Kopik pisze:Lidka pisze:To jest metafora...
Oczywiście ,że metafora
....zapomniałam ,że wszystko co napiszę może być użyte przeciwko mnie ....
Kopiku, Ty jesteś straszny wrażliwiec... :pociesz:
To jest trochę tak: ktoś robi straszną głupotę. Ale jest pod wpływem emocji negatywnych, nie myśli racjonalnie i wydaje mu się, że robi dobrze.
A ktoś inny jest spokojny i na dodatek doskonale wie z samego życia, że ta pierwsza osoba robi głupotę i że ta głupota na niej się zemści. Wie też, że nie jest w stanie powstrzymać tej osoby, bo do niej nic nie dociera, ona jest w tym momencie nieświadoma tego, co robi, idzie za tym, co jej się wydaje na skutek tych emocji negatywnych. Wie też, że dopóki ta pierwsza osoba sama na sobie i po tych efektach, które do niej wrócą, nie przekona się, że zrobiła głupotę, nikt i nic nie będzie w stanie jej wytłumaczyć, że ma tak nie robić. Więc pozwala jej dokończyć te głupotę. Bo jest świadoma, że człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach.
To są słowa Jezusa, który był świadomy życia jak żaden z nas i żaden z Jemu współczesnych. On wiedział, że jeśli ktoś zrobi coś przeciwko innemu człowiekowi, to nie jemu robi krzywdę, a sobie samemu (i wielokrotnie to powtarzał i tłumaczył przy najróżniejszych okazjach, nie wiem, na ile znasz Biblię). Bo to, co każdy z nas daje drugiemu, to wraca do niego samych pomnożone. Więc jeśli ktoś serwuje drugiemu 'zło' (cokolwiek rodzi się na bazie emocji negatywnych), to i 'zło' pomnożone wróci do niego.
Jeśli osoba, przeciwko której to 'zło' jest skierowane, nie jest tego świadoma, nie zdaje sobie sprawy, że ten 'agresor' w ten sposób nie ją obraża, a wyraża tylko swoją własna negatywność, weźmie je do siebie i będzie cierpiała. Taka osoba uzna, że nadstawienie drugiego policzka, czyli pozwolenie temu komuś na agresję wobec niej, byłoby masochizmem.
Natomiast jeśli ktoś jest świadomy tego, że to skierowane do niego 'zło' nie jest prawdą o nim, a tylko wyrazem negacji agresora, pozostanie spokojna, bo tą świadomością nie dopuści do siebie rzuconego w jej kierunku 'zła'. I pozwoli agresorowi wyrazić się jeszcze raz, do końca. Bo jest świadoma, że to 'zło', które usiłuje rzucić, wróci do niego samego pomnożone. I dopiero wtedy ten ktoś będzie w stanie zrozumieć, że to był błąd.
To jest właśnie propozycja nadstawiania drugiego policzka: pozwól komuś robić błędy, bo na nich on się najlepiej nauczy.
Ale trzeba najpierw sobie uświadomić parę rzeczy. Choćby to, że prawda o nas samych jest tylko i wyłącznie w nas samych, a nie w opinii innych ludzi. Że opinia innych ludzi wyraża ich uczucia. Trzeba by umieć rozróżniać, co negatywne, co pozytywne. Trzeba wiedzieć, co się w życiu wybiera jako oparcie, mieć zaufanie do samego siebie, znać swoje własne uczucia.
Jeśli Ty wiesz, że jesteś uczciwa, a ktoś Ci powie, że jesteś złodziejem, jak zareagujesz? Uwierzysz sobie samej czy opinii tego człowieka?...
Jeśli wiesz, że jesteś uczciwa, jaki jest powód do cierpienia z powodu takiej opinii na Twój temat?...
A większość ludzi cierpi z tego powodu. Za mało wiary w siebie i w to, że się jest uczciwym?... Upatrywanie swojej własnej wartości w opiniach innych?...