Strona 2 z 3

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 1:25
autor: Ja?!
https://portal.abczdrowie.pl/udar-mozgu
statystycznie nie wygląda to różowo.
Moja znajoma miała wylew w wieku ok 70 lat, konsekwencje to paraliż połowy twarzy i potem wegetacja jako warzywo, przetrwała ok 2 lat przy intensywnej opiece córek. Obecny adres zamieszkania - NIEBO

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 5:54
autor: rosa
Kaczorku, duzo osob tu na forum na pewno wysyla dobre mysli i zyczenia w strone Twojej mamy, jak mozesz, to moze napisz jak mamie na imie (pierwsze), zebysmy lepiej mogli je kierowac?

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 6:32
autor: Lidka
Ja?! pisze:https://portal.abczdrowie.pl/udar-mozgu
statystycznie nie wygląda to różowo.
Moja znajoma miała wylew w wieku ok 70 lat, konsekwencje to paraliż połowy twarzy i potem wegetacja jako warzywo, przetrwała ok 2 lat przy intensywnej opiece córek. Obecny adres zamieszkania - NIEBO
No, nie ma to jak próbować odebrać komuś nadzieję... :no: Statystyki statystykami, a życie życiem, tu WSZYSTKO może się zdarzyć i zdarza.

Kaczorku, wierzę w Ciebie. Na tyle Cię poznałam, że wierzę, iż jesteś ponad te 'złowróżbne' komentarze. Każdy da drugiemu tylko to, co ma, nie każdy ma w sobie coś, co wesprze drugiego. My wspieramy i Ciebie, i Twoją rodzinę. Nie traćcie nadziei i wiary, że mama z tego wyjdzie. Wiecie, że może być różnie, ale kierować się w stronę negatywną w czasie, kiedy mama żyje, jest bez sensu, to tak, jak wywoływać wilka z lasu. Wiem, że to wiesz i całym sercem jestem z Tobą i z Twoją rodziną.

:tuli:

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 13:09
autor: Crows
najważniejszy jest oddech , właściwa wymiana gazowa daje szanse na powrót do zdrowia , a nie jakieś pobożne życzenia.

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 13:34
autor: ayalen
Crows pisze:najważniejszy jest oddech , właściwa wymiana gazowa daje szanse na powrót do zdrowia , a nie jakieś pobożne życzenia.
Ale one nie zaszkodza, gdy sa dobre.
Wiesz - czytalam kiedys, ze modlitwy intencjonalne; na przyklad o powrot do zdrowia, maja wieksza moc spelniania sie, jesli modli sie o to duza grupa osob, nawet obcych choremu - niz te pojedyncze. To fascynujacy fenomen.

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 13:43
autor: k4cz0r200
Dzięki każdemu za wpis. Ogólnie rodzina wierzy w boga, chodzi na msze i inne podobne rzeczy, więc jeśli ma to pomóc, to ma kto pomagać. Będzie co ma być, magią czy modlitwą nie pomogę, bo zwyczajnie w to nie wierzę, a ponoć trzeba. To co pisze Ja!? to prawda, nie ma co udawać, ale każda osoba, to indywidualny przypadek, więc niczego nie wiadomo. Dzięki wszystkim za dobre słowa dla matki.

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 13:50
autor: ayalen
To nie tylko slowa Kaczor; to dobra energia, ktora plynie do Twojej mamy. I ktora byc moze Ja wzmocni w tej walce o powrot do zycia.
Wierzysz, nie wierzysz... wazne, zeby nie watpily osoby modlace sie. Wtedy to dziala.

Re: Wylew mojej mamy.

: 22 cze 2015, 14:33
autor: Crows
ayalen pisze:modlitwy intencjonalne; na przyklad o powrot do zdrowia, maja wieksza moc spelniania sie, jesli modli sie o to duza grupa osob, nawet obcych choremu - niz te pojedyncze. To fascynujacy fenomen.
o zdrowie papieży modla sie dziennie miliony , jak wygladaja ?
ja nie neguje zdrowej intencjalnej modlitwy , ale musi ona pochodzić od człowieka z mocą a nie od cherlaków duchowo-cielesnych

Re: Wylew mojej mamy.

: 23 cze 2015, 7:05
autor: ayalen
Crows, klepanie pustych formulek nie jest modlitwą.
Nie mowie ze negujesz, po prostu zachwyca mnie moc tego, co plynie z serca. Chyba zbyt czesto zapominamy, jaka energia dysponujemy.
Wszystkie swiatynie maja podobne sklepienie. Nie bez powodu; te pojedyncze strumyki energi, plynace z dolu szeroka fala - u szczytu zbieraja sie w promien lasera. Co w tym stylu?

Re: Wylew mojej mamy.

: 23 cze 2015, 13:09
autor: Filip
ayalen pisze:Crows, klepanie pustych formulek nie jest modlitwą.
A niby dlaczego nie? Przecież są modlitwy, w których chodzi o skupienie ducha. A odmawianie np. różańca, to sprawdzony na to sposób. :)

Re: Wylew mojej mamy.

: 23 cze 2015, 18:21
autor: ayalen
I co dalej?
Moze w tych monotonnych rytualach chodzi raczej o wyciszenie umyslu?
Wiesz oczywiscie, jaka jest roznica pomiedzy modlitwa zarliwa - a ta odfajkowana? Moze w tym tkwi tajemnica spelnienia?

Re: Wylew mojej mamy.

: 24 cze 2015, 0:17
autor: Ja?!
chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby. Pół godziny modlitwy z ręcami na głowie pomoże 100 razy bardziej niż pseudo pozytywne bleblanie.

Re: Wylew mojej mamy.

: 24 cze 2015, 0:28
autor: ayalen
Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???

Re: Wylew mojej mamy.

: 24 cze 2015, 16:58
autor: Crows
Ja?! pisze:chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby.
gdyby było skuteczne to by sie człowieki tego nie łapali ? człowieki schorowane łapią sie wszystkiego , ale ból sie też wzmaga wskutek zawodu , ze nie pomogło.

Re: Wylew mojej mamy.

: 25 cze 2015, 1:00
autor: Ja?!
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.

Re: Wylew mojej mamy.

: 25 cze 2015, 1:04
autor: Ja?!
Crows pisze:
Ja?! pisze:chcecie pomóc modlitwą to idźcie do szpitala, potrzebne 3 prawe dłonie nałożone na głowe chorej osoby.
gdyby było skuteczne to by sie człowieki tego nie łapali ? człowieki schorowane łapią sie wszystkiego , ale ból sie też wzmaga wskutek zawodu , ze nie pomogło.
To jest skuteczne jeśli to robią właściwe osoby, większość ludzi wygeneruje tylko troche ciepła.

Człowieki schorowane łapią sie wszystkiego byle nie ruszać chęci na to co ich zatruwa, a od trującej żywności trzeba zacząć.

Re: Wylew mojej mamy.

: 25 cze 2015, 6:55
autor: ayalen
Ja?! pisze:
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.
Taaak? No popatrz, jaka ja tępa jestem.
Dlaczego az trzech, i czemu akurat trzech?

Re: Wylew mojej mamy.

: 26 cze 2015, 0:33
autor: Ja?!
ayalen pisze:
Ja?! pisze:
ayalen pisze:Taa, jasne - tylko ze normalnie czlowiek ma jedna prawą dlon. I jedna lewą. Ja?! - Ty ewenement czy cud natury jestes???
użyj rozumu i wyobraźni to zajarzysz że do tego trzeba trzech ludzi.
Taaak? No popatrz, jaka ja tępa jestem.
Dlaczego az trzech, i czemu akurat trzech?
bo więcej dłoni sie na głowie nie zmieści ?

Re: Wylew mojej mamy.

: 26 cze 2015, 20:33
autor: ayalen
A sprawdzales? Pietrowo?

Re: Wylew mojej mamy.

: 27 cze 2015, 0:33
autor: Ja?!
piętrowo nie działa na pacjenta ale działa na dłoń piętro niżej, wytwarzając kupe ciepła i wilgoci.

Re: Wylew mojej mamy.

: 27 cze 2015, 6:34
autor: Crows
a jeśli pacjentowi z "gorąca" głową ciepło jest niepotrzebne jeno okład z lodu ?

Re: Wylew mojej mamy.

: 28 cze 2015, 1:18
autor: Ja?!
na zimno czy ciepło to jest zimny lub gorący prysznic.
A dłoń emanuje czymś więcej niż ciepłem.

Re: Wylew mojej mamy.

: 28 cze 2015, 9:27
autor: Crows
zależy czyja dłoń

Re: Wylew mojej mamy.

: 28 cze 2015, 17:51
autor: Milena
Trochę głupio ze się tak przekomarzacie w tak poważnym wątku.
Kaczorku współczuję.

Re: Wylew mojej mamy.

: 25 lip 2015, 17:18
autor: k4cz0r200
Matka od jakiegoś czasu zaczęła częściej odzyskiwać przytomność, ale co rusz czymś się zaraża albo skacze jej ciśnienie albo zasypia na długi czas. Teraz walczy z posocznicą. Ogólnie kontakt jest utrudniony, ale czasami jest świadoma tylko nie zawsze wszystko pamięta. Jak tylko udaje się złapać z nią dłuższy kontakt, to ćwiczy mowę i idzie jej coraz lepiej, ale kompletnie nie może się poruszyć, czasami tylko rusza prawą ręką tylko dużo gorzej niż wcześniej. Rodzina złorzeczy na lekarzy, zresztą sam byłem świadkiem kompletnego ignorowania faktów. Kiedy matka zaczęła mówić, to lekarze jeszcze po tygodniu wyglądali na zaskoczonych tą informacją jakby zupełnie zapominali, że stało się to już wcześniej. Nawet uzupełnianie tabelek przez pielęgniarki idzie tam słabo, bo rodzina już parę razy musiała korygować błędne zapiski, głównie dotyczące gorączki i ciśnienia. Wiele szczegółów nie znam, a moja wiedza na temat medycyny ogranicza się do nalepienia plastra, więc zwyczajnie nie zamierzam tego oceniać. Tak czy inaczej warunki w szpitalu są spartańskie, jest tam brudno i strasznie gorąco, ale to stary szpital publiczny, więc jak tylko będzie taka możliwość matka będzie miała prywatne leczenie u jakiegoś specjalisty neurologa w lublinie, którego nazwiska niestety zapomniałem. Nie wiem czy to dobrze i nie mnie oceniać, ale skoro rodzina skarży się na podejście personelu i warunki szpitala, to może to i lepiej.

Re: Wylew mojej mamy.

: 30 lip 2015, 0:12
autor: Lunadari
ważne, że mama się budzi i chce ćwiczyć.
zmiana szpitala wygląda na dobry pomysł.

Re: Wylew mojej mamy.

: 25 wrz 2015, 21:16
autor: Lunadari
hej! i co? mama już w domu? mineły 2 miechy..

Re: Wylew mojej mamy.

: 26 wrz 2015, 17:50
autor: k4cz0r200
Jest na rehabilitacji, czasami wraca do domu, ale głównie leży w placówce. Próbuje chodzić, ale póki co idzie bardzo słabo. Za to mówi dużo lepiej. Tylko z psychiką słabo, jest bardzo załamana.

Re: Wylew mojej mamy.

: 26 wrz 2015, 19:55
autor: Crows
ciepło , najwazniesze jest ciepło

Re: Wylew mojej mamy.

: 26 wrz 2015, 23:43
autor: k4cz0r200
Dbają o nia, ale traktują jak dziecko. Wszyscy, rodzina też. Wkurwia mnie to przyznam, ją też, ale przynajmniej robi sobie z tego jaja. Miała nawet zajęcia z wkładaniem klocków do dziurek o odpowiednim ksztalcie, LOL. Te taka zabawkę dla bobasow, a ona ze mną gra w gry escape i jedzie krzyżówki jedzie jak szalona więc to trochę zabawne. Ojciec do niej raz podszedł i mówi, że pewnie jej ciezko rozwiązywać te zadania. A ona do mnie mrugnela, zaczęła się śmiać i pow., że jej pomagają xD Później mi powiedziała, że celowo nie raz nie trafia w dziury bo to tak głupie że aż śmiesznie.

Lubię do niej przyjeżdżać jak już nikogo nie ma bo mogę z nią rozmawiać normalnie, a kiedy zjeżdża się całą rodzina, to mam wrażenie jakbym był na jakiejś imprezie urodzinowej kilkuletniego dziecka :O Zresztą każdy pacjent tam cierpi na to samo podejście od swoich bliskich - to niezla paranoja.

Tak czy inaczej wpadam raz na dwa tygodnie i za każdym razem jest lepiej. Oni wszyscy tego nie widza, ale tak patrząc z boku za każdym razem gdy wpadam, to jest zdrowsza, zywsza, lepiej mówi i jest bardziej samodzielna. Tylko ostatnio znowu złapała posocznice.

Najgorsze jest to, że wszyscy są zmęczony i tacy zarobienia przez jej chorobę. Bo MUSZA jechać tam do niej i siedzieć. No ja jebie, nie wiem już sam kto to jest chory - oni czy matka. No ale niewiele z działań i się nie odzywam, a matka na szczęście po prostu to olewa.

Często bywa załamana, ale wiem jak ją rozsmieszyc i staram podbudowac. Nie powiem, bo ja kontakt z rodzina mam znikomy od dzieciństwa i właściwie ich nie znam, ale od jakiegoś czasu poznaje matka bardziej i widzę w niej sporo swoich cech. Albo w sumie odwrotnie. To mnie uspokaja, bo wiem że da radę, jakoś bardziej zaufalem jej siłę psychicznej. Psychologa olala, bo jak mówi "zadaje głupie pytania i wstydzi się odpowiedzi" - matka bywa bardzo bezpośrednią, a leków brać nie zamierza bo oglupiaja. Ja tego kwestionować nie będę, bo skoro jest jej coraz lepiej i uwaza, że da radę, to jej wierze. Koniec końców, trzeba czekać, a to potrwa na pewno jeszcze bardzo długo.