voltaren pisze:Związek Radziecki szykował się do wojny z Niemcami
Oczywiście, że się szykowali. Pakt Ribbentrop-Mołotow był paktem, w który nikt tak naprawdę nie wierzył, tylko nie dali po sobie tego poznać. W końcu w 39r. Rosjanie zaczęli budować linię Mołotowa, czyli pas świetnych umocnień, których III Rzesza 2 lata później nawet nie zauważyła.
mordotymoja pisze:Pantera i Tygrys to odpowiedz na radzieckie T34 i KW.Przez część fachowców Pantera jest uznawana za najlepszy czołg tego okresu.Znalazłem.1600 T 34 i KW w składzie jednostek południowo-zachodniego i południowego frontu.W sumie te dwa fronty posiadały na stanie 12 379 czołgów
.Po przeciwnej stronie niemiecka grupa armii południe-3266 wozów bojowych,w tym 895 tankietek.Gdyby Rosjanie od początku chcieli się bić za ukochaną,komunistyczną ojczyznę Niemcy nie mieli by szans znaleźć się pod Moskwą.
Musimy tylko pamiętać, że T-34 miało dwie wersje. Tą, którą Niemcy spotkali pierwszy raz było T-34-76. Serialowy "Rudy" to T-34-85 i mimo wszystko, te czołgi jednak się różniły. Czytałem relacje z frontu niemieckiego czołgisty Otto Cariusa (swoją drogą bardzo skuteczny) w której to przywoływał pierwsze spotkanie z T-34. Niemcy nie byli zupełnie gotowi na takie czołgi. To prawda, że nagle niezwyciężony Wehrmacht stanął przed nie lada wyzwaniem. Niemcy nie mieli wtedy żadnego ciężkiego czołgu. Główną rolę w tamtym okresie pełnił PzIV. Swoją drogą, chyba najlepsza niemiecka konstrukcja, z powodzeniem konkurowała z T-34 aż do końca wojny. III Rzesza posiadała świetną broń przeciwczołgową, o której sama nie wiedziała - słynne 88-mki.
Na korzyść T-34 przemawiała mobilność, pancerz i armata. Miał więc wszystko czego było potrzeba. Ostro się na nim Niemcy przejechali. Miał jednak zasadniczą wadę, która według mnie wykluczała jakiekolwiek ofensywne manewry na wysoką skalę - brak radiostacji. Dowódcy operowali na flagach a radiostację posiadał co dziesiąty pojazd (początki wojny). Nie wierzę w skuteczną ofensywę. Obrona to jednak co innego. W dodatku, biorąc pod uwagę "doświadczenie" radzieckich czołgistów - po prostu tego nie widzę. Jestem absolutnie sceptycznie nastawiony do wszelkich manewrów czerwonoarmistów. Ile z tych 12 tys. czołgów było sprawnych i gotowych do walki - nie wiadomo.
Niemieckie maszyny przewyższały radzieckich odpowiedników optyką, załogą, komfortem. Nie, nie, nie. Rosja nie była gotowa na atak. Ale to moje zdanie.
Abesnai pisze:Kiedyś oglądałem dokument na Planete związany z teorią ataku sowietów przy użyciu m.in. jednostek powietrzno - desantowych.
Operacje powietrzno-desantowe to w zasadzie zagadnienie na nowy temat. Tak czy inaczej - bodajże w 1936r. odbyły się (nie pamiętam gdzie) oficjalne pokazy na których uczestniczyło nawet przedstawicielstwo brytyjskie na których to, Rosjanie chwalili się wyszkoleniem spadochroniarzy. I rzeczywiście, w tamtym okresie było to pewnego rodzaju dokonanie.
Pamiętajmy jednak, jak kończyły się operacje powietrzne na przestrzeni tego 6 letniego konfliktu. Do udanych można zaliczyć atak komandosów na Eben Emael w Belgii oraz częściowo przynajmniej D-Day (choć tam bajzel był niemiłosierny). Z drugiej strony mamy jednak Market-Garden czy chociażby zupełnie haniebny atak na Kretę. Operacje powietrzne na szeroką skalę były diabelnie ryzykowne. Nie wiem, czy ZSRR było na to gotowe. Bez dowództwa, które to Stalin pięknie pozamiatał pod dywan (vide Tuchaczewski) cała ta potęga przypominała raczej zbieraninę.
Panowie, fajnie, że ruszyliśmy ten wątek!
Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagi fhtagn.
Semper In Altum