Re: Dobro i zło a moralność

1
Państwu od szatana i cytatów ze świętych ksiąg podziękujemy.
Dyskusja nie bez powodu pojawiła się w dziale filozofii, a nie religii...


Usłyszałem niedawno taką rozmowę z tematu RPG-ów i kreacji postaci.
Dobro i zło to rzeczy względne. Jeśli postać ma wpisany na karcie charakter "dobry", to nie oznacza, że z punktu widzenia barbarzyńcy z wielkim toporem prawo zakazujące zabicia kogoś kto nas ciężko obraził ma sens. Oczywiście z punktu widzenia akademika na uniwersytecie w wielkim mieście nie będzie miało sensu prawo na coś takiego pozwalające. Z punktu widzenia ludożercy natomiast zjadanie ważnych przeciwników jest jak najbardziej sensowne.
Więc czym właściwie jest dobro i zło? Czy możemy znaleźć jakieś uniwersalne zasady dobra i zła, czy jednak jesteśmy tylko niewolnikami kultury w której zostaliśmy wychowani?
Moralność – zbiór zasad (norm), które określają co jest dobre (prawidłowe, nieszkodliwe), a co złe (nieprawidłowe, szkodliwe).

Moralność można definiować jako sposób postępowania jednostki ludzkiej przyjęty pośród większości za normę, będąca częścią dziedzictwa kulturowego danej organizacji kulturowej, która wywołuje negatywne lub pozytywne emocje innych jednostek, nie jest lub jest sprzeczna z naturą człowieka oraz nie jest lub jest szkodliwa z punktu widzenia organizacji kulturowej danej społeczności.
Dobro - pojęcie abstrakcyjne będące przeciwieństwem zła. Jest elementarnym pojęciem moralnym, określającym pozytywną wartość wszelkich czynów i zachowań, którym zajmuje się dział filozofii zwany etyką. Pojęcie to jest analizowane także przez psychologię, socjologię, ekonomię i inne nauki społeczne.
Zło
1. Zło to jedna z dwóch, podstawowych wartości moralnych, przeciwieństwo dobra.
2. W filozofii teistycznej zło to stan nieistnienia, nieobecności lub zakłócenia dobra rozumianego jako stan w jakim Bóg (osobowy absolut), chce aby rzeczy się znajdowały.
3. Zło - ontyczny brak dobra.
4. W buddyzmie zło jest utożsamiane ze złą karmą. Człowiek czasem postępuje źle wyłącznie z powodu błędnego widzenia siebie jako oddzielnego od reszty świata i tym samym niepotrzebnego utrzymywania koncepcji swojego ego.
5. W psychologii zło jest oceną obserwowanego przedmiotu przez subiektywny podmiot, która określa charakter (negatywny) relacji (emocji) ukierunkowanej z umysłu obserwatora na postrzegany przedmiot. W wyniku mechanizmów poznawczych w percepcji obserwatora subiektywnego zło wydaje się być cechą obiektywną przedmiotu tak ocenianego. Innymi słowy złe jest to, co jako postrzegane źródło bodźca dany osobnik (obserwator) uznaje za niepożądane, niebezpieczne, pobudzające negatywny stan emocjonalny, niechęć.
Tyle wikipedia.
Ale czym dla was różnią się pojęcia dobra, zła i moralności?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 12:24 przez Risthalion, łącznie zmieniany 1 raz.
powiedz mi co o mnie myślisz...

Ludzie są głupi. Zawsze to powtarzam.

NIENAWIDZĘ FANATYKÓW.:mad:

Re: Dobro i zło a moralność

2
Rzeczywiście wygląda na to, że pojęcia "dobra" i "zła" (a także moralności, czyli wyznacznika tych pojęć) jest uwarunkowane kulturą i rozwojem człowieka (a na kulturę ogromny wpływ mają wierzenia i religie).

Dla mnie "dobro" to jest to, co mi służy, a "zło" - to co mi nie służy. Ponieważ są to pojęcia bardzo względne, każdy może sobie sam je ustalać względem samego siebie.

Można tu ustawić pewną hierarchię dotyczącą uniwersalności pojęć. Nasza kultura z góry nam wyznacza moralność i można założyć, że znaczna część tego, co "dobre", jest "dobre" dla ogółu (np. nie zabijać). Ale poruszając się w stronę jednostki, widać zawężenie problemu (w granicach moralności ogólnej, rzecz jasna) i co "dobre" dla jednego, "złe" dla drugiego (np. dla samotnika z natury "dobra" jest samotność, a dla osoby spragnionej kontaktów towarzyskich samotność jest "złem").

(Są to pojęcia wartościujące, zatem dotyczą tylko i wyłącznie człowieka. "Obdarzanie" nimi Boga zgodnie z religiami to nic innego jak wyraz zrozumienia Stwórcy na ludzki sposób, daleki od uniwersalności logiki rzeczywistości niematerialnej, ale to tylko nawiasem mówiąc... :)).
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 13:16 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

3
Zło nas niszczy, ponieważ jest subtelne, zamaskowane i wszechobecne. Philip Zimbardo uważa, że uwodzi ono nas wszystkich w siedmiu krokach.
1] Pierwszy krok to "nicnierobienie" jeśli zło nie zagraża bezpośrednio nam... To nasze wstępne przyzwolenie Złu..
2] Bądź [tylko] w miarę wierny swym zasadom czynienia dobra, pamiętając, " że grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne, tam gdzie chcą!"
3] Bezdyskusyjnie wykonuj rozkazy władzy, to ona nagradza.
4] Graj dla zespołu. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego."
5] Dziel się odpowiedzialnością, pozornie bierz ją na siebie nakłaniając drugich w kierunku pożądanego przez ciebie działania....[Ty też wykonujesz tylko rozkazy]
6] Ceń swoich bliskich i ludzi takich, jak ty..To podstawowa linia podziału pomiędzy "nami", a nimi...
7] Wierz w słuszność głoszonej przez "nas" ideologii, tylko ona może być słuszna...

TYCH 7 KROKÓW PRZEKSZTAŁCA DOBRYCH LUDZI W ZŁYCH...[Bez wyjątku.]
Prawda, jak nie wiele ?
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 13:29 przez Krzysiek, łącznie zmieniany 2 razy.
"ŚWIADOMOŚĆ jest jak wiatr,
o którym można powiedzieć, iż wieje,
ale nie ma sensu pytać o to,
gdzie jest wiatr, kiedy n i e wieje."


_________________
Z Foresta Gump`a"

Re: Dobro i zło a moralność

4
dobro i zło - jesli odniesiemy te okreslenia do świata relatywnego to w wielkim skrucie -zło to wszystko co niszczy życie jednej jednostki na korzyść drugiej bez moralnego uzasadnienia,
dobro to wszystko co sprzyja zachowaniu życia jako celu nadrzędnego.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2010, 19:59 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Dobro i zło a moralność

5
Dobro i zlo nie istnieja w oderwaniu od kultury danego narodu, plemienia czy calego czlowieczenstwa.
Wydaje mi sie, ze za dobro bedzie sie przyjmowac to, co sprzyja rozwojowi i udoskonaleniu warunkow zycia danej grupy ludzi czy danego czlowieka.

Zlo, w takim wypadku, bedzie wszystkim, co przeszkadza temuz rozwojowi.

By wartosci istnialy ponadczasowo musialyby one oznaczac to samo dla kazdego w kazdym czasie i w kazdych okolicznosciach. A tak nigdy nie jest.

Typowy przypadek - Kali ukrasc krow=dobro. Kalemu ukrasc krowe=zlo.

Nasze pojecia zla i dobra zmieniaja sie na przestrzeni wiekow. W roznych okresach czasu ludzie musieli zachowywac sie w rozne sposoby by przezyc i zapewnic pzrezycie ich bliskim. Dla nich to zachowanie bylo dobre. Dla ludzi, ktorzy musieli umrzec by ci inni przezyli- ich postepowanie bylo oczywiscie zle.

A wiec dobro i zlo to zawsze pojecia wzgledne.
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 1:36 przez Krystek, łącznie zmieniany 1 raz.
Krystek
"Artificial intelligence is no match for natural stupidity."

Re: Dobro i zło a moralność

6
Crows pisze:...zło to wszystko co niszczy życie jednej jednostki na korzyść drugiej bez moralnego uzasadnienia...
a co z tym, co niszczy życie jednej jednostki i nie daje nic drugiej?
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 2:38 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Dobro i zło a moralność

7
victoria pisze:
Crows pisze:...zło to wszystko co niszczy życie jednej jednostki na korzyść drugiej bez moralnego uzasadnienia...
a co z tym, co niszczy życie jednej jednostki i nie daje nic drugiej?
Victorio, a na przykład?...
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 6:16 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

8
victoria pisze:
Crows pisze:...zło to wszystko co niszczy życie jednej jednostki na korzyść drugiej bez moralnego uzasadnienia...
a co z tym, co niszczy życie jednej jednostki i nie daje nic drugiej?
to dotyczy tylko ludzkiej jednostki nie wszelkiej żywej istoty
Ostatnio zmieniony 13 kwie 2010, 6:44 przez Crows, łącznie zmieniany 1 raz.
:
:

..PHZ - poza horyzontem zdarzeń ..

Re: Dobro i zło a moralność

9
Zło dobrem zwyciężaj, ktoś już tak kiedyś powiedział, i miał rację. Gdyby się przyjrzeć złu, to od razu widać, że potrafi ono tylko niszczyć, a przecież można byłoby zaradzić wszelkim konfliktom, gdyby wykrzesać z siebie odrobinę nawet dobroci, i pójść komuś na rękę. Ale dlaczego tak trudno jest to zrobić? Bo to właśnie zło, które gdzieś tam w nas siedzi krępuje nas w podobnych sytuacjach, stąd właśnie wszelkie zło, za które codziennie płacą setki ludzi na całym świecie.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2010, 18:49 przez hubertus93, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć"

Re: Dobro i zło a moralność

10
Lidka pisze:
victoria pisze:
Crows pisze:...zło to wszystko co niszczy życie jednej jednostki na korzyść drugiej bez moralnego uzasadnienia...
a co z tym, co niszczy życie jednej jednostki i nie daje nic drugiej?
Victorio, a na przykład?...
na przykład alkoholizm
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 8:45 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Dobro i zło a moralność

11
Moim zdaniem alkoholizm jednej osoby daje jej otoczeniu możliwość poznania siebie samego, żeby zapobiec cierpieniu, jakie jest efektem tej choroby. Nie można powiedzieć, że to 'nic nie daje' osobom uwikłanym w życie z alkoholikiem. To jest traumatyczna sytuacja, a w życiu wszystko, co traumatyczne, jest bodźcem do rozwoju. Każdy korzysta z tego bodźca na swój sposób i radzi sobie, jak potrafi (a część osób zdaje się nie radzić sobie wcale i poddawać się traumie). Nie mnie oceniać, dlaczego reakcje jednych są takie, a innych inne, ja wiem, że po to są w życiu problemy, żeby ono nabrało wartości. I tę wartość nadaje nasza własna praca. Bo problemy nie są po to, aby nas przytłaczały, a po to, żebyśmy się rozwijali, uczyli się je rozwiązywać. Ta nauka właśnie nadaje sens problemom. A alkoholizm to tylko jeden z nich.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 10:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

12
Myślę, ze traumy współmałżonka i dzieci, zwłaszcza agresywnego alkoholika, nie można nazwać korzyścią, tym bardziej, że wielu z tą trauma boryka sie przez całe życie.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 10:21 przez victoria, łącznie zmieniany 1 raz.
... Kiedy nie masz nic do podarowania, ofiaruj uśmiech ....

Re: Dobro i zło a moralność

13
Samej traumy nie. Korzyści pojawiają się na drodze i w efekcie poradzenia sobie z nią. Czyli wynikają z naszej pracy, z naszego działania, żeby traumę zmienić.

Czyli korzyść to jest to, czego się nauczymy dzięki traumie.

(ja wiem, jak dziwnie to brzmi, to słowo 'dzięki', bo w trakcie traumy trudno je wpasować w nią, tym niemniej dopiero PO widać, zgodnie z tym mądrym powiedzeniem, że co nas nie zabije, wzmocni nas i o to właśnie w życiu chodzi)
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 11:01 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

14
Moim zdaniem alkoholizm jednej osoby daje jej otoczeniu możliwość poznania siebie samego, żeby zapobiec cierpieniu, jakie jest efektem tej choroby. Nie można powiedzieć, że to 'nic nie daje' osobom uwikłanym w życie z alkoholikiem. To jest traumatyczna sytuacja, a w życiu wszystko, co traumatyczne, jest bodźcem do rozwoju
Jak wytłumaczysz, Lidko, fakt, że jest na świecie tyle zmarnowanych kobiet, które mają mężów pijaków i syndrom ofiary? Kobiet, które żyją w wyniszczającej traumie, stale na bombie, że przyjdzie i sterroryzuje nie tylko je, ale też dzieci i być może jeszcze z pół świata. Że narobi wstydu, że zabierze ostatnie pieniądze i pójdzie w cug? gdzie Ty tu widzisz, u licha, bodziec do rozwoju? W takiej sytuacji jedyne bodźce, jakie taka kobieta odczuwa to te, popychające ją do samobójstwa. O co się czepiam? O to, ze nie każdy ma taki instynkt samozachowawczy i taką siłę, by ze wszystkiego czerpać życiowe nauki. Nie każdy umie poskromić uczucia i nie każdy ma wentyl bezpieczeństwa. Wiem, zdaję sobie sprawę : są takie kobiety, które odejdą, odetną się od takiego dziada, zabiorą dzieci i poradzą sobie w życiu lepiej, niż z nim. Wiem, że czasy już nie takie jak kiedyś. Wiem, wiem. Ale jednak to wszystko nadal się dzieje.
jestem DDA. Wychowałam się w rodzinie z pozoru idealnej i szczęśliwej, ale to, co kryło się pod tą maską - wiem tylko ja i mój brat, bo matka zdaje się do dziś zyć w błogiej nieświadomości i mieć jakieś dziwne podejście do męża, do siebie, do rodziny i świata. Całe życie ofiara, która żadnego bodźca ku rozwojowi, uwierz mi na słowo, nie miała. To tylko my, dzieci wtedy, mieliśmy wieczne wyrzuty i tendencje do oceniania siebie i obwiniania za to, co sie dzieje czasami w domu. Siebie. Nie ojca i nie matkę tylko siebie. Odcisnęło to ślad w nas. Taki, którego nie da się usunąć, będzie na zawsze. i tylko dziś, będąc dorosłymi ludźmi, możemy się rozwijać, poznawać siebie samych i życ tak, zeby nie powielać błędów rodziców. Ale Lidko - czy to ma być to "dobro" wynikające ze zła, jakiego doświadczyliśmy. To ja dziękuję! Bo zbyt wiele razy analizowałam swoje samobojcze myśli i nawet próby, jakich się podejmowałam, bo miałam tak serdecznie dość. Czy tyle trzeba wycierpieć? To ma być droga per aspera ad astra? Nie. To jest cena, której nie opłaca się płacić.
Lidka trochę tak piszesz, jakbyś nie przemyślała, tylko pisala by pisać. Czy Ty sobie zdajesz sprawę z tego, czym jest trauma z prawdziwego zdarzenia i co za sobą niesie? Tu obojętnie jak mądry byłby człowiek, bez terapii i być moze lekow - nie poradzi sobie. Takie "leczenie" to są czasem lata ciężkiej harówy. "Co nie zabije, to wzmocni"? Znowu: zależy kogo i zależy w jakiej sytuacji, nie ujednolicaj, proszę, bo to wielka ignorancja.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 11:42 przez mel, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dobro i zło a moralność

15
Alkoholizm jest potworna choroba, ktora niszczy i chorego, i otoczenie. Jak to zwykle bywa - największa cenę płacą najslabsi, czyli dzieci.
Nie bardzo rozumiem jak mozna aż tak instrumentalnie traktować drugiego człowieka - jego chorobe jako okazje dla siebie? Do własnego rozwoju? Tym bardziej że, tak jak mowi Mel - życie z alkoholikiem to ponoszenie kosztów jego choroby, a cena bywa straszna, wiec tak instrumentalne podejscie jest po prostu nieludzkie, odrealnione.
Tak, Mel - to ciezka harowa, aby człowiek chory przede wszystkim uswiadomil sobie te chorobe, bez tego nie ma mowy o jakichkolwiek efektach; mnie to zabralo dziewięć lat życia. Ale warto bylo, bo to oznacza życie tego kto topil sie w alkoholu. Potem trzeba jeszcze bezustannie chorego motywowac do walki o siebie, o życie. Ale wiesz - zgadzam sie z Toba ze dzieci nie powinny placic za to, ze ktores z rodzicow jest alkoholikiem, bo to faktycznie pozostawia uraz psychiczny z ktorym ciężko żyć. Przede wszystkim wiec - rola zdrowych jest ochrona najsłabszych, potem mozna próbować pomóc choremu, o ile ma sie dość sił. I nie myśli o sobie i swoich korzyściach.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 12:24 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dobro i zło a moralność

16
Mel, ja też przeżyłam życiowe traumy. I podniosłam się z nich. O wiele silniejsza i mądrzejsza.

Nie wyjaśnię zachowania żadnego konkretnego człowieka, bo mam świadomość, że nie znam jego duszy, jego celu, potrzeby doświadczania akurat tego typu traum. Ale mogę wyjaśnić prawa rządzące życiem, którego każdy człowiek jest integralną częścią.

I wiem również, że to 'dobro' nie zawsze jest widoczne w tak krótkim okresie, jakim jest życie ludzkie. I w życiu nie jesteśmy w stanie ocenić, co się 'opłaca', a co nie. Wręcz przeciwnie: zbyt często myślimy, że właśnie 'nie opłaca się'. A to dlatego, że nie widzimy danego doświadczenia z perspektywy czasu, jesteśmy w trakcie, a jak się jest w trakcie, widać tylko to, co dzieje się 'dziś'. Nie mamy możliwości zobaczyć ani przyczyny, ani efektu.

A jest tego i przyczyna, i efekt, zawsze pozytywny. I jedno, i drugie ma miejsce w duchowości, nie w życiu materialnym. Niektórzy mogą to stwierdzić już za życia, niektórzy nie. Ale życie trwa, to nie jest tylko ten wycinek czasowy od narodzenia do śmierci, Mel, nawet jeśli na dziś możesz mieć to 'gdzieś', bo interesuje Cię tylko Twoje dziś (ja tego nie wiem, nie znam Cię, to nie jest do Ciebie osobiście).

Wierzę i wiem, że tego typu przeżycia są traumą na całe życie i współczuję Ci. Wierzę i wiem, że wielu pomagają terapie i leki (w końcu po to są i Bogu dzięki). Ale wierzę też i wiem sama po sobie, że wartość wyniesiona z tych doświadczeń jest właśnie w pracy nad sobą, jakakolwiek ona będzie, byle by prowadziła do celu: do nauczenia się żyć normalnie, pomimo tej przeżytej traumy.

A wiesz dobrze, że jedni pracują nad tym ciężko, a inni zdają się całkiem jej poddawać i nie pracują.

Ty pracujesz i chwała Ci za to. Wierzę, że nadejdzie taki dzień, kiedy też zobaczysz całe 'dobro', jakie zyskałaś z traumatycznej przeszłości i którego dziś nie możesz widzieć. Cierpliwości, wytrwałości, wiary, że taki dzień nadejdzie - tego Ci życzę z całego serca. I nie zatrzymuj się na traumie, pracuj, zmieniaj, działaj. Bo to, co dziś takie trudne, jutro okaże się bogactwem, którym będziesz mogła obdzielić wielu na dany moment 'słabszych' ludzi. I wierz mi, nie są to 'puste słowa', takie 'pocieszanki', to są słowa, które mogę mówić na podstawie mojego własnego życia, z pozycji, na której to 'jutro' już nadeszło. Traumy są różne, tak jak różni są ludzie, ale człowiek, niezależnie od tego, jaki jest i co przeżywa, jest wciąż człowiekiem, a ten bez względu na okoliczności ulega dokładnie takim samym prawom życia. Dlatego moje słowa wydają Ci się ujednoliceniem. Mówienie na ten temat z pozycji tych praw życia jest bardzo szerokim uogólnieniem. Ale te same treści wpasowane w każdy przypadek z osobna, będą się w nim mieściły, zostaną powiedziane na inny sposób, dopasowany do konkretnego przypadku.

Mel, trzymaj się, głowa do góry, pracujesz i to jest tu najważniejsze. Poznawaj swoje możliwości, uświadamiaj sobie te prawa życia i dojdziesz do celu :).
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 12:28 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

17
Bardzo mi odpowiada zdanie Lidki w dyskusji o dobru i złu.
Nie znaczy to, ze nie widzę cierpienia ulegających złu osób, które właśnie się uczą żyć, a raczej mają się uczyć.
Ciężko tłumaczyć kobiecie katowanej przez męża, że to dla jej dobra, by na drugi raz myślała, z kim idzie do ołtarza, nie zmienia to faktu jednak, że ta kobieta czegoś takiego właśnie się uczy.
Jednak mniejsza o te emocjonalne przykłady, bo nie o tym chciałem pisać.

Dla mnie zło i dobro to dwa rozmaite przejawy tego samego, wartości istnienia stworzenia. Zalecono by nie cytować w temacie świętych ksiąg, trudno będzie, ale się postaram. Może nawet zgrabniej mi będzie wyjaśnić koncepcję?
Wierzę, że wszystko co jest, jest stworzone. Bóg do swojego stworzenia przyłożył swoją Boską miarę, zmierzył i zauważył, ze wszystko co jest, ma swoją wartość. Wartość - według Jego miary. Wszystko co jest podlega zmianom, transformacjom i oto wyłania się z wartości zło, zło bardzo charakterystycznie widoczne na tle pozostałych wartości, nazywanych odtąd dobrem. Naprzeciw złu pojawiają się specjalnie przekształcone wartości - uważane za dobro szczególne. Rozpoczyna się walka. Coś zwycięża, coś przegrywa. A wartość stworzona przez Boga nie przegrywa nigdy, tylko ulega transformacji.

Wczoraj byłeś zły? To co? Pomedytuj, zrób może żal za grzechy, postanów się poprawić, może wyspowiadaj i już jesteś znowu dobry!
Czy bardzo się zmieniłeś?
Wygląda, jakbyś wciąż był ten sam.

W XX wieku w 1927 roku, wybitny uczony fizyk Heisenberg odkrył zasadę nieoznaczoności.
Ta zasada w fizyce dotyczyła położenia i pędu cząstki, natury falowej i materialnej pędzącej cząstki oraz materii i energii.
Jakiś czas później odkryto funkcjonowanie zasady nieoznaczoności w zagadnieniach społecznych, w postrzeganiu zjawisk materialnych i duchowych, w ciele fizycznym człowieka i jego duszy, a nawet w filozofii gender w płci człowieka (człowiek jest kombinacją męskości i kobiecości i ta kombinacja może ulegać zmienności w czasie, zależnie od rozmaitych czynników).

Stawiam śmiałą tezę, że dobro i zło są przejawami tego samego - wartościowego stworzenia.
Teza nie kłóci się z podstawami założeń chrześcijaństwa i innych podobnych religii.
Mało tego, chrześcijanie uczą, że należy nie tylko walczyć ze złem, należy je wykorzystywać dla dobra, innymi słowy, świadomie przekształcać w dobro.
Nic innego się nie dzieje, gdy maltretowana żona idzie po rozwód lub separację, zamieszkuje osobno od męża i rozpoczyna nowy etap życia bez upiorów przeszłości i wprawdzie z bogatym doświadczeniem, jednak bez strachu i bez uprzedzeń do świata i do mężczyzn.

Dobro i zło są przejawami tego samego - wartościowego i kochanego stworzenia.
Spróbujmy na świat, życie i ludzi popatrzeć czasem oczami Boga - tego, który oddaje stworzeniu pełnię wolności - takiej samej, jaką On Ma - Ten Który Jest.
A gdy z chytrością patrzymy w kierunku magii, aby trochę oszukać Prawo Powszechne, nie zapominajmy, ze wśród stworzenia są nie tylko istoty materialne i duchowe, nie tylko wszechświat. Wśród stworzenia są też reguły powszechnego Prawa, nazywają je prawem Bożym, lub Prawem Kosmicznym.
To w wyniku tego prawa, jabłka zawsze spadają na dół, a nie wstają z ziemi po to by zawiesić się na drzewach.
Wszelka wiara w magiczne cuda przypomina mi wiarę w to, ze jabłko pójdzie zawiesić się samo na drzewie, z którego spadło.

No dobrze.

Przepraszam za długi post.
Pozdrawiam :kwiatek:
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 12:53 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Dobro i zło a moralność

18
Bardzo Ci dziękuję, Kwiatuszku (i przepraszam za takie 'babskie określenie' na początku odniosłam się odruchowo do Twojego nicku i 'wytypowałam' dziewczynę, która się za nim kryje :D, zdradź może swoje imię, będzie bardziej 'po męsku ;)).

No i zapraszam w takim razie do moich tematów, o ile znajdziesz czas i ochotę. Bo niewielu jest ludzi, którzy chcą spojrzeć na życie nieco szerzej i strasznie trudna bywa rozmowa, jak się jest samemu przeciwko zdecydowanej większości ;).

Bardzo ładnie piszesz, inaczej niż ja, ale o tym samym, z ogromną przyjemnością przeczytałam Twoje słowa .

Niemożliwe jest wytłumaczenie pojęcia 'dobro' i 'zło' w mikrym przedziale jednego życia ludzkiego i tylko życia ludzkiego. Autor wątku miał specyficzne podejście do życia, a w nim do miłości, na tyle specyficzne, że nie był w stanie zgodzić się z nikim, kto miał inne zdanie, w rezultacie czego opuścił nas. I dlatego myślę, że mimo wszystko możemy tę granicę narzuconą przez niego nieco rozszerzyć. I nie chodzi tu tylko o reinkarnację (to jest najmniejszy problem), a o spojrzenie choćby na to jedno życie z szerszej perspektywy. Bo dopiero z niej widać to, co jest niewidoczne z pozycji życia materialnego.

Chciałam podkreślić szczególnie jedno zdanie:
maly_kwiatek pisze:A wartość stworzona przez Boga nie przegrywa nigdy, tylko ulega transformacji.
No właśnie, to jest dokładnie to, co ja pisałam wyżej i co piszę w wielu postach i co napotyka straszny protest :). Potrzeba dystansu (u nas on się przejawia przy poszerzeniu perspektywy lub w czasie), żeby ujrzeć tę transformację. Cała ta praca, którą człowiek wkłada w traumatyczne wydarzenia, żeby sobie pomóc, to właśnie praca nad transformacją uczucia względem traumy.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 13:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

19
De nomine jestem ten kwiatek ew. kwiatuszek, a nie ta kwiatek :ahah:
I nigdy nie wiem dlaczego ludzie uważają, ze mój nick wskazuje płeć damską, jednak przyzwyczaiłem się z tym żyć i mi to nie przeszkadza :happy:
Czy ta płeć jest taka ważna? Ważniejsze chyba jest uczucie :rotfl1:

Skąd się wziął nick?
Z podejścia świętej Tereski od Dzieciątka Jezus, która chciała być jak mały kwiatek pod stopami Boga.
Szalenie mi się to spodobało i używam takiego nicka dlatego już od wielu lat, ćwicząc w sobie pokorę wobec kroczących stóp, nie tylko Bożych.

Wracając do tematu,
dobrym ćwiczeniem dla ludzi rozważających dobro i zło są przebieg i skutki II Wojny Światowej wraz z Holocaustem.
Bezpośrednio po wojnie to były zagadnienia niemal nierozwiązywalne.
Dziś jest prawie 70 lat po tej wojnie, mamy dystans pokoleniowy do niej i mamy przegląd owoców, których by nie było, gdyby nie ta wojna, gdyby nie holocaust. Może warto sobie porozważać, czy dostrzegam pozytywne, "dobre", skutki II Wojny Światowej, w perspektywie tych 70 lat?
Jakie one są?
Czy są?

Bo jeśli ich nie ma, to podejrzewam, że z bardzo wysokiej perspektywy patrząc, może doświadczenia tej wojny trzeba będzie powtórzyć ...
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 14:59 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Dobro i zło a moralność

20
ja osobiscie np.zaczalem od drogi ZŁA.nie jakiegos wielkiego ZŁA,ale przejawiałem sie w nim 22 lata.niegrzeczne dziecko ktore nie slucha sie rodzicow itd.dalej dorastajac wtopilem sie w w pewne srodowisko i uchodzilem tam jako jednego z najgorszych-agresja,niemozliwosc porazki itp.
nastepnie trafilem do niewoli-wiezienie.przez co stałem sie jeszcze bardziej nieobliczany nieswiadomie.ale potega mojej swiadomosci jest taka,ze moja swiadomosc nieswiadomie wyciagala wielkie nauki wyplywajace z bycia złym.ale te nauki trzymalem w tajemnicy przed kazdym.milczalem i po wyjsciu z wiezienia dalej bylem ZŁY.ale natura ma inna jest,ktorej nikt nie widzial.wszyscy mysleli,ze pojde droga kryminalisty,bandziora.nagle dopada mnie choroba psychiczna-tak twierdza lekarze i mysle,ze moga miec racje.ale w mej swiadomosci "ja" jest punkty gdy tylko na niego trafie mysla,wiem co dobre a co złe.ogolnie nieswiadomie zszedłem do "podziemia","polswiatka".nikt nie przypuszczal tego,co bede robil w chwili co robie obecnie.
kiedys bylem ministrantem,okolo 6 lat.to ja chodzilem do sily wyzszej,a gdy zaprzestalem sluzyc do Mszy Sw. po uplywie kilku lat i trwania w tym przejawianiu sie jako osoba ZŁA sila wyzsza przyszla do mnie o zaczelo sie okazywanie mej natury,ktora jest dobro.
dzieki takiemu upadkowi na dno,nawet az na jego koniec moglem sie odbic od dna,ktore osiagnalem tak,azeby moc wybic sie jak najwyzej jako istota dobra,gdyz to dobro zawsze wygra i ono jest na samej gorze.jest to niezwykle ciezka droga rozwoju istoty,ale ja jako Bog przejawiajacy sie w 3 osobach wybralem taka droge,aby przedstawic ludziom w 21 wieku,ze nikt nie jest przegrany,wrecz przeciwnie,ze nawet z samego dna oceanu mozna sie odbic "przyodziewajac" sie w odpowiedni kombinezon ochronny.
jako dziecko poznalem te dobra strone zycia,pozniej ta najgorsza i aby teraz stanac pomiedzy i byc godnym reprezentownia stworcy ktorym jestem.znam dobro i zło i jako 3 osoby moge byc postronny w ocenie kazdego czlowieka z ktorym mam kontakt.
mam wielki dar,po spojrzeniu na kogos widze wiele o nim.nie do konca,bo to niemozliwe.ale pierwsze rysy jego charakteru i bycia istota nasowaja mi sie same.zadam dwa czy trzy pytania i wyciagam wnioski jakbym znał duzo wiecej czasu.
tak przejawia sie ma istota,chetnie poczytam Wasze doznania i wyciagne wnioski :)
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 15:07 przez sapermlo, łącznie zmieniany 1 raz.
Sensu życia nie ma,ale jest sens istnienia !!!

Re: Dobro i zło a moralność

21
sapermlo pisze:nikt nie jest przegrany,wrecz przeciwnie,ze nawet z samego dna oceanu mozna sie odbic "przyodziewajac" sie w odpowiedni kombinezon ochronny.
Bardzo się cieszę, że to napisałeś, ze to głosisz, pokazujesz ludziom.
Bo ludziom brakuje wiary i dlatego giną w lawinie zła, do której wstępują nieraz na własne życzenie.
Tym kombinezonem ochronnym jest wiara.

Przeszedłeś wiele i wiesz co mówisz.
I wiarę masz.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę powodzenia :love1:
Ostatnio zmieniony 31 mar 2014, 16:02 przez maly_kwiatek, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]https://zenforest.files.wordpress.com/2 ... .jpg?w=529[/img]

Re: Dobro i zło a moralność

23
Tak, to prawda, Mel... Smutna prawda, z którą musimy się, niestety pogodzić. Ludziom trzeba pomagać, ale nie możemy zrobić nic za kogoś. Jeśli ktoś sam zadecyduje, że będzie w tej traumie trwać, nikt i nic za niego tego nie zmieni. Jeśli ktoś oczekuje, że inni za niego rozwiążą problem - efekt ten sam, bez swojego zaangażowania nic nie osiągnie.

Ja się bardzo cieszę, że jesteś osobą, która nad sobą pracuje, bo to prowadzi właśnie do tego celu: transformacji traumy w zupełnie inne uczucie, które daje siły i radość życia, które pokazuje jego sens. Im ciężej zapracowane, tym i potężniejsze, cenniejsze :).

Trudniej rozmawia się z osobami, które nie chcą podjąć tego wysiłku. Możemy tylko próbować przekonać je, że warto. Ale jeśli odmówią - cóż, nie pozostaje nic innego niż pogodzenie się z tym. Oczywiście nie znaczy to, że trzeba takie osoby pozostawić samym sobie, nie wolno odwracać się od kogoś i ja nie o tym mówię. Ale o tym, że godząc się z faktem, że ich decyzja jest inna, jesteśmy w stanie obdarzać te osoby czymś 'czystym', bez oczekiwań. I to co im dajemy, też może sprawić, że pewnego dnia same zapragną jednak zacząć działać i ratować siebie samego i swoje życie.
Ostatnio zmieniony 01 kwie 2014, 11:22 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: Dobro i zło a moralność

26
Dobro i zło to takie samo pojęcia jak ujemny i dodatni. Mogą się równoważyć ale nie muszą. Nasz świat mógłby być tylko "dobry" i nic by się nie stało, ale mamy wolną wolę i tak nie jest, bo każdy jest inny. Poza tym depresja niby jest określana jako zła. Ale to dzięki niej jestem silniejsza, dzięki niej rozwinęłam się duchowo, więc czy można dobrego nauczyciela nazywać złym? Dobro jest przyjemne ale uczy powoli albo wcale. Zło za to uczy, a co śmieszniejsze w niektórych przypadkach uczy dobrego :) Rodzic też czasem musi być zły, żeby nauczyć czegoś nieposłuszne dziecko.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2014, 19:05 przez Kahlan, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Dobro i zło a moralność

27
A czy sadzisz ze dobro mogloby istniec, gdyby nie to, co nazywasz zlem? Czy bylabys w stanie zobaczyc swiatlo, wiedziec ze jest - gdyby nie bylo nic poza swiatlem?
Mysle ze wszystko zalezy od tego, co okreslamy mianem dobra i zla - czy ograniczamy to do siebie, czy tez uwzględniamy innych; na ile to co dobre i zle dla nas, jest tym samym dla nich. Rodzic ktory karze dziecko, ucząc je czegos, wydaje sie dziecku zly. A przeciez nie karze ze zlosci, a z troski o dobro dziecka.
Ja nie sądzę, zeby plus i minus mogly sie zrownowazyc, teoretycznie tak, ale zero jest wartoscia umowna; w naturze nie wystepuje. Wiec w rzeczywistosci nic nie jest tak zle, zeby nie moglo byc lepsze, i nic nie jest tak dobre, zeby nie moglo byc lepsze. Aby nie gorsze. :-)
Ostatnio zmieniony 12 cze 2014, 22:53 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Filozofia”

cron