Z tego co wiem nie każdy jest gotowy na swingers party i sami swingersi ostrzegają początkujących. Moje dzieciństwo polega głównie na braku samodzielnego utrzymania(niezależnie od mieszkania z mamą lub bez można się nie utrzymać bez pomocy), lecz w tym roku zamierzam otworzyć własną firmę, więc o to się nie martw. Jeśli dla kogoś granice dystansu do siebie oznaczają zdziecinnienie to jego problem a nie mój. Niestety moje granice poprzednio puściły. Od dziś z ludźmi, którzy będą chcieli się ze mną spotkać wolę widywać jedynie na ulicy by znów nie być posądzanym o wchodzenie na siłę i napraszanie się. A wszelkie zaproszenia do domu to głównie na piśmie by potem nie było, że każdy ma inną wersję. Bo potem jestem właśnie traktowany jak dzieciak gdy bronię swojej racji. Chyba, że jeszcze o co innego Tobie chodziło. Te zasady spotykania nie dotyczą paru osób z Imladis i innych for, którym ufam. Dla mnie dzieckiem jest ktoś kto bardziej angażuje się w kłótnie i awantury niż realizację swoich planów i o przeżycie. Teraz to dziecko wg niektórych(ja) ma wernisaż z 24 innymi grafikami. Nie było lekko się dogadać, ale się udało. Jedyne czego sam ostatnio sobie nie finansuję to czynszu i jedzenia. Na razie. Wracając do miłości...
...a co z miłością do bliźniego swego? Seks jest jedynie okazywaniem miłości i nie służy wyłącznie prokreacji. Ja ze swoją ex w ogóle seksu nie mieliśmy ani nie bawiliśmy się w trójkąty ani nie skakaliśmy na boki - rozstaliśmy się. Są związki, gdzie jest seks w obrębie pary a też się rozwodzą. Nie ma reguły. Moim zdaniem wszystko jest lepsze od skoku w bok w tajemnicy. Kochający się ludzie potrafią o wszystkim ze sobą rozmawiać.
Re: Milość
211
Ostatnio zmieniony 01 mar 2012, 22:37 przez Nebogipfel, łącznie zmieniany 2 razy.
Trzeba iść do przodu nie oglądając się za siebie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.
ps. w Tym wpisie jest o alkoholu i seksie.