Re: Melancholia i lęk
1Przeważnie jestem spokojny, zamyślony, dosyć pesymistycznie oceniający rzeczywistość i spoglądający w przyszłość. Pracuję w nocy, w dzień śpię, rzadko widuję słońce. Zasypiam, śpię kilka godzin i nagle budzę się. Nie wiem dlaczego. Po kilku sekundach czuję jak z każdym kolejnym uderzeniem serca narasta we mnie niepokój. Do mózgu zaczynają napływać intensywne myśli, ale jest ich zbyt dużo bym mógł przyjrzeć się z bliska chociaż jednej. Wstaję i nerwowo krążę po pokoju. Myśli co raz bardziej przytłaczają. Cokolwiek bym nie zrobił i nie pomyślał - nie pomaga. Wszystko jest wtedy takie irracjonalne. Czuję fale gorąca i zimna, lodowate dreszcze i duszność. Po paru godzinach starań uspokajam się, zaczynam odczuwać głód i zmęczenie, ale dzień jest już stracony. Nie pojawiam się w pracy bo zasnąłbym na stojąco. Widzę jeszcze przed oczyma makabryczne, smutne, ponure obrazy z najmroczniejszych zakamarków mojej podświadomości. Wypełzają na powierzchnię jak jakieś kreatury, na co dzień ukryte gdzieś głęboko w ciemności. Za mną kilka lat psychoterapii, leczenie farmakologiczne, pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Rzadko zdarzają się u mnie już te napady, ale ostatnio duchowa samotność tylko jest moim towarzyszem i nie pomaga mi ona w zaznaniu ukojenia. Niepewność przyszłości i ocena swoich sił względem wymagań otaczającego świata stawia mnie na dalekiej pozycji w tym wyścigu. Boję się...
Ostatnio zmieniony 20 gru 2011, 21:48 przez DP44, łącznie zmieniany 1 raz.
Cząstka mnie: http://dp44chad.blogspot.co.uk/