GŁÓD BOŻEJ OBECNOŚCI
Objawienia prywatne w znacznym stopniu kształtują polską religijność. O ich popularności świadczy liczba publikacji sprzedawanych w katolickich księgarniach, a propagujących przeróżne orędzia i wizje (niekoniecznie uznane przez Kościół). Warto się im przyjrzeć, tym bardziej, że dotyczą rzeczywistości pod wieloma względami paradoksalnej.
Paradoksalność objawień pokazuje nawet Katechizm Kościoła Katolickiego. Z jednej strony znajdziemy tam cytat ze św. Jana od Krzyża, który głosił, że domaganie się – po objawieniu się Chrystusa – dalszych wizji i objawień obraża Boga, z drugiej zaś informację, że niektóre objawienia zostały uznane przez Magisterium. Historia Kościoła zna przykłady zarówno powściągliwości (głównie w nurcie monastycznym), jak i znacznego zaangażowania w objawienia prywatne. Zdarzały się przypadki cytowania nadprzyrodzonych orędzi przez papieży – nie tylko w homiliach, ale także w dokumentach doktrynalnych. Silnie rozwijało się i rozwija duszpasterstwo budowane w oparciu o tego typu doświadczenia religijne.
Objawienia prywatne dotykają podstawowych zagadnień: rozumienia Kościoła, Objawienia Bożego, zbawienia. Niektóre stanowią jednak źródło potocznych błędów teologicznych (np. miłosierna Matka Boża przeciwstawiana surowemu Bogu). Propagują obraz Boga, który karze wojną i cierpieniem bez względu na indywidualną winę. Uzależniają zbawienie od pewnych pobożnych praktyk. Nadprzyrodzone orędzie, sformułowane w prostym i zrozumiałym języku, zawierające treści odpowiadające potocznej mentalności, może mieć siłę i sugestywność większą niż głos Kościoła czy trudne w lekturze Pismo Święte.
WOJCIECH BONOWICZ: – Czy objawienia prywatne rzeczywiście, jak twierdzi Artur Sporniak, stanowią kłopot dla Kościoła?
Ks. TOMASZ WĘCŁAWSKI: – To, że zdarzają się sytuacje, które trudno nam zrozumieć, polegające na odkryciu przez kogoś w jego wewnętrznym czy zewnętrznym doświadczeniu znaku spotkania z Bogiem, nie budzi kontrowersji. W Kościele istnieje gotowość przyjmowania podobnych znaków. Natomiast użycie w takich przypadkach słowa „objawienie” bez odpowiedniego komentarza powoduje zamieszanie wokół bardziej podstawowego rozumienia objawienia, które Kościół otrzymał jako Kościół i mocą którego istnieje.
Napięcie pojawia się więc między zasadniczym rozumieniem objawienia jako źródła, początku i mocy istnienia Kościoła, a tzw. objawieniem prywatnym. Oba typy „objawień” mają do pewnego stopnia podobny charakter, ale szczególna kwalifikacja tego pierwszego sprawia, że następne objawienia nie są już w ten sam sposób Kościołowi dane.
ARTUR SPORNIAK: – To rozróżnienie jest niezwykle istotne, ale z punktu widzenia teologów czy ludzi odpowiedzialnych w Kościele za depozyt wiary. W praktyce do wyobraźni wiernych silniej przemawia Bóg „bezpośrednio” zwracający się w objawieniu prywatnym niż Bóg mówiący za pośrednictwem Kościoła. Tym m.in. tłumaczyć można popularność objawień prywatnych. Tylko czy Kościół jest jeszcze wtedy potrzebny?
Ks. TOMASZ WĘCŁAWSKI: – Najpierw musimy sobie odpowiedzieć, jak to się stało, że jesteśmy Kościołem. Tymczasem tego pytania z reguły nie stawiamy. Gdy to zrozumiemy, potrafimy objawienia prywatne umiejscowić na właściwym miejscu. Nieporozumienie może powstawać z braku świadomości, że poza Kościołem nie ma objawienia. Jeżeli ktoś mówi, że Kościół nie jest mu potrzebny, a wystarczy mu to czy tamto objawienie, nadużywa tego słowa.
Popularność i żywotność objawień prywatnych świadczy o istnieniu w człowieku pewnych potrzeb religijnych. Potrzeby te ujawniają się w podobny sposób w różnych religiach. Jest to bardzo istotna ludzka rzeczywistość. Bez niej człowiek nie byłby tym, kim jest. Objawienie w Jezusie Chrystusie, nie niszcząc tej rzeczywistości, a nawet do pewnego stopnia ją zakładając, jest jednak czymś innym. Jak długo nie potrafimy w wierze zrozumieć tej różnicy, tak długo będą się pojawiały nieporozumienia.
– Na jakie ludzkie potrzeby odpowiada fenomen objawień prywatnych?
IZOLDA TOPP: – Zadając to pytanie często ulegamy pokusie, by widzieć w objawieniu prywatnym rodzaj zastępczego, kompensacyjnego doświadczenia. Zakładamy nie tylko, że spełnia ono funkcje pozareligijne – co wydaje się oczywiste – lecz, co więcej, że da się ono do tych funkcji sprowadzić. Jednak objawienie prywatne – także wtedy, gdy próbuje się zrozumieć jego kulturowy wymiar – to przede wszystkim bezpośrednie doświadczenie Bożej obecności w ludzkim świecie. Pojawia się ono wraz z poczuciem, że świat znajduje się w stanie kryzysu, w sytuacji szczególnego zagrożenia złem. W obliczu tego zagrożenia, które rodzi niepewność i zwątpienie, dramatyzmu nabiera pytanie o prawdę religijnego doświadczenia. Ujawnia się wówczas napięcie pomiędzy, będącym gwarantem tej prawdy, autorytetem Kościoła jako instytucji, a żywym doświadczeniem wizjonera.
Napięcie między charyzmatem osoby a charyzmatem wspólnoty istnieje zawsze. Zawierzenie bardziej temu pierwszemu wynika zwykle z uznawania personalnego doświadczenia za pełniejsze – odwołuje się ono bowiem nie tylko do rozumu, ale i do uczuć czy emocji. Historyczno-kulturowym źródłem tego przeświadczenia wydaje się romantyczne przypisanie autentyczności właśnie jednostkowemu przeżyciu. Lecz stawanie się wspólnotą zawsze związane jest z przekraczaniem własnej jednostkowości…
Jeśli Kościół rozumiemy jako wspólnotę a nie urząd, napięcie między charyzmatem jednostki a charyzmatem wspólnoty jest twórcze. Wówczas objawienie prywatne, które jest doświadczeniem granicznym, odbiegającym od normy, będącym niekiedy na krawędzi szaleństwa, sprzyja temu, by wspólnota nie uciekała przed ważnymi dla niej pytaniami w odpowiedzi skostniałe. Indywidualne doświadczenie religijne jest więc Kościołowi niezbędne. Jest także potrzebne jednostce, która chce przecież się we wspólnocie odnaleźć.
Dalsza część na stronie:
http://www.apologetyka.katolik.pl/dysku ... j-obecnoci