filip pisze:Lidko idziesz teraz troche na łatwiznę.
Ja idąc Twoim tropem, powiedziałnym, że Ty jesteś w sprzeczności ze swoim stwierdzeniem Bóg jest Miłoscią. Bo jak Miłość może stworzyć nienawiść? Problem jest bardziej złożony i nie chce go tlumaczyć, bo wyglądało by to jak tłumaczenie samego Boga. Mam na temat swoją opinie, ale nie chce jej przedstawiać. Nikt nie zna istoty Boga, a Jego tłumaczenie może być jej wypaczeniem.
Filip, wręcz przeciwnie: ja zadałam sobie ogromny trud, żeby zrozumieć te kwestie (nie na Boski sposób, a na ludzki, na miarę możliwości człowieka). I nijak nie stoję w sprzeczności z twierdzeniem, że Bóg jest Miłością. To jest naprawdę genialny plan: Miłość stwarza warunki, w których Jej 'nasycenie' jest tak niskie, że objawia się 'brakiem'. I to stwarza Jej przeciwieństwo, które jest warunkiem doświadczania Samej Siebie. Bo żeby tego dokonać, trzeba najpierw doświadczyć tego, czym się
nie jest. Dopiero na tej bazie można wybierać drogę w stronę tego, czym się jest. To będzie świadomy wybór. Filip, właśnie w ten sposób nabiera się świadomości...
To ma także swoje odzwierciedlenie na planie materialnym, aczkolwiek Bóg 'Sam w Sobie' nie ma negatywności i nie ma ani ludzkiej moralności, ani żadnych uwarunkowań (jest Miłością BEZWARUNKOWĄ). Zobacz, ile razy człowiek nie bardzo wie, w którą stronę iść i robi 'głupotę', wybiera coś negatywnego, bo wydaje mu się, że to jest to, czego chce. Ale jak to zrobi, od razu czuje, że NIE, nie chce tego. Ten negatywny wybór posłużył mu tylko w celu zrozumienia, czego tak naprawdę chce. Wtedy 'odbija się' i idzie prosto i bez wątpliwości w pozytywną stronę.
Czyli zobacz, gdyby nie ten negatywny wybór, on w dalszym ciągu nie wiedziałby, czego chce i wcale by nie szedł w 'dobrą' stronę, właściwie 'wyhamowałby' swój rozwój na jakiś czas...
Czyli widzisz, to 'złe', co człowiek robi, nijak nie może stać w sprzeczności z 'dobrem', bo po prostu je tworzy.
To samo z nienawiścią: człowiek będzie ją odczuwał dopóty, dopóki sam nie zda sobie sprawy z tego, że niszczy tym i siebie, i innych i dopóki nie zda sobie sprawy, że ma pływ na to, co odczuwa... Bez tego nie miałby możliwości zrozumieć tego faktu i świadomie zadecydować o tym, w którą stronę tak naprawdę chce iść. A że niektórym zabiera to całe życie? Filip, widocznie są na takim etapie rozwoju, że jeszcze nie pora na ich gotowość na coś innego... W końcu czas nie gra żadnej roli, on istnieje tylko w naszej, materialnej rzeczywistości.
A dlaczego nie chcesz mi powiedzieć Twojego punktu widzenia? Może boisz się, że zaneguję logikę w nim? Nie bój się, nawet jeśli, to zapewniam Cię, że nie ja decyduję o Twoim punkcie widzenia, on jest Twój i zostanie taki, jaki sam zechcesz. A ja nie należę do tych, którzy 'po trupach' będą przekonywać kogokolwiek o czymkolwiek
.