Re: Wylew mojej mamy.

1
Moja matka miała wylew. Teraz to będzie trzecia doba jak leży w łóżku i walczy z tym gównem. Nie wiem jak inaczej to opisać, to po prostu idealnie odwzorowuje sytuacje. Jednego dnia dzwoni do mnie, by pochwalić się jaki zajebisty taras odwalił jej ojciec z bratem, a parę godzin później dostaję telefon od brata, że matka miała wylew. Zajebiste zrządzenie losu. Zaakceptowałem sytuację, życie płata figle. Chujowa sytuacja, nie pierwszy raz w tym życiu. Dostaję fajną pracę, życie mi się układa i łup - wszystko się posypało. Za każdym razem, gdy ma być fajnie staje się chujowo. Przyzwyczaiłem się do tego, więc po prostu przemyślałem i zaakceptowałem wszystko. Siedząc w Warszawie, jakieś 400km od miejsca, gdzie leży moja matka.

Wszystko było proste, nawet zaakceptowałem to, że umrze. Wszystko poukładane, cały plan na najbliższą przyszłość, wiedziałem jak pocieszyć rodzeństwo i ojca. Wszystko łądnie.

Dziś przyjechałem do szpitala. Ja pierdole, to jest nie do opisania. Moja matka, ledwie żbliża się do piędździesiątki leży walczy ze swoim własnym ciałem. Nie może otworzyć oczu, ale słyszy wszystko, czuje. Ściska mnie za rękę i próbuj wyksztusić słowa, bełkocząć z masą ryruek w ustach i w nosie. Co chwilę zasypia, a za chwilę budzi się i chce rozpierdolić łóżko, które zatrzymuje ją od prawdziwego życia...

Byłem gotowy na wszystko, ale nie na to. Moja mama jest zajebiście delikatną kobietą, ma chyba wszystkie fobie jakie świat widział na czele z klaustrofobią. Tyle razy słyszałem od niej jak bardzo boi się ograniczeń, nawet nie mogła sasnąć w hotelu, gdzie okna ledwie się uchylają, a nie mogą się otworzyć. Na noc pilęgniarki muszą ją przypinać pasami do łóżka, bo inaczej porwyrywa kroplówki i całe to gówno, które utrzymuje ją przy życiu. Po prostu jak to zobaczyłem, to od razu zachciało mi się płakać.

Nie tak to sobie wyobrażałem, nie tak to widziałem. KURWA. Śmierć jest niczym przy tym co ona musi przechodzić. Widzę brata, który rozkleił się w mgnieniu oka, siostrę, która płacze i nie może uwierzyć w to co się stało. Ja też nie mogłem. Kurwa, mogłem to być ja, brat, siostra, ojeciec, ale nie matka. Dlaczego kurwa ona? Jedyna osoba w rodzinie, która na prawdę CZUJE, dostała najgorszą karę jaką mogłaby sobie wyobrażyć. Jedyna osoba, która dbała o wszystko i wszystkich teraz leży i nic nie może zrobić, szarpie się i próbue uciec od tego zasranego wylewu.

Ja jestem przy niej zaledwie pierwszy dzień, oni są przy niej od początku. Najtwardszy człowiek w rodzinie, mój tata, pęknął i zaczął płakać. Matkę zaczęli intubować i wprowadzili w śpiączkę farmakologiczną, bo po 3 dniach, gdzie wszystko szło dobrze i ciśninie malało, nagle skoczyło i teraz została ostatnia deska ratunku. Zaczęła szarpać się, rozdupać całe swoje otoczenie, wyrywać wszystkie te rurki i kroplówki, więc jedyną metodą było ją po prostu uśpić.

Siostra była przy niej, gdy wszedł jakiś ksiądz. Ja pierdole gdy to usłyszałem, to miałem chęć ukrzyżować skurwysyna. Wszedł do oddziału neurologicznego i powiedział "Kto chce ostatnie namaszczenie?". Gdy to uszłyszałem od siostry, to na prawde nie mogłęm uwierzyć. Siostra powiedziała, że nie chce od niego niczego, bo matka po prostu śpi. A ten wypalił, że "jeszcze będzie prosić o to by przyszedł". Matka zaczęła się rzucać i szarpać, na pewno to słyszała. Próbowała coś powiedzieć, ale tylko pluła pianą z ustami pełnymi rurek. Mam teraz taką kurewsą niechęć do tych katolickich skurwysynów, że pewnie przez długi czas mi to nie przejdzie i możliwe, że nie raz o tym tutaj przeczytacie.

Powinienem już kończyć ten post, bo nic szczególnego nie napisze. Po prostu wkurwiam się, że to na nią padło. Ćpałem tyle lat, krzywdziłem tak wielu ludzi. Brat tyl razy był bliski śmierci. Siostra zawsze prowadziła trudnie życie. Ojciec od najmłodszych lat cieżko pracował. Ale na matkę trafiło, ja pierdole. To jest po prostu nie fair i nie mogę sobie wybaczyć tego, że widziałem to już wcześniej.

Wiem, że miała sporo na głowie i przerastało ją to, więc piła. Ale parę razy widziałem, że mówi jak pijana choć byłem pewien, że nie piła ani kropli. Nawet powiedziałem to mojej dziewczynie - że moja matka może mieć wylew. I kurwa dostała. Nie mogę uwierzyć w to, że nie powiedziałem tego komukolwiek innemu. Nie chciałem, by inni się martwii i co? I chuj. Zjebałem wszystko, doszczętnie wszystko kolejny raz i znów będę próował otrząsnąć się z tego.

Ja przeżyje, ona pewnie nie. Zajebista kolej rzeczy. To ja powinienem tam leżeć, nie ona.
Ostatnio zmieniony 25 maja 2015, 23:10 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

2
k4cz0r200 nie zarzynaj się myślami, czasami po prostu nie możemy zapobiec temu co spotyka najbliższych. Tak myślimy już "po", co moglibyśmy wtedy zrobić i bijemy się z myślami. Ale nie mamy już na to wpływu. Wiesz jak jest, jeżeli coś się ma pop*olić to uderza w ludzi których kochamy, tak jakby wiedziało, że tylko w ten sposób potrafi człowieka zgnoić. I trzeba, po prostu trzeba to jakoś wytrzymać i jak się znajdzie siły być jeszcze oparciem dla bliskich. Nie wiem czy to na miejscu co piszę. Chciałbym Ciebie jakoś pocieszyć i dodać otuchy ale sam nie wiem jak. Naprawdę, szczerze i z serca współczuję Twojej mamie, Tobie i Twojej rodzinie tego co przechodzicie.
Ostatnio zmieniony 25 maja 2015, 23:39 przez Abesnai, łącznie zmieniany 1 raz.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: Wylew mojej mamy.

3
Nie chcę, by to Tobie lub komukolwiek to ciążyło. Po prostu cały czas staram się wszystkich pocieszać, ale już nie daję rady. Musiałem się wygadać i wiem, że tu mogę. Truję tutaj negatywną myślą, ale kto nie chce się udzielać, to nie pisze i mam nadzieję, że tak samo to odbieracie. Masz rację z tym, że mądry człowiek po szkodzie i tak jest. Spiłem się i to porządnie, więc nie ma co rozkminiać. Jutro będzie OK. Dzięki za dobre słowa Abensai. Nie chcę was obciążać tą sytuacją, po prostu sam chujowo się z tym czuję i nie chce, by ktokolwiek z mojej rodziny to widział. Chciałbym, by to wszystko po prostu minęło i było spoko tak jak JA to widzę.
Ostatnio zmieniony 26 maja 2015, 0:04 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

5
Rzeka Życia
“ Bez względu na to, co dzieje się w twoim życiu, ty sam wybierasz sposób, w jaki na to zareagujesz. Jeśli wyrobisz sobie zwyczaj poszukiwania dobrej strony w każdych okolicznościach, twoje życie osiągnie wyższy wymiar. ”

[Robin S. Sharma]
;
Obrazek
Ostatnio zmieniony 26 maja 2015, 6:19 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

6
No, samo życie... Kaczorku, współczuję Wam wszystkim, to bardzo trudna sprawa, a gatunku takich, jakich nie życzy się nikomu. Ale nie beznadziejna, Twoja mama jest młoda, ma ogromne szanse! (przecież o 80-latkowie wychodzą z wylewu i prowadzą normalne życie). Nie rozpaczajcie, pomóżcie jej swoją wiarą w wyzdrowienie, swoim spokojem.

I dobrze, że o tym mówisz, wyrzuć z siebie wszystka, co Cię boli, w taki czy inny sposób. Będzie Ci łatwiej znaleźć ten niezbędny teraz spokój wewnętrzny. Nas to nie pogrąży, a Ty podzielisz swój ból, rozproszysz, nie będzie Ci tak ciężko.

Też nie wiem, jak Ci pomóc, ale wiedz, że masz nasze duchowe wsparcie. Nie zamartwiaj się, nie myśl o śmierci, mama żyje i jest leczona. Dopóki żyje, ta nadzieja JEST, nie warto jej gasić najgorszymi myślami. Dziś jest Dzień Matki, podaruj swojej to, co masz najpiękniejszego: swoją głęboką wiarę w jej wyzdrowienie. :tuli:
Ostatnio zmieniony 26 maja 2015, 6:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Wylew mojej mamy.

7
Kaczor, dziecko drogie...
Dwa fragmenty z tego co napisales"
" zycie mi sie układa - i lup, wszystko sie posypalo" Na pewno Tobie? A ja myslalam, ze Twojej mamie?
" to ja powinienem tam lezec, nie ona" A za co Ty Jej tak? Coz za bohaterstwo z Twojej strony pragnac, aby to Twoja mama przechodzila przez to, przez co Ty teraz przechodzisz, doprawdy...
Jestes duzy chlopczyk, czyzbys sie martwil, ze nie ma Ci kto podcierac tylka? Wez sie w garsc, i zamiast rozpaczac nad soba - zauwaz, ze to Twoja mama jest chora. CHORA, a wiec zyje, przestan Ja grzebac zywcem i zastanow sie, co mozesz dla niej zrobic. Przy okazji, zauwaz tez swojego tate, ktory na pewno potrzebuje teraz wsparcia. Zamiast pilowac sie poczuciem winy z powodu choroby, na ktora nie miales wplywu. Choroby sie zdarzaja ludziom, to ze Twoja mama jest mloda, to ze nie zapadla w spiaczke jest dobra prognoza, ma duze szanse na wyjscie z tego, potem na pewno niezbedna bedzie dluga rehabilitacja. Wyrzuciles z siebie to, co Cie uwieralo, teraz czas zajac sie tą, ( i tymi) ktora Cie potrzebuje, a nie sobą. To Ona jest chora i to Ona cierpi, pamietaj o tym. Wszystkiego dobrego dla Twojej Mamy.
Ostatnio zmieniony 26 maja 2015, 8:20 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

8
@ayalen
To co jej się dzieje jest dla mnie tragedią i wszystko się posypało. To co ona przechodzi jest dużo gorsze i wolałbym się z nią zamienić. Rozmowa z Tobą o empatii jest jak dyskusja o książce, której nigdy nie czytałaś, więc na tym zakończę.

Dzięki wszystkim za odpowiedź. Ogólnie jak to pisałem byłem trochę podpity, na drugi dzień już mi przeszło, to było bardzo na świeżo. Jak wprowadzili ją w śpiączkę, to wszyscy się uspokoili, bo przestała tak cierpieć. Czasami się jeszcze wybudza i ciężko nawet patrzeć na to jak próbuje wstać, ale ojciec jest przy niej dzień w dzień, czyta jej i pomaga się uspokoić.

Ogólnie lekarze mówią, że szanse są bardzo małe i właściwie cud tylko sprawi, że przeżyje, a i tak prawdopodobnie będzie miała niedowład większości kończyn i będzie z nią mały kontakt. Pompują w nią litry leków przeciwbólowych i zwiotczających, ale stan cały czas się pogarsza. Nikt nie traci nadziei, ale wszyscy już zaakceptowali to co może się stać. Nie może oddychać samodzielnie. Mi tylko żal, że nie wprowadzili jej w śpiączkę od razu - no ale wiedzieli co robili.
Ostatnio zmieniony 27 maja 2015, 18:39 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

10
Kaczorku, jeśli mama przeżyje, ma ogromne szanse na powrót do normalnego życia, przecież krew się wchłonie, rehabilitacja też zadziała, gdyż Twoja mama jest młoda. Oczywiście jeśli przeżyje, jeśli stan się ustabilizuje. Nie wiadomo, czy to nastąpi, ale wiadomo, że cuda się zdarzają, to nawet sami lekarze wiedzą. Dlatego nie warto katować się myślami i myśleć o najgorszym. Nikt nie może tego zmienić, ani też być na miejscu Twojej mamy, każdy z Twojej rodziny ma swoje miejsce i wierz mi, może dużo zdziałać, żeby mamie pomóc. To się wydaje może całkiem nierealne, ot, takie pocieszenie, ale tak nie jest, to nie są tylko puste słowa. Tu chodzi o energie, po prostu. Każdy z nas emanuje wieloma energiami, my ich nie postrzegamy, ale natura ich jest taka, że się łączą, albo odpychają. Pomoc polega na przesłaniu osobie chorej jak najwięcej energii pozytywnej, bo to ona ma największą moc, wzmacnia, harmonizuje, czyli leczy, sprawia, że komórki się regenerują. Stąd i sami lekarze mówią, że trzeba być dobrej myśli i wiarzyć, bo właśnie ta wiara ma taką potężną moc. A żal, rozpacz - wprost przeciwnie. Wiem, że w takiej sytuacji to naprawdę nie jest łatwe, ale pomyśl, może warto się przełamać, odrzucić żal, rozpacz, ból, zamienić to wszystko w potężny strumień wiary, że mama z tego wyjdzie i ofiarować jej właśnie taki prezent?...

:love1:
Ostatnio zmieniony 27 maja 2015, 18:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Wylew mojej mamy.

11
k4cz0r200 pisze:Musiałem się wygadać i wiem, że tu mogę.
Kaczor, chyba znam to poczucie bezradności jakiego aktualnie doświadczasz i zdaję sobie sprawę, iż żadne słowa nie są wstanie go ukoić. widziałam mojego ojca szamoczącego sie bezradnie na szpitalnym łóżku..
jest tylko ból i niedowierzanie, że stało się to co się stało. teraz pozostaje Tobie i reszcie rodziny tylko czekać jak dzięki wysiłkom lekarzy, organizm mamy sobie poradzi.
w moim przekonaniu nie powinieneś robić sobie wyrzutów, że czegoś nie dopilnowałeś. mimo silnych emocjonalnie więzów jakie łączą nas z bliskimi, to jednak organizmy każdego z nas są odrębne, jak i 'bazy' jakie indywidualnie w życiu zaliczyć musimy.
w doświadczanych przeze mnie 'potyczkach' z życiem takie myślenie się sprawdza, przy czym zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego jest do przyjęcia. zatem pozwolę sobie powtórzyć co wcześniej napisałam: pozostaje z ufnością czekać.
Ostatnio zmieniony 27 maja 2015, 21:37 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Wylew mojej mamy.

13
Kaczor; bez watpienia jest mi obcy ten jej rodzaj ktory Ty przejawiasz, w stosunku do samego siebie. I na tym zakoncze, z radą, zebys wydoroslal zamiast rznac skrzywdzone przez los dziecko. Nawet jesli Twoja mama bedzie miala jakies niedowlady, i nawet jesli kontakt bedzie utrudniony, to bedzie żyła, wiec trzeba bedzie przeorganizowac zycie, zorganizowac rehabilitacje, bo ta jest podstawa po wylewach. Zacznij myslec.
Ostatnio zmieniony 28 maja 2015, 7:15 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

14
ayalen pisze:zakoncze, z radą, zebys wydoroslal zamiast rznac skrzywdzone przez los dziecko.
i jak tu nie tęsknić za twoim milczeniem ayalen? :ech:
Ostatnio zmieniony 28 maja 2015, 17:09 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Wylew mojej mamy.

15
Lunadari pisze:
ayalen pisze:zakoncze, z radą, zebys wydoroslal zamiast rznac skrzywdzone przez los dziecko.
i jak tu nie tęsknić za twoim milczeniem ayalen? :ech:
I wzajemnie, badz laskawa tesknic milczaco, dzięki
Ostatnio zmieniony 29 maja 2015, 0:24 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

16
Lunadari pisze:
ayalen pisze:zakoncze, z radą, zebys wydoroslal zamiast rznac skrzywdzone przez los dziecko.
i jak tu nie tęsknić za twoim milczeniem ayalen? :ech:
I wzajemnie, badz wiec laskawa tesknic milczaco, ja w Twoja strone rowniez pomilcze. Dzięki
Ostatnio zmieniony 29 maja 2015, 0:25 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

17
ayalen pisze:Kaczor; bez watpienia jest mi obcy ten jej rodzaj ktory Ty przejawiasz, w stosunku do samego siebie. I na tym zakoncze, z radą, zebys wydoroslal zamiast rznac skrzywdzone przez los dziecko. Nawet jesli Twoja mama bedzie miala jakies niedowlady, i nawet jesli kontakt bedzie utrudniony, to bedzie żyła, wiec trzeba bedzie przeorganizowac zycie, zorganizowac rehabilitacje, bo ta jest podstawa po wylewach. Zacznij myslec.
:stu:
Ostatnio zmieniony 29 maja 2015, 18:13 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

18
Autora watku uprasza sie, zeby byl czlowiek, i od czasu do czasu rzekl choc slowo, co sie dzieje. Bo glupio tak sie dopytywac, a jeszcze glupiej sie niepokoic , nie wiedzac co i jak.
Ostatnio zmieniony 03 cze 2015, 8:15 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

19
Wszystko bez szczególnych zmian. Czasami dają jej mniej leków, bo spada jej ciśnienie, a chwilę później skacze do niewyobrażalnego poziomu i trzeba zwiększać dawki. Tak jest od samego początku, czasami lepiej, czasami gorzej. Śpiączka ma trwać dosyć długo, jakoś parę tygodni, ale nikt nie wie tak dokładnie ile. Na razie trzeba czekać, jak tylko się coś wyjaśni, to dam znać.
Ostatnio zmieniony 03 cze 2015, 10:21 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

21
ostetnie namaszczenie powino nazywac sie ostatnia deska ratunku
a miałem 3 takie namaszczenia ale to dawali w kosciele
a wiaze sie z pismem sw
Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15). Kapłani modlą się zatem nad chorymi i namaszczają ich olejem w imię Jezusa Chrystusa.

jezeli była religijna to powinienes sprowadzic kapłana
Ostatnio zmieniony 04 cze 2015, 11:46 przez merkaba, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://images.chomikuj.pl/button/antubis12.gif[/img]

Re: Wylew mojej mamy.

22
merkaba pisze:Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana.
ile to kosztuje ?
Ostatnio zmieniony 04 cze 2015, 12:03 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

23
Ile dasz, tak jak z innymi sakramentami. Na to ostatnie namaszczenie jest jeszcze czas, a katolickiego księża nie znam takiego, który zrobiłby to z czystym sercem bez płacenia za to. Myślałem nad jakimś opactwem, ale nie wiem jeszcze czy zakonnicy mogą to zrobić.
Ostatnio zmieniony 04 cze 2015, 14:57 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

24
Stan matki się nie zmienia poza tym, że jest coraz mniej świadoma i ma coraz mniejszą kontrolę. Rusza tylko powiekami i prawą dłonią, a kontakt z nią można złapać raz na długi czas. Nawet jak otwiera oczy, to patrzy w dal. Odłączyli jej respirator po przygotowaniu jej do odzwyczajenia się od niego, ale bardzo źle jej się oddycha, więc jak to się nie poprawi, to podłączą jej ponownie. Tyle wiadomo póki co. Z rodziną jest OK, popchnąłem brata do nauki i będzie pracował u mnie w firmie, więc będzie zarabiał dużo więcej i wszystko powinno się ustatkować. Ojciec ma załamkę, to widać, ale jest twardy i daje rade, sam zresztą projektuje to na nas i nas pociesza, więc powoli z tego wychodzi. Jeszcze na domiar złego zmarł mi dziadek, ojciec taty. Zaledwie tydzień po tym co stało się mamie. No to była tragedia dla ojca, ale był na to gotów - jak my wszyscy. Tylko znowu zły czas, taki los. Z młodszą siostrą jest ostro, ale to twarda babka - w końcu ma dwóch popapranych braci. Panuje nad sytuacją i bierze wszystko na swoje barki, pracuje od 5 do 23, ogarnia dwie firmy i jeszcze sprząta, a pomoc odtrąca. I dobrze, jeśli tego chce, to niech tak będzie - najwyraźniej jej to pomaga.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2015, 13:38 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

26
Ciśnienie jest już ok i dostaje głównie leki przeciwbólowe. Wiem tylko że wylew był gdzieś w środku mózgu, ale nie wiem jak bardzo rozległy.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2015, 15:57 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

27
Ale to są w sumie dobre wieści. Najgorsze (ten szok) już za Wami. I dajecie radę, choć lekko nie jest.

To, że z mamą kontakt utrudniony, jeszcze nic nie znaczy. Tu czas pracuje w sumie na korzyść. Nie wiem, jak to się potoczy, nikt tego nie wie. Ale znam ludzi po rozległym wylewie i raczej starszych od Twojej mamy, którzy wrócili do normalnego życia, choć zaczynali jako sparaliżowani, a lekarze niespecjalnie dawali szansę na poprawę (jedna z tych osób - emerytowany profesor, powróciła nawet na uczelnię z wykładami). Trzeba wierzyć i zachować spokój. Na pewno to potrwa, ale te szanse zawsze są.

Trzymajcie się, cała Twoja rodzina, Kaczorku. Jesteście bardzo dzielni, a to też jest coś, co ma wpływ na stan mamy.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2015, 16:22 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Wylew mojej mamy.

28
Lidka pisze:. Tu czas pracuje w sumie na korzyść. .
twe wizjonerstwo jest niesmaczne w obliczu dramatu człowieka
Ostatnio zmieniony 21 cze 2015, 16:36 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

29
Crows pisze:
Lidka pisze:. Tu czas pracuje w sumie na korzyść. .
twe wizjonerstwo jest niesmaczne w obliczu dramatu człowieka
A tego typu uwagi chyba jeszcze bardziej niesmaczne. Pozwól adresatowi moich słów odczuć je samemu.
Ostatnio zmieniony 21 cze 2015, 17:18 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Wylew mojej mamy.

30
Uszanujcie to miejsce. Crows, czepiasz sie bez powodu, Lidka ma rację - w tego typu przypadkach czas pracuje na korzysc chorego.
Kaczor ( Boszsze, jak Ty masz na imie, bo jak pisze "kaczor" - zaraz mi sie Donald z Miki pojawiają) - zapomnialam: Ty wiesz, to ze Wy macie z Twoja mamą utrudniony kontakt, nie swiadczy o tym, ze Ona nie jest swiadoma tego, co sie dzieje, ze nie docieraja do Niej Wasze slowa; juz nie mowiac o obecnosci. Potrzebna jest stymulacja mozgu, przez dostarczanie bodzcow zewnętrznych. No, trzymajcie sie, czego ktore zdoła. Z dola, bo mysle ze najgorsze juz za Wami.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 0:03 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron