Nazz pisze:Zawsze jeżeli oceniamy, bierzemy pod uwagę pewne kryteria. Kradzież batona nie wpływa tak drastycznie na bieg życia jak pozbawienie go (życia) kogoś. Jednak kradzież czegoś do jedzenia w środkowej Afryce, będzie inaczej traktowana niż baton w Europie. Wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań, a nie ogólnych, na których obecna sprawiedliwość, czy poczucie sprawiedliwości jako takie się opiera.
Po pierwsze kradzież pozostanie kradzieżą w hipermarkecie, na Grenlandii czy afrykańskim slumsie bez względu na motywy. Motywy bierze się pod uwagę w ocenie czynu i przy wyciągnięciu konsekwencji, ale nikt nie kwestionuje samego faktu - przywłaszczania sobie cudzego mienia i naganności tego faktu.
Po drugie owe "indywidualne uwarunkowania" zakładają jednak ogólną zasadę - proporcjonalności czynu do kary. Według niej za błahy czyn/kradzieży batona nie ma kary jak za zabójstwo, właśnie ta proporcjonalność "czyn-kara" to ogólna zasada, na całym świecie. (pomijając zdarzające się patologie) Nie sposób wyłączyć z niej motywu sprawiedliwości.
Czy w ogóle
jesteśmy w stanie pozbawić człowieka narosłej wiekami identyfikacji z szerszą grupą ludzi, a nauczyć go żyć dla samego siebie. ?
Taki postulat wygląda dopiero na utopię
Co to znaczy "żyć dla samego siebie"? Zdaje się, że człowiek jest gatunkiem społecznym, gdzie przynalezność oraz identyfikacja z daną grupą, społecznością, nacją świadczy o jego tożsamości, podzielaniu pewnych systemów wartości, poczucia osadzenia w życiu, tradycji i historii. To pewnie naturalna potrzeba człowieka, a ludzie wręcz chronią i zabiegają o "identyfikację z szerszą grupą ludzi" - np. mieszkancy Prowansji, Toskanii, Bawarii, Teksasu będąc przecież obywatelami szerszych grup narodowych, całych krajów. Nie widzę jakiejś przepaści i niemożności życia dla siebie w ramach szerszych grup społecznych, mało tego, właśnie grupa umożliwia często realizację swoich potrzeb.
No i poza wszystkim ludzie nie mają jednakowej świadomosci społecznej, nie podzielają identycznych poglądów, mają przerożne cele i potrzeby. W takim zaplątaniu i częstych kolizjach jednak potrzebne są jakieś choć ogólne zasady i regulacje zycia społecznego. Jakie to zasady je tworzą? czy jest tam sprawiedliwość?
Przy nieznajomości rzeczy czy lepiej nic nie mówić i uchodzić za idiotę, czy otworzyć gębę i .... rozwiać wszelkie wątpliwości? :rolleyes: