Mam pytanie
Gdzie są i co robią duchy dobre,kiedy złe robię złe rzeczy?
Czy sympatyzowanie z nami tych dobrych nie powinno oznaczać powstrzymywania tych złych?
A może te dobre takie są sympatyczne że nie czuja potrzeby niwelowania szkód wyrządzanych przez te złe?
A może...to co nas spotyka co nazywamy złem,jest efektem naszych działań?Może po prostu dostajemy po łapach za to że robimy źle?
"Garuda jest oświeconym, mistycznym ptakiem, który często jest przedstawiany jako orzeł trzymający węża w dziobie. W tradycji tybetańskiej ten obraz węża w dziobie garudy symbolizuje pokonanie prowokacji płynących od żyjących pod wodą lub pod ziemią duchów, znanych jako nagowie. Z powodu ciągłego niszczenia natury przez człowieka można powiedzieć, że toczy się wojna między krainą ludzi, a krainą nagów. W tej wojnie my, ludzie, zostaliśmy osłabieni, nie potrafimy pokonać tych przeszkadzających sił, co prowadzi do wielu chorób i zakłóceń. Tutaj przydaje się wsparcie praktyki Czerwonego Garudy. Czerwony Garuda oznacza poczucie przekształcenia. Poprzez przekształcenie w tego potężnego uzdrawiającego ptaka potrafimy lepiej pokonywać zakłócenia i tworzyć równowagę, aby uzdrawiać choroby i zapobiegać zakłóceniom energetycznym w środowisku i w nas samych"
"Wielu ludzi myśli że gniewne bóstwa, gniewne manifestacje (oświecenia), istnieją w celu niszczenia kogoś, lub aby przejawiać gniewne aktywności, ale to tak nie wygląda. W relatywnym sensie można ich używać do tego celu, ale główną zasadą gniewnego przejawienia jest coś innego.
Ogólnie rzecz biorąc nie jest ważne czy jidam (bóstwo medytacyjne) jest gniewny czy łagodny, ale gniewna manifestacja jest bardzo ważna, jeśli chce się osiągnąć realizację. W tantrze najważniejszym jidamem nowej Gelugpy czy Sakjapy są Wadżra Kilaja lub Jamantaka. Są one bardzo groźne. Czemu? Bo dają możliwość realizacji przy użyciu emocji, zintegrowania ich w swojej manifestacji energii. Ważne jest by to zrozumieć.
Niektórzy myślą, że gniewne aspekty są po to aby walczyć, i czasem jest to prawda. Są historie o 'czarnej' magii (jak ta o wielkim mistrzu Rwa Lotsawie). Ale one nie służą tylko do tego celu. Rzeczywiście – jeśli mamy jakąś motywacje, intencję – wszystkiego można dokonać i wszystko jest możliwe; to się nazywa działanie zgodnie z okolicznościami. Jeśli ktoś nie ma odpowiedniego zrozumienia, praktyka Simhamukhy może przekształcić się w praktykę 'czarnej' magii." Tenzin Wangyal Rinpocze
Dodam tylko że nóż nie jest 'biały' albo 'czarny',tzn czy będę nim robił kanapki dla głodujących,czy będę podrzynał gardła,zależy tylko ode mnie,nie od noża.
"Ogólnie rzecz biorąc w gniewnej praktyce nie ma potrzeby angażowania się w emocje czy wpadanie w gniew w zwykły sposób. Jesteśmy 'gniewni', ale ta złość jest transformowana w 'gniewną manifestację oświecenia' np. w dakinie Simhamukhę, która jest poza zwykłymi emocjami i koncepcjami.
Jeśli wpadamy w gniew w zwykły sposób, to znaczy że uważamy że jest ktoś na zewnątrz nas, który nas złości i którego nie lubimy. To jest dualizm. Ja jestem tu a tam jest ktoś, kto mnie irytuje. Ale po transformacji w 'gniewne' bóstwo nie pozostajemy w dualistycznej wizji. – jesteśmy poza dualizmem.
Kiedy przekształcamy się w dakinie, wszystkie nasze wymiary egzystencji są częścią naszej energii tsal. To się nazywa integracja. W chwili przekształcenia wszystko co widzimy powinno być zintegrowane z obecnością manifestacji. Jeśli pozostajemy na dualnym poziomie to nie jest to dobre"Namkhai Norbu Rinpocze
"Niezliczona ilość owych istot zamieszkujących bądź to subtelny wymiar energii podstawowych żywiołów natury (eter, wiatr, woda, ogień, ziemia) bądź jeszcze bardziej oddalone od znanych nam światy, ma większą lub mniejszą moc kontrolowania i manipulowania energią, a co za tym idzie moc wpływania na energię jednostki.
Człowiek poprzez swoje nierozważne działania może sprowokować taką istotę lub klasę istot do zesłania klątwy, chorób, wojen, klęsk żywiołowych, nieurodzaju etc."
"Każde miejsce czy obszar (góra, las, jezioro itp.) zawsze związane jest z jakimś niewidzialnym dla ludzi strażnikiem zarządzającym energią danego miejsca. Grecy nazywali takie istoty genius loci, w sanskrycie nazywają się one lokapala, po tybetańsku yulha".
"Do nich to adresowane są popularne w Tybecie rytuały sang – ofiarowania dymu jałowca czy też oczyszczającego kadzidła w celu zapewnienia pomyślności i oczyszczenia relacji ludzi z miejscem w którym żyją. Ogólnie rzecz biorąc lokapala czują się właścicielami jakiegoś miejsca, niezależnie od tego, co myślą ludzie zamieszkujący dany teren. Ograniczeni swoja ignorancja nie zwracamy uwagi na zwierzęta i duchy żyjące na naszej posesji często zakłócając ich wymiar egzystencji naszymi aktywnościami. Nie ma problemu jeśli w zamian za zniszczenie mrowiska pogryzą nas mrówki, ale jeśli zanieczyścimy wodę, zetniemy stare drzewo, wykopiemy studnię lub fundamenty albo zanieczyścimy powietrze paląc śmieci, sprowokujemy odpowiednio: nagów (wężopodobne potężne duchy związane z wodą), nyen (duchy drzew), szidak (duchy ziemi) i mamo (żeńskie gniewne duchy), a to w konsekwencji może skończyć się poważnymi problemami dla nas, a nawet dla naszych potomków. W razie zakłóceń ze strony owych istot odpowiednio szybko wezwany szaman, bonpo lub lama jest w stanie uratować sytuacje wykonując rytuał uspokojenia/uzdrowienia relacji z duchami (ofiarowanie złotego napoju - serkjem, pudży dymu - sang, przekształconego własnego ciała - czie, tormy – rytualnego ciastka itp.)"