A po co w ogóle masz mieć jakiś dochód skoro tak kombinujesz? Żuć pracę, zamknij działalność, weź kilka kredytów, spięnirz nieruchomość itd. i wio na wakacje do meksyku albo na Hawaje
W końcu należą Ci się 3 miesiące wakacji, nie prawda? Bo po co się męczyć skoro mają to być Twoje ostatnie dni. A jeśli uważasz że nie, że przeżyjesz, nawet jeśli system miał by upaść ... Lub nawet że masz nieśmiertelną duszę to ja bym nie ryzykowała że stracisz coś ważniejszego. UCZCIWOŚĆ i dobre intencje. A to łatwo stracić, jak dobre imię, ale trudno się później przed sobą naprawić.
Ale na 100 pro dała bym sobie na luz, bez szaleństw jednak.
Sama sprzedała bym nawet mieszkanie w górach o bardzo SOLIDNEJ budowie. Ale jak nie tu to gdzie? Tu jeszcze najbezpieczniej, na niemal każdy scenariusz. Bo jeśli tu nie przeżyje wyrazie czego to na pewno nie na równinach, i nizinach, nie w mieście, nie na obrzeżach kontynentów ... Bo faktycznie koniec nie koniec, ale zjawiska astronomiczne to nie jakieś czary. Tak sobie kombinuje, zbytnio się nie przejmując co by se nie nagrabić jakimiś pochopnymi posunięciami. Pozwiedzać to co zostanie i tak zdążę, a jak będzie zawierucha czy nawet niepokoje, szaber, anarchia czy wojna to będę się dopiero wtedy przemieszczała. A gdyby nic się nie stało, to tak samo dam radę jak i teraz jakoś daje.
Niby taki naiwny temacik, a każdy ma jakieś dylematy, coś tam kombinuje i super ze jest taki temat