Lidko, tak możemy sobie ad mortam defecatam nie odróżniając wiary od wiedzy, albo beztrosko żonglując między tymi pojęciami. To nie to samo
Sprzeczność jest w samej istocie wiary i wiedzy. Wiara nie potrzebuje żadnych dowodów. Wiedza przeciwnie.
- Wiedza to prawdziwe, uzasadnione przekonanie. To „ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania”. Podstawową intuicją dotyczącą pojęcia wiedzy jest, że
wiedza powinna być weryfikowalna (szuka się więc kryterium weryfikacji przekonań) i komunikowalna (dowodzi się więc możliwości komunikacji między osobami i szuka się kryteriów komunikowalności).
Zobaczmy wiarę:
- Stanowisko, pogląd, w danym momencie nie znajdujące jednoznacznego potwierdzenia w rzeczywistości. W religioznawstwie polega przede wszystkim na przyjęciu istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. Świadoma decyzja przyjęcia takiej wiary nazywa się aktem wiary.
W zdaniu
Jak ktoś nie wierzy, to nie znajdzie żadnych dowodów potwierdzających wiedzy innego człowieka, który wierzy. zbyt swawolnie to zakładasz. Naprawdę ewidentny, pewny, bezdyskusyjny fakt jednak przekona najbardziej "niewierzącego" i sceptyka. Np. ewolucjonistę pewnego prawdziwości swoich wyobrażeń o ewolucji przekona szkielet słonia w prekambrze. I co gorsza, nauka jest na to gotowa(!). Pokaż teraz taką gotowość obalania własnych wizji i przekonań u kreacjonistów, teologów i wszelkiej maści nawiedzonych.
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes: