizja z głowy. Podano nam tylko konkretny motyw. No prawie. Owoc raju trzymany przez mityczną postać. Każdy namalował swoją fantazyjną wersję jabłka. Było jeszcze pare innych propozycji. Ja narysowałam granat, gdyż niedawno w pubikacji fantasy ktoś napisał sarkastyczną wersję wygnania człowieka z nieba. Tłumaczył swoj pomysł książką w której facet pisał że ludzie dawniej wierzyli, że granaty miały właściwości lekko odurzające. Po tym odurzeniu następowało spięcie i uwypuklenie ograniczen. Tak jak po narkotykach. Gdy konczy się haj i nasza swoboda w sposobie bycia, stajemy się nagle jeszcze silniej spięci niż wcześniej. Ewa w tej książce jadła właśnie granat. Pisał o statkach kosmicznych i o tym, że ludzie żyli po 300 lat. Brednie towarzyszyły teori interwencji genetycznej jakis gadopodobne storzenia wnikające w ciała ludzi, zakamuflowani kosmici miedzy nami. W kazdym razie autor opowiadania czerpał wiele motywów z książki i powstało z tego naprawdę dobre fantasy umieszczone w gazecie.


I wiecie zapewne co narysował Krystian...nie powiecie mi, że to taki tam przypadek. Mamy podobne zainteresowania, zmienne nastroje, więc możemy też czytać to samo. Bywa różnie. No, ale tak jest ciągle. Po sylwestrze położyłam sobie trzy wody na biurku. Spojrzałam w jego stronę i co? Miał dwie. Własnie trzymalismy gwint w ustach. '' Kac?'' ''Tak...''- odpowiedziałam, ale oboje też zaczęliśmy się z tego śmiać. Poszliśmy na ten sam koncert w tym samym czasie zrezygnowaliśmy z lekcji słuchamy tej samej muzyki, nawet twarze mamy podobne. Ludzie myślą, że ich wkręcamy. Nieświadomie opieramy się w ten sam sposób, machamy długopisem wykonujemy podobne gesty. Ton głosu mamy podobny. Można zastanawiać się czy ma jakikolwiek sens pisanie tu takich rzeczy. Dla mnie ma bo jest to coś czego nie umiem pojąć. Nie sądziłąm, że ludzie mogą się tak zachowywać. Straciliśmy kontakt i dzisiaj zerwalam się z zajec. Poszłam na plarzę tam gdzie kiedyś i usiadłam. Szedł deptakiem. Zawołałam go, okazało się, że własnie chciał sobie tam troche ochłonąć. Smiejcie się ze mnie. Może i jestem naiwna, ale uważam, że to jest przeznaczenie. Siedząc tam mnie pocałował i tak jakoś spędziliśmy razem prawie cały dzień. Sądze, że będziemy razem czas pokaże. Historia napisana przez życie.

Re: Mój soboftur.

: 10 sty 2012, 21:54
autor: Nebogipfel
A ja nawiazałem kontakt z dziewczyną co straciła chłopaka w wypadku samochodowym. Widząc ogrom zdjęć mojej osoby i pisząc ze mną dość długo stwierdziła, że jestem pod każdym względem identyczny. Nawet myślała, że zmartwychwstał, ale ni chciałem wykorzystywać śmierci do swoich celów. Chciałem też by sama zdecydowała czy wiedząc, że jednak jestem kim innym chciała być ze mną. Pewnie się domyślacie, ż ejednak nic z tego nie wyszło, ale znajomość pozostała, choć teraz po dość długim czasie jakoś kontakt się urwał...

Re: Mój soboftur.

: 01 mar 2012, 13:52
autor: gorczyca
Nebo, aż się Ciebie zaczynam bać.hi hi .Ja mam inne doświadczenie jeśli chodzi o sobowtóra. Kiedyś o mały włos a nie zajęłaby się mną policja. Okazało się,że jest identyczna dziewczyna ,toczka w toczkę jak ja,wygląd,wzrost i inne wspólne cechy,okazało się,że gdzieś narozrabiała,a do mnie się doczepili i długo musiałam udowadniać,że nie jestem wielbładem.Dopiero jak nas postawiono obok siebie,zrozumieli,że jednak jest taka druga osoba.Ale czasami bywa,że np z moją mamą jednocześnie myślimy o tym samym i np równocześnie do siebie zaczynamy dzwonić wypowiadając tę samą kwestię. Bywa,a może to nie o to chodzi?. Sorki. Ale i tak się cieszę,że napisałam.Pa.

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 12:36
autor: leon84
Mam podobnie, mieszkam w Wa-wie (sporo ludzi tu się przewija) jak odwiedzam siostrę w dzielnicy Ursus a dosyć często to robię, to już z 5 różnych osób mi powiedziało dzień dobry na ulicy.
Kiedyś na Mazurach na Wakacjach pracowałem w Pubie miejscowość Augustów to też mnie mylili z pewnym studentem, a kiedyś zagadał do mnie po imieniu ale tej osoby.

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 13:44
autor: Highlander
soboftur
A to to, to co to jest, w jakimś slangu napisane czy co?

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 14:17
autor: Gość
High, to dla odroznienia od sobowtora:). Zeby sie nie mylili.

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 16:16
autor: Alamander
Highlander pisze:
soboftur
A to to, to co to jest, w jakimś slangu napisane czy co?
sobietwór

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 19:26
autor: teddybear
Nebogipfel pisze:Nawet myślała, że zmartwychwstał, .
tylko nie pisz że poznałeś ją 3 dni po jego śmierci...

Re: Mój soboftur.

: 17 maja 2012, 21:07
autor: Crows
tą chorobę sie leczy

Re: Mój soboftur.

: 08 paź 2012, 16:24
autor: Hasesis
Wszystko dobre co się dobrze kończy... a lepsze, kiedy jest źle :) bo tylko gdy cierpimy i jest źle mamy czas i chęć na zastanowienie się dlaczego tak się dzieje. Wszystko to, by pokazać nam drogę naszego rozwoju.
Nie żyjemy w jednym materialnym świecie, nie tylko rozum liczy się w życiu, ale i to co rozumem nie da się ogarnąć, świat, który odczuwamy w sobie, we własnych sercach, świat duchowy. Jest on tak "ogromny", że nawet nasze serce ciągle musi się go uczyć i odkrywać coraz to głębsze i "boleśniejsze" dla rozumu stany, ...
ale przychodzi taki czas, że uświadamiamy sobie, iż to co nam się wcześniej wydawało bolesne, wcale nie musi takie być i nawet wcale takie nie jest - to tylko iluzja i budowanie nieprawidłowego wizerunku w ego; rodzi się nowy punkt do spojrzenia na prawdziwą rzeczywistość, a kolejne stopnie zaczynamy budować "od zera", porzucając kłamstwo i otwierając się na prawdę.
Nowe stopnie budujemy już nie na podstawie "Robię to dla siebie, żeby mi było dobrze", tylko by odkrywać w sobie miłość... nie tą egoistyczną (do chłopaka, który mi się podoba... dziewczyny, która jest ładna, czy kumpla, który stawia mi kurde piwo) tylko miłość... (np. do wroga? kogoś kto mnie zranił - od którego wiem, że nic nie dostanę w zamian).
Nie bójmy się tego, bo strach to znowu ego.

Re: Mój soboftur.

: 09 paź 2012, 21:54
autor: soulblue
Hasesis to wszystko prawda, ale ktos kiedys powiedzial, że zdanie zaczyna się dopiero po słowie ''ale''. Tak więc: to wszystko prawda, ale cierpienie jest pomocne jedynie w wypadku ludzi, którzy nie rozumieją znaczenia szczescia wrzechswiecie. Ktos kto zle rozumie szczescie nie rozumie sensu istnienia, a wtedy tylko ból może uwrarzliwic i otworzyc oczy. CO do chłopaka tak się ułożyło, że nie byliśmy w końcu razem.

Re: Mój soboftur.

: 23 paź 2012, 8:47
autor: gorczyca
A wracając do tematu , jak wiemy każdy ma swego sobowtóra, tylko nie każdy go jeszcze miał okazję spotkać.

Re: Mój soboftur.

: 01 lip 2013, 20:34
autor: janossheldon
a może soboftur to dysleksja?