Re: Betlejemskie dygresje.

1
To co wydarzyło się w Betlejem dwa tysiące lat temu, zmieniło obraz świata i ukształtowało realia w jakich żyjemy.
Narodziny jednego człowieka miały przeogromny wpływ na wszystko to, co stało się później.

Co ciekawe, my tak naprawdę nie wiemy nic pewnego na ten temat.
Tak ważne wydarzenie jest ciągle pełne niedomówień i znaków zapytania.
Co więc się właściwie tam wydarzyło?
Po pierwsze nie wiemy ani kiedy, ani gdzie narodził się Jezus.
Nie ma ani jednego źródła, które jednoznacznie odpowiadałoby na to pytanie.

Tradycja Chrześcijańska lokuje ten fakt w Betlejem i każe wierzyć, że towarzyszyły temu niecodzienne znaki.
Co ciekawe kroniki tamtych lat milczą na ten temat i nie odnotowują żadnych nadzwyczajnych astronomicznych, czy ziemskich wydarzeń.
Prawdopodobnie, a raczej moim zdaniem na pewno, narodziny Jezusa były najzwyklejszym w świecie wydarzeniem, zauważalnym jedynie dla Jego rodziców i bliskich.
Nie było żadnej gwiazdy, czy mędrców ze wschodu spieszących by oddać pokłon.
Nie grały żadne trąby niebieskie, aniołowie nie śpiewali hymnów pochwalnych, a pasterze paśli swoje stada dokładnie tak samo jak każdej innej nocy.
Narodził się chłopiec będący synem Józefa i Maryi, jedno z wielu żydowskich dzieci, które urodziły się w tym czasie.
Nie było żadnego anioła zwiastującego Jego przyjście, poczęto go w tradycyjny, znany od zawsze sposób i nic nie wskazywało na to, kim to dziecko stanie się w przyszłości.

Możliwe, że jak chce tradycja jego ojciec - Józef pochodził z rodu Króla Dawida.
Ewangelie zawierają mniej lub bardziej dokładny rodowód Jezusa wywodzący się od tego właśnie króla.
Myślę jednak, że nikt nie znał rodowodu Jezusa i nie miało to dla Niego żadnego znaczenia.
Miało to jednak znaczenie dla Jego pierwszych wyznawców, którzy wywodzili się z narodu żydowskiego.
Dla nich Jezus był Mesjaszem, który w myśl starej biblijnej przepowiedni miał wywodzić się z Domu Dawidowego.
Nie zapominajmy, że początkowo Chrześcijaństwo rozwijało się jako sekta w ramach Judaizmu, i Apostołowie chcieli by tak pozostało.
To z tego powodu zależało im, by przekonać innych Zydów, że Jezus był Mesjaszem.
To właśnie po to powstały genealogie Jezusa i trafiły do Ewangelii, a więc stały się Najświętszą Prawdą, czyli Słowem Bożym.

Tak, początkowo nikomu nawet do głowy nie przyszło, by uważać Jezusa za kogoś wiącej niż tylko człowieka, takiego jak ty, czy ja.
Dla wszystkich Apostołów Jezus był Mesjaszem, a więc duchowym i politycznym przywódcą, który wyzwoli swój naród z rzymskiej niewoli i uczyni go ponownie wielkim.
Tak myśleli Apostołowie i inni uczniowie Jezusa i takie przesłanie zostawili w swoich pismach.
Czy ktoś zastanawiał się, czemu nic nie wiemy o większości z grona dwunastu Apostołów?
Czy oni milczeli i nie starali się głosić swojej prawdy?
Nie, oni mówili, pisali i nauczali tak jak Piotr, czy samozwańczy Apostoł - Paweł.
Niestety wszelkie ślady ich działalności zostały zniszczone, bo stały one w sprzeczności z kierunkiem jaki Chrześcijaństwo przyjęło w następnych wiekach.
Prawda głoszona przez naocznych świadków przegrała w walce z obowiązującym i niestety kłamliwym kanonem.

Tak więc Jezus uważany był przez współczesnych, znających go ludzi za normalnego, zwykłego śmiertelnika.
Nikt nawet nie pomyślał o takich karkołomnych ideach jak: Niepokalane Poczęcie, Trójca Swięta itp.
Jezus miał ojca, matkę rodzeństwo i znajomych i wszyscy o tym wiedzieli.
Czemu więc powstały takie karkołomne religijne kombinacje?

Wszystko zaczęło się od Sw Pawła, który odmienił oblicze Chrześcijaństwa.
To On wyprowadził tą religię z Judaizmu i utorował drogę wgłąb Imperium Rzymskiego.
Surowy, monoteistyczny Judaizm, którego orędownikami byli prawdziwi Apostołowie był nie do przyjęcia w wielokulturowym imperium.
jednak społeczny aspekt nauk Jezusa szybko zjednywał sobie popleczników i zyskiwał rozgłos.
Małe izolowane grupy Chrześcijan, już nieżydowskiego pochodzenia tłumaczyły sobie wszystko na swój własny, zromanizowany sposób.
To co w Judaizmie było nie do przyjęcia, w Imperium Rzymskim było nawet wskazane.
To tu nawet cesarz mógł dostąpić boskości, a religia pełna była półbogów i herosów otoczonych boską czcią.
Jezus nie mógł być od nich gorszy, tym bardziej że przekazane w pismach opisy jego cudów świadczyły wyraźnie o Jego nadludzkiej mocy.
Musiał On być nadczłowiekiem, a więc prawdopodobnie Bogiem.
Należało to jedynie pogodzić z monoteistycznym Judaizmem, co okazało się bardzo trudne.

Koncepcja Trójcy Swiętej, która miała pogodzić te sprzeczne poglądy jest jedną z bardziej karkołomnych idei religijnych zachodniego świata.

Wielu pierwszych Chrześcijan nie chciało zaakceptować idei o boskości Jezusa.
Oni pamiętali nauki Apostołów, a nawet posługiwali się ich spisanymi kopiami.
Należało więc tak przedstawić fakty, by nikt nie miał wątpliwości, kim był Jezus.
Powoli, w nowych przekładach starych ewangelii zaczęły pojawiać się nowe treści, o aniele, który zwiastował Marysi, o tym , że to Bóg a nie Józef był ojcem Jezusa, o tym, że Marysia była niepokalaną dziewicą itp.
Skoro Jezus był Bogiem, to jego urodzeniu musiały towarzyszyć nadnaturalne zjawiska.
Bóg nie może rodzić się w ciszy i milczeniu.
Dołożono więc trochę takich nadnaturalnych elementów jak: Aniołowie, Gwiazda Betlejemska, Trzej Królowie itp.
Zapisano to w Ewangeliach jako Słowo Boże, zniszczono co się da ze starych wersji i mamy to co mamy.
Jezus stał się Bogiem, a dokładniej jedną z trzech osób Boskich.

W rzeczywistości był to człowiek, taki sam jak ja i ty.
Urodził się, żył, rozwijał i podążał swą własną drogą do Mądrości.
Udało mu się zajść bardzo, ale to bardzo daleko i odkrył niezbadane obszary boskiej potęgi człowieka.
Postanowił podzielić się tym ze swymi braćmi by pokazać, czym możemy się stać, gdy pójdziemy jego drogą.
On chciał tylko tego i za to oddał swoje życie.
Nawet mu do głowy nie przyszło, że odgrodzimy Go od siebie dając mu tytuł Boga.

Co więc wydarzyło się w Betlejem?
Urodził się tam człowiek, taki sam jak ty, czy ja.
Tylko człowiek, który jednak odkrył swoją Boskość i wskazał nam drogę, byśmy osiągnęli dokładnie to samo co On.
Piękne przesłanie, no nie?
Ostatnio zmieniony 23 gru 2013, 23:26 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Betlejemskie dygresje.

2
http://ryuuk.salon24.pl/224258,chrystus ... ierwowzory pierwowzory Jezusa było ich wielu ale w rzymie tkwił mocno kult Mitry http://lewandowski.apologetyka.info/inn ... wo,158.htm
Ozyrys też ma wiele wspólnego z Jezusem więc mogli z Ozyrysa troche ściągnąć i wpleść w bajke o Jezusie.
Bogów rzymskich było wielu i każdy mógł dać troche historii Jezusowi jako niby pokłon za pośrednictwem cesarza rzymu
Ostatnio zmieniony 24 gru 2013, 2:21 przez Ja?!, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Betlejemskie dygresje.

3
Krzysiu, myślę, że to, co mówisz, może być szokujące dla wielu. Dla mnie nie jest, myślę podobnie.

Wiesz, kiedyś zastanawiałam się nad historią (w ogóle, niekoniecznie pod kątem Jezusa i Biblii). To było dość dawno temu, wielu, wielu rzeczy nie byłam jeszcze świadoma. Siedząc nad podręcznikiem do historii, przyszło mi do głowy pytanie: a skąd autor wie, jak to było naprawdę? Co ludźmi kierowało, że wydarzyło się to czy tamto?... Przecież tego wiedzieć się nie da, a im więcej czasu upływa od jakiegoś faktu, tym mniej można powiedzieć... Dlaczego więc przypisuje się ludziom sprzed setek i tysięcy lat tyle dziwnych rzeczy i każe wierzyć, że tak było naprawdę?...

No i dlaczego jedne źródła historyczne mówią na jeden sposób, a inne o tych samych faktach, zupełnie inaczej?

Dziś to już wiem. Jedyne, co można uznać za w miarę obiektywne (zobiektywizowane, nie przekłamane), to same fakty: miejsce takiej czy innej bitwy, panowanie takiego czy innego króla (pomijam teraz Biblię, bo dołożenie Jezusowi nadnaturalnych cech i stworzenie Go Bogiem ma wartość ponad 'zwykłą historię' i tu, rzecz jasna, zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o motywacje, które mogły do tego doprowadzić). Czyli to, co robiono w dawnych czasach - pisanie kronik, ma sens.

Natomiast interpretacja tychże kronik, to już coś zgoła innego. Interpretacja to nie prawdy historyczne, a ich subiektywne rozumienie i nic więcej... Część tejże interpretacji może być bliska prawdy, jeśli oparta jest na znajomości ludzkiej psyche, ale cała reszta to już tylko wyobrażenie, które nie ma wiele wspólnego z Prawdą. Opinia na dany temat to wyraz osoby, która ją wypowiada, a nie prawda (co widać choćby po komentarzach aktualnych wydarzeń, co osoba, to inna interpretacja, jedna potrafi wykluczyć drugą ;)).

Co sprawia, że weźmiemy słowa jednej interpretacji za 'prawdę absolutną', a inną odrzucimy?

Dlaczego tak bezkrytycznie wierzymy interpretacjom sprzed tysięcy lat, jeśli chodzi o sprawy związane z Bogiem?...
Ostatnio zmieniony 24 gru 2013, 5:46 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Betlejemskie dygresje.

4
Krzysztof K pisze:To co wydarzyło się w Betlejem dwa tysiące lat temu, zmieniło obraz świata i ukształtowało realia w jakich żyjemy.
...
wydarzyło sie czy nie, a jeśli to jak ...
mniej ważne
znaczenie ma jak ludzie to wykorzystują

po co to komu - bardzo ciekawe

Wesołych Świat
Ostatnio zmieniony 24 gru 2013, 11:49 przez baabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
przechadzam się pomiędzy [email protected]

Re: Betlejemskie dygresje.

5
Ja?! pisze:http://ryuuk.salon24.pl/224258,chrystus ... ierwowzory pierwowzory Jezusa było ich wielu ale w rzymie tkwił mocno kult Mitry http://lewandowski.apologetyka.info/inn ... wo,158.htm
Ozyrys też ma wiele wspólnego z Jezusem więc mogli z Ozyrysa troche ściągnąć i wpleść w bajke o Jezusie.
Bogów rzymskich było wielu i każdy mógł dać troche historii Jezusowi jako niby pokłon za pośrednictwem cesarza rzymu
Dobrze, że wspomniałeś Mitrę, bo ten kult jest bardzo ciekawy dla zrozumienia tego, co uczyniono z osobą Jezusa.

Może garść szczegółów:
Kult Mitry wywodzi się z mitologii indyjskiej, od której zapożyczyli go Persowie.
To tam Mitra stał się jednym z głównych postaci Zaratustrianizmu, gdzie był uważany za jedną z głównych postaci.
Z Persji jego kult rozprzestrzenił się na zachód, w głąb cesarstwa rzymskiego i zlał się z hellenistycznymi wierzeniami znanymi tam od wieków.
W I wieku naszej ery, a więc w czasie gdy młode chrześcijaństwo zaczęło szerzyć się po świecie, kult Mitry był tam bardzo silny i popularny.
Była to silny konkurencja dla pierwszych wyznawców Jezusa.

Kim był Mitra?
Według mitologii Mitra był cudotwórcą, którego większość ludzi nie doceniała.
Urodził się on 25 grudnia i ten dzień był jednym z najważniejszych świąt dla jego wyznawców.
Miał on dar uzdrawiania, dzięki któremu uleczył wielu ludzi, w tym księcia Elamu.
Z wdzięczności książę zaprosił Mitrę jako specjalnego gościa na swoje wesele.

Niestety, w jego trakcie zabrakło wina i książę zaczął popadać w panikę.
Mitra go uspokoił, kazał podać sobie beczki z wodą i po chwili skupienia zamienił ją w wino.
Weselnicy pili i bawili się do białego rana.

Mitra miał odwiecznego wroga, syna władcy ciemności, który czyhał na każdy jego zły krok.
On ciągle wysyłał na niego skrytobójców i innych bandytów, których Mitra wszystkich cudownie nawracał ze złej ścieżki i przygarniał jako swoje owieczki.

W końcu syn władcy ciemności nie wytrzymał, zmienił się w byka i osobiście zaatakował Mitrę.
Doszło do walki w której Mitra zabił byka, ale sam odniósł śmiertelne rany.
Wkrótce Mitra zmarł i został pochowany przez swoich uczniów.
Straż postawiona przy grobie Mitry po trzech dniach z paniką przybyła do księcia Elamu i oznajmiła mu, że Mitra powstał z grobu i udał się na wschód.
Książę, przestraszony tymi wieściami, nie wiedział, co robić, ale wyrzekł się Mitry i uznał, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Trzy razy próbowano go prosić o wytłumaczenie, ale on po trzykroć się go wyparł.

Pamiątką tej śmierci i zmartwychwstania Mitry były święta obchodzone wiosną, w okresie przesilenia dnia z nocą.

Mitra objawił się po raz ostatni swoim uczniom na jednym z wysokich szczytów.
Tam wytłumaczył im, jak osiągnąć wybawienie dla duszy i zaraz po tym objawieniu uniósł się w powietrze i żywcem wstąpił do nieba.
Uczniowie ruszyli w świat rozgłaszać prawdę o Mitrze i nakłaniać niewiernych do nawracania się na nową wiarę.

Dniem świętym dla wyznawców Mitry była niedziela, czyli dzień słońca.

To tylko garść szczegółów, ale wnioski nasuwają się same.
Ktoś wziął znane i szanowane pisma dotyczące Mitry, pozmieniał w nich pewne fragmenty i imię głównego bohatera a potem spisał od nowa.
Po wiekach ta właśnie wersja została włączona do Kanonicznych Ewangelii i nazwana Natchnionym Słowem Bożym.
Kogo więc czcimy w ten bożonarodzeniowy czas?
Na pewno nie Jezusa, no nie?

Mitraizm był silną, a może nawet zbyt silną konkurencją dla młodego Chrześcijaństwa.
Przypisanie Jezusowi głównych cech Mitry, sprawiło, że stał się On łatwiejszy do zaakceptowania dla ówczesnych ludzi.
Tak "przyrządzony" Jezus był potrawą znaną, lubianą i zdolną do strawienia.
To dało Chrześcijaństwu "kopa", który umożliwił w przyszłości osiągnięcie dominującej pozycji w cesarstwie rzymskim.

Tak oto wielka herezja i fałszerstwo stało się Słowem Bożym i trwa do dnia dzisiejszego.
Gdzie jest więc prawdziwy Jezus?
On ukrywa się na kartach Ewangelii i kto chce może Go tam odnaleźć.
Trzeba jedynie uważnie szukać oddzielając ziarno od plew.
Ostatnio zmieniony 25 gru 2013, 17:59 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K

Re: Betlejemskie dygresje.

6
Lidka pisze:Co sprawia, że weźmiemy słowa jednej interpretacji za 'prawdę absolutną', a inną odrzucimy?

Dlaczego tak bezkrytycznie wierzymy interpretacjom sprzed tysięcy lat, jeśli chodzi o sprawy związane z Bogiem?...
A co sprawia, że wiemy iż w 1410 roku wojska polskie pokonały Krzyżaków pod Grunwaldem?

Tak nas nauczono, no nie?
Z religią jest dokładnie tak samo.
Ostatnio zmieniony 25 gru 2013, 18:36 przez Krzysztof K, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysztof K
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zapiski Heretyka”

cron