Adaśko pisze:Lunadari ja nie jestem niczyją tubą, piszę od siebie o tym co czuję, jak widzę polskie przemiany po roku 1989.
dziękuję za wyczerpującą odpowiedź Adaśko. przebija w niej autentycznie (podziwiam) osobista bezradność w przestrzeni nieodzownych przemian dziejowych.
Adaśko pisze:Czy ja Ci zabraniam wychwalać sukcesy III RP, kolejne rządy i ten z Panem Tuskiem na czele. Wal śmiało, nie krepuj się.
Przyjmij do wiadomości, że nie jestem też od tego, by kogokolwiek pouczać, przekonywać do swoich racji. Każdy ma prawo do własnej oceny tego co się zaczęło w 1989 roku i trwa do dzisiaj.
haha, a to mnie rozbawiłeś
nie mam zamiaru nikogo wychwalać, nie o to chodzi.
staram się dostrzegać każdą stronę medalu, bo nie trzymam go cały czas pod obcasem w jednej pozycji.
nie od dzisiaj z wielu stron słychać niepochlebne opinie na temat okrągłego stołu i pana Balcerowicza. przywykłam zwyczajnie jak do uporczywego bzyku komara, bo ani razu nie słyszałam alternatywnych pomysłów od narzekaczy.
czy zaprzeczysz opinii, że gdyby nie uścisk dłoni Kiszczaka i Wałęsy polałaby się u nas braterska krew? a gdyby do tego tragizmu doszło, to czy po 25 latach nie żałowano by, że do uścisku nie doszło?
Balcerowicz podjął się ogromnego wysiłku ogarnięcia czegoś, co nie trzymało się kupy. od czego by nie zaczął, musiało społeczeństwo zaboleć. no niestety, posiłkując się obrazowym przykładem konieczności kanałowego leczenia zęba, znieczulenie kosztuje dodatkowo, a jak nie ma na znieczulenie, to trzeba na żywca. gospodarka państwowa była takim zapuszczonym dziurawym zębem i z której strony byś się za niego nie zabrał - boleć musiało. czy to tak trudno zrozumieć?
Adaśko - skoro pracowałeś już w latach osiemdziesiątych, to prawdopodobnie pamiętasz też ogólnie przyjęty tumiwisizm w zakładach pracy, obowiązki zawodowe wypełniane na granicy minimum konieczności,
nagminne naciągactwo L4, wyłudzane renty, np. wynoszenie produktów z fabryk - większość pracowników huty szkła nigdy nie kupowała szklanek do domu, bo zwyczajnie kradli je z pracy, podobnie w każdym innym tym podobnym miejscu pracy, księgowe długopisy i ołówki, pielęgniarki bandaże i strzykawki itd. itd. górnicy, którzy mieli swoje sklepy zaopatrzone niczym pewexy, a nie górnicy stali po nocach w kolejkach by kupić lodówkę itp. itd.
za czym tęsknisz? za 'bezpiecznym', zapewnionym stanowiskiem pracy w socjalizmie, które z czasem okazało się w całokształcie ekonomicznie nieprzydatne?
chodziłeś z interwencją do ministerstwa. no i co z tego. wiesz ilu tam chodziło? jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził.
nieistotnym jest dla mnie czym się dzisiaj zajmujesz, a czym zajmowałeś się wówczas. mam propozycję dla Twojej wyobraźni - gdybyś umiał wyobrazić sobie odpowiedzialność za setki zarządzanych przez siebie ludzi i każdy z nich przychodziłby do Ciebie z własnymi postulatami o wydźwięku kategorycznie sprzecznym z kimś innym, na dodatek sprzecznym z realnymi możliwościami firmy, to co wtedy?? jakie podejmowałbyś decyzje?
Adaśko pisze:Nie ulega wątpliwości, że szalona prywatyzacja i likwidacja sporej części sektora przemysłowego w latach 90-tych była na rękę państwom zachodnim. Jaki bowiem miałyby pożytek z konkurencyjnej gospodarki? Jaki miałyby pożytek z mocnego gospodarczo kraju, którego sukces byłby oparty na silnym przemyśle? Odpowiedź jest prosta - żaden
zgadzam się z opinią, iż prywatyzacja gwałtownie wybuchła i pogalopowała na ślepo niczym zerwany pies z łańcucha. ale o jakiej konkurencyjności mówisz? chyba, że o jakiś rodzynkach?
czy ten państwowy (czytaj 'każdego' i niczyj) przemysłowy sektor na glinianych nogach przedstawiał sobą jakiś rozwojowy potencjał? gdyby to, co było produkowane niby w konkurencyjnych fabrykach dla zachodu miało realne rynki zbytu, to nie wierzę, że ludzie przejmujący pofabryczne budynki i place czy nawet PGRy rezygnowaliby z utrzymywania produkcji atrakcyjnych artykułów.
trzeba wreszcie powiedzieć jasno - państwowe firmy nigdy nie służyły rozwojowi żadnego przemysłu, a jedynie tworzeniu stanowisk pracy. robotnik szedł odpracować! 8 godzin pracy, z czego 2 coś tam robił, a pozostałe 6 grał w szachy, ewentualnie odwalał dla siebie jakąś prywatę, by po odbębnieniu czasu pracy, jej 'owoce' wynieść dla siebie lub dla znajomego.
ile czasu budowano kiedyś jeden blok na osiedlu mieszkaniowym, a ile buduje się teraz?
przykłady można mnożyć w nieskończoność na temat dawnych 'sukcesów' kraju.
skąd Twoja pamięć Adaśko czerpie fantazje o mocnym gospodarczo kraju nad Wisłą? może z młodzieńczych fantasmagorii?
Adaśko pisze:O czym tu mówić , czego byś nie poruszył, w co nie zgłębił, to wszędzie zobaczysz dno, a na dnie korupcję, nepotyzm, zdradę interesów narodowych.........
no widzisz, a moi bliscy
dokładnie tak samo wspominają wychwalane przez Ciebie minione czasy.
na marginesie - ja to chyba spadłam z kosmosu, bo nie marnuję czasu na ciągłe wyszukiwanie cudzych potknięć, za to skupiam się na własnych możliwościach. no, troszkę jednak 'marnuję' na przedstawianie osobistego punktu widzenia
Adaśko pisze:Władcy III RP są gorsi od władców PRL. Wiesz Lunadari dlaczego?
Za czasów PRL, oczywiście po śmierci Stalina, nie walczono z takim zacięciem jak obecnie, z Kościołem Katolickim, z krzyżem, z naszej Cywilizacją Zachodnią, a co za tym z wartościami wywodzącymi się, czy się komuś podoba to czy nie, z Chrześcijaństwa.
to dzisiaj też zamyka się księży (Wyszyński), morduje (Popiełuszko), inwigiluje (Wojtyła) itd. ?
to za czasów PRLu w szkołach, w domu partii, na komisariatach policji, w urzędach wisiały krzyże?
w tamtych czasach dzieci chodziły ze zrozumieniem na katechezę do sal parafialnych. dzisiaj są przymuszane w szkołach do lekcji religii w otoczeniu, które nabożnemu skupieniu absolutnie nie służy.
w moim otoczeniu, a także dalszym nie zauważam zacięcia 'w walce' z kościołem. za to nie trudno zauważyć, że kościół walczy sam ze sobą wciskając się tam, gdzie nie powinien.
z tego co mi wiadomo, cywilizacja zachodnia sięga prędzej starożytnej Grecji niźli roku zerowego. dekalog także zdaje się z czasów na minusie. ja na prawdę nie widzę Adaśko, by współczesny myślący człowiek z premedytacją negował cywilizacyjne korzenie.
Adaśko pisze:Pomijając rok 1968 oraz okres za Jaruzelskiego, po stanie wojennym, nie było w Polsce takiego zjawiska emigracji jak obecnie, czyli za rządów III RP, a w szczególności Pana Tuska.
zapomniałeś dodać, że za tamtych czasów każdy młody mężczyzna zobowiązany był do 'zaszczytnej' służby wojskowej i po jej odbębnieniu, chyba przez co najmniej trzy lata nie mógł nawet marzyć o paszporcie.
zapomniałeś dodać, że największym marzeniem pospolitej panny po szkole było wyjść za mąż, a nie starą panną latać po świecie.
zapomniałeś dodać, że jeśli ktoś nie chodził na pseudo wybory, też o paszporcie nie miał co marzyć.
kto miał wtedy wyjeżdżać? chętnych nigdy nie brakowało na wyjazdy z kraju. nie mieli niestety możliwości.
dzisiaj mają, no i dobrze.
zapomniałeś jeszcze dodać, że preferowanym językiem w szkołach był język rosyjski, znajomość którego tak naprawdę zaczyna przydawać się dopiero współcześnie, bo ich tam jest więcej od nas.
choć chciałam krótko, to się nie dało