Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

1
Muszę zaznaczyć, ńe moje poglądy na temat reinkarnacji ulegają ciagłej i systematycznej ewolucji.
Może się więc zdarzyć, że za jakiś czas zmienię poglądy i zacznę mówić coś innego.
Myslę jednak, że ogólne zalożenia, tego co mam zamiar napisać, nie ulegną jednak zmianie.
Transformacja może dotyczyć chyba tylko pewnych fragmentów całej teorii.

Z reinkarnacją i ogólnymi zasadami na jakich opiera się ta teoria zapoznałem się już dawno temu.
Początkowo nie przywiązywałem większej wagi do całego zagadnienia.
Z czasem, zacząłem jednak zmieniać zdanie.

Zbierane w czasie życia doświadczenia i obserwacje sprawiły, że częściej myślałem o reinkarnacji.
Dziś mogę powiedzieć, że uważam ją za powszechnie panujące prawo, które dotyczy każdego z nas.

O co w tym wszystkim chodzi?

Zasady na których opiera sie nasze zycie zostały ustalone przez Byt, który my możemy nazwać Bogiem.
To On tak wszystko ustawił i my nie mamy nic w tej sprawie do powiedzenia.
Podstawową zasadą naszej egzystencji jest dążenie do osiągnięcia maksymalnie wysokiego poziomu Duchowego Rozwoju.

Co znajduje się na końcu takiej drogi?
Myślę, że zobaczymy to dopiero wtedy, gdy uda nam się tam dojść i dzisiaj ma to małe znaczenie.

Wlaśnie po to, by osiągnąć odpowiedni poziom rozwoju, przychodzimy na ten świat.
To z tego powodu tu jesteśmy i dla tego żyjemy.

Często wydaje się nam, że coś co spotyka nas, lub innych ludzi jest niesprawiedliwe.
Często mamy problem ze znalezieniem wytłumaczenia dla zła, które widzimy na tym naszym świecie.
W takich sytuacjach padają zwykle pytania, o to; gdzie jest Bóg i czemu On na to pozwala?
Zadna z religii, opartych na innej niz reinkarnacja zasadzie, nie jest w stanie nam tego wiarygodnie wytłumaczyć.

Przy założeniu, że mamy tylko jedno życie, śmierć dziecka na raka w wieku trzech lat, jest całkowicie pozbawiona sensu i niewytłumaczalna.
Jedynie teoria reinkarnacji mżze to sensownie wyjaśnic.

Jak moim zdaniem wygląda reinkarnacja?

Każdy z nas, jak już wczesniej pisałem, podlega powszechnemu prawu duchowego rozwoju.
Tak sie składa, że należymy do istot, które uczą się zwykle, jedynie na własnych błędach.
Musimy sami posmakować, by wiedzieć jak co smakuje i zadecydować, czy to lubimy, czy też nie.
Mamy w końcu wolną wolę i nikt nie prowadzi nas za rękę.
Nawet jak popełniamy błędy, to żaden Bóg nie daje nam kopa i nie sprowadza ze "złej drogi".
Sami musimy to zrobić.

Gdy już jesteśmy na tym świecie, to zaczynamy doświadczać życia, wraz z jego blaskami i cieniami.
Przechodzimy przez różne "lekcje" i zdajemy "egzaminy".
To ich wyniki decydują o tym, czy możemy iść dalej.
Zdarza się, że ludzie przez całe życie ciągle powtarzają te same błedy.
To wracają "oblane egzaminy". które zaliczamy aż do skutku.

Nic co nas spotyka, nie jest ani zle, ani dobre.
Wszystko zależy od tego, jaką naukę wyciągniemy z tego dla siebie.
Nawet te, z pozoru tragiczne wydarzenia, jak choroba, kalectwo, śmierć bliskich i inne podobne sprawy mogą nas wzmocnić i wznieść na wyższy poziom.
Powiem więcej; takie z pozoru złe sprawy są dla nas najcenniejsze.
To one uczą nas tego, co powinniśmy właśnie zrozumieć.
Ktoś, kiedyś powiedział, że człowiek, który przez całe życie żył w bezproblemowym szczęściu, umiera tak samo głupi, jak się narodzł.
Moim zdaniem twierdzenie to, to czysta, żywa prawda.

Gdy już zakończy się ta nasza ziemska wędrówka, stajemy nadzy przed samym sobą.
Nie zostaje nic, co stanowiło istotą naszych ziemskich spraw.
Mamy tylko mądrość, którą udało nam się zgromadzić.
Tylko to i nic więcej.
Wszystko inne zostaje za nami...

Wtedy wiemy, czy nasze życie miało jakiś sens.
Wtedy pojmujemy cel tego co nas spotkało, bo uzyskujemy dostęp do wiedzy zgromadzonej w poprzednich żywotach.
Zaczynamy rozumieć, że wszystko miało znaczenie i swoje logiczne wytłumaczenie, choć my nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.

To my decydujemy wtedy o tym, czy zaliczyliśmy nasze lekcje, czy też musimy je powtórzyć.
Nikt, żaden Bóg nas nie zmusza do tego, by się ponownie odradzać.
O tym decyduje nasza wolna wola.
W każdym z nas jest przecież cząstka Boga, która doskonale wie, co jest dla nas dobre.

Większość z nas ponownie przychodzi na ten świat.
Cala wiedza zdobyta w poprzednich wcieleniach zostaje wtedy zamknięta, gdzieś w głębi naszej duszy.
Rodzimy się, bogaci jedynie w zgromadzoną mądrość, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy.
To ta mądrość sprawia, że potrafimy wznieść się jeszcze wyżej, lub spaść nawet na samo dno.

By to zrozumieć wystarczy pomyśleć, jak mądre potrafią być nawet małe dzieci, które los doświadczył ciężkimi chorobami.
To właśnie wychodzi ta zgromadzona mądrość, której wielu dorosłych może im pozazdrościć.

Prawdopodobnie każdy z nas ma do zaliczenia określony i ustalony zestaw "lekcji" i "egzaminów".
Cierpienie, ból, miłość, radość, rozpacz po śmierci bliskiego, bogactwo, sukces, czy samotność, to tylko kilka z wielu możliwych przykładów.
Czasem udaje się zaliczyć kilka z nich w trakcie jednego życia.
Czasem jednak kilka żywotów to zbyt mało, by zaliczyć jedną z nich.
Wszystko zależy od poziomu naszego rozwoju i otwartości na nowe doznania.

Wcześniej napisalem, że reinkarnacja, to moim zdaniem powszechne prawo.
Tak nadal myśle, choć jest wiele wyjątków.
Moim zdaniem, to my sami decydujemy o tym, co spotka nas po śmierci.
To nasze wierzenia i przekonania decydują o naszej przyszłości.

Jeżeli zatem ktoś wierzy, głęboko wierzy w coś innego niż reinkarnacja, to może spotkać go inny los.
Kto jest przykładowo pewien, że niebo i piekło to fakty, a nie bajka, może trafić w jedno z takich miejsc.
Ktoś taki może tam spędzić całe swoje pośmiertne życie, nie zdając sobie sprawy, że stoi w miejscu i jedynie traci czas.
Falszywe przekonania mają często moc stali i nic nie jest w stanie ich skruszyć.
Cóż...
Mamy w końcu wolną wolę i sami o sobie decydujemy.
Nikt nam nie wkłada "na siłę" mądrości do glowy.

Hmmm...
Już widzę, jak zwolennicy sztywnych religijnych norm, odbiorą te moje "wypociny".
Cóż...
Każdy ma wolną wolę, czyż nie?
Ostatnio zmieniony 13 mar 2010, 13:44 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

2
Postaram sie wyjasnic moje wierzenie na ten temat. Podkreslam - moje wierzenie- nikomu ich nie narzucam i nikogo nie bede przekonywac!
Zacznijmy od tego - aby zrozumiec jedna wartosc musimy miec jej przeciwnosc. Wiemy co jest dlugie jak znamy krotkie. Grube jak znamy chude. Ciemne jak widzimy jasne.
Bog stworzyl swiat i stworzyl nasze dusze. Naszym zadaniem jest doswiadczenie dziela stworzenia. W Domu (Niebo? Afterlife? Nirvana?) nie ma wartosci przeciwstawnych, wszystko jest dobrocia, pieknem, pozytywnym. My- dusze- przyjmujemy ludzkie cialo by przezyc kolejne zycie i doswiadczyc to zycie. W Domu decydujemy co chcemy doswiadczyc i zgodnie z tym wybieramy ziemskie cialo i ziemskie zycie. I przezywamy cokolwiek zycie przynosi. Doswiadczamy, decydujemy, przyjmujemy, odrzucamy. Po smierci czlowieczego ciala wracamy do Domu i decydujemy jaka nastepna lekcje chcemy przezyc, czego doswiadczyc.
W oczach Boga cokolwiek robimy nie jest oceniane jako dobre czy zle - to jest po prostu kolejne doswiadczenie konieczne dla naszego poznania Stworzenia. I wracamy w rozne wcielenia tak dlugo jak dlugo chcemy. Az uzyskamy ten poziom poznania i rozwoju jaki dla siebie wybralismy.
Ostatnio zmieniony 13 mar 2010, 16:46 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

3
Ufff... Kochani jesteście, a już myślałam, że sama zostanę z borykaniem się przy tłumaczeniu moich energii pozytywnych, negatywnych itd...:slonko:

Cóż, każdy mówi po swojemu, Wy napisaliście tak "po ludzku" i bardzo mnie to cieszy. Może zajrzą tu dyskutanci z rubryki "Logika niematerialnego świata"?...

Reinkarnacja to jeden z aspektów Planu zgodnego z ta logiką, bardzo istotny. Może i lepiej go przedstawić w takiej konwencji? Bardziej zrozumiałe niż tłumacząc na bazie energii?

OK, poczekajmy na zdanie osób, które myślą inaczej, sama jestem ciekawa ich argumentów...

:pa:
Ostatnio zmieniony 13 mar 2010, 17:02 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

4
To ja posłużę się porównaniem. Wyobraźmy sobie kogoś uzależnionego od gry internetowej np. World of warcraft. Po każdym wylogowaniu traci jednak postać a jedyne co zostaje to niedosyt. Więc codziennie loguje się ponownie. :)

Pragnienie rodzi cierpienie- Narodziny pociągają za sobą śmierć, miłość strach przed jej brakiem, przyjemność- uzależnienie. Nibbana znaczy dosłownie zdmuchnięcie/ zgaśniecie [wszelkich pragnień].
Ostatnio zmieniony 13 mar 2010, 21:01 przez el colgado, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

5
el colgado pisze:To ja posłużę się porównaniem. Wyobraźmy sobie kogoś uzależnionego od gry internetowej np. World of warcraft. Po każdym wylogowaniu traci jednak postać a jedyne co zostaje to niedosyt. Więc codziennie loguje się ponownie. :)

Pragnienie rodzi cierpienie- Narodziny pociągają za sobą śmierć, miłość strach przed jej brakiem, przyjemność- uzależnienie. Nibbana znaczy dosłownie zdmuchnięcie/ zgaśniecie [wszelkich pragnień].
Nie wiem, czy zrozumiałam Cię, znaczy nie bardzo wiem, co chcesz powiedzieć... Bo owszem, narodziny pociągają za sobą śmierć, miłość strach itd. To są warunki życia w środowisku materialnym, gdzie dusza przychodzi doświadczyć Życia. Poznając jego zaprzeczenie, nadaje wartości... Nibbana - odczucie w środowisku pozytywnym, gdzie nie ma zaprzeczenia...

Ale jak to umieszczasz względem reinkarnacji?
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 7:10 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

6
Jeżeli pragniesz- działasz w kierunku spełnienia swego pragnienia. W zależności od rezultatu tych działań cierpisz lub odnosisz satysfakcję. Gromadzi się wtedy karma i dlatego reinkarnujesz. Nibbana następuje kiedy uwalniamy się od pragnień. To stan (nie odczucie) dzięki któremu można uwolnić się z cyklu ponownych narodzin.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 12:22 przez el colgado, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

7
el colgado pisze:Jeżeli pragniesz- działasz w kierunku spełnienia swego pragnienia. W zależności od rezultatu tych działań cierpisz lub odnosisz satysfakcję. Gromadzi się wtedy karma i dlatego reinkarnujesz. Nibbana następuje kiedy uwalniamy się od pragnień. To stan (nie odczucie) dzięki któremu można uwolnić się z cyklu ponownych narodzin.
Z tego, co ja wiem, to nic takiego nie ma miejsca w "tamtym świecie"... Nie o cierpienie chodzi, a o zdobywanie świadomości Życia. A zdobywa się ją (m.in.) poprzez cykl wcieleń (reinkarnacja). Cierpienie jest przynależne do świata materialnego, świata energii negatywnych, nie pozytywnych. Jeśli mówi się o cierpieniu, znaczy to tyle, że ta idea przynależy do człowieka i nie odzwierciedla warunków życia w świecie niematerialnym.

Tak samo słowo "karma", dotyczy ludzkiego zrozumienia zależności wynikających z cykli wcieleń i działania praw rządzących życiem.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 12:44 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

9
el colgado pisze:Z tego, co ja wiem temat tego wątku brzmi 'Reinkarnacja - moim zdaniem' a nie 'co wiemy o reinkarnacji' :)
A nie sądzisz, że Krzysztof, opowiadając nam swoją wersję reinkarnacji, chciał nas zachęcić do powiedzenia naszych wersji? Tego, co sami wiemy i myślimy? :)
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 13:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

10
Lidko... ja nie wnikam w żadne energie ani 'tamte światy'. Zdajesz sobie przecież sprawę jak ułomna jest nasza percepcja. Jak ułomna jest nasza zdolność rozumienia. Działamy na określonych regułach- poza nimi nie jesteśmy w stanie funkcjonować.
Kiedy umieramy świadomość ginie (tak jak wszystko co można nazwać naszym Ja). Wiara w duszę jest efektem pragnienia niematerialnej egzystencji.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 14:00 przez el colgado, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

11
el colgado pisze:Lidko... ja nie wnikam w żadne energie ani 'tamte światy'. Zdajesz sobie przecież sprawę jak ułomna jest nasza percepcja. Jak ułomna jest nasza zdolność rozumienia. Działamy na określonych regułach- poza nimi nie jesteśmy w stanie funkcjonować.
Kiedy umieramy świadomość ginie (tak jak wszystko co można nazwać naszym Ja). Wiara w duszę jest efektem pragnienia niematerialnej egzystencji.
No, takie jest Twoje zdanie! Moje jest skrajnie różne, bo nie dość, że wierzę, że świadomość nie ma prawa zginąć, to jeszcze to wiem!:radosc:

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z "ułomności" naszej percepcji... I moje zdanie buduję nie na tej "ułomności", ono wykracza poza nią... Cokolwiek piszę, dotyczy życia i jego percepcji POZAzmysłowej...
Ostatnio zmieniony 14 mar 2010, 14:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

12
Wyobraź sobie,że zostawili Cię na drugi rok w tej samej klasie, a z Twojej pamięci wymazali wszystko, czego dotychczas się nauczyłeś. Gdyby reinkarnacja była realnym faktem, byłaby to najgorsza rzecz, jaka spotkać może człowieka. Owszem, przejście do innej rzeczywistości (to podstawa eschatologii większosci religii) jest dla "wiernego" kuszące. Jednak ja pragnę tylko jednego; Nicości, niebytu! Żadnych wrażeń, ani "rozkoszy", ani cierpienia. Zupełnego zaniku osobowości i świadomości. To dla mnie ideał "rzeczywistości post mortem". Ale dla wyznawców reinkarnacji jest to dopiero ostateczną nagrodą (nirwana). Jednak wolę pozostać agnostykiem. Przecież tak na dobrą sprawę nikt nie wie jak to będzie po śmierci. I każdy łudzi sie, że będzie tak, jak to podają mu do wierzenia. Jeśli wiara w przyszły niebyt także jest złudzeniem, trudno, lecz w takim razie złudzeniem jest wszystko.
Ostatnio zmieniony 15 mar 2010, 16:46 przez t.oskar, łącznie zmieniany 2 razy.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

13
el colgado pisze:Lidko... ja nie wnikam w żadne energie ani 'tamte światy'. Zdajesz sobie przecież sprawę jak ułomna jest nasza percepcja. Jak ułomna jest nasza zdolność rozumienia. Działamy na określonych regułach- poza nimi nie jesteśmy w stanie funkcjonować.
Kiedy umieramy świadomość ginie (tak jak wszystko co można nazwać naszym Ja). Wiara w duszę jest efektem pragnienia niematerialnej egzystencji.
Ja mysle, ze po fizycznej smierci nasze Ja dopiero sie w pelni ukazuje. Ja widze siebie jako niesmiertelna dusze, ktora zaplanowala sobie jak bedzie poznawac wszelkie przejawy stworzenia. Idac na ziemie przybieram czasowo fizyczne cialo - bo tylko w materialnej rzeczywistosci mozna doznac wszelkiego dualizmu. W Domu wszystko jest pozytywne. Na ziemi mozemy przezyc milosc, nienawisc, obojetnosc, gniew, altruizm, piekno i brzydote, perfect zycie i zycie pelne przeciwnosci.
I po kazdym zyciu wracamy do Domu i widzimy jak wiele doswiadczylismy i co jeszcze chcemy doswiadczyc. I wybieramy nastepne zycie.
Ostatnio zmieniony 15 mar 2010, 23:47 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

14
I wybieramy nastepne zycie
Ryzykując, że odrodzimy się jako nędzarz, jako ropucha lub nawet wesz łonowa, czyli menda? I to bedąc pozbawionym swoich dotychczasowych doswiadczeń! :(
To straszne! Taka wiara jest chyba najbardziej stresująca. Nawet bardziej stresująca od wiary w piekło. Jak to dobrze, że to tylko wiara, a nie wiedza!!!!!
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 15:37 przez t.oskar, łącznie zmieniany 2 razy.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

15
t.oskar pisze:
I wybieramy nastepne zycie
Ryzykując, że odrodzimy się jako nędzarz, jako ropucha lub nawet wesz łonowa, czyli menda? I to bedąc pozbawionym swoich dotychczasowych doswiadczeń! :(
To straszne! Taka wiara jest chyba najbardziej stresująca. Nawet bardziej stresująca od wiary w piekło. Jak to dobrze, że to tylko wiara, a nie wiedza!!!!!
Oskar, ewolucja idzie w jedna stronę... Jeśli ktoś jest człowiekiem, kolejna inkarnacja w postaci ropuchy to byłoby uwstecznienie, żadna dusza nie idzie wstecz, idzie tylko w jedna stronę. Energia duszy żaby jest bez porównania "prostsza" od energii dusz człowieka i na dodatek nie ma osobowości... Co by to dało duszy ludzkiej? Nic. Jej może coś dać (i daje) kolejna inkarnacja w ciele ludzkim jedynie.

A bycie nędzarzem tez może duszy posłużyć do kształtowania uczuć, jej nie zależy na wartościach materialnych, a na uczuciach, ona JEST uczuciami.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 17:54 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

16
t.oskar pisze:
I wybieramy nastepne zycie
Ryzykując, że odrodzimy się jako nędzarz, jako ropucha lub nawet wesz łonowa, czyli menda? I to bedąc pozbawionym swoich dotychczasowych doswiadczeń! :(
To straszne! Taka wiara jest chyba najbardziej stresująca. Nawet bardziej stresująca od wiary w piekło. Jak to dobrze, że to tylko wiara, a nie wiedza!!!!!
Tak to straszne w momencie, gdy patrzy się na to wszystko z ludzkiego punktu widzenia.
Ktoś, kto uważa się za szczyt stworzenia, jak uczy wiele religii, nigdy nie zaakceptuje, tego, że nie jest w niczym lepszy od wszy łonowej.
Jest jedynie inny, co wcale nie znaczy, że jest lepszy, czy gorszy.

Możliwe, że wesz, na myśl o tym, że może odrodzić się jako jedno z tych śmierdących cielsk, z których wysysa krew, dostaje torsji.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 18:03 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

17
Jednakże pomiedzy jaźnią (niektorzy nazywają to duszą) ludzką a (hipotetyczną) jaźnią mendy jest chyba różnica i to kolosalna*! Wspaniale jest mieć świadomość, że kiedyś nastąpi koniec, ze już nie spotka człowieka ani nic dobrego, ani (i to jest najważniejsze) nic złego.Nicości nie można się lękać, ale przyszłości jak najbardziej.
*Nie przypisujmy jej zdolnosci do ludzkiego myślenia, jej mózg jest na to zbyt mały.
A poz tym jaki to ma sens?
Wyobraź sobie,że zostawili Cię na drugi rok w tej samej klasie, a z Twojej pamięci wymazali wszystko, czego dotychczas się nauczyłeś.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 19:02 przez t.oskar, łącznie zmieniany 2 razy.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

18
t.oskar pisze:Jednakże pomiedzy jaźnią (niektorzy nazywają to duszą) ludzką a (hipotetyczną) jaźnią mendy jest chyba różnica i to kolosalna*! Wspaniale jest mieć świadomość, że kiedyś nastąpi koniec, ze już nie spotka człowieka ani nic dobrego, ani (i to jest najważniejsze) nic złego.Nicości nie można się lękać, ale przyszłości jak najbardziej.
*Nie przypisujmy jej zdolnosci do ludzkiego myślenia, jej mózg jest na to zbyt mały.
A poz tym jaki to ma sens?
Wyobraź sobie,że zostawili Cię na drugi rok w tej samej klasie, a z Twojej pamięci wymazali wszystko, czego dotychczas się nauczyłeś.
Oskar, chyba demonizujesz... Zawsze można optymistyczniej spojrzeć w przyszłość, niekoniecznie z lękiem... Dla mnie taka "nicość" byłaby czymś najokropniejszym. Zresztą, to też pojęcie względne, co przez nie rozumiesz?
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 19:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

19
Opiszę Ci coś, co sam przeżyłem, może zrozumiesz, że nie można bać się "niczego", nicości, niebytu.
Jesienią 2006 roku miałem bardzo poważną operację kardiochirurgiczną, wszczepienie by-passów. Po wybudzeniu z narkozy pierwszą myślą było:"Gdyby tak było po śmierci, nie byłoby sie czego bać". A nie odczuwałem wtedy nic, ani bólu, ani przyjemności, całkowity brak jakichkolwiek wrażeń i odczuć, jakiejkolwiek świadomości. Po prostu nicość! To był (w porównaniu do niemocy i cierpień pooperacyjnych) wspaniały stan. Gdyby tak było po śmierci i już nikt by mnie nie wybudzał... Takiego czegoś pragnę i wierzę, że mnie to czeka.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 22:47 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

20
t.oskar pisze:Opiszę Ci coś, co sam przeżyłem, może zrozumiesz, że nie można bać się "niczego", nicości, niebytu.
Jesienią 2006 roku miałem bardzo poważną operację kardiochirurgiczną, wszczepienie by-passów. Po wybudzeniu z narkozy pierwszą myślą było:"Gdyby tak było po śmierci, nie byłoby sie czego bać". A nie odczuwałem wtedy nic, ani bólu, ani przyjemności, całkowity brak jakichkolwiek wrażeń i odczuć, jakiejkolwiek świadomości. Po prostu nicość! To był (w porównaniu do niemocy i cierpień pooperacyjnych) wspaniały stan. Gdyby tak było po śmierci i już nikt by mnie nie wybudzał... Takiego czegoś pragnę i wierzę, że mnie to czeka.
Ale twoja swiadomosc istniala w tej "nicosci" - bo wiedziales, ze to jest nicosc i ze ty w niej jestes. Nie wydaje cie sie, ze po jakims czasie to by bylo nudne?
Bo nawet jak zmeczony czlowiek marzy o odpoczynku - to po parenastu godzinach w lozku tez mu sie zaczyna nudzic... :no:
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 23:29 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

21
Wtedy ta świadomość wprawdzie uśpiona, ale jednak istniała, wszak cały czas żyłem. Lecz po śmierci, moj mózg zakończy działalność, ulegnie rozkładowi. A ja nie wierzę w żadne "pozamaterialne" i nieśmiertelne elementy człowieczeństwa. To co ludzie nazywają duszą, to tylko projekcja działania komórek mózgu. Mózg obumiera, to i tzw. "dusza" razem z nim.
Nie może być nudne coś, czego się nie odczuwa. Czy nudzisz się we śnie, takim głebokim, bez marzeń sennych? A właśnie Stanislaw Lem kiedyś pięknie określił stan po śmierci. Powiedział, że to sen bez snów
P.S. O tym, że to była quasi-nicość przekonałem się dopiero po wybudzeniu. W przypadku zgonu żadnego wybudzenia nie będzie.
Ostatnio zmieniony 16 mar 2010, 23:55 przez t.oskar, łącznie zmieniany 2 razy.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

22
Oooo, to ty uwazasz, ze smierc jest koncem twego istnienia. Wiec nie masz sie o co martwic, no nie? Bo jak ciebie nie bedzie to co ci zalezy gdzie ciebie nie bedzie...
Ostatnio zmieniony 17 mar 2010, 0:06 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

24
t.oscar,
dzieki za ten link! Ja pamietam oburzenie masy ludzi jak Maciej ta piosenke zaspiewal! Moja mama malo sie ze smiechu nie udusila - i to w czasie jak babcia probowala powiedziec smarkatej mnie i mojej siostrze jakie to okropne taka piosenke spiewac. Marsz Pogrzebowy nigdy nie brzmial dla nas tak samo! :ahaha:
Ostatnio zmieniony 17 mar 2010, 3:36 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

25
Oskar, po pierwsze - cieszę się bardzo, że operacja się udała i jesteś wśród żywych! (i to w lepszym stanie zdrowia) :radosc:

A po drugie, mam do Ciebie pytanie: czy rzeczywiście uważasz, że jak Ty sam nie masz żadnych wspomnień z okresu operacji, to to jest tak dla każdego człowieka? Ja nie uważam...

A poza tym, dusza ludzka nie "siedzi" w mózgu, ale "używa" go. Mózg to tylko przekaźnik, transformator informacji do świadomości człowieka. Jak przestanie używać, nie znaczy, że przestanie istnieć. Dusza to energia, a ta jest niezniszczalna, wieczna, nie może umrzeć. Jeśli umrze ciało, umrze też świadomość dotycząca człowieka, jakim był, tej "jednostki". Natomiast dojdzie do głosu świadomość duszy, której ten człowiek był tylko cząstką na jej drodze ewolucji. Inaczej mówiąc - człowiek pozostanie tym, kim był za życia w ciele, ale nie tylko, bo dotrze do niego, że to tylko cząstka wszystkich jego wcześniejszych doświadczeń

Może warto by się tym problemem zainteresować?

:pa:
Ostatnio zmieniony 17 mar 2010, 15:18 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

26
Dziękuję za dobre słowo. Co do operacji, znam tylko swoje doznania, lecz nie siedzę w "głowach" innych ludzi i nie znam ich doznań. W każdym razie te doznania nie mogą być w zadnym razie uznane za pośmiertne. Przecież żyje mózg i ma on zdolność samodzielnie tworzyć rózne obrazy (np. sny). Dlatego ostrożnie podchodzilbym do relacji ludzi, ktorzy przeżyli smierć kliniczną. Oni nie widzieli "tamtego swiata", bo jeszcze (zakładając, że istnieją różne światy) cały czas byli na tym. Ich wizje tworzone były przez mózg. Bo (w kazdym razie ja tak wierzę) tzw. "dusza" to nie żaden niematerialny "byt", ale projekcja funkcjonowania mózgu. I mózg jako rzecz materialna podlega rozkładowi oraz entropii, tak jak reszta ciała. Rzecz w tym, że w tych sprawach nie ma obiektywnej wiedzy. Z poza "wrót śmierci" nikt jeszcze nie powrócił. Ci co podobno powrocili (np. wskrzeszony Łazarz , czy jakoby zmartwychwstały Jezus) nie zostawili żadnej relacji z "tamtego świata". A wierzeń na ten temat jest multum i nikogo nie wolno posądzać o złą wple, o szerzenie fałszu, pomimo, że te wierzenia bywaja bardzo odmienne.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2010, 14:14 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

27
t.oskar pisze:Dziękuję za dobre słowo. Co do operacji, znam tylko swoje doznania, lecz nie siedzę w "głowach" innych ludzi i nie znam ich doznań. W każdym razie te doznania nie mogą być w zadnym razie uznane za pośmiertne. Przecież żyje mózg i ma on zdolność samodzielnie tworzyć rózne obrazy (np. sny). Dlatego ostrożnie podchodzilbym do relacji ludzi, ktorzy przeżyli smierć kliniczną. Oni nie widzieli "tamtego swiata", bo jeszcze (zakładając, że istnieją różne światy) cały czas byli na tym. Ich wizje tworzone były przez mózg. Bo (w kazdym razie ja tak wierzę) tzw. "dusza" to nie żaden niematerialny "byt", ale projekcja funkcjonowania mózgu. I mózg jako rzecz materialna podlega rozkładowi oraz entropii, tak jak reszta ciała. Rzecz w tym, że w tych sprawach nie ma obiektywnej wiedzy. Z poza "wrót śmierci" nikt jeszcze nie powrócił. Ci co podobno powrocili (np. wskrzeszony Łazarz , czy jakoby zmartwychwstały Jezus) nie zostawili żadnej relacji z "tamtego świata". A wierzeń na ten temat jest multum i nikogo nie wolno posądzać o złą wple, o szerzenie fałszu, pomimo, że te wierzenia bywaja bardzo odmienne.
Oskar, mówisz bardzo jednostronnie i (tak sądzę) bez zastanowienia. Ty nie umarłeś w czasie operacji (Bogu dzięki!;)) i nie masz żadnych wspomnień. Ale są ludzie, którzy umarli! Uznano ich za umarłych, bo ustały funkcje życiowe. reanimowano ich i przywrócono do życia. A to, co pamiętali potem, to nie sa kreacje ich mózgów, jak sądzi się, nie znając tematu.

Myślisz, że kreacją mózgu w trakcie śmierci klinicznej może być opowieść pacjenta, który w tym czasie przecież nie żył, o tym, co działo się na sali operacyjnej, z detalami, widziane z góry? Powtórzone dokłądnie słowa? Opowiedziane gesty i opisane narzędzia chirurgiczne, których pacjent za zycia na oczy nie widział?

Albo, jeśli dusza jakiegoś pacjenta miała więcej czasu na te "chwilę wolności" od ciała, poszła do pokoju obok i pacjent zrelacjonował po reanimacji, kto w tym pokoju był, jak wyglądał i o czym rozmawiał?

Albo przypadek, kiedy dusza pacjenta zawędrowała na parking przyszpitalny i obserwowała sobie stłuczkę, jaka akurat miała miejsce w czasie, kiedy on nie żył i reanimowano go?

Naprawdę sądzisz, że tak sprawdzalne fakty to tylko "kreacje ich mózgów"?

Jest dużo literatury na ten temat, poszukaj też na Youtube filmów z opowieściami ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. I zastanów się, na ile te opowieści mogą być takimi kreacjami...

Moim zdaniem człowiek chętnie przyjmuje racjonalne wytłumaczenie i nawet nie będzie się zastanawiał nad tym, żeby sprawdzić to wytłumaczenie dokładniej, o ile ich to racjonalne wytłumaczenie uspokoi i pasuje im. Myślę, Oskar, że powtarzasz obiegową opinię, bo Ci taka pasuje. Gdybyś poczytał co nieco na ten temat, chyba nie byłbyś już taki pewien tych "kreacji myśli"... Poszukaj, to naprawdę ciekawe!

:pa:
Ostatnio zmieniony 18 mar 2010, 15:33 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

28
Lidko gdyby chociaż jeden z tych dowodów na istnienie życia po śmierci był logicznie przekonujący to z pewnością powstała by nowa dziedzina nauki badająca takie zjawisko- tak jednak nie jest. Nie ma dowodów na istnienie życia po śmierci tak samo jak nie ma dowodów na istnienie duchów, yeti czy kosmitów. Nie jest to więc kwestia niedoinformowania a jedynie wiary.

A może w głębi serca boisz się że to co pisze Oskar jest prawdą i dlatego tak usilnie próbujesz go przekonać?
Ostatnio zmieniony 18 mar 2010, 20:35 przez el colgado, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

29
el colgado pisze:Lidko gdyby chociaż jeden z tych dowodów na istnienie życia po śmierci był logicznie przekonujący to z pewnością powstała by nowa dziedzina nauki badająca takie zjawisko- tak jednak nie jest. Nie ma dowodów na istnienie życia po śmierci tak samo jak nie ma dowodów na istnienie duchów, yeti czy kosmitów. Nie jest to więc kwestia niedoinformowania a jedynie wiary.

A może w głębi serca boisz się że to co pisze Oskar jest prawdą i dlatego tak usilnie próbujesz go przekonać?
O, nie, żałuję bardzo, nie mam żadnych obaw w głębi serca :)...

Nie usiłuję przekonać Oscara, ale pokazać mu, że przyjął opinię raczej nieprzemyślaną, odnoszącą się jedynie do niego samego. A to trochę mało, nie sądzisz? Jeśli zdecydowanie odmówi poczytania czegoś więcej, o innych ludziach, cóż, jego wybór i jeśli jest mu z tym dobrze, to najważniejsze.

Jeśli chodzi o dowody na istnienie po śmierci, to problem polega na tym, że nie ma na tyle mocnych, żeby ciągnąć temat z naukowego punktu widzenia. Opowieści pacjentów po stanie śmierci klinicznej tak bardzo kłócą się z opinią lekarzy i naukowców, że nawet jeśli widać jak na dłoni, ze ich opowieści wyraźnie świadczą o tym, że faktycznie byli gdzieś tam (choćby ten przypadek z stłuczką na parkingu, nijak mózg ludzki nie mógł stworzyć takiej kreacji), to po prostu rozkładają ręce i pozostają przy zdaniu, że tego nie da się wyjaśnić i że nauka potwierdza tylko to, co może, czyli te kreacje. Gdyż takie wydarzenia wykraczają poza racjonalność.

Natomiast dowody na istnienie życia po śmierci istnieją w ilości ogromnej, ale są "osobiste". Skierowane bezpośrednio do osoby i będące tak obiektywnymi dla niej, że więcej nie potrzeba.

Osoba, która w to nie wierzy, nie przyjmie takich dowodów, gdyż nie pochodzą one od niej. Nawet gdybym Ci opisała z detalami, jakie dowody ja odstałam i w jakim kontakcie jestem, dla Ciebie to będą tylko moje słowa. Tak samo jak dla czytającego książkę z opowieściami ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Ponieważ Ty w to nie wierzysz, uznasz, że wymyślam coś, żeby Cie przekonać. Albo że w tych książkach są same kłamstwa. Łatwo znajdziesz racjonalne wytłumaczenie, choćby takie, żeby ją sprzedać (czyli "tania sensacja", niekoniecznie prawdziwa). Bo racjonalne uzasadnienia znasz, a nieracjonalnych nie.

Każdy może taki dowód dostać, o ile będzie tego chciał. SWÓJ a zatem niepodważalny. Ale warunek jeden: trzeba w to wierzyć. Dowody są nie po to, żeby przekonywać niedowiarków, a po to, żeby osoba, której są dane mogła mieć pewność, że to nie "zwidy" i mogła korzystać z pomocy, jaką dostaje.

I tak ma być. Nie każdemu człowiekowi uda się dostać te dowody, bo nie każdemu to jest potrzebne. Każdy jest inny, na innym etapie rozwoju i potrzebuje innych doświadczeń. Więc ja nie przekonam ani Oscara, ani Ciebie, ani nikogo, nie ma takiej możliwości i jestem tego świadoma. Ja mogę tylko powiedzieć parę słów i kogoś, ewentualnie zainspirować. Cała reszta należy do niego, do jego wyboru, nie mojego.
Ostatnio zmieniony 19 mar 2010, 6:40 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

30
Ale są ludzie, którzy umarli! Uznano ich za umarłych, bo ustały funkcje życiowe. reanimowano ich i przywrócono do życia.
I tu się mylisz! Oni przeszli tylko przez smierć kliniczną
śmierć kliniczna – jest to całkowite ustanie czynności układów krążenia i oddechowego, które jest jednak odwracalne. Jest to moment oddzielający agonię, w której zmiany są odwracalne od okresu interletalnego, w którym zachodzą zmiany nieodwracalne
okres interletalny – czas w którym równolegle występują dwa stany:
życie pośrednie (vita intermedia) – jest to okres w którym można jeszcze od poszczególnych narządów lub tkanek uzyskać właściwe dla tej tkanki reakcje
śmierć biologiczna – ustanie wszelkich procesów życiowych komórek
Istnieje jeszcze pojecie smierci mózgu, wtedy gdy trwają funkcje wegetatywne.
Śmierć mózgu – definicja śmierci utożsamiająca śmierć człowieka jako całości z nieodwracalnym ustaniem funkcji mózgu. Obecnie przyjęta w Polsce definicja śmierci jako śmierci całego mózgu obowiązuje od 2007 roku. Rozpoznanie śmierci mózgu pozwala na zaprzestanie dalszego, niecelowego leczenia oraz na pobranie ze zwłok narządów do celów transplantacyjnych.
Ci ludzie nie byli w stanie śmierci biologicznej, ani mózgowej. Ich mózgi żyły i wytwarzały takie, a nie inne obrazy. Dodam jeszcze, ze były one niedotelnione, co wpływało na te obrazy. Doszło do tego działanie endorfin, które wytwarzane bywają w stanie agonalnym.
I jeszcze jedno, jak wytłumaczysz, że wszelkie widzenia sa zgodne z wyobrażeniem jakie daje wyznawana religia. Radziłbym zapoznać się z rozprawą Plutarcha "O późnej pomście bozej", gdzie opisane są widzenia takiego czlowieka (powstalego z mar). Ciekawostką jest także, że ow człowiek imieniem Tepajzjos w zaświatach widział jak szykują Nerona do reinkarnacji. Najpierw miał odrodzić się jako żmija, ale potem bogowie zdecydowli, ze bedzie żabą.
Dlatego zarówno przeżycia Tepajzjosa, jak i ludzi opisanych przez Ciebie traktuje jednakowo. Jako ich subiektywne przeżycia. Takie jak sny lub halucynacje.
Ostatnio zmieniony 19 mar 2010, 13:01 przez t.oskar, łącznie zmieniany 1 raz.
Wesołe jest życie staruszka :)

Wróć do „Zapiski Heretyka”

cron