Re: Szczęście...

92
Dodalabym do powyzszego jeszcze tolerancje i szacunek dla siebie, innych, zycia. Jakze waznym jest by
nie czuc nienawisci...
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2011, 20:46 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

94
Myślę, że główną przeszkodą na drodze do szczęścia jest nasze wyobrażenie ,że musimy do niego dążyć, a ono w nas już jest . Sądzę ,iż aby być szczęśliwym należy stoczyć wewnętrzna walkę z sobą samym i wygrać. Jak powiada Mistrz : "kto pokona armię, zostanie zwyciężcą lecz kto pokona samego siebie ,będzie niezwyciężony". Bo cóż stoi na naszej drodze do szczęścia ? MY SAMI !. Nasze zewnętrzne "ja" pancerz w który obrośliśmy żyjąc w niedoskonałym świecie (mało powiedziane). Ja sam również nie jestem szczęśliwy (jeszcze) ,ale wiem co za to odpowiada ,widzę ,że moje jestestwo podzielone jest na dwoje, - głęboko ukrytą szczęśliwość uśmiechającą się dobrotliwie i zewnętrzną osobowość wiecznie niezadowoloną - tu jest problem ! Trzeba znieść granicę między tymi przeciwstawnościami i stać się radosną jednością,poprzez przebaczenie sobie i wszystkim innym ,według słów - "miłujcie nieprzyjaciół swoich ,albowiem nie wiedzą co czynią." Czego z całego serca życzę Wam wszystkim ! Niech MOC bedzie z Wami !
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2011, 19:21 przez Yoda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

95
gdzieś tu na Imladis juz napisałem, że być sczęsliwym - oznacza dosłownie :BYĆ. spotkało się to raczej z kpinami :D
a ja jestem szczęśliwy w każdej chwili swojego zycia.Wiem, że wszystko co mie spotyka - spowodowałem ja sam, niczego innego nie pragnę, nie oczekuję, niż rezultatów mojego własnego działania. Coś mi sie ni epodoba? zmieniam to...
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2011, 19:28 przez Szymon, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

96
Dzięki, Yoda, z Tobą też! :)

Ładnie mówisz. Ale czasami najciemniej pod lampą... Trzeba zrobić ten krok w stronę samego siebie i tam odkryć to, co przykryte wyobrażeniami i emocjami...
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2011, 19:31 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

97
Yoda pisze:Sądzę ,iż aby być szczęśliwym należy stoczyć wewnętrzna walkę z sobą samym i wygrać. Jak powiada Mistrz : "kto pokona armię, zostanie zwyciężcą lecz kto pokona samego siebie ,będzie niezwyciężony".!
To kolejna trick umysłu, koncepcja walki, szarpania się z samym sobą jest kolejnym przykładem patologii ego.
Nie jesteś dwoma osobami, nie ma w Tobie walczącego i zwalczanego- jesteś jeden. Ten dualizm i wynikający z niego konflikt wewnętrzny jest iluzją.
szczęście nigdy nie osiąga się za pomocą walki, konfliktu, pokonywania, szczęście jest kwestią wglądu i zrozumienia i ten wgląd rozpuszcza fałszywe koncepcje, Ty jako ego znikasz... a pozostaje właśnie szczęście , którym jesteś.
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2011, 20:34 przez Sosan, łącznie zmieniany 2 razy.
Nothing ever happened or ever will. You have always been perfect Love and Peace.
What changes is not real and what is real cannot change.
You are that secret, that purity beyond change and description

~ Papaji

Re: Szczęście...

98
Sosan, to jest taki ogolny trend by walczyc z kim i czym sie da: z bliznimi, religiami, wiara lub jej brakiem, losem, a z braku przeciwnikow z soba samym. I gdzie tu miejsce na spokoj, o szczesciu nie wspominajac
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2011, 21:55 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

101
Ja tam lubie swoja forme, a i takoz inne, a szczesliwa jestem mniej lub bardziej ale niezmiennie czego i wszystkim zycze:). Nie moge utozsamic sie z tym co jest mna. Ani tez nie utozsamic. Ale powiedzialabym w ten sposob: Ja nie jestem swoja forma- to zaledwie przejaw mego istnienia pozwalajacy mi doswiadczyc tegoz istnienia poprzez proces zycia materialnego.
Ostatnio zmieniony 08 lip 2012, 18:25 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

102
Tak się uganiamy za tym przereklamowanym szczęściem, że nie czerpiemy radości z codziennej prozy życia. Nastawiamy się, że to nieosiągalne to się szczęściem zowie, a tak naprawdę fakt, że jesteśmy np. zdrowi powinien nas najbardziej uszczęśliwiać.
Ostatnio zmieniony 21 sie 2012, 16:13 przez Ampułka, łącznie zmieniany 1 raz.
Jaką mnie Panie Boże stworzyłeś, taką mnie masz.

Re: Szczęście...

103
A tak naprawdę to za czym się uganiamy? Za naszym wyobrażeniem...

To dlatego nie widzimy tego, co rzeczywiście mamy, kierujemy uwagę na wyobrażenie. A jesteśmy tam, gdzie i nasza uwaga (w końcu sami ją kierujemy, nieświadomie lub świadomie). W tym przypadku na wyobrażonym szczęściu. No, takie nie istnieje, bo jest wyobrażone, nie rzeczywiste... ;)
Ostatnio zmieniony 21 sie 2012, 16:20 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

104
Ampulko, uganiamy sie za myslami, nie zwracajac uwagi na uczucia. A moze to te prozaiczne, codzienne radosci sa szczesciem, ktorego nie dostrzegamy zapatrzeni w wyobrazenie czegos niecodziennego, niezwyklego...?
Ostatnio zmieniony 22 sie 2012, 7:23 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

106
Szczęścia (jak już pisałem) nie odczuwa się "na bieżąco" Szczęście się wspomina!
To co odczuwa się na bieżąco to najwyżej rodzaj błogostanu, zadowolenia. Szczęście wspomina się wtedy, gdy zapomnimy wszystkie inne wrażenia, poza tym najcudowniejszym w danej chwili.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2012, 15:05 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Szczęście...

107
A to dopiero, no, Oskarku, nie masz szczęścia... :). Bo ja wolę przeżywać je na bieżąco. Wspomnienie to już nie to samo... ;)
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2012, 16:00 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

108
Powiązałbym to z faktem, że szczęście to pojecie nieco wyidealizowane. W danej chwili można czuć co najwyżej zadowolenie. To wyidealizowanie, które owo zadowolenie pozwala nazwać szczęściem przychodzi z czasem, gdy (jak pisałem powyżej) odejdą w zapomnienie wszystkie "wątki poboczne".
Ostatnio zmieniony 03 paź 2012, 15:08 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Szczęście...

109
Oskarku, chyba mówimy o czymś innym... Bo to, co przeżywamy na bieżąco, to tak silne odczucie, że wspomnienie jest tylko jego marną kopią... :). Wypełnia nas tak lekką i potężną energią, że człowiek ma ochotę fruwać ;).
Ostatnio zmieniony 03 paź 2012, 15:16 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

110
Pozazdościć, ponieważ jedyne naprawdę silne uczucia jakie przeżywałem to wzburzenie, takie,że w człowieku "aż się gotuje".... Uczucia "pozytywne" są (w moim doświadczeniu) znacznie "łagodniejsze".
Ostatnio zmieniony 03 paź 2012, 15:28 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Szczęście...

111
Och... Podrzuciłabym Ci chętnie tej świetlistej energii, żebyś mógł też ją poczuć, ale cóż... :/ Nie pozostaje nic innego, jak wierzyć, że Ty też tego jeszcze zaznasz w życiu. Uwierz i... nie oczekuj, zjawi się samo ;)
Ostatnio zmieniony 03 paź 2012, 16:33 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

112
Jeśli przez prawie 66 lat nie przyszło, to i nie przyjdzie. No i dobrze, jeśli się człowiek niczego dobrego już nie spodziewa, to nie spotka go niemiłe rozczarowanie... Co najwyżej miła niespodzianka... :)
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 16:06 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Szczęście...

113
Oczekiwania rzeczywiście są nic nie warte :). W takim razie życzę Ci miłej niespodzianki. Bo wiek tu nie ma nic do rzeczy (byle byś nie zakładał, że nic podobnego Ci się nie przydarzy, bo jak uwierzysz, ze się nie przydarzy, to i tak będzie ;))
Ostatnio zmieniony 06 paź 2012, 17:25 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Szczęście...

114
Krzysztof K pisze:
Artur pisze:
Krzysztof K pisze: Prostota to wialka cnota, jak mówią mądrzy ludzie.
Tendencja do "unaukowiania" tematów o wymiarze duchowym, nie jest najlepszą drogą do poznania ich istoty.

Gdy już udaje się ją zgłębić, to okazuje się, że wiedza przestaje mieć znaczenie.
Dlaczego?
Bo taka jest natura duchowych tematów.
Coś, co dzieje się w tej sferze, ma często niewielki związek z wiedzą.
To dwa odrębne światy.
skorzystam z twojej wypowiedzi jako rady dla siebie i mnie tu będę pisać o duszy a więcej jeszcze poczytam waszych o duszy słów

a tak na marginesie dla innych uważność to też uważne czytanie , Krzysztof nie napisał w tym poście jak to inni starali się interpetować ,że wiedza nie łączy się z duchem...

napisał wyraźnie że co się dzieje w sferze ducha ma często NIEWIELKI związek z wiedzą a to istotna różnica w interpetacji.....ktoś bardzo upierdliwy wykształcił we mnie tę umiejętność słuchania i czytania aż do bólu ze zrozumieniem i czasem się to przydaje, uczę się mnie latać :)
Ostatnio zmieniony 01 sty 2013, 20:35 przez VioletHill, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

116
Krzysztof K pisze:
Artur pisze:
Krzysztof K pisze:Czym jest wiec szczescie?
Czy jest to cos, co mozna zdobyc?
Moze kazdy juz to ma, tylko jeszcze o tym nie wie?
Szczęście? Ale jakie szczęście? Które?
Szczęście...
Nie ma chyba na tym świecie niczego, co byłoby dla człowieka ważniejsze.
Miliardy ludzi żyje, pracuje, zakłada rodziny, wyznacza sobie cele do zrealizowania, kieując się dążeniem do osiągnięcia szczęścia.
Właściwie, większość z nas, żyje napędzana nadzieją na jego zdobycie..
Sny i marzenia o szczęściu są czymś, za co ludzie oddają nawet swoje życie.

Wydaje się, że tak fundamentalne dla naszej egzystencji pojęcie, powinno być dla wszystkich zrozumiałe.
Każdy przecież wie; czym jest szczęście i co musi być spełnione, by móc o nim mówić.
Wiedzę na ten temat zaczynamy zdobywać już w pierwszych latach naszego życia.
Nie powinno być tu więc niejasności i problemów.
Cóż...
W praktyce jest chyba jednak inaczej.

Czy to nie paradoks, że wszyscy doskonale wiemy; czym jest szczęście, a tak niewielu ludzi znajduje do niego drogę?
Gdzieś tkwi więc problem, który dotyczy większości z nas.
Coś jest nie tak jak być powinno.

By to zrozumieć, należy odpowiedzieć sobie na pytanie; czym właściwie jest szczęście?
Co można nazwać tym imieniem?

Chyba w pamięci każdeg z nas, można znaleźś głęboko wyryte zapisy ulotnych chwil, gdy byliśmy szczęśliwi.
Te mgniena oka były często bardzo krótkie i zwiewne.
Wspomnienia, które po nich pozostały, są dla nas jednak jak skarby, które przechowujemy przez całe życie.
Co było wnich takiego, że właśnie tak się stało?
Czemu wspomnienia tych chwil, tak zapadły w naszą pamięć?

Z fotograficyną dokładnością pamiętam pewną scenę, która rozegrała się wiele lat temu.
Był wieczór ciepłego, wiosennego dnia.
Wraz z grupą przyjaciół byłem ponownie w górach.
Siedzieliśmy właśnie na opadającej w dolinę drodze.
Przed nami rozciągała się panorama pewnej wioski.
W bezwietrznym, spokojnym, pełnym blasku zachodzącego słońca powietrzu, słychać było dalekie szczekanie psa... śpiew ptaków... gęganie gęsi...
Swiat zamarł wtedy na krótką chwilę i trwał w zadziwieniu...

Hmmm...
Nigdy tego nie zapomne.
Choć minęły już lata, wszystko jest nadal czyste, jasne i klarowne.
To uczucie szczęścia, prawdziwego szczęścia, którego wtedy dostąpiłem, zawsze będzie mi już towarzyszyć.
Niczego wtedy nie pragnąłem i nie chciałem.
Nie myślałem o tym; co będzie za rok, za dzień, czy za pięć minut.
Nie planowałem, nie pożądałem, nie myślałem...
Liczyła się jedynie, ta zawieszona w czasie chwila.
Tylko to i nic więcej.
Wszystko pozostałe było gdzieś daleko i nie miało władzy nad moim życiem...

Czy wiecie o czym mówię?
Czy znacie to uczucie?

Myślę, że tak, bo chwil prawdziwego szczęścia nie da się zapomnieć.
To w nich uryty jest właśnie klucz, otwierający bramy do szczęścia.

Niczego nie pragnąć i nie pożądać.
Zadowalać się tym co jest i nie chcieć niczego więcej.
Zyć dniem dzisiejszym, a nie snem o przyszłości.
Być tu i teraz, a nie gdzieś i kiedyś.
Nie planować, bo życie ma przecież własne plany.
Nie marzyć o tym; co będzie jak..., bo nikt nie wie, czy to będzie.

Liczy się tylko tu i teraz.
Można stracić swoje życie planując własną przyszłość.
Sniąc sen o przyszłości, można się nigdy nie obudzić.

Szczęście to stan duszy, a nie coś materialnego.
To dwa odrębne światy i nie da się ich połączyć.
Chcesz być szczęśliwy, to musisz zacząć szukać w swoim wnętrzu, a nie w otaczającym nas świecie.
W materialnym świecie nigdy go nie znajdziesz.
To niewykonalne...

Szkoda, że tak niewielu ludzi potrafi to zrozumieć.
Krzysztof K pisze:Pewna kraina słynęła ze swojego sposobu wychowywania dzieci.
Było to coś, czym wszyscy się szczycili i dzięki czemu całe państwo żyło w ciągłym dobrobycie.
Odbywało się to w bardzo interesujący sposób:

Każda miejscowość, bez względu na to, czy było to duże miasto, czy też mała wioska, miała swoje własne, kamieniste pole.
Można tam było znaleźć wszystkie występujące na ziemi skały i minerały.
Tak jak w naturze; pewne rodzaje występowały tam częściej, a inne były bardzo rzadkie.
Jedne mieniły się wspaniałym blaskiem, a inne były szare i niepozorne.
Właśnie te pola, były pilnie strzeżonym, wychowawczym sekretem naszej krainy.

Gdy małe dzieci zaczynały mówić i chodzić, rodzice zabierali je na to kamieniste pole po raz pierwszy.
Starali się oni pokazać jakie kamienie należy zbierać, a na które nie zwracać zupełnie uwagi.
Była to trudna nauka, bo skały były często bardzo podobne, a te najcenniejsze trudno było odnaleźć.
Dzieci z rodzicami musiały wracać tam każdego dnia, by znaleźć wszystko, co potrzebne do „Dobrego życia”.

Po kilku latach takich wysiłków, dzieci były przekazywane w ręce „specjalistów”.
To na nich spoczywał obowiązek dalszej nauki.
Dzielili się oni na wiele kategorii i każdy miał własną dziedzinę, w której się specjalizował.
Ich praca była przecież bardzo ważna, a wiedza do przekazania ogromna.
Tak dzień po dniu dzieci, a potem młodzi ludzie, wracali na pole i szukali potrzebnych do „Dobrego życia” kamieni.

Najbardziej popularne i pożądane były te błyszczące.
Nadawano im rozmaite nazwy, bo ich rodzajów było bardzo wiele.
Były to; sława, bogactwo, kariera, majątek, czy dobrobyt.
To właśnie na umiejętności ich szukania, koncentrowały się wysiłki rodziców i „specjalistów”.

Istniały również inne pożądane rodzaje jak; religia,wiedza, rodzina, nauka i wiele innych.
Nie były one jednak aż tak ważne. To te pierwsze gwarantowały przecież „Dobre życie”.

Każdy młody człowiek wiedział, że musi szybko zebrać swoje kamienie.
Inni przecież tylko czekali, by go wyprzedzić.
Konkurencja była bardzo silna, a stawka wysoka.
Zapas tych cennych kamieni mógł się przecież kiedyś wyczerpać.
Należało być upartym, czujnym i konsekwentnym, by dojść do wyznaczonego celu.

Ci, którzy znaleźli już to, czego szukali, pośpiesznie odchodzili z pola.
Wymieniali oni swe znalezisko, na wszystko, co potrzebne do „Dobrego życia”.
Tacy wybrańcy, którzy szybko kończyli zbieranie, budzili zawiść pozostałych i mobilizowali ich do szybszego szukania.
Niektórzy spędzali na polu cale swoje życie, nie potrafiąc znaleźć niczego cennego.
Tacy nieudacznicy byli pośmiewiskiem tych, którym się udało.

Tak dzień po dniu... rok po roku... pokolenie po pokoleniu...
Kraina opływała w bogactwo i dobrobyt.
Wszyscy byli zadowoleni.

Była jednak nieliczna grupa ludzi, która zachowywała się inaczej.
Właściwie były to zawsze tylko jednostki.
Spędzali oni na polu długie lata, podnosząc i odrzucając rozmaite kamienie.
Widywano ich nawet, jak podnosili oni z ziemi te najcenniejsze, przyglądali się im, a potem odkładali na poprzednie miejsce.
Oczywiście inni skwapliwie korzystali z takich okazji.
Ludzi z tej grupy powszechnie uważano za dziwaków i wariatów i prawie nikt nie traktował ich poważnie.

Cześć tych wyszydzanych i wyśmiewanych zbieraczy znajdowała w końcu to, czego szukała.
Schodzili oni wtedy z pola, siadali na miedzy i w zadziwieniu przyglądali się pracy innych.
Oni już znaleźli i nie musieli dalej szukać...
Każdy z nich ściskał w ręku mały, niepozorny, szary kamień.
Wszystkie pola były ich pełne.
Wystarczyło tylko podnieść jeden z nich i dostrzec jego wartość, by już nigdy nie musieć dalej szukać.

Było to takie proste, ale niestety prawie nikt tego nie uczył...
2010-03-13 11:20:39 to data założenia tego wątku i pierwszego wpisu
może warto wrócić do tego tematu - kolejny raz?
spróbuję
Ostatnio zmieniony 13 mar 2013, 22:09 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Szczęście...

117
szczęście to stan równowagi, do którego udaje nam się wracać

pewnie proporcje między czasem spokoju i niepokoju są znaczące

pewnie i to jak się czujemy kiedy wylatujemy poza krawędź, czy to nas rozbija, czy mobilizuje, czy umiemy wracać - też ma znaczenie

na pewno dla szczęścia ma znaczenie co wynieśliśmy z domu - poczucie wartości, pewności siebie, szacunku - bajkowa gwarancja szczęśliwego życia

czasem trzeba bardzo dużo pracować by to nadrobić :)

szczęście o poczucie, że udaje nam się robić to co chcemy i nie krzywdzimy tym innych - po pierwsze tych ważnych dla nas ludzieńków

może szczęście to wstać rano i mieć ochotę do siebie powiedzieć - hej!
Ostatnio zmieniony 13 mar 2013, 22:21 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Szczęście...

118
Czytając wasze posty w temacie szczęście , pomyślałem sobie , jak ważna jest umiejętność przedstawiania swoich racji .
Może to dar .Taki rodzaj szczęścia od losu
Ostatnio zmieniony 25 cze 2013, 22:01 przez an, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Szczęście...

119
Krzysztof K pisze:Szczęście to stan duszy, a nie coś materialnego.
To dwa odrębne światy i nie da się ich połączyć.
Chcesz być szczęśliwy, to musisz zacząć szukać w swoim wnętrzu, a nie w otaczającym nas świecie.
W materialnym świecie nigdy go nie znajdziesz.
Podzielam ten pogląd, tylko jak szukać tego szczęścia w swoim wnętrzu?
lub prościej jak sprawić by ono zagościło?
Pytanie niewyobrażalnie trudne i aby na nie odpowiedzieć trzeba zadać sobie pytanie o sens swego życia...
czy świat ma sens?
Nasze życie to szereg spotkań, którymi rządzi przypadek - najczęściej idziemy "na oko",
dlatego w życiu szukamy spójności, nawet pozornej.
Potrzebujemy sensu, tak jak wody,światła i powietrza.
Szukamy tego sensu w nauce wg której świat charakteryzuje się rygorystyczną spójnością.
Ostatnio zmieniony 26 cze 2013, 10:19 przez Amm, łącznie zmieniany 1 raz.
Stać się obserwatorem własnego życia [...] znaczy uwolnić się od jego cierpień./Oscar Wilde/

Re: Szczęście...

120
Dodam od siebie,że o szczęsciu trzeba pamiętać,to taki wybór świadomy.Jestem szczęśliwy i nic i nikt nie zaburzy tego stanu

Wiecej szczęścia przychodzi,z czasem doświadczana życia,wtedy wiele spraw które były istotne przestają mieć znaczenie i przychodzi więcej czasu aby być szczęśliwym
Ostatnio zmieniony 26 cze 2013, 20:58 przez promyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Przyjacielu mój któryś jest w niebie
Przyjdz miłośc twoja,w każde serce nasze
Pobłogosław starania nasze
Aby tu na ziemi,niebo twoje zagościło nam na wieki wieków
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zapiski Heretyka”

cron