Re: Wylew mojej mamy.

32
Kaczorku, duzo osob tu na forum na pewno wysyla dobre mysli i zyczenia w strone Twojej mamy, jak mozesz, to moze napisz jak mamie na imie (pierwsze), zebysmy lepiej mogli je kierowac?
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 5:54 przez rosa, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

33
Ja?! pisze:https://portal.abczdrowie.pl/udar-mozgu
statystycznie nie wygląda to różowo.
Moja znajoma miała wylew w wieku ok 70 lat, konsekwencje to paraliż połowy twarzy i potem wegetacja jako warzywo, przetrwała ok 2 lat przy intensywnej opiece córek. Obecny adres zamieszkania - NIEBO
No, nie ma to jak próbować odebrać komuś nadzieję... :no: Statystyki statystykami, a życie życiem, tu WSZYSTKO może się zdarzyć i zdarza.

Kaczorku, wierzę w Ciebie. Na tyle Cię poznałam, że wierzę, iż jesteś ponad te 'złowróżbne' komentarze. Każdy da drugiemu tylko to, co ma, nie każdy ma w sobie coś, co wesprze drugiego. My wspieramy i Ciebie, i Twoją rodzinę. Nie traćcie nadziei i wiary, że mama z tego wyjdzie. Wiecie, że może być różnie, ale kierować się w stronę negatywną w czasie, kiedy mama żyje, jest bez sensu, to tak, jak wywoływać wilka z lasu. Wiem, że to wiesz i całym sercem jestem z Tobą i z Twoją rodziną.

:tuli:
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 6:32 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Wylew mojej mamy.

34
najważniejszy jest oddech , właściwa wymiana gazowa daje szanse na powrót do zdrowia , a nie jakieś pobożne życzenia.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 13:09 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

35
Crows pisze:najważniejszy jest oddech , właściwa wymiana gazowa daje szanse na powrót do zdrowia , a nie jakieś pobożne życzenia.
Ale one nie zaszkodza, gdy sa dobre.
Wiesz - czytalam kiedys, ze modlitwy intencjonalne; na przyklad o powrot do zdrowia, maja wieksza moc spelniania sie, jesli modli sie o to duza grupa osob, nawet obcych choremu - niz te pojedyncze. To fascynujacy fenomen.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 13:34 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

36
Dzięki każdemu za wpis. Ogólnie rodzina wierzy w boga, chodzi na msze i inne podobne rzeczy, więc jeśli ma to pomóc, to ma kto pomagać. Będzie co ma być, magią czy modlitwą nie pomogę, bo zwyczajnie w to nie wierzę, a ponoć trzeba. To co pisze Ja!? to prawda, nie ma co udawać, ale każda osoba, to indywidualny przypadek, więc niczego nie wiadomo. Dzięki wszystkim za dobre słowa dla matki.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 13:43 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

37
To nie tylko slowa Kaczor; to dobra energia, ktora plynie do Twojej mamy. I ktora byc moze Ja wzmocni w tej walce o powrot do zycia.
Wierzysz, nie wierzysz... wazne, zeby nie watpily osoby modlace sie. Wtedy to dziala.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 13:50 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

38
ayalen pisze:modlitwy intencjonalne; na przyklad o powrot do zdrowia, maja wieksza moc spelniania sie, jesli modli sie o to duza grupa osob, nawet obcych choremu - niz te pojedyncze. To fascynujacy fenomen.
o zdrowie papieży modla sie dziennie miliony , jak wygladaja ?
ja nie neguje zdrowej intencjalnej modlitwy , ale musi ona pochodzić od człowieka z mocą a nie od cherlaków duchowo-cielesnych
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 14:33 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

39
Crows, klepanie pustych formulek nie jest modlitwą.
Nie mowie ze negujesz, po prostu zachwyca mnie moc tego, co plynie z serca. Chyba zbyt czesto zapominamy, jaka energia dysponujemy.
Wszystkie swiatynie maja podobne sklepienie. Nie bez powodu; te pojedyncze strumyki energi, plynace z dolu szeroka fala - u szczytu zbieraja sie w promien lasera. Co w tym stylu?
Ostatnio zmieniony 23 cze 2015, 7:05 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

40
ayalen pisze:Crows, klepanie pustych formulek nie jest modlitwą.
A niby dlaczego nie? Przecież są modlitwy, w których chodzi o skupienie ducha. A odmawianie np. różańca, to sprawdzony na to sposób. :)
Ostatnio zmieniony 23 cze 2015, 13:09 przez Filip, łącznie zmieniany 1 raz.
Znikam na długo, ale się pojawiam.

Re: Wylew mojej mamy.

41
I co dalej?
Moze w tych monotonnych rytualach chodzi raczej o wyciszenie umyslu?
Wiesz oczywiscie, jaka jest roznica pomiedzy modlitwa zarliwa - a ta odfajkowana? Moze w tym tkwi tajemnica spelnienia?
Ostatnio zmieniony 23 cze 2015, 18:21 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

42
chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby. Pół godziny modlitwy z ręcami na głowie pomoże 100 razy bardziej niż pseudo pozytywne bleblanie.
Ostatnio zmieniony 24 cze 2015, 0:17 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

44
Ja?! pisze:chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby.
gdyby było skuteczne to by sie człowieki tego nie łapali ? człowieki schorowane łapią sie wszystkiego , ale ból sie też wzmaga wskutek zawodu , ze nie pomogło.
Ostatnio zmieniony 24 cze 2015, 16:58 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Wylew mojej mamy.

45
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.
Ostatnio zmieniony 25 cze 2015, 1:00 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

46
Crows pisze:
Ja?! pisze:chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby.
gdyby było skuteczne to by sie człowieki tego nie łapali ? człowieki schorowane łapią sie wszystkiego , ale ból sie też wzmaga wskutek zawodu , ze nie pomogło.
To jest skuteczne jeśli to robią właściwe osoby, większość ludzi wygeneruje tylko troche ciepła.

Człowieki schorowane łapią sie wszystkiego byle nie ruszać chęci na to co ich zatruwa, a od trującej żywności trzeba zacząć.
Ostatnio zmieniony 25 cze 2015, 1:04 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

47
Ja?! pisze:
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.
Taaak? No popatrz, jaka ja tępa jestem.
Dlaczego az trzech, i czemu akurat trzech?
Ostatnio zmieniony 25 cze 2015, 6:55 przez ayalen, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

48
ayalen pisze:
Ja?! pisze:
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.
Taaak? No popatrz, jaka ja tępa jestem.
Dlaczego az trzech, i czemu akurat trzech?
bo więcej dłoni sie na głowie nie zmieści ?
Ostatnio zmieniony 26 cze 2015, 0:33 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wylew mojej mamy.

55
Matka od jakiegoś czasu zaczęła częściej odzyskiwać przytomność, ale co rusz czymś się zaraża albo skacze jej ciśnienie albo zasypia na długi czas. Teraz walczy z posocznicą. Ogólnie kontakt jest utrudniony, ale czasami jest świadoma tylko nie zawsze wszystko pamięta. Jak tylko udaje się złapać z nią dłuższy kontakt, to ćwiczy mowę i idzie jej coraz lepiej, ale kompletnie nie może się poruszyć, czasami tylko rusza prawą ręką tylko dużo gorzej niż wcześniej. Rodzina złorzeczy na lekarzy, zresztą sam byłem świadkiem kompletnego ignorowania faktów. Kiedy matka zaczęła mówić, to lekarze jeszcze po tygodniu wyglądali na zaskoczonych tą informacją jakby zupełnie zapominali, że stało się to już wcześniej. Nawet uzupełnianie tabelek przez pielęgniarki idzie tam słabo, bo rodzina już parę razy musiała korygować błędne zapiski, głównie dotyczące gorączki i ciśnienia. Wiele szczegółów nie znam, a moja wiedza na temat medycyny ogranicza się do nalepienia plastra, więc zwyczajnie nie zamierzam tego oceniać. Tak czy inaczej warunki w szpitalu są spartańskie, jest tam brudno i strasznie gorąco, ale to stary szpital publiczny, więc jak tylko będzie taka możliwość matka będzie miała prywatne leczenie u jakiegoś specjalisty neurologa w lublinie, którego nazwiska niestety zapomniałem. Nie wiem czy to dobrze i nie mnie oceniać, ale skoro rodzina skarży się na podejście personelu i warunki szpitala, to może to i lepiej.
Ostatnio zmieniony 25 lip 2015, 17:18 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 2 razy.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

56
ważne, że mama się budzi i chce ćwiczyć.
zmiana szpitala wygląda na dobry pomysł.
Ostatnio zmieniony 30 lip 2015, 0:12 przez Lunadari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kochamy się, bo ona tak samo mi się nie podoba jak ja jej, i nie ma nierówności."
Witek Gombrowicz

Re: Wylew mojej mamy.

58
Jest na rehabilitacji, czasami wraca do domu, ale głównie leży w placówce. Próbuje chodzić, ale póki co idzie bardzo słabo. Za to mówi dużo lepiej. Tylko z psychiką słabo, jest bardzo załamana.
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2015, 17:50 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody

Re: Wylew mojej mamy.

60
Dbają o nia, ale traktują jak dziecko. Wszyscy, rodzina też. Wkurwia mnie to przyznam, ją też, ale przynajmniej robi sobie z tego jaja. Miała nawet zajęcia z wkładaniem klocków do dziurek o odpowiednim ksztalcie, LOL. Te taka zabawkę dla bobasow, a ona ze mną gra w gry escape i jedzie krzyżówki jedzie jak szalona więc to trochę zabawne. Ojciec do niej raz podszedł i mówi, że pewnie jej ciezko rozwiązywać te zadania. A ona do mnie mrugnela, zaczęła się śmiać i pow., że jej pomagają xD Później mi powiedziała, że celowo nie raz nie trafia w dziury bo to tak głupie że aż śmiesznie.

Lubię do niej przyjeżdżać jak już nikogo nie ma bo mogę z nią rozmawiać normalnie, a kiedy zjeżdża się całą rodzina, to mam wrażenie jakbym był na jakiejś imprezie urodzinowej kilkuletniego dziecka :O Zresztą każdy pacjent tam cierpi na to samo podejście od swoich bliskich - to niezla paranoja.

Tak czy inaczej wpadam raz na dwa tygodnie i za każdym razem jest lepiej. Oni wszyscy tego nie widza, ale tak patrząc z boku za każdym razem gdy wpadam, to jest zdrowsza, zywsza, lepiej mówi i jest bardziej samodzielna. Tylko ostatnio znowu złapała posocznice.

Najgorsze jest to, że wszyscy są zmęczony i tacy zarobienia przez jej chorobę. Bo MUSZA jechać tam do niej i siedzieć. No ja jebie, nie wiem już sam kto to jest chory - oni czy matka. No ale niewiele z działań i się nie odzywam, a matka na szczęście po prostu to olewa.

Często bywa załamana, ale wiem jak ją rozsmieszyc i staram podbudowac. Nie powiem, bo ja kontakt z rodzina mam znikomy od dzieciństwa i właściwie ich nie znam, ale od jakiegoś czasu poznaje matka bardziej i widzę w niej sporo swoich cech. Albo w sumie odwrotnie. To mnie uspokaja, bo wiem że da radę, jakoś bardziej zaufalem jej siłę psychicznej. Psychologa olala, bo jak mówi "zadaje głupie pytania i wstydzi się odpowiedzi" - matka bywa bardzo bezpośrednią, a leków brać nie zamierza bo oglupiaja. Ja tego kwestionować nie będę, bo skoro jest jej coraz lepiej i uwaza, że da radę, to jej wierze. Koniec końców, trzeba czekać, a to potrwa na pewno jeszcze bardzo długo.
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2015, 23:43 przez k4cz0r200, łącznie zmieniany 1 raz.
Ani z kamienia ni z gliny tylko z Jasiowej przyczyny
Ani z kamienia ni z wody tylko z Jasiowej urody
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historie napisane przez życie”

cron