Może po kolei.
Andro. Jak piszesz "mdły" facet zapragnął rottweilera. Nawet z wilczurem pewnie by sobie nie poradził, choć ten jest jednym z posłuszniejszych i najbardziej podatnych na tresurę. Dlaczego nie wziął spaniela? Ew. baseta? Co się tyczy tresury jakiej poddał psa, to znów wina człowieka, nie psa. Albo treser był doopa, albo życzenie właściciela było niewłaściwe. Jak zażyczył sobie tresury obronnej - to ją miał. Dlaczego nie wybrał psa towarzyszącego? To na pewno nie wina psa, że takim się stał. Zawinił człowiek.
Abe. To nie zdjęcia rodzinne. To zajęcia w żłobku. I Tośka i dzieci widziały się po raz pierwszy. W grupie młodszej "nauka" to głównie tulenie Tośki. Ale dzieci trzyletnie już po kilku dniach zajęć potrafią zachowywać się w stosunku do psów. Postawy przy psach nieznanych, zachowania zabronione, itd, itd. Te szkraby są cholernie pojętne. O idiotach w ludzkiej skórze rozmawiać nie musimy. Słusznie zauważyła Viktoria, że za tych debili psy często płacą życiem. "Bo agresywny, to do uśpienia". Że też nikt nie pomyśli o uśpieniu właściciela.
Cały ma rację z tym, że niektóre psy, bez względu na rasę i wychowanie, są, jakie są. Ale o poradniach psychiatrycznych dla czworonogów raczej nie słychać. O oddziałach zamkniętych również. Zastrzyk i do piachu.
Co do kotów, to się Andro z tobą nie mogę zgodzić. Mój, jak mu każę, pomaga mi nawet przy pisaniu kolejnej książki