Abesnai pisze:Dla Ciebie Jataganku i Ciebie Sailor niech będzie to fachowa literatura sprowadzająca katolików na drogę ciemnoty dyktowaną przez księży ciemniaków nie mających prawa do swojego zdania
Abesnai, ależ ja nie piszę o ciemnocie kaltolików (odbiorców)!, jedno o ciemnocie księży nie mających pojęcia nie tylko o seksie, ale nawet o najbardziej podstawowych prawach natury, warunkujących poczęcie czy przyjemność z fizycznej bliskości (wspominałam o tym i ja i Kasia88). Na szczęście ludzie doskonale wiedzą, co jest dla nich odpowiednie w łóżku, bez określania definicji seksu miłego i nie- miłego Panu Bogu.
Sailor pisze:Pomijając sprzeczności jakie są zawarte w odpowiedziach do mnie, potem do Miachall'a ...
Jeżeli chodzi o seksuologów ...
A gdzie tam pojawia się sprzeczność? Retoryka u mnie nie szwankuje, to Ty podałeś argument, iż seksuolog powinien spróbować, tego co radzi pacjentom- wybacz, ale nie o to w tym chodzi. Jednocześnie podając pod uwagę tę kwestię dyskredytujesz kler, którego członkowie przecież również nie mogą wcielać w czyn swych porad małżeńskich.
Tak Sailor - w świetle Twojej i Jatagana argumentacji wszystko trzeba znać z sekcji, nie wolno z teorii. Ok ...
Ależ ja niczego takiego nigdzie nie stwierdziłam- teoria i praktyka są obszarami komplementarnymi. Każdy specjalista zgłębia jedno i drugie. Jednak chyba przyznasz, że jeśli o seks chodzi więcej tam praktyki niż teorii.
Bo według tego co do tej pory piszecie to ksiądz musiałby być wybitnym specjalistą żeby chociażby skreślić parę zdań na temat współżycia jak i wybitnie znać od podszewki oraz z praktyki ten nieodłączny element partnerstwa.
Poprawka księża nie skreślają kilku zdań, a określają jeden jedynie słuszny sposób cieszenia się cielesnością, wszystko inne etykietując jako grzech lub sprzeciwianie się woli boskiej. Jeśli ktoś wydaje tak silnie wartościujące moralne osądy, powinien brać na siebie odpowiedzialność, a nie tłumaczyć się w przypadku braku argumentów w podanych przez Ciebie stylu: że on sobie tak tylko skreślił parę zdań.
Krążycie i powtarzacie jedną i tą samą argumentację jak mantrę - widocznie nie możecie wyjść poza nią i złapać troszkę szerszej perspektywy oraz dystansu.
Wybaczcie mi ale już mnie znużyło powtarzanie siebie.
I otóż to, wybacz, ale powtarzasz się jak zacięta płyta
A nasze argumenty są odpowiedzią na Twoje elaboraty, stąd zapewne poczucie mantry- sam nakręcasz taką dyskusję.
No nie mogę, Jatagan- genialne puenty do refleksji ojca Kontza :ahah:
Szczególnie spodobał mi się ten fragment:
Czasami żona, która chciałaby, aby pieszczoty męża nie posuwały się za daleko, czuje, że sama za chwilę nie będzie już umiała ich przerwać, o ile mąż się nie zatrzyma. Innym razem mąż czuje się zachęcany przez żonę do większej bliskości, a pragnienie spełnienia jest tak silne, że nie umie zaprzestać zbliżenia. Ostatecznie niewinne przytulanie przeradza się spontanicznie w silnie rozbudzające pieszczoty, które kończą się orgazmem bez pełnego stosunku seksualnego.
Nic tylko ustalić sobie na miesiąc z góry harmonogram spotkań, w dni niepłodne rzecz jasna
, bo wychodzi na to, że nawet "niewinne przytulanie" się też jest zuuue i zgubne w skutkach dla duszy.
Każda cząstka elementarna w kosmosie ma swoją antycząstkę. Razem tworzą parę, są identyczne, ale się nie tolerują. Jeśli zanadto zbliżą się do siebie, ulegają zagładzie i zamieniają w światło.
Majgull Axelsson