Artur pisze:Lizawieta pisze:Warto wspomnieć o młodej sekcie o nazwie Bractwo Zakonne "Himavanti", a jakże groźnej (zapowiadającej zamachy terrorystyczne, wysadzanie klasztorów w tym J.G.)
No tak. Przywódca sekty był niebezpieczny. Trzymał granaty w lodówce
Fajt
Fajnie, że się odezwałeś...lubię się z Tobą sprzeczać.
Dlaczego był?
Oj...Arturku, czyżbyś nie pomylił Matuszewskich?
Krytyka z przywódcą?
Eee tam w lodówce, to żaden fajt, jakby w mikrofali, to byłby fajt^.
A swoją drogą, czyż nie jest to zadziwiające, że "Mohan" przy rejestracji tegoż "Himavanti", zapisał w działalności "leczenie" ofiar (dzieci) pediofii, ze szczególnym uwzględnieniem ministrantów?
Czy nie uważasz, że oprócz Jogi i innych ciekawych zadań, to wspomniane może być otwarty płaszczyk dla własnych skołonności?
Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. -Phil Bosmans-