victoria pisze:Nie zgadzam się, chce w pewnych wypadkach jest przymusem... Jak masz kasę to do pracy chodzisz bo chcesz i jest to prawdziwe bo chcę, ale jak chodzisz do pracy ze świadomoscią że gdyby nie ta praca to pozdychałyby koty, trafiłabyś pod most, straciłabyś dom i co tam wogóle jeszcze to jakie to jest chcenie, jaki wybór?
I tak do wstawania bladym świtem zmusza Cię nie ktoś a sytuacja i to jest żadne chcenie. Chcenie to byłoby gdybyś nic nie musiała robić a miała taki kaprys i wstawała bladym świtem zeby sobie na wschód słonca popatrzeć, albo podłubać w nosie
Vickie, ja Ci to opowiem na jeszcze inny sposób (i mam nadzieję, że nie zdębiejesz ze zgrozy
):
Otóż nasz duch wciela się w ciało z własnego wyboru i w pełni akceptuje warunki, jakie po wcieleniu będzie spełniać, bo one dają mu możliwość doświadczania życia. Czyli odkąd staje się człowiekiem, MUSI, bo tak go warunkuje przyjęcie formy materialnej. Musi oddychać, jeść, spać, zaspokajać swoje potrzeby (zarówno fizyczne jak i duchowe), tworzyć ten materialny świat zgodnie ze swoimi wyborami. Po prostu staje się częścią pewnego 'filmu' (to wszystko, co się dzieje w rzeczywistości materialnej, to naprawdę nie ma żadnego Boskiego znaczenia, to tylko okoliczności, dzięki którym rozwijamy się duchowo, znaczenie mają tylko nasze uczucia, jakie w sobie kształtujemy na bazie tych okoliczności), który dzieje się na planie materialnym.
Zasadniczym wyborem człowieka jest jego podejście do życia (nawet jeśli zatrzymamy się tylko na tym iluzorycznym planie materialnym). Każdy człowiek ma tutaj dokładnie taki sam wybór: może podejść negatywnie albo pozytywnie (z najróżniejszym natężeniem, ale innego kierunku do wyboru nie ma).
Podejście 'muszę' jest negatywne, wskazuje na niechęć do danej czynności. I to utrudnia życia, sprawia, że nie czujemy radości, że wątpimy, że nie udaje nam się coś itd.
Podejście 'chcę' jest pozytywne, wtedy nie czujemy obciążenia, jest łatwiej, radośniej, bezproblemowo itd.
To jest nasz zasadniczy wybór właśnie
podejścia do życia, tego nikt nie może nam narzucić.
Można zatrzymać się tylko na tym wyborze, bo można zauważyć, że wybierając 'chcę' zamiast 'muszę', żyje się o wiele, wiele łatwiej i pełniej.
Ale świadomość, że to wszystko, co się dzieje tu, na Ziemi, to tylko ten 'film życia', na który zgodziliśmy się wcześniej (choć tego nie pamiętamy, bo nie możemy pamiętać, to też jest część tego planu) pomaga jeszcze bardziej pojąć życie. Wtedy jaśniej się widzi, że część 'muszę' (typu uwarunkowanie bycia formą materialną, które samoistnie wiąże się się z koniecznością zaspokajania co najmniej fizycznych potrzeb, żeby organizm mógł żyć) jest nie do zmiany (bo przecież nie przestaniemy być człowiekiem), natomiast druga część to efekt naszych wyborów. Jesteśmy częścią tego materialnego życia, zatem ono warunkuje nas w taki sposób, że nie możemy się z niego wyłączyć. A nawet jak byśmy chcieli, więzy rodzinno-przyjazne nas zbyt mocną trzymają, żebyśmy mogli sobie wyjechać na bezludną wyspę, np. i odciąć się od tego 'filmu życia'. Te więzy sprawiają, że zamiast 'muszę' czujemy 'chcę'. Bo 'nie chcę' tych więzów zrywać, 'nie chcę' też być pasożytem, którego bliscy będą utrzymywać (choć są i tacy
).
Czyli, krótko mówiąc - 'muszę' i 'chcę' to w zasadzie to samo, tyle, że powiedziane z różnym nastawieniem. Dla mnie 'muszę' odzwierciedla te uwarunkowania, bez których nie mogłabym być człowiekiem i które ja w 100% akceptuję, więc nie ma to zabarwienia negatywnego dla mnie, natomiast 'chcę' wyznacza moje wybory (także realizację tego, czego nie wybrałam świadomie, a co jest moim udziałem w związku z tymi więzami z innymi ludźmi ale też i przyrodą, czyli co stanowi o tym 'filmie życia' dla mnie).
PS. Sorry, dopiero po wysłaniu postu zobaczyłam, że to dział Psychologia, a ja tu z duchem wyjeżdżam...
. Ale bez tego ducha trudno by było załapać tę zbieżność 'muszę' z 'chcę'. Z szerszej perspektywy widać wyraźnie, że nic się 'musi', a psychologia patrzy na problem z tej najwęższej: życia materialnego. W takim układzie psycholog pewnie by przeanalizował wszytskie 'muszę', dopatrzył się ładunku negatywnego i zaproponował zmianę na 'chcę'? W praktyce działa tak samo, ale, moim zdaniem, jak się zrozumie dogłębniej, działa jeszcze lepiej, wtedy nawet nie trzeba by było
musieć stosować się do zaleceń psychologa, bo 'chcę' wyszłoby samoistnie...