Filozofia czytelnictwa
W Internecie tyle jest portali, żeby przeczytać wiadomości z jednego dnia, potrzeba tygodnia, albo i dużej. Nawet jeśli poświęcimy 7 dni na przeczytanie wiadomości z jednego dnia, to jesteśmy 6 dni w plecy. Żeby odrobić te 6 dni - przeczytać wszystkie wiadomości z tych 6 dni - to potrzeba (6x7=) 42 dni. Czyli po tygodniu czytania jesteśmy 42 dni w plecy. A po 42 dniach czytania - jesteśmy (42x7=) 244 dni w plecy, itd. Wniosek: im więcej czytamy tym mniej wiemy.

http://frant.one.pl/

Jak myślicie, czy to prawda?
A jeśli tak to czy powinniśmy przestać czytać?
:zozol4:

pulapka kto każe czytać wszystkie wiadomości?Kto chce sobie wszystko przyswoic - sam sobie robi z glowy przeładowany śmietnik. Nawet teraz są silne trendy ekologiczne segregacji śmieci, więc też powinniśmy segregować napływ informacji, czytac i przyswajac te, które faktycznie nas interesują.
Ten przykłąd matematyczny który podałes już w tej chwili jest nieaktualny ze względu na non-stop przybywająca ilośc kolejnych portali.
Wrzućmy na luz, nie rzucajmy się na wszystkie wątki i tematy. Nie możemy znać się na wszystkim, wszystkim interesowac, wszystko komentować

Biedne dzieci, świat je interesuje czyli wszystko.

Nebogipfel pisze:Biedne dzieci, świat je interesuje czyli wszystko.

dopóki sobie nie uświadomią ( poza kujonami :rotfl: ), że to robienie krzywdy swojemu własnemu umysłowi

Pytanie ile tych wiadomości ma jakąkolwiek wartość i czy komu ta wiedza co pani Czesia zrobiła w Pułtusku do czegokolwiek potrzebna.

lufestre pisze:komu ta wiedza co pani Czesia zrobiła w Pułtusku do czegokolwiek potrzebna.

może być bardzo potrzebna pani Mani z Pułtuska...tej z naprzeciwka pani Czesi

Zgadzam się z Wami, nadmiar informacji szkodzi. Fajnie, że przepływają dziś ekspresem, ale po co zagłębiać się we wszystko, co może wydać się interesujące? Tym bardziej, że to, co może "chwycić", to, niestety, w zdecydowanej większości negatywne.

Ja już kilka dobrych klat temu odpuściłam sobie w ogóle czytanie wiadomości. Co ważne - siłą rzeczy dotrze przy tym zalewie informacji, a cała reszta niech się miewa dobrze, byle by z daleka ode mnie...

To samo z filmami i innymi bzdurnymi programami. Chała chałę pogania, byle by zająć umysł. Kolorowe obrazki migające przed oczami udające rozrywkę, sorry, szkoda mi czasu...

(co nie znaczy, że nic nie oglądam, ale selekcja jest ostra )

A co do dzieci, jeśli rodzice aprobują spokój, jaki im daje komputer czy telewizor (z sensie, że dzieci są umiejscowione i mamy je 'z głowy') chyba też powinni selekcjonować programy i gry oraz czas im poświęcony, bo ten ich spokój dziś i przez cale dzieciństwo ma wielkie szanse zamienić się w zdestabilizowanie psychologiczne tych dzieci w późniejszym okresie.

Szymon pisze:

lufestre pisze:komu ta wiedza co pani Czesia zrobiła w Pułtusku do czegokolwiek potrzebna.

może być bardzo potrzebna pani Mani z Pułtuska...tej z naprzeciwka pani Czesi

Pani Mania z naprzeciwka pani Czesi i bez wiadomości gazetowo-telewizyjnych wie, co się dzieje u pani Czesi...

W moim przypadku to wygląda tak, że jak kupuję Gazetę wyborczą i nie zdążę jej przeczytać, to czasami czytam ją 2 tygodnie później lub więcej, aby nadążyć nad ciągłym materiałem. Zdarzają się również sytuacje, że kupię gazetę i zdążę przeczytać tylko nagłówek,a potem gazeta ląduje na makulaturę.

współczesną sztuką życia staje się selektywność.