Poszukajmy więc tego co nas łączy, nie dzieli Krzysiek
Powiadają iż na złodzieju czapka gore, Przez głowę judasza przetaczały się setki scenariuszy, co by też usprawiedliwiało inne spojrzenia i świetnie pasowało do wewnętrznej walki i motanie przez Złego, o czym też mowa w Słowie Bożym.
Tu bardziej skupiłam się na punkcie widzenia Jezusa i ewentualnych konsekwencjach innego scenariusza niż opisany przeze mnie. A co do punktu widzenia Judasza wypowiedziałam się już wcześniej.
Ja tego nie wiem sama z siebie, ale Bóg wie. I musiałam to dodać. Tamten post napisał Duch a ja tylko patrzyłam co się dzieje, ten pisze ja. Może to jest jakieś wyjaśnienie, choć marne. Marne, pełne wewnętrznej sprzeczności. Eh
Aha, no ja to jestem prosta kobieta, i tak się zastanawiam jak Jezus dążył do śmierci? Bo jeśli cytował proroctwa co do śmierci Zbawiciela, lub czasem się zadumał i powiedział na przykład iż więcej już nie będą go tak witać, czy że wkrótce odejdzie, a mimo to poparcie ciągle rosło a kapłani już się nie łudzili iż sam się nie ośmieszy, ani nie rozejdzie po kościach (Nawet dziś nie jeden polityk buduje kapitał i poparcie na zamachu na siebie przykładowo). To chyba nie jest bezpośrednie, a nawet w moim rozumienie pośrednie dążenie do śmierci, czy nawet niepowodzenia. Gdyby więc miał zapędy, skłonności autodestrukcyjne kto by wówczas miał powód obawiać się jego sukcesu i generował kolejnego męczennika? Więc sam punkt wyjścia do takiej motywacji zdrady jest nie poparty faktami, więc? :co: Tak dążył, że nikt o tym nie wiedział? Nie wiedzieli nawet kapłani że wypełniają pisma co do Niego chcąc Mu Zaprzeczyć. Gdyby chciał umrzeć, zamknięto by Go w klatce i karmiono siłą by nie umarł. Na przykład. I stał by się pośmiewiskiem gawiedzi. To co powiedział Jezus na ostatniej wieczerzy, w tym że wie kto go zdradzi, a nawet szepnął mu do ucha "czyń co masz czynić" Przecież wystarczyło by Judasz nie poszedł, i nie miał by powodów do zawiedzionych nadziei. A co do uknucia tego z Judaszem, nikt nie knuje własnej śmierci mając na celu niskie pobudki bo takim jest kłamstwo, i manipulacja proroctwami. No chyba że jest chory psychicznie. I nie tylko nie wiązało by się z żadną inną mocą jak tylko mocą urojeń, w tym udzielonych. Jezus oszukał by tym samym Apostołów, Mnie, Boga choć ten dla takich nie istnieje.
Więc po co to szepnął? Szepnął złemu duchowi Diabłu w ciele Judasza "Przyjmuje wyzwanie, (oto kres twojego panowania nad Człowiekiem (duszą żyjącą) , (i jeszcze kilka słów) )" To znaczą słowa które powiedział, ale użył innych o wiele więcej znaczących i o wiele prostszych.
Nawet nie wspominając o aspekcie duchowym, nie sięgnąwszy po żadną ziemską władzę. Przez zaledwie 3 lata z garstką rybaków, drwiąc z wszelkich praw w tym fizyki i odrzucając mądrości. Na zawsze odmienił oblicze tego świata, nawet politycznie. Co nie udało się nikomu, żadnemu z wielkich władców. Stało się to po jego odejściu, wbrew wszystkiemu. Więc co trzeba by było ratować, czy za co się mścić kiedy jeszcze był z nami i miał się dobrze? Lub czego nie dopełnił za życia czy później, albo czyje nadzieje zawiódł? Może moje, bo chciałam z Nim otworzyć firmę przewozową i handlować soloną rybą?
No i wreszcie kto ma racje, ten stawia piwo i kolacje :pogaduchy: