Msza Święta, Komunia Święta, Spowiedź Święta...
Istnieje bardzo wiele takich spraw, czy rzeczy, które mają w nazwie: Święta, Święty, czy Święte.
Co to właściwie oznacza?
Coś, co jest dla nas Święte, jest czymś więcej niż zwykła, codzienna rzecz.
To coś dane od Boga, przez Niego pobłogosławione, czy w jakiś sposób z Nim związane.
To coś nadzwyczajnego, wzniosłego i wielkiego, co powinno stanowić wielką wartość.
Co może być zatem Święte?
Hmmm...
Życie pokazuje, że prawie wszystko!
Na zagubionych na Pacyfiku wyspach do dzisiaj żyją odizolowane od świata plemiona.
W czasach II Wojny Światowej, ta izolacja była czasami całkowita.
Żyjący tam ludzie nie mieli czasem jeszcze żadnego kontaktu z białym człowiekiem, czy ze zdobyczami jego cywilizacji.
Wojna przyniosła zmiany i niebo nad Pacyfikiem wypełniło się samolotami.
Część z nich pojawiła się również nad tymi najbardziej odludnymi miejscami.
Mieszkający tam ludzie zobaczyli więc nagle coś, co szybko leciało po niebie, czyniąc przy tym wielki hałas.
Wojna się skończyła i naukowcy mogli ponownie ruszyć do pracy.
Jakie było ich zdziwienie, gdy docierali do takich odizolowanych społeczności i znajdowali tam nowe, młode religie, czy kulty.
Ich symbolem był mniej lub bardziej udolnie wyrzeźbiony... samolot!
Wyobraźcie sobie leżący na honorowym miejscu w jakiejś odmianie świątyni wizerunek Świętego Samolotu!
Dla nas może być to nawet śmieszne, ale dla tamtych ludzi było Święte przez duże „Ś”.
My, jako znający realia, stojący z boku obserwatorzy łatwo zdajemy sobie sprawę z absurdalności całej sytuacji.
Tamci ludzie, patrzący przez pryzmat swojej wiedzy, a przede wszystkim wiary nie byli w stanie tego dostrzec.
Kolejny przykład:
W Buddyzmie tybetańskim istnieje coś, co nazywa się Młynek Modlitewny.
Jest to, mówiąc w uproszczeniu, obrotowy walec, na którego ściankach wypisano modlitwy.
Obracanie takiego młynka daje taki sam efekt jak ustna modlitwa, ale jest szybsze.
Przed wejściami do wielu klasztorów są całe rzędy takich młynków.
Przechodzień obraca je wszystkie, powiedzmy sto w ciągu minuty, co jest tym samym, co odmówienie stu modlitw.
Ciekawostką jest to, że do obracania młynków wykorzystywano czasem specjalnie wytresowane psy, które przez wiele godzin kręciły się w kółko wprawiając młynek w ruch.
Wyobraźcie sobie widok takiego psa, i jego pana, który jest święcie przekonany, że odmawia w ten sposób modlitwy.
Cóż, kolejna śmieszna scena, no nie?
Dla miejscowych wierzących ludzi jest to jednak Świętość przez duże „Ś”.
Ich religijne wierzenia nie pozwalają dostrzec im surrealizmu całej sytuacji.
Te wierzenia są dla nich jak klapki na oczach konia.
One pozwalają widzieć tylko to i nic więcej.
Jak jest zatem z tym, co w naszej kulturze wielu uważa za Święte?
Popatrzmy na to tak, jak na te dwa podane powyżej przykłady.
Jak naukowcy, czy obserwatorzy pozbawieni religijnych klapek na oczach.
Weźmy dla przykładu Mszę Świętą.
Kiedyś, dawno temu pisałem pracę z socjologii, której tematem była właśnie Msza Święta, a dokładniej porównanie jej do typowego przedstawienia teatralnego.
Jakie są podobieństwa?
1. Scena, na której toczy się przedstawienie w kościele nosi nazwę prezbiterium, którego centralnym punktem jest ołtarz.
2. Zarówno w teatrze, jak i w kościele mamy do czynienia z dekoracjami.
3. W obu wypadkach wszystko odbywa się zgodnie z napisanym wcześniej scenariuszem.
4. Dialogi rozpisane są na role i każdy wie co i kiedy ma powiedzieć.
5. W teatrze płaci się za przedstawienie kupując bilet, a w kościele dając na tacę.
6. Konstrukcja mszy przypomina typowy sceniczny dramat. Mamy wstęp, po nim przychodzi powolny rozwój akcji, aż do punktu kulminacyjnego, po którym następuje zakończenie.
Jest tylko jedna różnica, bo w typowym teatrze publiczność jest bierna, a w kościele ma ona do odegrania własną rolę.
Inne elementy są identyczne, o przepraszam; w kościele zwykle nie ma braw i owacji.
Bardzo łatwo jest dostrzec te fakty, ale tylko wtedy, gdy nie patrzy się przez pryzmat wierzeń religijnych.
Dla postronnego obserwatora we Mszy jest tyle samo świętości, co w przedstawieniu Hamleta.
To tylko przedstawienia.
Różnica polega jedynie na tym, że zakodowane w nas wierzenia religijne, każą nam wierzyć, że msza jest "Święta", a Hamlet nie.
Popatrzcie teraz tym samym, pozbawionym religijnych klapek okiem na Komunię Świętą.
Ludzie idą do ołtarza, by dostać do zjedzenia kawałek ciała...
Czyż nie tak można to ująć w wielkim uproszczeniu?
Czy wolny od religijnych naleciałości człowiek dostrzeże w tym Świętość?
Chyba nie, tylko poczuje zażenowanie, czy nawet obrzydzenie, no nie?
Skoro więc potrafimy tak łatwo dostrzec brak Świętości w podobiźnie samolotu, czy w młynku modlitewnym, to może czas, by zrobić to samo z własnymi Świętościami?
Może czas dostrzec, że są one tak samo Święte jak przedstawienie Hamleta?
To tylko wierzenia religijne nadają Świętość czemuś, co nie ma z nią żadnego związku.
Wystarczy tylko przyjrzeć się temu dokładnie, by samemu to odkryć.
To wydaje się takie łatwe, gdy już się to zrobiło, a takie trudne, gdy czeka na zrobienie.
Re: Świętość naszych Świętości
1
Ostatnio zmieniony 07 cze 2012, 13:00 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K