Re: Dusza.
: 01 paź 2016, 23:55
Widze ze gadka weszla na filozofie to tak z ciekawosci zapytam. Czy biorac jakies narkotyki, np maryske mozna sprawic, by dusza sie zniszczyla, albo nie odrodzila ponownie?
Imladis - Forum wielotematyczne dla świadomych ludzi. Ezoteryka, religia, duchowość, świadomość, medytacja, nowa ziemia
https://imladis.pl/
To co jesz wdychasz ma wpływ na ciała subtelne takie jak eteryczne, emocjonalne i mentalne. Zniszczyś sie tego nie da ale uszkodzić lub zablokować pewne rejony owszem.k4cz0r200 pisze:Widze ze gadka weszla na filozofie to tak z ciekawosci zapytam. Czy biorac jakies narkotyki, np maryske mozna sprawic, by dusza sie zniszczyla, albo nie odrodzila ponownie?
Hmm, to znaczy, ze na pewno nikt w poprzednim wcieleniu nie cpal, to tez dobrze dla przyszlego wcielenia, ignorance is bliss. Co zatem ze mna jak nie bede sie chcial reinkarnowac? Przepadne zupelnie, w tym moje przyszle wcielenia czy jakas czastka mnie przetrwa? Chodzi mi o to czy jest mozliwosc calkowitego unicestwienia, bez zadnego powrotu do zrodla, czyscca czy costam.Ja?! pisze:To co jesz wdychasz ma wpływ na ciała subtelne takie jak eteryczne, emocjonalne i mentalne. Zniszczyś sie tego nie da ale uszkodzić lub zablokować pewne rejony owszem.k4cz0r200 pisze:Widze ze gadka weszla na filozofie to tak z ciekawosci zapytam. Czy biorac jakies narkotyki, np maryske mozna sprawic, by dusza sie zniszczyla, albo nie odrodzila ponownie?
Bywa że po kilku wcieleniach od ćpania są jeszcze efekty tego ćpania w postaci blokad energetycznych i stępienie umysłowe.
Najmocniej to wpływa na pogorszenie potencjału umysłu i szybkość myślenia.
A jeśli chcesz zniszczyć dusze w sensie by nie istnieć, to też sie nie da, wielu prubowało, są z tego tylko spore problemy na puźniej.
Jeśli nie chcesz sie inkarnować, nie musisz, sam podejmujesz decyzje tam wyżej w niby raju dla dusz.
Po śmierci ciała przechodzisz na wyższy poziom świadomości, czyli jesteś wyższą jaźnią, masz wtedy pamięć wszystkich swoich wcieleń, możesz nawet tysiąc lat ziemskich sie w nic nie wcielać lub sprubować wcielenia jako drzewo. Wolny wybór.k4cz0r200 pisze:Hmm, to znaczy, ze na pewno nikt w poprzednim wcieleniu nie cpal, to tez dobrze dla przyszlego wcielenia, ignorance is bliss. Co zatem ze mna jak nie bede sie chcial reinkarnowac? Przepadne zupelnie, w tym moje przyszle wcielenia czy jakas czastka mnie przetrwa? Chodzi mi o to czy jest mozliwosc calkowitego unicestwienia, bez zadnego powrotu do zrodla, czyscca czy costam.
Nie przejmuje sie zupelnie co staloby sie z moim przyszlym wcieleniem - to jego problem a nie moj. Po co sie w koncu reinkarnowal skoro wiedzial ze moze tak byc? Nie moj problem. Bardziej przejmuje sie faktem, ze nie da sie tej karuzeli spierdolenia zatrzymac. Albo reinkarnacja albo powrot do zrodla, to jest moim zdaniem po prostu niemoralne, zmuszenie do trwania, oczywiscie to z pragmatycznego punktu widzenia, luzna mysl. Mozna zobaczyc co si dzieje z niektorymi reinkarnacjami, niektore cierpia cale zycie i po co? Co da ci nawet zrozumienie calej tej istoty, cofniecie sie do zrodla jeszcze za zycia skoro to tylko jakies 80lat, to przeciez male migniecie. Po co zatem sie reinkarnowac w ogole skoro za zycia i tak chcesz wrocic gdzie byles? Obietnice nieba, obietnice dowolnej reinkarnacji, obietnice trwania. Chcialbym dostac obiednice calkowitego unicestwienia, chcialbym miec ten wybor i to nie jest przejaw nienawisci do zycia, depresja czy costam. Tu jest fajnie, ale zwyczajnie niemusialoby byc fajnie. To jest bardziej efektywnecivilmonk pisze:Nie przejmuj się Kaczor - moje źródła podają iż to nie ma znaczenia co tu robisz dla stanu wyższego ja po integracji z niższym poza przestrzenią buforową po śmierci. W przestrzeni buforowej zaś istotne jest co ma się w sercu i głowie - niektórzy mogą się trochę pobać.
Kolejne inkarnacje są wyborem a nie przymusem a do tego jest tyle miejsc do inkarnacje ze głową mała.
No i po co ten maks? Co mi to da? Brzmi jak zabawa dla zabicia czasu, podobnie jak granie na kompie. A jakby tak zatruc te jazn? Da sie jakos to zrobic? Tak by chociaz zostala odrzucona przez zrodlo czy cos, ja nie wiem jak to dziala, ale musi byc sposob by to popsuc. Rozumiem, komputer nie ma wgladu do samych podzespolow, jest tylko informacja, ale wirus moze go uziemic na amen. Chodzi mi wlasnie o takiego wirusa do życia.Ja? pisze:Po śmierci ciała przechodzisz na wyższy poziom świadomości, czyli jesteś wyższą jaźnią, masz wtedy pamięć wszystkich swoich wcieleń, możesz nawet tysiąc lat ziemskich sie w nic nie wcielać lub sprubować wcielenia jako drzewo. Wolny wybór.
Jaźń ma krótku żywot, wyższa jaźń znacznie dłuższy ale też może podlegać procesowi śmierci, tyle że setki tys lat mogą nie pomóc. Jeśli umrzesz jako wyższa jaźń to świadomość przeniesie sie w nadjaźń. I tu już jest gruuuubo bo ona może istnieć biliony lat i ma wgląd we wszystko.
Ale nawet jeśli umrze nadjaźń to wracasz do własnego źródła, centrum istnienia i tu już nie ma możliwości śmierci, niewielu prubowało, w tym ja i tylko sie zmęczyłem tymi prubami.
Lepiej iść w drugą strone, jeśli sie nie da umrzeć to trza rozwinąć życie na maxa, wszystkie cechy na 100% czyli pełne urzeczywistnienie na wszystkich 4 poziomach. Tego jeszcze nikt ne dokonał ale to kwestia czasu. I nie chodzi o jakieś buddyjskie nieprzytomne oświecenie pierwszego poziomu, to iluzja i strata czasu. Ale niektórzy są tak znudzwni długim istnieniem że bawią w tą strate czasu, dla zabicia czasu, podobnie jak granie na kompie.
Wiesz to się nie wyklucza, nadajemy sens swojemu życiu, a później umieramy. Ewentualnie pojawia się ta reinkarnacja, tzn. ja osobiście w to nie wierzę, ogólnie chwyciłem się tego co pisał Ja?! z ciekawości czy da się do przeskoczyć. Tylko o u mnie się rodzi pytanie "po co?". Ja sobie zazwyczaj odpowiadam, że właściwie po nic, jest śmierć i tyle, tzn. wydaje mi się to najbardziej prawdopodobne, wszystko inne mnie po prostu nie przekonuje bo jest zbyt bajkowe żeby było prawdziwe, ale dowiem się jak jest po śmierci. Jeśli jednak jest jak mówi Ja?!, to jak to wyłączyć? Bo to jest po prostu pozbawione sensu, który musimy nadawać my - a co jeśli nie musimy? Czy jest z tego koła wyjście. Bo mi ta filozofia po prostu wygląda jak jakaś gra, w której startujesz na planszy, giniesz, oglądasz innych graczy do momentu aż się odrodzisz znowu i tak w kółko i w kółko, chciałbym po prostu móc skończyć grać. Nie pragnę tego, w sumie nie wiem czy mi się ew. reinkarnacja nie spodoba, ale wydaje mi się to po prostu bezsensowną perspektywą, takie zawsze się odradzanie albo zawsze trwanie, a skoro to jest pozbawione sensu to równie dobrze można przerwać pętlę, wyjdzie na to samo.polliter pisze:A dlaczego nasze istnienie ma mieć jakiś sens dla natury? To my nadajemy sens swojemu życiu, jedni uznają, że to tylko jakiś etap w dłuższej podróży, a inni (w tym ja) spełniają się tu i teraz.
Nie obchodzi mnie co inni uważają za słuszne czy nie - podczas obecnego życia dowiedziałem się, że to niewiele zmienia. Opcja, o której mówisz też jest słaba. Chodzi o opcję unicestwienia, całkowitego. Wiesz, może w to nie wierzę, ale w sumie nie wiadomo co mnie po śmierci spotka, wolę być gotowy na wszystko.Ja?! pisze:możesz żyć wiecznie w jednym ciele, ta opcja bardziej pasuje ?
Są planety na których ludzie żyją tysiące lat. Ich spytaj czy widzą sens życia
Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, temat śmierci traktuję tak jak każdy inny temat, nie ma tutaj niczego czym miałbym się zadręczać. Jeśli jadę na wakację za granicę, to wcześniej sprawdzam lokalne atrakcję i tworzę plan wycieczki. Nie widzę powodu bym miał się zabijać by przyspieszyć to co mam zobaczyć (lub nie) po śmierci, ale też nie widzę żadnego powodu dlaczego miałbym się nie przygotować na to co zobaczę czytając jakieś filozofie, które stwierdzają jak jest. Na nic nie można się przygotować w 100%, zawsze jest element losowy, jakoś mi to nie przeszkadzaCrows pisze:nigdy nie będziesz gotowy na wszystko , kto chce być gotowy na smierć i wiedzieć co po śmierci to powinien natychmiast umrzeć by zaspokoić swoją ciekawość by nie dreczył siebie niepotrzebnymi watpliwościami
no bo taka jest rola fiozofii , filozofia nie tworzy dogmatów ani prawd ostatecznych jak to robia religiepolliter pisze:Tylko, że te wszystkie filozofie nie mają zielonego pojęcia jak jest po śmierci, to są tylko domysły i hipotezy..
No wiadomo, teorie, hipotezy. Przecież to nic na serio. Po co psuć? Zastanawiam się, bo akurat taka myśl wpadła mi, gdy wszedłem na imladis i stwierdziłem, że poczytam czy da się przeskoczyć konkretne stanowiska filozofii, niezależnie od tego czy to prawda czy nie, co ew. może mi się przydać po śmierci, no bo czemu nie. A jeśli nie to co z tego. To jak przy obiedzie zaplanowałem z dziewczyną idealny system polityczny dla jedynego na świecie kontynentu-państwa znajdującego się na środku morza, biorąc pod uwagę wszelkie możliwe za i przeciw - co było świetną zabawą, co ciekawe wygraną. Zjedzone, porozkminiane, czas wrócić do życia. Ot taka abstrakcja.polliter pisze:Tylko, że te wszystkie filozofie nie mają zielonego pojęcia jak jest po śmierci, to są tylko domysły i hipotezy. To znaczy, bardzo wielu ludzi już się o tym przekonało, ale jakoś się nie odzywają, by nas oświecić.
Ci, którzy mówią o życiu po śmierci są dla mnie mało wiarygodni, traktuję ich jako ignorantów w tej dziedzinie. Oczywiście, ja też jestem ignorantem, ale jak coś naprawdę jest po życiu, to po mojej śmierci chętnie się z Wami tą wiedzą podzielę.
Jak bardzo mocno poprosisz Boga, może Cię oświeci.polliter pisze:Tylko, że te wszystkie filozofie nie mają zielonego pojęcia jak jest po śmierci, to są tylko domysły i hipotezy. To znaczy, bardzo wielu ludzi już się o tym przekonało, ale jakoś się nie odzywają, by nas oświecić.
Ci, którzy mówią o życiu po śmierci są dla mnie mało wiarygodni, traktuję ich jako ignorantów w tej dziedzinie. Oczywiście, ja też jestem ignorantem, ale jak coś naprawdę jest po życiu, to po mojej śmierci chętnie się z Wami tą wiedzą podzielę.
Ostatnio edytowany przez martin1002 (Dzisiaj 20:35:09)prosmake pisze:Jak opisać Boga ?