Tolkien to typowa high fantasy? Oj, bardzo nie. To raczej typowa fantastyka w starym, klasycznym stylu, takim jak Conan, książki Ursuli Le Guin o Ziemiomorzu, albo jeszcze wcześniejsze dokonania na przykład Dunsany'ego i innych. Dziś się już takiej fantastyki nie pisze. Nie jest to literatura niskomagiczną (nienawidzę zapożyczeń z angielskiego, co jest hipokryzją, bo grecyzuję i latynizuję na potęgę) - magia jest tam obecna w dużej ilości, podejście do świata i praw fizyki niekoniecznie jest zgodne z mechaniką świata realnego, człowiek nie jest jedyną istotą istniejącą, świat ma genezę mitologiczną, w tym wypadku stworzył go Eru Ilúvatar we współpracy z Ainurami tworzącymi Wielką Muzykę. Nie jest to jednak w żadnym razie typ literatury wysokomagicznej. Zauważcie, że tajemne i mistyczne moce co prawda istnieją, ale są bardzo rzadkie. Magia de facto używana jest rzadko, jest niepoznawalna, tajemnicza, oderwana/abstrakcyjna. Często wręcz przedstawiana jako droga do zatracenia - co zgadza się z całościową filozofią tolkienowską i poglądami autora, ortodoksyjnego katolika. Bo kiedy tam widać magię? Piszę teraz o
Władcy Pierścieni, bo to już mitologia tolkienowska w formie dojrzałej. Jest Pierścień, narzędzie zła, ale on też nie może za wiele w ręku prostego hobbita. Są czarodzieje z ich mocami, Gandalf czy Saruman, oni są jednak raz, że są Majarami, więc istotami typu anielskiego, to jeszcze nie ciskają kulami ognia na prawo i lewo. Jest magia elfów, tak subtelna, że właściwie niezauważalna - raz tylko Glorfindel dał pokaz, ale to Glorfindel
. Inne rasy? Na wymarciu albo na wygnaniu. Zauważcie więc, że w klasycznej fantastyce elementy odrealnione często mają wartość symboliczną, nie są wartością
per se, same w sobie.
Literatura wysokomagiczna, czyli high fantasy, to są książki typu
dzieł R.A. Salvatore'a o Drizzcie, książki Tchaikovsky'ego,
Malazańska Księga Poległych Eriksona,
Opowieści z meekhańskiego pogranicza Wegnera, literatura tworzona przez Brandona Sandersona (
Elantris, trylogia
Z mgły zrodzony,
The Stormlight Archive itd.), etc. etc. etc... Z drugiej strony jest fantastyka niskomagiczna,
Pieśń Lodu i Ognia Martina jest akurat dziełem pomnikowym, ale też przecież
Wiedźmin Sapkowskiego, dzieła Anny Brzezińskiej z sagi o Twardokęsku, książki Guy'a Gavriela Kaya (
Ostatnie promienie słońca,
Tigana itd.), wielotomowe cykle
Czarna Kompania i
Delegatury nocy Glena Cooka, trylogia
Księcia Nicości R. Scotta Bakkera, i tak dalej, i tak dalej...
Klasyczna fantasy zaś to właśnie Tolkien, Howard, Le Guin, Dunsany, Lewis, Zelazny, Shepard...