Szymon pisze:caly
"a co ma do tego ten vyrk na wiejskiej"? - sam sobie odpowiedziałęś w końcówce swojego posta - TAM powstają przepisy "prawa"a raczej gnioty. Jakie? Tez sam sobie odpowiedziałeś. Powiem tylko tyle: przez wiele lat pracowałem dla międzynarodowych korporacji, mających przedstawicielstwa na całym świecie i kilkanaście razy w roku spotykałem kolegów z całego globu. W wielu krajach jest PRZEPIS PRAWA mówiący jednoznacznie: marża na produkcie/usługach NIE MOŻE BYC NIŻSZA NIZ...i tu podają %. a co to oznacza? ża takie państwo PILNUJE, aby producenci, usługodawcy nie sprzedawali się taniej niż zużyte dziwki z portowej speluny - to MUSI i PROWADZI do sukcesu. Takie prawo obowiązuje m.in. w Niemczech, Holandii - porównaj te kraje do naszego. W Australii ( państwo NIE komunistyczne i NIE socjalistyczne ) każdy kto chce wybudowac sobie dom dostaje od państwa 15.000 $ australijskich BEZZWROTNEJ pożyczki -reszta na znikomy procent. W Danii wystarczy mieć 5% wartości domu, aby dostac na resztę kredyt 2% w skali roku, BEZ ukrytych kosztów. a w Polsce?
- jak urzędnik - np skarbowy popełni błąd - TY będziesz za niego płacił wraz z odsetkami. jeżeli ktoś straci pracę i nie będzie w stanie spłacac kredytu - komornik mu siądzie na pensję nie pytając o nic. A jesli zostawi do życia kwote poniżej minimum socjalnego ( słyszałem o takim przypadku ) to nie on za to odpowiada, ale taki dłuznik na własną rękę musi w sądzie walczyć o to, aby to minimum choc mieć. WSZYSTKO przerzucane jest na "szary tłum" - biurwy bezkarne. GDZIE jak nie na Wiejskiej takie antyludzkie gnioty "prawem" nazywane powstały?
Gdy przyjechałem do Holandii, pracowałem za 5 (słownie: pięć) euro na godzinę. Firma, przez którą przyjechałem do pracy ściągała niebotyczne pieniądze za klitkę, która nie nadawała się do mieszkania. Pracowałem jako pracownik produkcji najniższego szczebla. Gdy minęły trzy lata (pracowałem już w cyklu B i robotę miałem berdziej odpowiedzialną) firma pośrednicząca zaproponowała mi trzymiesięczny zjazd do Polski, dlaczego? Ponieważ kwalifikowałem się do cyklu C (moje zarobki muszą obowiązkowo wzrosnąć - takie są przepisy, a oni, mimo, że dostaliby od firmy większe pieniądze za udostępnianie mnie jako pracownika, nie chcieli się nimi ze mną dzielić, a że musieli, to woleli dać wypowiedzenie i po trzech miesiącach wróciłbym do cyklu B). Dogadałem się z firmą, w której pracowałem, podpisałem z nią kontrakt, kupiłem domek (nie mieszkanie) na dobrze oprocentowanym kredycie i, oczywiście, zarabiam tyle, ile inni Holendrzy w firmie. Z pośrednikami zakończyłem znajomość i czuję, że żyję (jak banalnie by to nie zabrzmiało).
Tyle Holandia. W Polsce przez 7 (słownie: siedem) lat pracowałem za najniższą krajową u prywatnego przedsiębiorcy (oczywiście w łapę dostawałem więcej - 1500 złotych) i nie przeszkadzało mi to dopóki nie oświecono mnie jaka czeka mnie emerytura. Niedługo myśląc zabrałem kobietę do Holandii i żyjemy tu do dziś. Nie mam pretensji do moich byłych pracodawców. Nie chcieli mnie wypuszczać, ale ze smutkiem dodali, że nie mogą mi zapewnić nawet porównywalnych zarobków (kolosalne składki ZUS - owskie, pochłaniały ogromną część ich pieniędzy), ale zrozumieli mnie i nawet pożyczyli pieniądze na wyjazd.
Rozpisałem się tak, żeby udowodnić, Szymonie, że masz rację. Chore przepisy trafiają w ludzi, którzy chcą pracować, ale również w tych, którzy tą pracę chcą zaoferować innym. Nie mam ochoty żyć w kraju, w którym tak traktuje się obywatela, dlatego mieszkam gdzie indziej. Podejrzewam, że jeszcze wielu Polaków podejmie decyzję taką, jaką ja podjąłem.
Pozostaje mi tylko Was pozdrowić :pa:
Życzę wszystkiego dobrego!!!