Czy Jezus zmarnował nawet własną śmierć i poniósł klęskę?Andra pisze:A Jezus...nie oskarzam Go. Ale mam Mu za zle grzech zaniedbania. Rozpoczal dzielo, nie baczac na to czy ludzie sa na nie gotowi. Sadze ze wyprzedzil swoje czasy...czy to jest Jego wina? Zaplacil za swoja wine cierpieniem miliardow ludzi ktorzy opacznie przyjeli Jego slowa- zaniedbal dopilnowac by trafily do serc a nie glow. Widzisz- pozwolisz ze uzyje Twojego zwrotu- przekladajac to na sfere duchowa: Jego swiatlo pozostalo rozszczepione, nie osiagajac pelni. A zauwaz: jakiz potworny smutek bije z Jego oczu? On wie Lidko ze za jego blad- nie wine, a blad placimy my wszyscy. Jesli sie cos rozpoczyna- trzeba byc gotowym na wszystko w drodze do konca tego co sie rozpoczelo. A On zapomnial o ludziach, przejety swa boska misja oswiecania. Totez i mizerne efekty to swiatlo dalo. Nie oskarzam Go, bardzo mi Go zal....cierpi za miliardy ktore ponosza koszta Jego bledu pozostajac nieswiadomymi nawet tego. Zmarmowal nawet wlasna smierc.
Skoncze lepiej ten temat zanim znow spala mnie na jakims gustownym stosie za prawde...
Myślę, że jest dokładnie na odwrót.
Jezus odniósł wielki triumf!
Sam osiągnął wyżyny rozwoju, które dostępne są jedynie nielicznym, i udało mu się zostawić przekaz, który trwa do dzisiaj.
Dzięki temu my również mamy szansę odkryć sens jego nauki.
Czy można mówić o większym sukcesie?
Co Wy na to?