Żyjąca na przełomie XVII i XVIII wieku pewna zakonnica z Wiednia Agnes Blannbekin miała objawienie. Ojciec Pez, benedyktyn tak opisuje jej przeżycia:
,,Zawsze na święto obrzezania serdecznie i z głębi serca opłakiwała utratę krwi, na którą zgodził się Chrystus już tak wcześnie i u progu dzieciństwa” i zgubiona skórkę z penisa Pana. I pewnego razu podczas takiego święta tuż przed komunią, gdy zastanawiała się gdzie się ów napletek podział, poczuła na języku kawałek skórki, pełen ogromnej słodyczy. Połknęła go. Napletek jednak pojawił się znowu. Jeszcze raz go połknęła. I tak ‘zabawa’ trwała podobno ze 100 razy.
Jedną ze śmieszniejszych świętości kościelnych jest kult napletka Jezusa Chrystusa, którego posiadaniem jako relikwii szczyciło się w 1907 r. trzynaście miejsc. Oczywiście każdy posiadał autentyk. Do napletka Jezusa pielgrzymował nawet papież.
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/60 ... 80%A6.html
Re: Łykając Napletek Jezusa…
1
Ostatnio zmieniony 01 wrz 2012, 10:16 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.