Lufi, rozmowa z Tobą to czysta przyjemność! :radosc: (nawet, jak się zgadzasz, Twoja niezgoda ma mocne podstawy i cenię ją bardzo
)
lufestre pisze:Myślę, że można by w ogóle pokusić się o stwierdzenie, że "u nas"/"tu" ten czas jakimś konceptem - wynikiem jedynie umysłowego postrzegania; to że przesuwają się wskazówki zegarów i spadają kartki z kalendarza nie musi oznaczać, że nie dzieje się to w jednej chwili, albo raczej na jednej płaszczyźnie czasowej, choć nasza pamięć i wyobraźnia dzielą ten czas linearnie w naszych głowach. Już dochodziłam do tego wniosku i ciągnęło to za sobą przypuszczenie, że chociażby jasnowidztwo, przepowiadanie "przyszłości", odkrywanie jakimś wglądem "przeszłości", to nic innego jak czytanie z jednej przestrzeni po prostu. Myślę, że gdyby to było na innych płaszczyznach to niemożliwością byłoby docieranie do tych "zapisów".
Blisko, blisko, brawo!!!! Ja też się zbliżam coraz bardziej, choć czasu nie poświęcam za dużo na tego typu refleksje (żal mi go, tyle rzeczy się dzieje dookoła...
).
W każdym razie dojście do wniosku, że na skutek tego czasu-bezczasu logika bierze w łeb i jawi się dychotomia, to JUŻ jest ogromny krok do przodu, moim zdaniem.
lufestre pisze:Reinkarnacja jest sensowna dla mnie od dawna, tylko kolidowała mi z tą komunikacją z zaświatami, ale z powodu próby ustawienia po kolei chronologicznie tego, tak po "ludzku".
Materiały, to ja już nie raz przyciągałam dotyczące różnorakich rzeczy, tylko to trochę jak teoretyczne czytanie o smaku szarlotki...
Tzn. muszę założyć, że opisujący ją ma rację mimo, że sama nie spróbowałam. Z drugiej strony, jestem opornym obiektem do dialogów z zaświatami
Po prostu nie wierze, że mam do tego predyspozycje i myślę sobie, że próba kontaktu w celu filozofowania sobie, to takie zawracanie głowy tej energii, która opuściła ciało...
I tu zapewne 'pies pogrzebany'... Bo swoją niewiarą w możliwość kontaktu praktycznie oddzielasz się od 'drugiej strony' bardzo szczelną ścianą... Podstawą do tego jest właśnie wiara, że to jest możliwe.
Lufi, KAŻDY ma takie predyspozycje, tylko nie każdy je wykorzystuje. Małe dzieci (takie całkiem małe) nie odróżniają rzeczywistości niematerialnej od materialnej, one widzą je dokładnie tak samo. Dopiero potem te dwa obrazy zaczynają jakby kolidować ze sobą, rodzice i otoczenie napominają, żeby nie 'fantazjować', że nic z tego, co widzimy, nie istnieje, więc dziecko uczy się szybciutko ignorować "nieprawdziwy" obraz i tak się rodzi społeczeństwo, które uznaje tylko to, co materialnymi oczyma postrzeżone...
Na ogół nie pamięta się tych dwóch światów, choć nie wszyscy (a są i tacy, którzy nie zapomnieli tego i pielęgnują całe życie). Ja zapomniałam, mam tylko takie niejasne przebłyski, ale tak mało precyzyjne, że to się nie liczy.
Czyli widzisz, nie mają znaczenia żadne predyspozycje, znaczenie ma podejście do sprawy i wiara, że uda Ci się, może nie powrócić do okresu dzieciństwa, ale wykształcić w sobie to, co jako malutkie dziecko miałaś. Tego jak najbardziej można się nauczyć. Tylko trzeba uwierzyć, że damy radę, to jest klucz do sukcesu.
lufestre pisze:Myślę, że jak takie coś się przydarza w tak ewidentny sposób [chociażby z tą odpowiedzią zaadresowaną do mnie imiennie, gdy nie było żadnej możliwości żeby osoba, ktora przyniosła mi odpowiedź wiedziała o mojej próbie], to nie ma za bardzo pola do tego by mi ktoś wmówił, że to moje urojenie, bo tu nie ma co sobie uroić... Nie piję i nie zażywam narkotyków, więc zakładam, że nie było ze mną źle gdy podczas śniadania usłyszałam wiadomość od własnej mamy.
Dusze znają nas chyba lepiej, niż my samych siebie, dosłownie czytają w nas jak w otwartej księdze, zatem do każdej osoby podchodzi się indywidualnie i w taki sposób, żeby ona miała 100-ową pewność, że to nie halucynacja i że to się dzieje naprawdę. Celowo wykorzystują coś, czego jesteśmy całkowicie pewni, żeby potem nie wątpić. I wykorzystują w taki sam sposób nasze predyspozycje do czegoś (albo ich brak). Czyli Twoja sytuacja jest dla mnie klarowna: sama stwierdzasz, że nie wierzysz w siebie (mam nadzieję, że nabierzesz z czasem tej wiary?
), więc nawet gdyby dusza tej osoby pojawiła się u Ciebie, albo byś jej nie dostrzegła, albo byś nie uwierzyła, wzięłabyś (taki sen, bo inne sposoby przekazywania informacji też są) za 'fantazje swojego umysłu'. Zatem dostałaś odpowiedź w inny sposób, w który nie możesz wątpić.
Jesteśmy tu w dziale spirytystów, może nieładnie robię, ale powiem Ci, że nie chodzi wcale o kontakt z nie wiadomo jaką duszą, byle by był i w ogóle z serca przestrzegam Cię (i każdego) przed praktykami spirytystycznymi. Nigdy nie wiadomo, na jakiego ducha się trafi, a bardzo często w tego typu 'zabawach' (choć spirytyści traktują je poważnie) uczestniczą dusze z poziomu pierwszego, które w ogóle nie opuściły go i tak tęsknią za rozmowami, że podadzą się za kogo chcesz, byle by wziąć w tym udział. One mają wciąż ludzkie 'ego', niektóre bywają bardzo złośliwe i mogą przestraszyć człowieka śmiertelnie i sprawić, że sam sobie zrobi krzywdę (ku ich uciesze). Niektóre zorientowały się już, że mogą czytać myśli (to też energie), więc wykorzystują ten fakt, żeby być bardziej wiarygodnymi. Człowiek da się zwieść, skoro wiedzą o nim tyle?... (z jego własnych myśli). Tymczasem ich poziom świadomości nie odbiega od ludzkiego, niestety... Jeśli ktoś wierzy we wszystko, co 'z zaświatów', to biedny...
Najlepiej próbować złapać kontakt z kimś bliskim zmarłym (a jak łączy nas z nim nić miłości, to już jest idealnie). Ta dusza ponad wszelką wątpliwość udowodni swoją tożsamość i będziemy mieć pewność, z kim mamy do czynienia. Jeśli to nam się uda, ona niejako przejmie rolę przewodnika duchowego (nie do końca, ale będzie takim 'ogniwem' między nim a nami, przekazując nam tyle, ile to jest nam potrzebne).
Ja na początku miałam wątpliwości, że absorbuję ją, że na pewno ma coś ważniejszego, że zawracam jej głowę, ale, mój Boże, przecież dusza to energia, a ta jest doskonale podzielna! Uświadomienie sobie tego bardzo mi ulżyło. Nie, nie 'zawracam jej głowy', wręcz przeciwnie, to dla niej ogromna radość! (a jaka dla mnie!
).
Rozgadałam się...
Miłego wieczoru!