Jeśli cały sens życia miałby polegać na takiej świadomości to byłaby bzdura.
Wiele gatunków zwierząt nie bierze nic takiego pod uwagę a jakiś sens ich życia chyba musi być?
Zbieg okoliczności bo ktoś nie ma szansy?
Życie to nie zbieg okoliczności moim zdaniem a wypadkowa różnych okoliczności.
W tym wypadku chyba większymi szczęściarzami są ci co się nie narodzą - unikną śmierci.Nie w Bogu Urojonym ale w Rozplataniu tęczy:
"Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie."
Źródło: Rozplatanie tęczy (ang. Unweaving the Rainbow, 1988)
Z drugiej zaś strony nigdy nie zobaczą np. Tahiti.
Więc po części to my jesteśmy szczęściarzami.
"Szczęście" to pojęcie względne.
To co jednemu przyniesie szczęście innemu może dać rozpacz.