maly_kwiatek pisze:New Age w Polsce jest iluzorycznym tworem, myślokształtem, powołanym do życia przez Roberta Tekielego i ks. Posackiego.
Myślokształt rozwinęli i podtrzymują ludzie przywiązani do sekciarskiego (czyli hermetycznie zamkniętego) pojmowania Kościoła Katolickiego.
Większość normalnych katolików nie dostrzega istnienia czegoś takiego jak New Age.
Kiedy kilka lat temu zostałem zaatakowany na forum katolickim oskarżeniami o propagowanie New Age, w ogóle nie wiedziałem, o co chodzi.
Prrzeglądnąlem internet i w języku polskim były tam na ten temat tylko dwie strony. Jedna należała do Tekielego, druga do ks. Posackiego.
Mistyfikacja została ujawniona.
Strony anglojęzyczne - nieliczne - wspominały o new age jako wielowątkowym prądzie artystycznym w początkach wieku XX, częściowo odtworzonym w początkach wieku XXI. Nikt tam się na temat new age nie podniecał. Są to po prostu wątki w muzyce, sztuce itp.
W połowie lat 2000-20010 równocześnie ks. Posacki i Robert Tekieli zaczęli wydawać książki i publikować artykuły o nieistniejącym New Age w Polsce przez co go niejako powołali do życia. W miarę jak te książki się sprzedały, fala zainteresowania katolików New Agem spadła do zera i dziś praktycznie to coś chyba nie istnieje.
Kwiatuszku, ja myślę, że 'opór' przeciwko New Age istnieje w KK jako przeciwstawienie się wszystkiemu, co nie jest zgodne z religią katolicką. Czyli z 'Old Age'
.
A przecież życie wciąż idzie do przodu, nie wolno hamować naturalnych zmian, jakie zachodzą w ludziach i w ich postrzeganiu życia. Sam jesteś doskonałym reprezentantem New Age dzięki temu, co robisz, uzdrawianiu za pomocą energii
. Masz o wiele szersze spectrum zainteresowań niż katolicyzm dopuszcza.
Ja w ogóle nie widzę problemu z tzw. New Age. Myślę, że określenie tego nurtu postrzegania i rozumienia życia budzi dreszcze zgrozy (przesadzam, to tylko metafora) tylko w tych, którzy się boją. Swego czasu, jako młoda czynna katoliczka, byłam uprzedzana przez księży, żeby nie rozmawiać z nikim, kto będzie używał argumentu 'relatywizm'. Bo jak ktoś uznaje to, co się kryje za tym słowem, za prawdę, jest jak szczwany lis i potrafi 'opętać' katolika i zepchnąć go z dobrej drogi.
Słowo to, zapewne tak samo jak określenie New Age dziś, stało się jakby hasłem, na które katolicy powinni zablokować się na osobę, która próbuje rozmawiać o czymkolwiek innym niż religia katolicka...
No, cóż, tego nie da się skomentować, każdy ma swój rozum i powinien sam się nim kierować, a nie dawać wodzić się za nos komukolwiek (w tym KK, o ile wciąż kontynuuje w stylu, jaki przykładowo podałam). I, jak pisze Crows, umieć wybrać to, co mu pomaga w rozwoju duchowym bez 'szufladkowania' życia na 'słuszne' i 'niesłuszne'.