Nie sądziłam że to kiedykolwiek powiem ale... fajnie jest mieć rodzeństwo. A już szczególnie siostrę.
Ciągłe kłótnie o to że ze mnie chłopaczara, że jestem arogancka itp itd były codziennością.
Serdecznie nienawidziłam jej za to, że rodzice zawsze mnie z nią porównywali. Bo ona była idealna.
Ona: Anioł w ludzkiej skórze, inteligentna, pracowita, spokojna.
Ja: Roztrzepany mały demon, arogancka, gburowata i leniwa.
Ale wiecie co? Naprawdę dochodzę do wniosku że jeden jedyny mały czyn, jedna chwila potrafi zmienić całe podejście
do sprawy.
Kiedy wróciła do domu i trzasnęła drzwiami mrucząc coś pod nosem siedziałam w kuchni i przysłuchiwałam się. Kiedy wyszła z domu pomyślałam " Widzisz, to jest życie. Przyzwyczajaj się." Potem kiedy wróciła do domu i siadła przy stole ja siedziałam na parapecie i czytałam książkę. Już nie pamiętam która pierwsza zaczęła rozmowę. Wiem tylko że kiedy zaczęła płakać coś mnie tchnęło. Popatrzyłam na te duże niebieskie oczy i pierwszy raz zobaczyłam że ona naprawdę jest zmęczona.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Ona mówiła o swoich problemach, ja próbowałam jej doradzić. Kiedy podałam jej gorącą herbatę
i ciasto i kiedy usłyszałam cichutkie "dziękuję" musiałam szybko się odwrócić i wytrzeć oczy. Tak, bo naprawdę
zrobiło mi się ciepło na sercu. Zrozumcie mnie. Dla was to może być dziwne i zwykłe ale dla mnie to było naprawdę coś.
Z siostrą kłóciłam się praktycznie od urodzenia. Jest o dwa lata starsza. Naprawdę nie pamiętam dłuższej rozmowy bez kłótni.
A teraz... jak dwie inne osoby.
Na poważnej rozmowie spędziłyśmy prawie trzy godziny. Kiedy skończyłyśmy na polu zaczęło się robić ciemno.
I po tej rozmowie kiedy podeszłam do niej i położyłam jej rękę na głowie i zobaczyłam ze uśmiecha się lekko,
znowu ten skurcz w sercu. Cholera, mięknę. Ale niech mnie, to naprawdę miłe uczucie.
Teraz żartujemy, śmiejemy się, rozmawiamy, pomagamy sobie nawzajem... Nawet poprosiłam ją czy by się nie przeszła ze
mną do muzeum czartoryskich w Krakowie. Powiedziała że bardzo chętnie, tylko że w weekend. Widzi że mi zależy. Jako
jedyna również widzi, że naprawdę staram się z Japońskim i nie wyśmiewa mnie.
Naprawdę cieszę się ze "w końcu mam siostrę".
I mimo wszystko, mimo wcześniejszej rywalizacji, jestem z niej dumna.
Re: Diametralna zmiana
1
Ostatnio zmieniony 20 kwie 2011, 21:25 przez Chinatsa, łącznie zmieniany 1 raz.
" Tym który umarł tamtego dnia, tak naprawdę byłem ja.
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]
Moje życie było fałszywe.
Tak naprawdę mnie tam nie było"
The saddest
[img]http://www.roll-of-honour.com/Overseas/ ... imated.gif[/img]