Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

721
Dalej polece- Jan byl arka przymierza pomiedzy starym a nowym swiatem. Mial niesc milosc, a Jezus wiedze. Diabli poniesli ich obu, czy jak, pogubilam sie. Jest tu kto madry pod reka i w temacie? Elzbieta byla kontynuacja. Amen kropka. Toja, tam rodowodu Elzbiety nie ma.
Ostatnio zmieniony 23 lip 2012, 12:54 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

727
Może to źle opisałem.

Reinkarnacja w moim odczuciu większe znaczenie przypisuje człowiekowi, a nie istocie, bytowi, który ponad Nami stoi (np. Bóg), ale nie wyklucza to też tego, że ktoś kto zaprojektował reinkarnację - może czerpać z tego korzyści jakieś. W reinkarnacji dalej mam poczucie bytu, znajdującego się "obok", silniejszego i wiedzącego więcej (na podstawie mojej historii, że z kimś rozmawiałem w tym ... niebycie? W każdym razie nie byłem sam).

Po prostu dla mnie reinkarnacja jest sterowana nie tylko przez Nas samych, ale to jak podkreślałem od początku - tylko moje personalne odczucie. Właśnie dzięki tym przebłyskom reinkarnację postrzegam jako rzeczywistą sytuację, jak na ziemi tutaj, tyle że w innych warunkach i za pomocą innej percepcji (nie wiem czy istniało tam pojęcie czasu i inne zjawiska, tego nie pamiętam).
Ostatnio zmieniony 23 lip 2012, 21:17 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

728
Ponad nami, to znaczy ponad kim? I gdzie, w jakim sensie ponad? Wiesz- wszystko jest w nas. My jestesmy wszystkim. To materia wymaga czasu i przestrzeni od- do. Jestesmy materia jedynie, jak sadzisz?
Ostatnio zmieniony 23 lip 2012, 21:49 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

729
Ponad tym, co my rozumiemy. Po prostu ktoś wie więcej, potrafi więcej i umie się z Nami skontaktować w pewnych okolicznościach i do pewnych celów. (Może tylko po śmierci potrafi?)
Gdzie? Tam gdzie Nas nie ma i nie możemy tego dostrzec - po śmierci, w formie duszy/energii//czegoś innego dokąd zmierzamy, tak przynajmniej czuję, w jakieś miejsce. To stamtąd dopiero rozpoczyna się "start machiny" na nowo.
Domyślam się, że może nie wszystko, ale bardzo, bardzo dużo jest w Nas. Bardzo dużo nieodkrytego. Co nawet wiemy, ale nie możemy sobie przypomnieć. Jestem też przeciwny do zagarnięcia, jako człowiek, czy uzurpowania sobie prawa do 'wszystkiego". Mam w sobie dziwną pokorę. I to pokorę nie wynikającą ze strachu, lecz ze zrozumienia, iż jesteśmy malutką cząstką (bardzo ważną, aż czasem przeceniającą siebie), ale jednak. Połączenie bezwartościowości z ogromną wartością. Sądzę, że jesteśmy trybikami, coś co poszło w ruch. Być może sam ruch został całym sensem, a to co jest na końcu nie jest po prostu ważne. Myślę, że nawet po śmierci cały "plan" jest dla Nas niewidoczny. W dalszym ciągu możemy być pozbawieni prawdy, a wtedy jedynym logicznym postępowaniem jest zejście ponowne na ziemię, w celu lepszego poznania świata, siebie, bliźniego. ^^
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 2:06 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

730
Reiv, odczuwasz bardzo podobnie jak ja :). Tak, po śmierci cały Plan jest widoczny tylko na takim poziomie, ile świadomości aktualnie mamy. Ukaże się cały dopiero, jak nabędziemy świadomości tzw. pełnej. Inkarnacje służą jej stopniowemu nabieraniu (ale też to, co dusza robi pomiędzy, a także po cyklu inkarnacyjnym, bo przychodzi taki moment, kiedy już nie musi się wcielać).

Przypomnę, głównie Andrze: w tym kontekście świadomość to 'ilość' Prawdy doświadczona, zrozumiana i zaakceptowana.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 6:03 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

731
Lidko, a nie uwazasz ze w tym wszystkim chodzi jednak o jakosc tego wszystkiego i to ona ulega zmianie- wszystko to wszystko, i nie moze byc wiecej lub mniej wszystko. Natomiast skupienie uwagi, skierowanie wzroku na jeden tylko aspekt tego wszystkiego, akceptowanie tylko tego co do niego pasuje a- odrzucanie tego co pozornie nie pasuje, jest zawezeniem pola widzenia i faktycznie moze sprawiac wrazenie zmian ilosciowych. To tak jak patrzenie na obraz- jesli skupimy uwage na jednym detalu, nie widzimy calosci. Jesli stoimy za blisko- nie widzimy ani detalow ani calosci, wszystko jest zamazane i niewyrazne. Wiec tylko odpowiednia perspektywa umozliwi nam postrzeganie calosci obrazu skladajacego sie z tych detali. Zawartosc, ilosc jest ta sama, zmienia sie jakosc naszego postrzegania.
Reiv, mowisz o polaczeniu bezwartosciowego z wartosciowym- co w czlowieku uwazasz zatem za bezwartosciowe a co za wartosciowe? I kto/ co jest tym trybikiem?
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 7:40 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

732
Człowiek jest tym 'trybikiem'.

I człowiek nie jest w stanie swoim ludzkim umysłem ogarnąć wszystkiego. Ogarnie tyle, ile jest mu potrzebne do rozwijanie jego aspektu Całości. Nie musi ani doświadczać wszystkiego, ani ogarniać. O hologramach słyszałaś, więc nie muszę Ci tłumaczyć, dlaczego nie musi. Niech skupi się na swoim 'aspekcie' i dzieli życie tak, jak mu pasuje najbardziej, żeby mógł swoją cząstkę ogarnąć i nabrać jej świadomości, zamiast całkowicie pogubić się w tym, czego rozumem nie ogarnie.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 10:21 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

733
O, to ze Ty tak chcesz nie znaczy ze kazdy musi. :) Lidko, pogubi sie ten kto sie szuka. Pamietaj prosze o Twoich wlasnych slowach- czujesz sie trybikiem, postrzegasz jak trybik. Reagujesz jak trybik dla ktorego istnieje tylko to co widzi. I mysli ze wszystkie trybiki musza tak samo:p. A co laczy te trybiki? Trybik to takze tylko forma sluzaca czemus, prawda?
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 10:34 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

735
Nie musze, samo sie laczy to co tak naprawde nigdy nie zostalo rodzielone. To ludzki rozum tego nie dostrzega tworzac podzialy. Pozorne, przeciez wiesz. Wiesz takze w kazdym trybiku zawarta jest calosc...:)
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 10:59 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

736
Andra pisze:Reagujesz jak trybik dla ktorego istnieje tylko to co widzi. I mysli ze wszystkie trybiki musza tak samo:p.
A skąd taki dziwny pomysł, że myśli, że wszystkie muszą tak samo? Bo nie z moich wypowiedzi, ja wyraźnie napisałam: każdy 'swój aspekt'. A cechą charakterystyczną jest różność, nie równość.

(a jak ja czuję i postrzegam, tego raczej wiedzieć nie możesz)
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 11:03 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

738
Lidko, rozmawiamy, wiec mowie do Ciebie. Skad pomysl ze o Tobie? Pojedynczy czlowiek nie jest ludzkoscia a jej odzwierciedleniem, zatem poslugujemy sie przykladami. Nie bierz wszystkiego tak bardzo do siebie:) moze? Tak, doswiadczamy roznych aspektow, ktore przez kolejne lacza sie w szerszy oglad calosci, prawda? Tu zahacze o to co mowisz o bezcelowosci pamieci poprzednich wcielen- to jest suma doswiadczen a nie roznica aspektow. Doswiadczamy tego samego pod roznym katem, w innych wersjach. Formach. Czemu to sluzy ? Rozpoznaniu swej tresci- tej ktora jest, a nie na uzyskiwaniu tego co juz jest? Rozpoznanie sluzy odzyskiwaniu swiadomosci jednosci , jednorodnosci formy i tresci, przez co calosc- to co jest osiaga inna jakosc. W skali micro i macro.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 11:39 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

739
A w jakim celu dusza zapomniała 'samą siebie', stając się człowiekiem? Nie chcesz chyba powiedzieć, że w celu przypomnienia sobie, bo taki proces byłby bez sensu. Po prostu nie wcielałaby się, i nie zapominała.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 13:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

742
A co ma przypominac skoro doswiadcza czegos innego? Innych wersji? A czemu sluzy to doswiadczanie:p? I kto zapomina o czym? Ty pamietaj ze dusza to tez tylko forma:p. Zeby zapomniec trzeba miec o czym, prawda?
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 14:34 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

745
Sejka, na obraz i podobienstwo swoje:). Tanczymy, tanczymy az wiory leca, i dobrze. I popatrz- gdybysmy nie potanczyly skad wiedzialybysm ze umiemy tanczyc? I gdybysmy nie tanczyly oddzielnie- skad wiedzialybysmy jak tanczymy? I tak dalej. Doswiadczamy roznych wersji, roznych form siebie- odkrywajac to kim jestesmy, to co zakryte niepamiecia, poprzez to kim nie jestesmy. A jak juz nie zostanie nic- to jest czysty taniec w ciszy. Najpiekniejszy:). I to jest wszystko z niczego.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 15:09 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

746
Reiv, odczuwasz bardzo podobnie jak ja.
Cieszę się, że nie jestem sam :) To temat dla mnie delikatny, bo nie jestem w stanie go racjonalnie argumentować. Wszystko opiera się o niejasnych migawkach, wspomnieniach, przeczuciach. Te bywają zwodnicze, dlatego nie podchodzę do tego śmiertelnie poważnie. Dla mnie to ciekawostka. Bardziej zastanawiam się co mogę zrobić z "wiedzą" (zbiorem przeczuć), którą posiadam do tego co mam teraz. Jeśli nastanie śmierć - nic już nie poradzę, będę zmuszony działać w takiej rzeczywistości, a nie innej, dlatego poglądy i sposób widzenia muszę poszerzać tu na ziemii. A nuż... coś mi tej "ziemskości" zostanie. Mimo tej całej niedoskonałości człowieka, mam szacunek do tej wiedzy, którą już zdobyłem.
Tak, po śmierci cały Plan jest widoczny tylko na takim poziomie, ile świadomości aktualnie mamy. Ukaże się cały dopiero, jak nabędziemy świadomości tzw. pełnej. Inkarnacje służą jej stopniowemu nabieraniu (ale też to, co dusza robi pomiędzy, a także po cyklu inkarnacyjnym, bo przychodzi taki moment, kiedy już nie musi się wcielać).
No coś w ten deseń.
Przypomnę, głównie Andrze: w tym kontekście świadomość to 'ilość' Prawdy doświadczona, zrozumiana i zaakceptowana.
Ilość, ale myślę, że jakość też ma tutaj ważny wymiar. Intensywność. Jest różnica w odczuwaniu czegoś słabo, a czegoś mocniej. Myślę, że "jakość" przyspiesza "ilość". Ogranicza ilość inkarnacji, w które musielibyśmy się wcielić. Czyli to zjawisko niewątpliwie pozytywne w kontekście dążenia do czegoś.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 17:08 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

747
Co w człowieku jest bezwartościowe? Coś musi być, skoro nie jesteśmy istotami idealnymi. Ja ma po prostu przeczucie, że nie stoimy w hierarchii najwyżej. W czymś możemy okazać się niezwykle wartościowi, lecz nie można też przeceniać swojej wartości, gdyż byt wyższy może traktować Nas jako bezwartościowość w jakiś tam aspektach.

A co najlepsze "całość" tego "planu" nie musi wcale mieć wyższego sensu. Byt wyższy może zaistniał tylko dlatego, ze udało mu się coś stworzyć. I samo dzieło stworzenia jest dla niego wyrazem wyższości, a ponadto nic wielkiego się nie stało.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 17:13 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

748
Reiv pisze:
Reiv, odczuwasz bardzo podobnie jak ja.
Cieszę się, że nie jestem sam :) To temat dla mnie delikatny, bo nie jestem w stanie go racjonalnie argumentować. Wszystko opiera się o niejasnych migawkach, wspomnieniach, przeczuciach. Te bywają zwodnicze, dlatego nie podchodzę do tego śmiertelnie poważnie. Dla mnie to ciekawostka. Bardziej zastanawiam się co mogę zrobić z "wiedzą" (zbiorem przeczuć), którą posiadam do tego co mam teraz. Jeśli nastanie śmierć - nic już nie poradzę, będę zmuszony działać w takiej rzeczywistości, a nie innej, dlatego poglądy i sposób widzenia muszę poszerzać tu na ziemii. A nuż... coś mi tej "ziemskości" zostanie. Mimo tej całej niedoskonałości człowieka, mam szacunek do tej wiedzy, którą już zdobyłem.
Jeśli mogę Ci coś poradzić, powiem, żebyś zastanowił się nad tym, jak praktycznie w tym życiu, możesz te 'okruchy' wykorzystać, na co w Tobie (na jakie pozytywne wartości) możesz ją przełożyć . Wszelka wiedza, która sprawia, że dzięki niej jesteś 'lepszym' człowiekiem, najogólniej mówiąc, czyli przeniesiona na uczucie, nabiera wartości. Pozostała - cóż, jest tylko wiedzą.
Reiv pisze:
Przypomnę, głównie Andrze: w tym kontekście świadomość to 'ilość' Prawdy doświadczona, zrozumiana i zaakceptowana.
Ilość, ale myślę, że jakość też ma tutaj ważny wymiar. Intensywność. Jest różnica w odczuwaniu czegoś słabo, a czegoś mocniej. Myślę, że "jakość" przyspiesza "ilość". Ogranicza ilość inkarnacji, w które musielibyśmy się wcielić. Czyli to zjawisko niewątpliwie pozytywne w kontekście dążenia do czegoś.
Słowo 'ilość' nie do końca oddaje sens tego, co mam na myśli, oczywiście, że jakość w tym też jest zawarta.
Reiv pisze:Co w człowieku jest bezwartościowe? Coś musi być, skoro nie jesteśmy istotami idealnymi. Ja ma po prostu przeczucie, że nie stoimy w hierarchii najwyżej. W czymś możemy okazać się niezwykle wartościowi, lecz nie można też przeceniać swojej wartości, gdyż byt wyższy może traktować Nas jako bezwartościowość w jakiś tam aspektach.
Reiv, byt wyższy na pewno nie potraktuje człowieka jako 'bezwartościowego', to tylko ludzka domena, gdyż tylko człowiek dysponuje negatywnością (w sensie - ocenia jako negatywne).

A ta 'bezwartościowość' w istocie rzeczy nie jest wcale negatywna, choć słowo to (stworzone przez człowieka na swój własny użytek) ma właśnie taki wydźwięk.

Spójrz, co napisałam wyżej: wiedza zamieniona na uczucie itd nabiera wartości. To się przekłada na świadomość duchową. Im więcej życia doświadczonego, tym wyższa świadomości duchowa itd. To jest właśnie ta wartość, którą zyskujemy dzięki inkarnacjom. Czyli 'bezwartościowość to po prostu nieświadomość. Nieświadomość nie jest negatywna. Spróbuj o tym pomyśleć w takich kategoriach, uzmysłów sobie, że jak cokolwiek ma negatywny wydźwięk, pochodzi od człowieka i jest tylko do jego użytku 'tu i teraz'. To, co uniwersalne, nie jest negatywne pod żadnym względem.

A to, że czujesz, że nie stoimy w hierarchii najwyżej, jest znów bardzo trafnym odczuciem. Jesteśmy ludźmi, czyli duszami (w stanie inkarnacji), które dopiero są w trakcie nabierania świadomości. Odczuwasz ze swojej pozycji, 'ucznia' (jakim jest każdy człowiek; gdyby było inaczej, wcielanie się byłoby zbędne).
Reiv pisze:A co najlepsze "całość" tego "planu" nie musi wcale mieć wyższego sensu. Byt wyższy może zaistniał tylko dlatego, ze udało mu się coś stworzyć. I samo dzieło stworzenia jest dla niego wyrazem wyższości, a ponadto nic wielkiego się nie stało
Reiv, tu nie ma miejsca na 'udało się'. Tworzenie to nie strzelanie do celu, wymaga olbrzymich umiejętności wspartych olbrzymią świadomością.

Jest i porządek i cel. Człowiek nie musi go postrzegać. Choć, w największym zarysie, może.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 18:59 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

749
Jeśli mogę Ci coś poradzić, powiem, żebyś zastanowił się nad tym, jak praktycznie w tym życiu, możesz te 'okruchy' wykorzystać, na co w Tobie (na jakie pozytywne wartości) możesz ją przełożyć . Wszelka wiedza, która sprawia, że dzięki niej jesteś 'lepszym' człowiekiem, najogólniej mówiąc, czyli przeniesiona na uczucie, nabiera wartości. Pozostała - cóż, jest tylko wiedzą.
No. Dokładnie. Tylko to trochę skomplikowane jest. Przynajmniej w tej chwili dla mnie. Nie wiem do czego doprowadzą mnie te "okruchy", ale nie wątpliwe JUŻ zostały przeze mnie użyte do zmian. Czy dobrych? To się okaże z perspektywy czasu. Intencje mam dobre, a to już jakiś postęp. Kierowane uczuciem (troską o kogoś). Więcej nie zdradzę, bo musiałbym opisać sytuację.
Słowo 'ilość' nie do końca oddaje sens tego, co mam na myśli, oczywiście, że jakość w tym też jest zawarta.
Tak właśnie myslałem, bo ilość w tym kontekście średnio pasuje. Szukam innego słowa, ale nie potrafię znaleźć :|.
Reiv, byt wyższy na pewno nie potraktuje człowieka jako 'bezwartościowego', to tylko ludzka domena, gdyż tylko człowiek dysponuje negatywnością (w sensie - ocenia jako negatywne).

A ta 'bezwartościowość' w istocie rzeczy nie jest wcale negatywna, choć słowo to (stworzone przez człowieka na swój własny użytek) ma właśnie taki wydźwięk.

Spójrz, co napisałam wyżej: wiedza zamieniona na uczucie itd nabiera wartości. To się przekłada na świadomość duchową. Im więcej życia doświadczonego, tym wyższa świadomości duchowa itd. To jest właśnie ta wartość, którą zyskujemy dzięki inkarnacjom. Czyli 'bezwartościowość to po prostu nieświadomość. Nieświadomość nie jest negatywna. Spróbuj o tym pomyśleć w takich kategoriach, uzmysłów sobie, że jak cokolwiek ma negatywny wydźwięk, pochodzi od człowieka i jest tylko do jego użytku 'tu i teraz'. To, co uniwersalne, nie jest negatywne pod żadnym względem.

A to, że czujesz, że nie stoimy w hierarchii najwyżej, jest znów bardzo trafnym odczuciem. Jesteśmy ludźmi, czyli duszami (w stanie inkarnacji), które dopiero są w trakcie nabierania świadomości. Odczuwasz ze swojej pozycji, 'ucznia' (jakim jest każdy człowiek; gdyby było inaczej, wcielanie się byłoby zbędne).
No - z tym wydźwiękiem to bym się zgodził. Trudno określić bezwartościowość jako coś z wartością, bo w Naszym ludzkim rozumowaniu jest to nacechowane negatywnie.
Z resztą się zgadzam, a bardziej - moje przeczucie się zgadza ;)
Reiv, tu nie ma miejsca na 'udało się'. Tworzenie to nie strzelanie do celu, wymaga olbrzymich umiejętności wspartych olbrzymią świadomością.

Jest i porządek i cel. Człowiek nie musi go postrzegać. Choć, w największym zarysie, może.
To bardziej teoretyzowanie było. W tej materii nie jestem przekonany o niczym, być może nawet w "przejściach" z jednego do drugiego ciała nie dowiedziałem się o co w tym wszystkim chodzi.
Właśnie - może. Dlatego chce ;) (Przynajmniej ja.. kiedyś... byłoby miło :P)
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 19:35 przez Reiv, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Reinkarnacja - moim zdaniem

750
Reiv, idź stopniowo do przodu z takim nastawieniem, jest rozwojowe :).

Tak, intencje są ważne, mówią o naszym nastawieniu, jeśli są pozytywne, wszystko w porządku. Ważna też jest otwartość i realizowanie tych intencji (bo samymi w sobie to wiesz, piekło jest wybrukowane ;)). I nabieranie świadomości, która daje mądrość, bo też pewnie wiesz, że bywa, iż w nieświadomości czegoś i zachowując jak najlepsze intencje, człowiek potrafi zrobić coś 'złego'.

Co do słów - już nie raz się przekonałam, że nie są w stanie oddać odczuć i uczuć. Zamienić je na słowa to wielka sztuka, mnie się bardzo często nie udaje. Ale może razem wymyślimy, jak tę 'ilość' wyrazić inaczej? :)

Doszłam też do wniosku, że do końca życia mogę nie wiedzieć, dokąd, tak naprawdę, idę, jaki jest ten mój 'aspekt' doświadczania życia. Bo do oceny mamy tylko nasz uwarunkowany umysł, a 'ego' sprawia, że automatycznie włącza się wartościowanie. Więc po prostu machnęłam ręką na ten problem. Jego nie pokażą wspomnienia z poprzednich wcieleń, bo nie przypomni nam się cel, a tylko pewne wyrywki doświadczeń. Możemy kombinować i zgadywać, ale co to da?

Więc kolejny wniosek, jaki wysnułam to taki, że ciekawość ma swoje granice. Jak za bardzo dąży się do jej zaspokojenia, łatwo przesadzić i wtedy człowiek nie zorientuje się nawet, że odszedł od życia na korzyść zaspokajania głównie tej potrzeby 'ego'. Ciekawość jest niezbędna, bez niej człowiek nie miałby ochoty rozwijać się, ale, z kolei, przesadzona, nie prowadzi też do harmonijnego rozwoju.

A duchowo rozwija się dokładnie każdy człowiek, czy o tym wie, czy bladego pojęcia nie ma na ten temat (a nawet taki, który przeczy duchowi w sobie ;).

No, dobra, ale to moje zdanie. Ty, rzecz jasna, masz prawo do swoich wniosków. Ale miło się rozmawiało :)
Ostatnio zmieniony 24 lip 2012, 20:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Wróć do „Zapiski Heretyka”

cron