lukasz pisze:crows,
Buddyzm to po prostu nie ta kultura, obca dla człowieka wychowanego w wierze katolickiej, w kraju gdzie o buddyzmie właściwie nie słyszano wśród przeciętnych ludzi aż do XX w.
Bycie buddystą to jak nauka na nowo otaczającego świata, w którym czajnik zamiast do gotowania wody służy do słuchania muzyki. Trochę kiepskie porównanie, ale obrazuje czym jest buddyzm.
I dojście do takich wniosków zajęło Ci 2 czy też 3 lata?
Czym więc się fascynowałeś przez tyle czasu?
Bzdury wypisujesz kolego. Nawet nie o to chodzi, że nie zrozumiesz buddyzmu, tylko twoje wypowiedzi są nielogiczne i wszystko to nie trzyma się kupy.
lukasz pisze:Daleko mu zresztą do chrześcijaństwa, które zniosło rytuały i inne "zabobony" na korzyść świadomego życia, miłości wobec siebie i bliźniego.
Dla kogoś, kto urodził się w kraju gdzie dominuje buddyzm, to w to nie wnikam, ale nawracanie kogokolwiek niech zachowa dla siebie. Przypomniała mi się również wypowiedź Cejrowskiego na temat buddyzmu... najwyraźniej my Polacy już tak mamy, i trzymamy się tradycji, nawet jeżeli do końca nie wiemy dlaczego.
Poza tym "szlachetna ośmioraka ścieżka", "oświecony stan umysłu" i inne ciekawostki które są fundamentami buddyzmu po prostu brzmią jak utopie. Jeszcze pewnie dorzuciłbym nieco "żalów", ale wolę raczej po prostu o tym wszystkim zapomnieć.
Racją jest też że miałem kiepski dzień... starając się znowu kłamać, nie mówiąc tego co mi leży na sercu wobec spraw i wydarzeń które mnie bezpośrednio dotykają (w imię poszanowania innych "wyznań", "odmiennego punktu widzenia", oraz "wolności słowa").
Wygląda to jak jakaś katolicka propaganda jakiegoś księdza lub innego nawiedzonego fanatyka religijnego typu właśnie Cejrowski (nie znam jago wypowiedzi na temat buddyzmu, ale słyszałem inne jego wypowiedzi odnośnie ludzi tego samego wyznania, co on).
Przecież całe chrześcijaństwo przesiąknięte jest rytuałami i zabobonami (od których buddyzm też nie jest zupełnie wolny).
Miłość wobec siebie - tak, tylko z naciskiem na
siebie. Szczególnie to widać jak ta miłość przejawia się do ludzi innych wyznań, orientacji seksualnych, światopoglądów...
Ale najlepsze jest sformułowanie "
na korzyść świadomego życia". Ciekaw jestem co przez to rozumiesz, na czy polega to "świadome życie" w chrześcijaństwie?
Ale może lepiej zostawić ten temat, bo wątek jest o buddyzmie, a żeby o nim rozmawiać trzeba mieć jakieś pojęcie.