Re: Szczęście...
91O, i wykasowalam sobie siebia sama
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2011, 20:45 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
To kolejna trick umysłu, koncepcja walki, szarpania się z samym sobą jest kolejnym przykładem patologii ego.Yoda pisze:Sądzę ,iż aby być szczęśliwym należy stoczyć wewnętrzna walkę z sobą samym i wygrać. Jak powiada Mistrz : "kto pokona armię, zostanie zwyciężcą lecz kto pokona samego siebie ,będzie niezwyciężony".!
skorzystam z twojej wypowiedzi jako rady dla siebie i mnie tu będę pisać o duszy a więcej jeszcze poczytam waszych o duszy słówKrzysztof K pisze:Bo taka jest natura duchowych tematów.Artur pisze:Dlaczego?Krzysztof K pisze: Prostota to wialka cnota, jak mówią mądrzy ludzie.
Tendencja do "unaukowiania" tematów o wymiarze duchowym, nie jest najlepszą drogą do poznania ich istoty.
Gdy już udaje się ją zgłębić, to okazuje się, że wiedza przestaje mieć znaczenie.
Coś, co dzieje się w tej sferze, ma często niewielki związek z wiedzą.
To dwa odrębne światy.
Krzysztof K pisze:Szczęście...Artur pisze:Szczęście? Ale jakie szczęście? Które?Krzysztof K pisze:Czym jest wiec szczescie?
Czy jest to cos, co mozna zdobyc?
Moze kazdy juz to ma, tylko jeszcze o tym nie wie?
Nie ma chyba na tym świecie niczego, co byłoby dla człowieka ważniejsze.
Miliardy ludzi żyje, pracuje, zakłada rodziny, wyznacza sobie cele do zrealizowania, kieując się dążeniem do osiągnięcia szczęścia.
Właściwie, większość z nas, żyje napędzana nadzieją na jego zdobycie..
Sny i marzenia o szczęściu są czymś, za co ludzie oddają nawet swoje życie.
Wydaje się, że tak fundamentalne dla naszej egzystencji pojęcie, powinno być dla wszystkich zrozumiałe.
Każdy przecież wie; czym jest szczęście i co musi być spełnione, by móc o nim mówić.
Wiedzę na ten temat zaczynamy zdobywać już w pierwszych latach naszego życia.
Nie powinno być tu więc niejasności i problemów.
Cóż...
W praktyce jest chyba jednak inaczej.
Czy to nie paradoks, że wszyscy doskonale wiemy; czym jest szczęście, a tak niewielu ludzi znajduje do niego drogę?
Gdzieś tkwi więc problem, który dotyczy większości z nas.
Coś jest nie tak jak być powinno.
By to zrozumieć, należy odpowiedzieć sobie na pytanie; czym właściwie jest szczęście?
Co można nazwać tym imieniem?
Chyba w pamięci każdeg z nas, można znaleźś głęboko wyryte zapisy ulotnych chwil, gdy byliśmy szczęśliwi.
Te mgniena oka były często bardzo krótkie i zwiewne.
Wspomnienia, które po nich pozostały, są dla nas jednak jak skarby, które przechowujemy przez całe życie.
Co było wnich takiego, że właśnie tak się stało?
Czemu wspomnienia tych chwil, tak zapadły w naszą pamięć?
Z fotograficyną dokładnością pamiętam pewną scenę, która rozegrała się wiele lat temu.
Był wieczór ciepłego, wiosennego dnia.
Wraz z grupą przyjaciół byłem ponownie w górach.
Siedzieliśmy właśnie na opadającej w dolinę drodze.
Przed nami rozciągała się panorama pewnej wioski.
W bezwietrznym, spokojnym, pełnym blasku zachodzącego słońca powietrzu, słychać było dalekie szczekanie psa... śpiew ptaków... gęganie gęsi...
Swiat zamarł wtedy na krótką chwilę i trwał w zadziwieniu...
Hmmm...
Nigdy tego nie zapomne.
Choć minęły już lata, wszystko jest nadal czyste, jasne i klarowne.
To uczucie szczęścia, prawdziwego szczęścia, którego wtedy dostąpiłem, zawsze będzie mi już towarzyszyć.
Niczego wtedy nie pragnąłem i nie chciałem.
Nie myślałem o tym; co będzie za rok, za dzień, czy za pięć minut.
Nie planowałem, nie pożądałem, nie myślałem...
Liczyła się jedynie, ta zawieszona w czasie chwila.
Tylko to i nic więcej.
Wszystko pozostałe było gdzieś daleko i nie miało władzy nad moim życiem...
Czy wiecie o czym mówię?
Czy znacie to uczucie?
Myślę, że tak, bo chwil prawdziwego szczęścia nie da się zapomnieć.
To w nich uryty jest właśnie klucz, otwierający bramy do szczęścia.
Niczego nie pragnąć i nie pożądać.
Zadowalać się tym co jest i nie chcieć niczego więcej.
Zyć dniem dzisiejszym, a nie snem o przyszłości.
Być tu i teraz, a nie gdzieś i kiedyś.
Nie planować, bo życie ma przecież własne plany.
Nie marzyć o tym; co będzie jak..., bo nikt nie wie, czy to będzie.
Liczy się tylko tu i teraz.
Można stracić swoje życie planując własną przyszłość.
Sniąc sen o przyszłości, można się nigdy nie obudzić.
Szczęście to stan duszy, a nie coś materialnego.
To dwa odrębne światy i nie da się ich połączyć.
Chcesz być szczęśliwy, to musisz zacząć szukać w swoim wnętrzu, a nie w otaczającym nas świecie.
W materialnym świecie nigdy go nie znajdziesz.
To niewykonalne...
Szkoda, że tak niewielu ludzi potrafi to zrozumieć.
2010-03-13 11:20:39 to data założenia tego wątku i pierwszego wpisuKrzysztof K pisze:Pewna kraina słynęła ze swojego sposobu wychowywania dzieci.
Było to coś, czym wszyscy się szczycili i dzięki czemu całe państwo żyło w ciągłym dobrobycie.
Odbywało się to w bardzo interesujący sposób:
Każda miejscowość, bez względu na to, czy było to duże miasto, czy też mała wioska, miała swoje własne, kamieniste pole.
Można tam było znaleźć wszystkie występujące na ziemi skały i minerały.
Tak jak w naturze; pewne rodzaje występowały tam częściej, a inne były bardzo rzadkie.
Jedne mieniły się wspaniałym blaskiem, a inne były szare i niepozorne.
Właśnie te pola, były pilnie strzeżonym, wychowawczym sekretem naszej krainy.
Gdy małe dzieci zaczynały mówić i chodzić, rodzice zabierali je na to kamieniste pole po raz pierwszy.
Starali się oni pokazać jakie kamienie należy zbierać, a na które nie zwracać zupełnie uwagi.
Była to trudna nauka, bo skały były często bardzo podobne, a te najcenniejsze trudno było odnaleźć.
Dzieci z rodzicami musiały wracać tam każdego dnia, by znaleźć wszystko, co potrzebne do „Dobrego życia”.
Po kilku latach takich wysiłków, dzieci były przekazywane w ręce „specjalistów”.
To na nich spoczywał obowiązek dalszej nauki.
Dzielili się oni na wiele kategorii i każdy miał własną dziedzinę, w której się specjalizował.
Ich praca była przecież bardzo ważna, a wiedza do przekazania ogromna.
Tak dzień po dniu dzieci, a potem młodzi ludzie, wracali na pole i szukali potrzebnych do „Dobrego życia” kamieni.
Najbardziej popularne i pożądane były te błyszczące.
Nadawano im rozmaite nazwy, bo ich rodzajów było bardzo wiele.
Były to; sława, bogactwo, kariera, majątek, czy dobrobyt.
To właśnie na umiejętności ich szukania, koncentrowały się wysiłki rodziców i „specjalistów”.
Istniały również inne pożądane rodzaje jak; religia,wiedza, rodzina, nauka i wiele innych.
Nie były one jednak aż tak ważne. To te pierwsze gwarantowały przecież „Dobre życie”.
Każdy młody człowiek wiedział, że musi szybko zebrać swoje kamienie.
Inni przecież tylko czekali, by go wyprzedzić.
Konkurencja była bardzo silna, a stawka wysoka.
Zapas tych cennych kamieni mógł się przecież kiedyś wyczerpać.
Należało być upartym, czujnym i konsekwentnym, by dojść do wyznaczonego celu.
Ci, którzy znaleźli już to, czego szukali, pośpiesznie odchodzili z pola.
Wymieniali oni swe znalezisko, na wszystko, co potrzebne do „Dobrego życia”.
Tacy wybrańcy, którzy szybko kończyli zbieranie, budzili zawiść pozostałych i mobilizowali ich do szybszego szukania.
Niektórzy spędzali na polu cale swoje życie, nie potrafiąc znaleźć niczego cennego.
Tacy nieudacznicy byli pośmiewiskiem tych, którym się udało.
Tak dzień po dniu... rok po roku... pokolenie po pokoleniu...
Kraina opływała w bogactwo i dobrobyt.
Wszyscy byli zadowoleni.
Była jednak nieliczna grupa ludzi, która zachowywała się inaczej.
Właściwie były to zawsze tylko jednostki.
Spędzali oni na polu długie lata, podnosząc i odrzucając rozmaite kamienie.
Widywano ich nawet, jak podnosili oni z ziemi te najcenniejsze, przyglądali się im, a potem odkładali na poprzednie miejsce.
Oczywiście inni skwapliwie korzystali z takich okazji.
Ludzi z tej grupy powszechnie uważano za dziwaków i wariatów i prawie nikt nie traktował ich poważnie.
Cześć tych wyszydzanych i wyśmiewanych zbieraczy znajdowała w końcu to, czego szukała.
Schodzili oni wtedy z pola, siadali na miedzy i w zadziwieniu przyglądali się pracy innych.
Oni już znaleźli i nie musieli dalej szukać...
Każdy z nich ściskał w ręku mały, niepozorny, szary kamień.
Wszystkie pola były ich pełne.
Wystarczyło tylko podnieść jeden z nich i dostrzec jego wartość, by już nigdy nie musieć dalej szukać.
Było to takie proste, ale niestety prawie nikt tego nie uczył...
Podzielam ten pogląd, tylko jak szukać tego szczęścia w swoim wnętrzu?Krzysztof K pisze:Szczęście to stan duszy, a nie coś materialnego.
To dwa odrębne światy i nie da się ich połączyć.
Chcesz być szczęśliwy, to musisz zacząć szukać w swoim wnętrzu, a nie w otaczającym nas świecie.
W materialnym świecie nigdy go nie znajdziesz.