Re: pomoc

2
Cześć Paradox. Myślę, że nie powinieneś wykraczać poza to, co inni napisali na forum spirytystycznym - dla dobra Twojego i brata. Wszystkim nam zależy, żebyś nie padł ofiarą oszustwa ze strony ludzi, bądź duchów.
Ostatnio zmieniony 24 lip 2010, 22:28 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: pomoc

3
paradox2604 pisze:od jego smierci nie moge sie pozbierac:(
Nie możesz się pozbierać, bo kochałeś brata, był Ci bliski, miałeś z nim ścisły kontakt, wiele Was łączyło - i nagle zniknął z Twojego życia. Nie miałeś czasu przygotować się na to nagłe rozstanie i dlatego jesteś w ciągłym szoku. Przywiązanie fizyczne, psychiczne, emocjonalne - to bardzo silne uczucie, więc gdy zostanie nagle przerwane, po prostu bardzo boli. Z czasem ból będzie coraz mniejszy, bo czas rzeczywiście goi rany. Musisz to po prostu przeczekać (przetęsknić, przeboleć, przepłakać). Natomiast nawiązywanie kontaktu z bliskimi, którzy odeszli jest zupełnie bez sensu. Twój brat wrócił do Domu, bo chciał. Bo już osiągnął to, po co tu przyszedł. Albo uznał, że w tym wcieleniu niczego więcej już nie osiągnie. Nie mówię tu oczywiście o Jego fizyczności (bo ta na pewno była bardzo przywiązana do tego świata), ale o Jego prawdziwej istocie. Jego istota (czyli On - prawdziwy) z jakiegoś powodu nie chciała już tu być. Więc pozwól Mu odejść i niech dalej spokojnie realizuje swoje plany, bo najważniejsze dla każdego z nas jest osiągnięcie celu. A Ty sobie z czasem poradzisz z tą rozłąką.
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 11:41 przez ReKa, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: pomoc

4
Ja bym proponowała nawiązanie kontaktu samemu,poprzez przesyłanie Miłości. To już nie te czasy, żeby odprawiać seanse...Poprzez medium mógłbyś jedynie robić to wtedy, gdyby duch stał się poltergeistem, chciałby ci coś przekazać, czego nie zdążył powiedzieć, ale ty piszesz o zupełnie innej sytuacji. Wszystko wynika jedynie z twojej strony, z faktu niepogodzenia się z wydarzeniami. Przypadków nie ma...To jest tak jak napisała ReKa, skoro odeszli, dajmy im spokój po tamtej stronie. Myślę, że brat powinien ci niedługo dać jakiś sygnał w postaci snu, czy jakiegoś obrazu w myślach, który cię uspokoi. Jeśli to nie nadejdzie- połóż się albo usiądź wygodnie, uspokój się i zrelaksuj...a później skup pozytywne myśli na nim...na tym jak bardzo go kochałeś, może przywołaj jakieś miłe wspomnienie...Wtedy powinien się ''odezwać''- nie będzie to jawna demonstracja, typu trzaskanie okna, albo pojawienie się świetlanej postaci... ;) pojawi ci się w pamięci obraz uśmiechniętego brata i ogarnie cię spokój....albo wkrótce ci się przyśni. Można zapytać ''I to już wszystko?'' ale tak właśnie wygląda kontakt.
Ostatnio zmieniony 25 lip 2010, 13:13 przez lapicaroda, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

5
boje sie jezeli bede za dlugo czekal to moja wyobraznia sama sobie wymysli znak sen lub cos w tym stylu zeby wkoncu o tym juz nie myslal :( ale niestety ja tak jak piszecie nie potrafie sie z tym pogodzic:( tyle czytam na necie ze dusza juz sie "spelnila" lub w tym zyciu nie mogla osiagnac czegos wiecej wiec powiedzcie mi jezeli on teras jest w innym "wcieleniu" to jak sie z nim spotkam jezeli ja teraz umre?
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 13:31 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

6
Nie martw się, okres między wcieleniami często trwa wiele dłużej niż życie ziemskie. Życie ziemskie to tylko epizod w ewolucji ducha. Poza tym, kiedy duch jest wcielony, jego więzy z ciałem są słabsze gdy np. śpi. Problem z wcieleniem się Ducha jest więc raczej pozorny. Jak już wspomniałem, w tym przypadku nie powinieneś wybiegać poza modlitwę.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 13:36 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: pomoc

7
Hmm, wiesz co, napisz do mnie na gg jesli chcesz, postaram Ci sie pomoc bo mam doswiadczenie z komunikacją z Dolnym Światem.
10365079-bartek
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 17:45 przez Netherian, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

8
paradox2604 - przyjmij moje szczere kondolencje :(
Myślę że z mojej strony jako osoby wierzącej postaram się pomodlić za Twego Brata.

Trzymaj się proszę.
Na tym forum jest całe mnóstwo serdecznych osób z którymi jak zajdzie potrzeba zawsze śmiało możesz porozmawiać.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2010, 18:57 przez Abesnai, łącznie zmieniany 2 razy.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny i zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz lepszych i gorszych od siebie.

Re: pomoc

9
paradox2604 pisze:powiedzcie mi jezeli on teraz jest w innym "wcieleniu" to jak sie z nim spotkam jezeli ja teraz umre?
Nie wiadomo, czy już jest w innym wcieleniu. Raczej nie, bo po powrocie do Domu chcemy się nim nacieszyć, "naładować akumulatory" przed następną zabawą. Poza tym jeśli dusza się wcieli to nie znaczy, że odtąd znajduje się tylko tu. Znajduje się również tam. Dusza jest wielowymiarowa i ponadczasowa :) więc gdy "umrzesz" to na pewno spotkasz brata, nawet gdy on już będzie miał kolejne wcielenie w naszym lub w jakimkolwiek innym świecie.
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, 13:03 przez ReKa, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: pomoc

10
trudno mi to przyznac ale zastanawialem sie jak to jest ze smiercia kliniczna(sam chcialem tego doswiadczyc myslac ze moze tak na krotka chwile spotkam sie ten ostatni raz z bratem) :( albo czy ktos mi moze dac jakies wskazowki dotyczace OBE( nie wiem czy dobrze napisalem) chcial bym sie nauczyc oddzielic dusze od ciala i tak poszukac brata :(
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, 15:02 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

11
To do niczego nie prowadzi i niczemu nie służy - zaufaj mi
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, 16:53 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: pomoc

13
Paradox, nie rób nic na siłę, bo się blokujesz na odczuwanie brata. On prawdopodobnie jest blisko Ciebie, ale nie jest w stanie do Ciebie dotrzeć.

Bo widzisz, nasza rozpacz po śmierci bliskiej osoby jest zupełnie naturalna i serdecznie Ci współczuję! Ale nasza rozpacz to bardzo silna energia negatywna i to ona właśnie blokuje ten dostęp dla duszy zmarłego...

Pomyśl, on odszedł do świata miłości, a czym jest miłość? Przeciwieństwem rozpaczy.

Wierz mi, jedyne, czego pragnie dusza dla swoich bliskich zostawionych na ziemi, to dać im odrobinę swojej miłości, zapewnić ich, że wszystko w porządku, żeby już nie rozpaczali, bo nie ma powodu. A jak mają to powiedzieć komuś, kto jest "zamknięty" na ich odczuwanie?...

Paradox, żeby się spotkać z bratem, to nie Ty masz iść do niego i próbować różnych głupot (sorry, ale ten pomysł ze śmiercią kliniczną nie jest najmądrzejszy), a pozwolić jemu przyjść do Ciebie. Bo on ma takie możliwości, a Ty nie. On jest blisko, ale Ty go nie widzisz i nie czujesz, bo jesteś zrozpaczony.... Przeciweństwa się nie połączą, niestety...

Jedyne, co mogę Ci radzić w tej sytuacji, to odprężyć się, starać się nie myśleć o niczym, a przede wszystkim o niczym przykrym... Przypomnij sobie najszczęśliwsze chwile, jakie z bratem przeżyłeś, staraj się widzieć je dokładnie w Twojej wyobraźni. I trwaj na miłych wspomnieniach, bo w ten sposób otwierasz "furtkę" swojemu bratu. On na pewno skorzysta z pierwszej okazji, jaką mu dasz. A tą okazją jest właśnie Twoja miłość do niego, nie Twoja rozpacz. Aczkolwiek rozpacz jest najzupełniej zrozumiała...

Postaraj się, OK? :) Uśmiechnij się wewnętrznie do Twojego brata, ofiaruj mu trochę serca, nie łez, bo on tylko na to czeka. I nie martw się, że już się inkarnował ponownie, to tak szybko nie idzie ;)

Trzymaj się, bracie i pamiętaj, nasz kontakt z bliskimi zmarłymi jest TYLKO poprzez miłość...:kocham:
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, 18:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

14
PS. Na własnym przykładzie mogę Ci przyrzec, że to JEST możliwe. Możesz widywać się z bratem nie tylko ten jeden "ostatni" raz. Ale musisz mu pozwolić się ujawnić...

Nie napisałeś, jak dużo czasu od śmierci brata upłynęło, ale jeśli niewiele, to Twoja rozpacz jest jak najbardziej uzasadniona, bo żałoba trochę musi trwać. Ale po burzy zawsze wychodzi słońce, więc życzę Ci, aby dla Ciebie wyszło jak najszybciej!

A drogą do naszych bliskich z "drugiej strony życia", jak napisałam wyżej, jest TYLKO miłość, spokój i harmonia...

:motyl:
Ostatnio zmieniony 27 lip 2010, 19:09 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

16
Och... To faktycznie jesteś w chyba w najtrudniejszym momencie i serdecznie Ci współczuję...

Dobrze, że pragniesz tego kontaktu z bratem, to oznacza tylko, jak dużo masz do niego miłości, być może nie docenionej, nie wypowiedzianej. Ale nie martw się, choć Ty na razie brata nie widzisz i nie słyszysz, on Ciebie i widzi, i słyszy, i czuje, co Ty czujesz. I najprostsza droga do niego jest "wewnętrzna", nie "zewnętrzna". Znaczy nie radziłabym Ci szukać kontaktu przez osoby trzecie, tu nigdy nie można mieć pewności, czy w to do końca wierzyć. Bardzo często bywa, że takie osoby, kierując się, jakby nie było, dobrymi intencjami, oszukują ludzi, wymyślając ten kontakt... Ale cóż to może dać oprócz chwilowej ulgi?

Torując te drogę porozumienia z bratem wewnątrz Ciebie samego, idziesz bezpośrednio do niego. Ab raczej on do Ciebie, bo on ma takie możliwości, żeby trafić bezpośrednio do Twojego serca i umysłu. I będzie mógł do Ciebie mówić tak, żebyś go rozpoznał i zrozumiał.

Nie wiem, czy to jest możliwe w tej chwili, Twój ból jest bardzo duży i zamyka tę drogę porozumienia obopólnego. Ale wiesz co, mów do brata w myślach, powiedz mu dokładnie wszystko to, czego nie zdążyłeś za życia. Bo brat Cię słyszy bez żadnych przeszkód, bariera w porozumieniu tkwi w Tobie. Ale dasz radę ją przełamać, wierz w to, po prostu i czekaj cierpliwie. Wyciszaj się wewnętrznie i nie nastawiaj na żaden kontakt, bo nasze oczekiwania również nas blokują. Z doświadczenia Ci powiem, że on nadchodzi w momencie, kiedy zupełnie się tego nie spodziewasz, czyli niczego nie oczekujesz. Wówczas otwierasz tę drogę i jestem przekonana, że Twój brat tylko na taki moment czeka, żeby Cię zapewnić, iż ŻYJE, miewa się dobrze i bardzo Cię kocha...

Paradox, bo przecież Twój brat żyje, mimo iż wśród ludzi go nie ma, jego droga na Ziemi dobiegła kresu, ale nie jego życie. Staraj się uświadomić sobie ten stan przejścia do innej rzeczywistości i opanować Twój szok, w ten sposób szybciej doczekasz się kontaktu z bratem. Po prostu uwierz, że on czeka tylko na moment, kiedy Ty będziesz spokojny, bez łez w sercu, a z uśmiechem miłości, żeby dać Ci bezpośrednio znak, że jest, żyje i kocha...

Trzymam za Ciebie kciuki i życzę Ci tego momentu spokoju w sercu z głębi mojego serca! :kocham:
Ostatnio zmieniony 28 lip 2010, 11:07 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

17
dzieki Lidka twoje slowa mnie troche pocieszyly :)
caly czas przychodza mi roznego rodzaju glupie mysli do glowy przez ktore nie moge spac:( chcial bym sam sie zkontaktowac z bratem za wszelka cene ale boje sie ze cos moge zrobic nie tak :((nie chodzi o to ze przywolam innego ducha jezeli tak by sie stalo to przynajmniej mial bym pewnosc w 100% ze cos jednak jest po smierci )lecz o to ze moja wiara mi na to nie pozwala :( chodz ona zostala wystawiona na najciezsza probe:(
Ostatnio zmieniony 29 lip 2010, 11:35 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

18
Paradox, Twoja wiara (religia) nie pozwala Ci wierzyć, że Twój brat żyje? (że życie trwa po śmierci?), czy ja coś źle zrozumiałam?

A Ty sam, pominąwszy religię, wierzysz w to?

Wiesz, nie chcę krytykować tu religii, ale postaraj się na chwilę zapomnieć o wszelkich nakazach i zakazach, o tym, co religia mówi. Oderwij się emocjonalnie od WSZYSTKIEGO!

I postaraj się zapanować nad swoimi myślami. Nie jest to łatwa sztuka, ale to tylko kwestia wprawy. Jednym słowem - "zrób porządek" w swojej głowie, zostaw tylko szczęśliwe wmyśli o bracie i jego obraz. W ten sposób stworzysz mu odpowiednie warunki, żeby mógł się przed Tobą ujawnić.

Paradox, ja Ci tu nie opowiadam bajek, żeby Cię pocieszysz, ja Ci to ręczę samą sobą, bo to nie jest tylko, że ja w to wierzę, ale ja to wiem, doświadczam tego.

I nie bój się, że przyciągniesz innego ducha, nie ma takiej możliwości. Przyciągniesz tego, o kim myślisz i kogo kochasz. Miłość jest tym, co Cię łączy z bratem jak porządna lina. Wystarczy, że o nim myślisz, a on już jest przy Tobie. I tak się objawi, że nie będziesz miał żadnych wątpliwości, że to on, a nie jakiś tam duch :). Każda bliska nam dusza bardzo dba o to "udowodnienie" swojej tożsamości, więc możesz z gruntu pozbyć się wszelkich obaw względem "obcego ducha"

(takiego to mogą przywołać spirytyści, z całym szacunkiem dla nich, ale ich interesuje duch w ogóle i chyba zbyt ogólnie ;))

Paradox, staraj się odprężyć i przegonić wszelkie głupie myśli. Może to i trudne w tej chwili, tak niewiele czasu minęło, ale uwierz, ten stan takiego "zawieszenia", kiedy ciężko jest wrócić do tzw. normalności, minie. Bądź cierpliwy i nie trać wiary w to, że taki moment przyjdzie. Rób, co możesz, żeby jakoś uporządkować swoje uczucia i myśli. Jak to się stanie, Twój brat będzie miał nareszcie warunki, w których będzie mógł się ujawnić.

Ja myślę, że jest tu więcej osób, które Ci współczują, trzymają za Ciebie kciuki i życzą Ci jak najlepiej. Bierz od nas wszystkie słowa otuchy, niech pomogą Ci dojść do siebie i wyprowadzić Cię z chaosu, pod wpływem którego wciąż jesteś.

:kocham:
Ostatnio zmieniony 29 lip 2010, 16:24 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

19
Lidka z ta religia to chodzilo mi o to ze ona potepia wywolywanie duchow:( a ja go tak bardzo chce uslyszec juz nie chodzi tu o mnie ale o rodzicow chce ich pocieszyc ale nie potrafie :(
brat zginal wracajac z pracy na motorze :( uderzyl w slup tuz za brama wyjazdowa :( ostatnie jego slowa brzmialy jak go reanimowali "ratujcie mnie ja nie chce umierac " ;( wczoraj mial sie zareczac:( nie potrafie sie z tym pogodzic:(
czasem sobie mysle ze moze Bog mnie ukaral w taki sposob za to ze bylem takim egoista myslalem tylko o sobie nie chodzilem czesto do kosciola zadko sie modlilem a teraz jest mi dane tak cierpiec :(
Ostatnio zmieniony 30 lip 2010, 12:42 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

20
paradox2604 pisze:czasem sobie mysle ze moze Bog mnie ukaral w taki sposob za to ze bylem takim egoista myslalem tylko o sobie nie chodzilem czesto do kosciola zadko sie modlilem a teraz jest mi dane tak cierpiec :(
Odrzuć te myśli. Bóg nie karze. Bóg kocha. Nie interesuje Go czy chodzisz do kościoła. Chciałby jedynie, żebyś Go poznał i pokochał. Jeśli to Ci się uda, Twoje życie zmieni się zupełnie.

Możesz ulżyć sobie w cierpieniu, przestając myśleć o bracie jako osobie fizycznej. On i każdy z nas - jesteśmy energiami, istotami duchowymi. Nasze ciało to tylko narzędzie pozwalające nam doświadczać. Jest ono bardzo przywiązane do tego świata i dlatego mówi - "ratujcie mnie, chcę jeszcze żyć". Ale to nie jesteśmy my prawdziwi. Prawdziwe JA Twojego brata mówiło - "chcę odejść, pozwólcie mi na to".
Ostatnio zmieniony 30 lip 2010, 13:31 przez ReKa, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.

Re: pomoc

21
To, czy chodzisz do kościoła interesuje przede wszystkim księży, nie Boga :kotek:
Ostatnio zmieniony 30 lip 2010, 14:33 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: pomoc

22
ostatnio przysnil sie mi brat ale niestety sen byl straszny :( :( z tego co pamietam to stalem przy jego grobie :( i nagle zauwazylem w nim dziure:( gdy przez nia zajrzalem zobaczylem brata w trumnie odslonieta byla tylko twarz byla cala sina a pod trumna bylo bardzo duzo wody strasznie sie balem czuje ze to cos oznacza i napewno nie jest to nic dobrego :(
Ostatnio zmieniony 31 lip 2010, 21:13 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

23
Nie martw się, to skutek traumy i rozbudzonej wyobraźni. Ten sen nic nie znaczył.
Ostatnio zmieniony 31 lip 2010, 21:58 przez spirytysta, łącznie zmieniany 1 raz.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis

Re: pomoc

24
Paradox, spirytysta ma rację, ten sen nic nie znaczył. Oprócz jednego: pokazał, w jakim jesteś stanie. Gdyż sny pod postacią symboli ukazują nas samych. Symbolami bardzo często bywa to, co nas gnębi, to jest na samym szczycie naszej podświadomości. Zatem to nie brata widziałeś w tym koszmarze, a swoje własne lęki i rozpacz pod tą straszną postacią... Swój brak akceptacji.

Jest jeszcze zbyt krótko po wypadku, więc na pewno jest Ci trudno pozbyć się żałoby, zaakceptować fakt odejścia brata. Ale nie upadaj, pracuj właśnie nad akceptacją tego faktu. Pomyśl: nikt i nic nie wróci mu tego młodego życia... Ale on żyje nadal i czeka spokojnie, aż dojdziesz do siebie, żeby Ci to powiedzieć. Na razie nie może, bo nie ma takiej możliwości. Twoja żałoba mu uniemożliwia. Ale jej sobie też nie wyrzucaj, to jest jak najbardziej naturalny stan, śmierć kogoś bliskiego jest strasznym szokiem i żałoba t jego efekt. Musisz uzbroić się w cierpliwość i wierzyć, że lada dzień ten szok zacznie mijać.

Dopóki pojawiają się koszmary, znaczy to, że szok nie minął. I tylko tyle one mówią, w żadnym wypadku nie oznaczają stanu tego, o którym śnimy, a nasz własny stan psychiczny jedynie.

I nie, nie jest to żadna "kara Boska", nawet jeśli religie w nią wierzą... Bóg nie karze, Bóg kocha.

Trzymaj się dzielnie i ufnie. I pracuj nad akceptacją, ona, a raczej jej brak, tu jest główną "barierą" oddzielającą Cię od Brata.

:motyl:
Ostatnio zmieniony 01 sie 2010, 7:31 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

25
mowicie ze Bog nie karze???? w bibli jest kilka przykladow kar jakich zeslal na ludzi przykladowo potop? niszczac Sodome i Gomore. i ktora najbardziej mi utkwila w pamieci opowiesc o Hiobie?? Bog pozwolil aby umarly jego wszystkie dzieci stracil caly swoj majatek a na dodateg stracil tez zdrowie dlaczego???bo chcial sprawdzic czy bedzie jeszcze w niego wierzyl???? i gdzie tu milosc???
najgorsze jest to ze moj smutek i rozpacz przeradza sie w nienawisc do Boga :(
Ostatnio zmieniony 03 sie 2010, 9:59 przez paradox2604, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: pomoc

26
Paradox, system "kar" i "nagród" to ludzkie narzędzia, ludzki sposób rozumowania. A zatem i ludzkie wytłumaczenie Boga. Sam widzisz, że to się kłóci z miłością i wolną wola daną człowiekowi. Nie chcę Cię tu "buntować" religijnie w tym momencie, nie pora na to, ale zaufaj raczej miłości, nie ludzkiej jej interpretacji. Szybciej odzyskasz spokój ducha, bo miłość koi, łagodzi, harmonizuje, pomaga. I na pewno nie stoi w sprzeczności z żadna religią (w sprzeczności stoi rozumienie Boga jedynie, stąd te zapisy biblijne, tak właśnie zrozumiano, "po ludzku").
Ostatnio zmieniony 03 sie 2010, 10:12 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

27
wielkie dzieki wszystkim za pomoc ale mysle ze juz za pozno :( poprostu sobie z tym nie poradze :( dusze w sobie tyle zlosci nienawisci i boje sie ze juz nie wytrzymuje :( a Bog nie chce mnie pocieszyc nie pozwala bratu na kontakt ze mna :(
Ostatnio zmieniony 03 sie 2010, 23:10 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

28
Paradox, jest wprost przeciwnie: nie "za późno", a "za wcześnie"... :). Za wcześnie na pogodę ducha, żebyś mógł wpuścić do siebie brata, bo wciąż jesteś w ciężkiej żałobie i wypełniony negatywnością. I nawet nie dziwi mnie Twoje stwierdzenie: będąc pod wpływem negatywności, nie potrafimy spojrzeć pozytywnie i zobaczyć, że po burzy zawsze wychodzi słońce, jak po nocy nadchodzi dzień. Dla Ciebie wciąż jest burza i noc. Więc może nie skupiaj się na bracie, a skup się na sobie samym? Żeby wyrzucić z siebie wszystkie te negatywne uczucia i myśli? Bo dopiero wtedy otworzysz się na Boga i na brata. To wymaga trochę czasu, ale uwierz mi, przechodzi! Daj sobie ten czas, nie poganiaj go. I staraj się, jak możesz wyzbyć tych negatywnych uczuć i myśli, to jest twoja największa blokada.

Głowa do góry, Paradox, czas tu jest Twoim sprzymierzeńcem, zaufaj mu! I zaufaj wszystkim, którzy chcą Ci pomóc, oni naprawdę tego chcą! :)

:motyl:
Ostatnio zmieniony 04 sie 2010, 7:14 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka

Re: pomoc

29
Bog jest wszechmogacy wiec nawet jezeli jestem w wielkiej rozpaczy potrafil by mnie pocieszyc potrafil by wskazac bratu jak ma dac mi znak :( boje sie ze moze dusza brata nie jest tam gdzie byc powinna :( moze sie blaka albo jeszcze cos gorszego:( przez to czekanie coraz to gorsze mysli przychodza do glowy :(
Ostatnio zmieniony 04 sie 2010, 11:30 przez paradox2604, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: pomoc

30
Nie, nie , Paradox, to nie jest tak, jak myślisz. Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają i NIC nie zrobi wbrew Twojej woli, żaden "cud" się nie stanie... Musisz najpierw zrobić Bogu miejsce w swoim sercu, żeby mógł tam zawitać. W stanie, w jakim jesteś, nie dość że tego miejsca nie ma, to nawet gdyby było, nie potrafiłbyś nic dostrzec.

O brata się nie martw, to nie jemu dzieje "krzywda", a Tobie. On czeka, żeby Ci to powiedzieć, ale dokładnie tak samo: nie jest w stanie Ci tego powiedzieć, bo w Twoje głowie i w sercu zamiast miłości jest rozpacz...

Nie czekaj bezczynnie, bo trwasz w tej rozpaczy i nic się nie zmienia. Rób coś, zajmuj się czymś, co Cię wciąga, absorbuje, NIE MYŚL o bracie w kontekście jakiejś "krzywdy", a wręcz odwrotnie: z miłością i z radością, przypominaj sobie tylko te radosne chwile. Właśnie na takim czekaniu czas będzie działał na Twoją korzyść. Wiesz, to nawet nie chodzi o czas sam w sobie, a o fakt, żeby w Twoim sercu zagościła miłość, a nie rozpacz. Bo tylko miłość jest tą drogą do Boga i do brata.

:roza:
Ostatnio zmieniony 04 sie 2010, 11:58 przez Lidka, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!

Lidka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pytania i odpowiedzi”

cron