Elementnieba, nie tyle racjonalny, co religijny...
A nielogiczny jest fakt, że religia mówi, iż śmierci nie ma, a jednocześnie "usypia" dusze po śmierci ciała, pakuje je w jakiś "niebyt", dając jednocześnie "wolność" wszelkim duszom, które odmówiły miłości... Moja droga, prawdziwe życie to dopiero po śmierci się zaczyna, tu, w ciele ludzkim ono jest tylko "chwilką", takim "ćwiczeniem", żeby lepiej ewoluować w zasadniczym, czyli prawdziwym życiu.
Nie, nie wierzę w istnienie demonów, bo ich nie ma. To ludzka wyobraźnia na bazie strachu je stworzyła... W rzeczywistości to są dusze jak nasze, tyle że "ciemne", z energią zaciemnioną negatywnością (tak to się "wizualnie" objawia). To te dusze, które z własnej woli odmówiły pójścia w stronę Światła i łudzą się, że zdobędą "swoją" moc... A ponieważ ich świadomość jest na poziomie świadomości człowieka, nie mają pojęcia, że energia czerpana z Ziemi nie ma takiej mocy jak Światło.
Nieważne, nie będę Ci robiła wykładu, powiem tylko, że one nie mają ŻADNEJ władzy nad człowiekiem, jedna ludzka myśl przegania je na 4 wiatry...
No, chyba, ze człowiek się ich boi. Strach jest najsilniejszą energią negatywną (przeciwieństwem miłości) i odczuwając go, sami otwieramy "drzwi" takim duszom... Bo połączą się tylko podobne energie. A energia człowieka wypełnionego miłością odpycha "ciemne" energie...
Elementnieba pisze:Mówisz, że tak mi prościej? A Tobie nie? Brak wiary w życie pozagrobowe także jest odskocznią od strachu przed niebytem
.
Ten brak wiary w życie pozagrobowe to raczej Ciebie dotyczy, nie mnie (bo z kontekstu Twojej wypowiedzi wynika, że mnie). Nie, nie jest to żadna odskocznia od strachu przed niebytem. Ten brak wynika właśnie ZE STRACHU.
Kierując się miłością, nigdy nie zaznamy "niebytu", bo nie ma czegoś takiego. To określenie powstało w ludzkich umysłach, właśnie ze strachu przez życiem i śmiercią...
(jej też nie ma, dziwne, że osoby wyznające religię nie zwracają uwagi na ten fakt, przecież Jezus celowo przyszedł powtórnie, aby udowodnić wszem i wobec, iż nie ma śmierci...)
Owszem, ze świadomością, jak się rzeczy mają, jest mi o wiele prościej żyć. Ale na moją świadomość ciężko pracuję, nie przyjmuję opinii narzuconych mi przez nikogo...