8
autor: Gość
Nie, nie lenistwo. Zaslepienie. Nie wszystkim jest wygodniej wierzyc- to juz jakis wybor, i niewiele mozna zrobic, kazdy wybiera na miare swych mozliwosci, i to do czego dorosl. Ale wielu nie widzi mozliwosci wyboru pomiedzy wiara a wiedza. O Bogu, o czlowieku, w Boga i w czlowieka. Nie widza mozliwosci polaczenia tego w jedno...to tak jakby wychodzac z calosci- zatrzymali sie na analizie, pielegnujac roznice, i na nich skupiajac uwage. Tymczasem analiza prowadzi do syntezy, inaczej nie ma sensu. Na tym przejechal sie chyba buddyzm, zatrzymujac sie na niczym, takie mam wrazenie- powiew nicosci ktora zapomniala pozbierac sie w calosc. Stad ustawiczne zaprzeczanie wlasnemu istnieniu. Zmarnowane prawdy ktora nie znajdujac drogi do siebie, kreca sie w kolo, skupiajac sie na formach, i usilujac rozlozyc same siebie do zera, w ktorym jak w czarnej dziurze znikaja...Czy to ma sens?
Ostatnio zmieniony 29 maja 2012, 11:29 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.