Re: Kiedy zmarł Wojciech Jaruzelski
31Lapy precz od Libii, niech choc tu bedzie normalnie nienormalnie, a nie odwrotnie.
Ostatnio zmieniony 06 cze 2014, 23:05 przez Gość, łącznie zmieniany 1 raz.
Myślisz dokładnie tak, jak chcą byś myślała. Tak zostałaś zaprogramowana. Powtarzasz opinie opinie słyszane wielokrotnie w mediach i od innych powtarzaczy tyle razy, że wniknęły głęboko w twoją świadomość, tak że uwierzyłaś, że to twoje własne.Ayalen pisze:Skoro sam zamykasz te drzwi - nie narzekaj.
Zgadzam sie z tym ze nie bardzo jest kogo wybrac z tych ktorzy sa na gorze
Nie ...victoria pisze:Przegięłaś...
Święta Prawda :good:Ayalen pisze:Ja uwazam ze gen.Jaruzelski doholowal Polske do Solidarnosci, reszta nalezala do Polakow. Co z tym zrobili, czego nie - jak latwo oskarzac innych o siebie, jak latwo myc raczki przerzucajac blotko na innych. Tylko skad to blotko? Ci o czystych rekach - nie rzucaja nim, bo go nie maja, wiec?
przytoczę Ci (bo chyba ja nie wyrażam się jasno i zrozumiale) słowa Henryka Wujca, człowieka bez nienawiści, bez zadnego interesu politycznegoAyalen pisze:Ja uwazam ze gen.Jaruzelski doholowal Polske do Solidarnosci, reszta nalezala do Polakow.
33 lata od ogłoszenia stanu wojennego a już zaczynacie wierzyć w jego dobrodziejstwo, ile jeszcze czasu potrzeba, żeby postawić generałowi pierwszy pomnik a potem ogłosić go świętym?To jedna z tych rzeczy, których nie mogę darować gen. Jaruzelskiemu: było wtedy tak wiele różnorodnych inicjatyw (nie zawsze oczywiście rozsądnych), społeczeństwo odzyskiwało nadzieję, wszyscy, a w każdym razie wielu, przystępowali do naprawy Rzeczypospolitej, często zaczynając od swojego podwórka. Odbywało się to w atmosferze pełnej napięcia, konfliktów, ale inaczej być nie mogło - w końcu była to, chociaż pokojowa, rewolucja. Trzeba było pokonywać różne kryzysy, likwidować zagrożenia, ale wciąż posuwaliśmy się naprzód. Zbiorowym wysiłkiem władzy i "Solidarności". Należało ten trudny marsz kontynuować, zrobić kolejny krok i potem jeszcze jeden..., wytrzymać, idąc drogą wytyczoną przez Porozumienia Gdańskie. Nie było żadnej nieprzepartej konieczności zewnętrznej, by w grudniu '81 ogłaszać stan wojenny, zdecydowała o tym sytuacja wewnętrzna w aparacie władzy. Stan wojenny ze swoją logiką przemocy, zastraszenia, represji zamordował budzącą się w społeczeństwie nadzieję, zatruł nienawiścią i bezsilną rezygnacją psychikę wybijającego się ku wolności i demokracji narodu. Ostatecznie po siedmiu straconych latach generał powrócił do stołu rokowań, ale w jakże innej sytuacji psychologicznej, społecznej, gospodarczej. Wykopana wówczas w polskim społeczeństwie przepaść dotąd się nie zabliźniła - kolejne paroksyzmy "teczkowe" są tego najlepszym przykładem
spróbuj zrozumieć to co napisałaś...Ayalen pisze:Oprawca to ten ktory zneca sie nad innym - kto strzelal do ludzi?
A tak na marginesie, co to za argument z tą niezwykłą inteligencją? Coś potwierdza w czymś przeszkadza, nie rozumiem?Nie powinno się zapominać o tym, że te ostatnie 25 lat to jest wielkie zwycięstwo Polski, to jest wejście Polski do Europy, odzyskanie niepodległości, sojusz z NATO, sojusz z Ameryką. To są wielkie osiągnięcia historyczne, które należy wykorzystywać i pogłębiać i umacniać, ale nie powinno się zapominać o tym, że rzeczywiście osiągnęło się coś bardzo wielkiego z punktu widzenia historii narodu
- mówi RMF FM prof. Brzeziński:
Ja brałem udział w spotkaniu w Jachrance, w którym brał też udział marszałek Kulikow, a jako współpracownicy to były dowódca Paktu Warszawskiego i również generał Jaruzelski - wspomina prof. Brzezińśki. Strona sowiecka dowodziła i to jest, mnie się zdaje, potwierdzone w archiwach, że w tym okresie oni już nie myśleli o interwencji zbrojnej. Natomiast ówczesne władze w Polsce wychodziły z założenia, że sytuacja prowadzi do rozkładu, że może być wybuch wewnętrzny i że to może mimo wszystko pociągnąć za sobą poważne konsekwencje, łącznie z sowiecką interwencja zbrojną. Więc tu jest pewna rozbieżność. Mnie się wydaje, że niezależnie od tego, co nastąpiło, to należy jednak zastanowić się nad tym, czy gdyby Jaruzelski był Gomułką, nie byłoby innego rozwiązania. Gomułka jednak umiał się postawić:
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-b ... nId,234156
Victorio,polliter pisze:Gdyby Ruskie chcieli wkroczyć, to by wkroczyli, a nawet tego nie musieli robić, stacjonowało w Polsce tyle ruskiego wojska, że mogli zaprowadzić porządek "po swojemu", ale chcieli to zrobić polskimi rękami i wybrali generała. Nie mówmy o stanie wojennym, jako o wielkiej tragedii narodowej, bo zginęło mniej osób wtedy, niż w Tupolewie. Fakt, wielu cierpiało, siedziało w pierdlach, ale z tego, co wiem, to zginęło kilkudziesięciu ludzi podczas jego trwania (większość w kopalni "Wujek"). Wyobrażacie sobie stan wojenny w innym kraju, w którym zabito by tak mało ludzi. To brzmi ohydnie, bo każde życie jest ważne, ale przyjmijcie odpowiednie proporcje. Tygodniowo w wypadkach ginie więcej ludzi, niż podczas trwania całego stanu wojennego!
18 października 1981 roku Stanisław Kania został w końcu zdymisjonowany, a jego miejsce na stanowisku pierwszego sekretarza PZPR zajął Wojciech Jaruzelski. W Moskwie tę zmianę warty przyjęto z ulgą i nadzieją. Były to jednak uczucia bardzo krótkotrwałe… Szybko wyjaśniło się, dlaczego Jaruzelski nie chciał zatwierdzać dokumentu o stanie wojennym. Mianowicie niemal z dnia na dzień nowy sekretarz zażądał od władz radzieckich wprowadzenia do Polski oddziałów Armii Czerwonej. Zostało to wyraźnie potwierdzone w radzieckich archiwaliach.
Na posiedzeniu radzieckiego Biura Politycznego z 29 października 1981 roku o polskich oczekiwaniach doniósł Jurij Andropow, przewodniczący KGB. Jak się okazało, Jaruzelski odwoływał się do wypowiedzi Breżniewa sprzed paru miesięcy, w której ten stwierdził: nie damy skrzywdzić socjalistycznej Polski. Generał potraktował luźne zapewnienie bardzo dosłownie. To z kolei wywołało wśród radzieckiej wierchuszki prawdziwy popłoch. Żaden z czołowych działaczy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego nie chciał wysyłać wojsk nad Wisłę. Ton dyskusji wyznaczył sam Andropow: powinniśmy twardo trzymać się swojej linii – nie wprowadzać do Polski naszych wojsk. Wtórował mu minister obrony ZSRR, marszałek Ustinow: W ogóle należy powiedzieć, że nie powinniśmy wprowadzać do Polski naszych wojsk. Z kolei Breżniew był tak przerażony oczekiwaniami Jaruzelskiego, że zaraz obiecał wysłać do Polski dodatkowe 30 tysięcy ton mięsa, byle tylko nie trzeba było kierować tam żadnych żołnierzy. Dodajmy, że ZSRR borykał się wówczas z brakami żywnościowymi: musiano sięgnąć do rezerw państwowych, a nawet żądać wsparcia innych republik i ograniczać wewnętrzne zaopatrzenie.
Ogółem radzieckie dokumenty nie pozostawiają wątpliwości: Sowieci nie tylko nie chcieli wkraczać do Polski. Oni wręcz rękami i nogami się przed tym bronili!
Sowieci o niczym nie wiedzieli
Według materiałów strony radzieckiej Jaruzelski zareagował na odmowę udzielenia wsparcia zbrojnego przez bratnie kraje niemalże obrazą. Pichoja pisze, że właśnie wtedy na swój sposób zdystansował się od ZSRR. Wprawdzie zaczął poważne przygotowania do „Operacji X” (wprowadzenia stanu wojennego), ale w rozmowach z Sowietami jej rozpoczęcie obwarował całą serią żądań. Oczekiwał wsparcia gospodarczego oraz – ponownie! – zbrojnego. Aż trudno w to uwierzyć, ale radzieckie kierownictwo kompletnie straciło wpływ na rozwój wydarzeń. Z protokołów radzieckiego Biura Politycznego jasno wynika, że 10 grudnia – a więc niecałe trzy dni przed wprowadzeniem stanu wojennego! – Sowieci nie wiedzieli ani czy jest on w ogóle przygotowywany, ani kiedy ewentualnie zostanie ogłoszony. Wygląda na to, że brak teleranka 13 grudnia był dla nich podobnym zaskoczeniem, co dla samych Polaków…
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/1 ... historyka/
Aż trudno w to uwierzyć :/ .Za to Amerykanie wiedzieli że telewizora nie ma sensu uruchamiać bo teleranka nie będzie .victoria pisze:W Aż trudno w to uwierzyć, ale radzieckie kierownictwo kompletnie straciło wpływ na rozwój wydarzeń. Z protokołów radzieckiego Biura Politycznego jasno wynika, że 10 grudnia – a więc niecałe trzy dni przed wprowadzeniem stanu wojennego! – Sowieci nie wiedzieli ani czy jest on w ogóle przygotowywany, ani kiedy ewentualnie zostanie ogłoszony. Wygląda na to, że brak teleranka 13 grudnia był dla nich podobnym zaskoczeniem, co dla samych Polaków…
To chyba ja coś przegapiłem :/ .Strącono samolot z polskim prezydentem nad terytorium Rosji a ja tu siedzę bezczynnie zamiast zmierzać wraz z moją dywizją ,z marsową miną w kierunku Moskwy uzbrojony po zęby w kija samobija . Poświęconego przez biskupa polowego co znacznie zwiększyło jego skuteczność bojową. Podobno :rotfl1:...maly_kwiatek pisze:Samolot z polska delegacją do Katynia został strącony
Czy coś przegapiłem?